Jednak historia Kaukazu, widziana oczami jego mieszkańców, jest specyficzna: to świat „mitów, które zastępują światopogląd, marzeń branych za rzeczywistość". Tak traktowana historia nie pozwala zrozumieć, nie oczyszcza, lecz generuje kolejne konflikty w coraz to nowych pokoleniach.
Wojna gruzińsko-abchaska, której świadkiem był Górecki i której opis rozpoczyna karty tej książki, miała za swoje tło także historię. Zarówno Gruzja, jak i mniejsza od niej Abchazja mogą się poszczycić dziejami o dawnej, starożytnej genezie. Abchazi chlubią się dolmenami sprzed pięciu tysięcy lat oraz greckimi koloniami, założonymi w VI wieku przed Chrystusem – Gruzja dumna jest z tego, że na jej ziemi narodził się i wyrósł jeden z najstarszych chrześcijańskich Kościołów świata. Dla Gruzinów Abchazi są zaledwie kulturową peryferią ich państwa. Dlatego nie mogą się pogodzić z secesją pięknej Abchazji. Z kolei sami Abchazi patrzą na Gruzinów jak na najeźdźców, którzy w ciągu wieków kilkakrotnie zniewalali ich kraj. I których wreszcie udało się siłą przegonić.
Mamy tu konflikt dwóch światopoglądów. I obopólny brak ochoty poznawania prawdy, trudnej, lecz niezbędnej dla porozumienia.
Jedną z pierwszych ofiar tej wojny padły abchaskie biblioteki i galerie. Na drzwiach muzeum narodowego w Suchumi ktoś napisał białą farbą: NIE RUSZAĆ! Poniewczasie. Greckie rzeźby, gliniane amfory na wino, tysiącletnie monety – wszystko zostało zrabowane przez gruzińskich żołnierzy. Najeźdźcy pozostawili tylko wypchane figury ptaków i zwierząt. Nie przydały im się do niczego. Spłonęło też archiwum państwowe, a w nim – bezcenne świadectwa abchaskiej przeszłości. Cała pamięć narodu za jednym zamachem obróciła się w popiół.
Wśród przepadłych zbiorów znajdowały się roczniki pism, ongiś pieczołowicie zebranych z terenu całego kraju. Wydrukowano je alfabetem łacińskim. W latach 1926–1938 posługiwali się nim Abchazi. Potem odgórnie zarządzono zmianę alfabetu na gruziński, by w rok po śmierci Stalina zastąpić go rosyjską cyrylicą. I tak zostało do dziś. Od tego nie ma już odwrotu.
Alfabet to coś więcej niż system znaczków. To symbole, w których zakodowano układ ust, kąt nachylenia języka, specyficzny akcent, barwę słowa, wreszcie – sposób myślenia. Bo nasza wymowa wpływa na nasze myśli. Utrata – jak to się stało w wypadku archiwum w Suchumi – wszystkich lub prawie wszystkich zabytków piśmiennictwa, pisanych w danym alfabecie, oznacza bezpowrotny kres okazji do odtworzenia sposobu myślenia naszych przodków. Jest katastrofą dla narodowej kultury.
„Abchazja jest skazana na Rosję" – stwierdza Górecki. Ale ten wyrok podpisali też sami Gruzini, niszcząc łacińskie zbiory suchumskiego archiwum.
Wojciech Górecki
"Abchazja"
Wydawnictwo czarne
Wołowiec 2013
Skomentuj