Nasi przyjaciele [SB] dysponują silną pozycją operacyjną w Watykanie, co umożliwia im bezpośredni dostęp do papieża i do kongregacji rzymskiej. Oprócz doświadczonych agentów, do których Jan Paweł II jest osobiście dobrze nastawiony i którzy mogą uzyskać audiencję w dowolnym momencie, nasi przyjaciele pozyskali zasoby agenturalne wśród przywódców katolickiego ruchu studenckiego, którzy są w stałych kontaktach z kołami watykańskimi i mają możliwości operacyjne w Radiu Watykańskim oraz w sekretariacie papieskim" – meldunek tej treści 16 czerwca 1980 r. warszawska rezydentura KGB wysłała do centrali w Moskwie.
Pod koniec lat 90. treść meldunku ujawnił Wasilij Mitrochin, oficer KGB, który zbiegł do Wielkiej Brytanii, zabierając około 25 tys. stron tajnych dokumentów sowieckich służb specjalnych. To on również dostarczył dowodów na to, że w szczytowym okresie zimnej wojny, gdy krakowski kardynał Karol Wojtyła został wybrany na papieża, inwigilacja Watykanu stała się najważniejszym celem komunistycznych służb specjalnych. Ich działania przebiegały dwutorowo: rezydentury w Rzymie nasiliły werbunek agentury w kręgach kościelnych i w samej Kurii Rzymskiej, aby poznać sekrety polityki Watykanu. Równolegle prowadzono operację o kryptonimie „Triangolo" („Trójkąt"), której celem było najprawdopodobniej zamordowanie Jana Pawła II. Akta tej ostatniej sprawy w kwietniu 1989 r. zabrała z Warszawy delegacja KGB (świadczy o tym pokwitowanie zachowane w IPN), więc jej szczegóły pozostają nieznane historykom.
Ojciec Robert Graham, któremu papież powierzył przygotowanie raportu, miał dostęp do akt KGB i STASI, a więc dysponował ogromną wiedzą o działaniach komunistycznych służb przeciwko Watykanowi, w tym o ich agentach w strukturach Kościoła
Dopiero po zakończeniu zimnej wojny, gdy powoli zaczęto otwierać archiwa komunistycznej bezpieki, prawda o inwigilacji Watykanu mogła ujrzeć światło dzienne. Z wagi tych informacji zdawał sobie sprawę sam Jan Paweł II. Papież – pochodzący przecież z komunistycznego kraju – przed wyborem na Stolicę Piotrową sam doświadczył działania tajnych służb. Był obserwowany, śledzony, podsłuchiwany, próbowano nagrywać jego spowiedzi. Doskonale zdawał sobie sprawę, jaką determinację wykazywały tajne służby w walce z Kościołem. Jeszcze jako biskup i kardynał krakowski wydał podległym mu księżom polecenie, aby informowali przełożonych o wszelkich kontaktach z bezpieką.
W 1991 r. nadarzyła się wielka szansa, aby poznać choć część prawdy o ataku na Kościół i jego samego w ostatnim okresie zimnej wojny. Któregoś wieczoru Jan Paweł II zaprosił do swojego gabinetu w Pałacu Apostolskim w Watykanie ojca Roberta Grahama. Zlecił mu specjalną misję: przebadanie archiwów zgromadzonych przez komunistyczne służby specjalne i zebranie szczegółowych danych o inwigilacji państwa kościelnego przez tajne służby i osobach, które w tym pomagały.
Historyk z zakonu jezuitów
Kim był ojciec Robert Andrew Graham, którego Jan Paweł II wybrał do tej misji? Urodził się 11 marca 1912 r. w Sacramento w Kalifornii jako syn baseballisty i właściciela klubu baseballowego w San Francisco. Do zakonu jezuitów zgłosił się jako 18-latek, jednak wyświęcony został dopiero w 1941 r. Zaraz po przyjęciu święceń rozpoczął pracę w tygodniku „Ameryka" wydawanym przez jezuitów w Nowym Jorku. W 1952 r. na uniwersytecie w Genewie obronił doktorat z nauk politycznych. Od tego momentu zaczął pisać artykuły poświęcone historii dyplomacji watykańskiej i jej działaniom. W 1959 r. wydał na ten temat książkę, która stała się podręcznikiem akademickim dla przyszłych dyplomatów.
