Mieczysław B. Lepecki,
Sowiecki Kaukaz.
Podróż do Gruzji,
Armenii i Azerbejdżanu,
reprint z 1935 roku,
wydawnictwo LTW,
Łomianki 2013
Takimi rozterkami duchowymi, pogłębionymi jeszcze rozmową z dwiema polskimi dziewczynkami z „Marchlewszczyzny" (czyli z tzw. polskiego obwodu autonomicznego), uciekinierkami do stolicy sowieckiej Ukrainy przed biedą i głodem rozpoczyna się reportaż Mieczysława B. Lepeckiego z podróży po krajach sowieckiego Kaukazu.
Autor, żołnierz, podróżnik i pisarz, weteran Legionów i wojny 1920 roku, adiutant marszałka Józefa Piłsudskiego był w ZSRS dwukrotnie. Zwiedzał kraje Kaukazu i po raz kolejny – Syberię i Daleki Wschód, miejsca związane z martyrologią Józefa Piłsudskiego. Plonem każdej z tych wypraw były m.in. książki, które ostatnio doczekały się wznowień.
„Sowiecki Kaukaz" to relacja z podróży w latach 30. ubiegłego stulecia. Jej podstawowym walorem jest czas, w jakim powstały. Starego świata już nie ma, a przynajmniej go nie widać na pierwszy rzut oka. Tradycja przynajmniej oficjalnie ustępuje przed „postępem", wspomnienia o carze – prawom nadawanym przez Stalina, a chrześcijaństwo – ateizmowi. A obok tego majestatyczne góry, bujna roślinność i jedyne w swoim rodzaju kłębowisko narodów. Kraina dziwna, fascynująca i nie do końca zdatna do pojęcia.
„W klubie grała orkiestra złożona z okropnych piszczałek i bębnów. Goście słuchali z powagą, paląc papierosy i pijąc wódkę. Gdy ktoś wstawał i kierował się ku drzwiom, do opustoszałego stołu podbiegali mali chłopcy i rzucali się na pozostawione resztki jedzenia". To jedna z sytuacji zaobserwowanych w Gruzji, które dla Lepeckiego, oficera II Rzeczypospolitej, były trudne do zrozumienia.
Dziwny komunistyczny porządek powstały na gruzach dawnego, którego ostatnie ślady można było jeszcze gdzieniegdzie dostrzec, były dla turysty z wolnej wówczas części Europy czymś odległym i egzotycznym. Tak egzotycznym jak tropikalne lasy i niebotyczne górzyste krajobrazy Brazylii, Paragwaju i Peru, które także Lepecki odwiedził. A wędrując po sowieckiej Ukrainie, Abchazji czy Armenii nie przypuszczał, że już niedługo wiele z tego, czemu się tak dziwi, stanie się niestety częścią życia także Polski.
—dk
Skomentuj