Polskie państwo podziemne w czasie II wojny światowej było ewenementem na skalę światową – także jeżeli chodzi o produkcję uzbrojenia. W podziemnych warsztatach składano visy wykradane z niemieckiej taśmy produkcyjnej. Konstruowano granaty, miotacze ognia, a także broń strzelecką. Produkcję granatów, znanych jako filipinki, uruchomiono już w maju 1940 r.
Dwa lata później, wobec wszechobecnego niedoboru broni maszynowej, inżynier Wacław Zawrotny, ps. Błyskawica, z Oddziału IV Kwatermistrzowskiego Komendy Głównej AK zaproponował dowództwu Armii Krajowej opracowanie pistoletu maszynowego, dostosowanego do seryjnej produkcji w warunkach konspiracji miejskiej. Szczegóły konstrukcji nowego peemu, opartego na brytyjskim stenie i niemieckim MP 40, opracował inż. Seweryn Wielanier, ps. Prawa Ręka. Był kierownikiem technicznym Wytwórni Sprawdzianów i Przyrządów firmy Florian Juchnikowski w Warszawie, wcześniej zaś konstruktorem warszawskich Zakładów Amunicyjnych „Pocisk" oraz narzędziowcem Fabryki Amunicji w Skarżysku. On też zajął się określeniem niezbędnych środków produkcji z wykorzystaniem znanych sobie, niewielkich warsztatów. Pomagał mu inż. Kazimierz Czerniawski, ps. Korebko.
Prace nad dokumentacją ruszyły w styczniu 1943 r. Ze stena zapożyczono mechanizmy, na MP 40 wzorowano zaś układ broni, zwłaszcza składaną kolbę i prosty magazynek. Było to ważne, bo klasycznego stena trudno było ukryć podczas akcji w mieście: pod płaszczem mieściła się jedynie broń bez odstającego magazynka. Ponieważ konieczne było wykorzystanie technologii dostępnej w niewielkich warsztatach, 58 części składowych łączono za pomocą gwintów hydraulicznych i wkrętów.
Po pięciu miesiącach prac można było przystąpić do tworzenia prototypu, który gotowy był już w sierpniu lub wrześniu. Przestrzelano go w lasach w pobliżu Zielonki oraz... na skwerku przy placu Teatralnym w Warszawie. W ten niecodzienny i urągający zasadom konspiracji sposób zakończyła się prezentacja broni dowódcy Kedywu, płk. Augustowi Emilowi Fildorfowi. „Nil", oglądając pierwszy egzemplarz w lokalu konspiracyjnym, wyraził żal, że nie może oddać z niego choć jednej serii (nowa broń strzelała tylko ogniem ciągłym). Uczynni podkomendni natychmiast wyszli na plac i wystrzelili w powietrze – właściwie na oczach przechodniów.
W listopadzie konspiracyjny pistolet maszynowy otrzymał nazwę „Błyskawica". Jego znakiem rozpoznawczym stały się trzy pioruny wycięte na stopce, bardzo podobne do znaku firmowego przedsiębiorstwa Elektrit wytwarzającego kuchenki elektryczne. Jeden z żołnierzy AK, który otrzymał nową broń, ze zdziwieniem odkrył, że osobiście wytwarzał przez wiele miesięcy stopkę kolby z charakterystycznym znakiem. Przez cały ten czas był przekonany, że to element kuchenki gazowej.
Ostateczny montaż i przestrzeliwanie broni odbywało się nad produkującym siatki ogrodzeniowe warsztatem Franciszka Makowieckiego, ps. Mahomet, położonym przy placu Grzybowskim 3/5. Było to pewnego rodzaju ukoronowanie całego konspiracyjnego systemu logistycznego, który prześledzili badacze Muzeum Powstania Warszawskiego.
„Ze względów konspiracyjnych produkcję pistoletów trzeba było rozmieścić w wielu różnych miejscach w Warszawie, nawet po obu stronach Wisły. Było to dodatkową przeszkodą. Części wykonane np. w jednym miejscu, trzeba było dostarczać do hartowania już w innym. Cięższe partie wożono wynajętymi, »zaprzyjaźnionymi« rikszami... Również w warsztatach Głównego Urzędu Miar był jeden z punktów konspiracyjnej produkcji niektórych części do »Błyskawicy«, zarówno prototypów, jak i dla »normalnej« produkcji. Wykorzystano do tego uruchomione pomocniczo w 1941 r. warsztaty dla wyrobu sprzętu gospodarstw domowych. Wytypowani pracownicy, mechanicy precyzyjni, wykonywali tam jednak i takie detale, jak: mechanizm spustowy, muszka celownicza i wizjerek oraz inne".
W tak specyficznych warunkach najpierw zbudowano prototypową partię liczącą pięć egzemplarzy. Po testach „Nil" zamówił kolejnych 100 sztuk, a następnie kolejnych 300. Do lipca 1944 r. wykonano 600 egzemplarzy, w częściach czekało jeszcze 100 „Błyskawic". Tuż przed powstaniem produkowano dziennie 25 sztuk broni. Proces produkcyjny pochłaniał średnio 42–45 roboczogodzin.
W czasie powstania warszawskiego błyskawice montowano w rusznikarni na ulicy Boduena (powstało tam 40 sztuk).
Łącznie wytworzono ok. 700 sztuk tych pistoletów. Do dziś zachowało się około 10 egzemplarzy tej broni. W tym jeden, z którego jeszcze można strzelać. Wydawałoby się, że to koniec. Ale regularnie na forach dyskusyjnych i rekonstrukcjach pojawiają się coraz doskonalsze repliki błyskawic, produkowane jak niegdyś, chałupniczą metodą przez wprawnych rzemieślników. Polacy przypomnieli sobie o własnej legendzie i zaczynają się z nią z dumą na powrót prezentować.
Warto dodać, że w czasie wojny polskie podziemie opracowało i produkowało nie tylko Błyskawicę, ale także kilka innych pistoletów maszynowych. Niezwykle popularny był brytyjski sten produkowany w co najmniej 23 warsztatach. Montowano je między innymi w Warszawie, Krakowie oraz w okolicach Radomia i Kielc.
Polskie steny były lepiej wykończone od oryginałów. Część ze względów konspiracyjnych posiadała angielskie oznaczenia. Inne, głównie warszawskie, miały bite polskie orzełki, tak jak na przedwojennym uzbrojeniu. Podczas okupacji w Polsce wyprodukowano około 2028 stenów.
W 1943 r. w Górach Świętokrzyskich opracowano i uruchomiono montaż wzorowanego wprost na stenie pistoletu maszynowego KIS. Części broni powstawały w Starachowicach, montaż odbywał się zaś w specjalnym warsztacie rusznikarskim przy oddziale AK Eugeniusza Kaszyńskiego, ps. Nurt.
Kolejnym bardzo ciekawym konspiracyjnym pistoletem maszynowym był Bechowiec 1. Pierwsza wersja tego pistoletu skonstruowana została przez Henryka Strąpocia i grupę osób z Ostrowca. Produkowano go w warunkach konspiracyjnych, od lata 1943 r. do lipca 1944 r. Powstało prawdopodobnie 11 sztuk. Pistolety były używane przez żołnierzy Batalionów Chłopskich. Broń dostosowana była początkowo do 9-milimetrowej amunicji Parabellum. Kilka ostatnich egzemplarzy strzelało radziecką amunicją 7,62 mm naboju pistoletowego Tokariewa.
Były jeszcze Bechowiec 2, Gen, Grot, KOP-PAL, jednak te pistolety maszynowe powstawały w pojedynczych egzemplarzach.
Skomentuj