Trzy lata później rozpoczął się kolejny rozdział w karierze ojca Grahama. W 1963 r. w europejskiej prasie ukazała się seria artykułów o „ciemnych kartach historii Watykanu". Państwo kościelne, w tym papieża Piusa XII, obarczano odpowiedzialnością za współudział w Holokauście, zarzucano mu, że nigdy nie potępił Hitlera, a zaraz po wojnie Watykan udzielał pomocy nazistowskim zbrodniarzom. Nagonka była tak silna, że papież Paweł VI zgodził się, aby naukowcy przebadali archiwa watykańskie i wyjaśnili faktyczną postawę Kościoła wobec ludobójstwa podczas II wojny światowej. Tak powstał specjalny zespół historyków, który zaczął publikować dokumenty Watykanu z okresu II wojny światowej. Ojciec Graham dołączył do tego zespołu w 1966 r. I to jego publikacje wywoływały największy społeczny odzew. Jezuita ujawniał bowiem dokumenty, z których wynikało, że dyplomacja Piusa XII starała się pomagać ludziom dotkniętym koszmarem wojny, organizowała pomoc dla prześladowanych i interweniowała w sprawie pomocy u władz amerykańskich. Istotna jest w tym kontekście książka „Papież i Polska podczas II wojny światowej". Wynikało z niej, że Watykan wspierał dążenia niepodległościowe Polaków i niósł pomoc naszym rodakom prześladowanym przez hitlerowski i stalinowski reżim. Kolejną ważną publikacją była wydana w 1966 r. książka „Watykan i komunizm podczas wojny światowej. Co się naprawdę wydarzyło". Dzięki tym badaniom ojciec Graham zyskał przydomek Papieski Bond albo 007 z Watykanu.
Głośne artykuły (publikował je periodyk „La Civitta Catolicca") szybko przyniosły kontrargumenty w obronie Watykanu, a sam ojciec Graham stał się jednym z najbardziej znanych historyków Kościoła. Gdy w 1991 r. Jan Paweł II postanowił poznać sekrety komunistycznych operacji przeciwko niemu i Stolicy Apostolskiej, trudno było sobie wyobrazić lepszego kandydata.
Badania w wielkim sekrecie
Misja ojca Grahama była wyjątkowo delikatna. Po pierwsze dlatego, że jej ujawnienie mogłoby ściągnąć kolejne ataki medialne na Kościół, a przez to utrudnić jego politykę. Byłe kraje komunistyczne mogły potraktować sprawę jako pretekst, aby np. zerwać toczące się rozmowy na temat podpisania konkordatu. Po drugie bardzo trudno było zdobyć materiały źródłowe. Żaden kraj nie ujawnia archiwów swoich tajnych służb i nie zdradza kulis ich działania, zwłaszcza jeśli wiążą się one z działalnością zbrodniczą (a takie były operacje wymierzone w Jana Pawła II). Jezuita z Kalifornii stanął więc przed najtrudniejszym zadaniem swego życia. Był też trzeci powód: komunistyczne służby specjalne były wyspecjalizowane w dezinformacji i mogły wytwarzać dokumenty w taki sposób, aby ich ujawnienie dekonspirowało fałszywe, a nie prawdziwe źródło. Istniało więc ryzyko skrzywdzenia niewinnej osoby pomówieniem o nielojalność wobec polskiego papieża.
Początkiem pracy stała się kwerenda w archiwach watykańskich, które zawierały część istotnych dokumentów. Gdy w 1978 r. Karol Wojtyła został papieżem, doskonale zdawał sobie sprawę, że on sam i jego współpracownicy staną się obiektem działań komunistycznych służb specjalnych. Dlatego postanowił zreorganizować Sodalitium Pianum, wewnętrzną służbę bezpieczeństwa Watykanu (odpowiada za wywiad i kontrwywiad). Jej szefem został arcybiskup Luigi Poggi, wytrawny dyplomata i jeden z najbardziej zaufanych ludzi polskiego papieża. Na terenie Watykanu wprowadzono wówczas reguły dotyczące bezpieczeństwa informacji (księża mieli sporządzać dla swoich przełożonych notatki służbowe zawierające m.in. informacje o kontaktach z dyplomatami innych państw i o wszystkim, co wydaje się ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa). Sam arcybiskup Poggi doprowadził do współpracy swojej instytucji z amerykańską CIA, wskutek czego Amerykanie przekazywali cenne informacje wywiadowcze na temat krajów komunistycznych. Dostarczane przez nich raporty trafiały na biurka papieża i kilku jego współpracowników, a stamtąd do tajnego archiwum, gdzie zapieczętowane leżały aż do końca zimnej wojny.
Sodalitium Pianum, służba bezpieczeństwa watykanu, współpracowała z cia, dzięki czemu otrzymywała od amerykanów cenne informacje na temat komunistycznych szpiegów
Dla Sodalitium Pianum naturalnym współpracownikiem były również służby specjalne Włoch, zwłaszcza kontrwywiad, w którym istniała komórka zajmująca się Watykanem. Po zamachu na Jana Pawła II z 13 maja 1981 r. zacieśniła się współpraca między tymi instytucjami. Kontrwywiad włoski przekazał sędziemu Ferdinando Imposimato (prowadził śledztwo w sprawie zamachu) wiele informacji, które pozwoliły odtworzyć przebieg przygotowań do zbrodni i zidentyfikować osoby w nią zaangażowane. Na przykład miejsca pobytu Ali Agcy poznano dzięki temu, że włoski kontrwywiad inwigilował współpracujących z nim bułgarskich szpiegów. Przekazane Sodalitium Pianum tajne informacje włoskich służb z obserwacji komunistycznych szpiegów ojciec Graham mógł porównać z notatkami księży pracujących w Watykanie. W ten sposób orientować się, który obcy agent i kiedy próbował nawiązać kontakt z duchownymi. A od samych księży mógł zażądać dodatkowych wyjaśnień.
Ściśle tajne
Jednak najważniejszą pracę ojciec Graham wykonał w archiwach Stanów Zjednoczonych. Jako oficjalny przedstawiciel Watykanu zwrócił się bowiem do CIA z prośbą o udostępnienie wszelkich możliwych informacji na temat działalności komunistycznych służb przeciwko państwu kościelnemu. Podstawą było porozumienie o współpracy, do którego wiele lat wcześniej doprowadził arcybiskup Poggi. Amerykanie wyrazili zgodę. Udostępnili ojcu Grahamowi tysiące stron dokumentów, dbając jedynie o to, aby jezuita nie poznał nazwisk osób udzielających informacji ich służbom.
Skąd amerykańskie służby miały tak ogromną wiedzę? Przede wszystkim ze swoich źródeł wywiadowczych w ZSRR i krajach socjalistycznych. W latach 80., gdy prezydentem USA był Ronald Reagan, a szefem CIA William Casey, zacieśniła się współpraca między służbami specjalnymi państw NATO, które na bieżąco przekazywały sobie informacje o komunistycznych szpiegach i ich działaniach. Było też inne, bardzo ważne źródło informacji: dezerterzy. Amerykański dziennikarz śledczy Jeffrey Richelson w książce „Wspólnota wywiadowcza USA" (1999 r.) wyliczył, że od 1980 r. z KGB zdezerterowało co najmniej ośmiu wysokich rangą oficerów (wśród nich słynny Oleg Gordijewski). Wszyscy w zamian za azyl i bezpieczeństwo przekazali cenne informacje o działalności rosyjskich służb. Najważniejszym dezerterem był Wasilij Nikitycz Mitrochin, były szef archiwów KGB, który zmikrofilmował, a potem przekazał brytyjskiemu wywiadowi 25 tys. stron tajnych dokumentów wywiadu zagranicznego KGB, w tym m.in. meldunki dotyczące Watykanu.
Amerykanie udostępnili również ojcu Grahamowi materiały STASI, wschodnioniemieckiej bezpieki. Gdy upadł mur berliński i STASI przestała istnieć, jej archiwa przejęły służby niemieckie, a po nich Amerykanie, którzy jako jedyni kupili także akta wywiadu zagranicznego STASI. A wiadomo, że enerdowska bezpieka prowadziła intensywne działania przeciwko Watykanowi. Kolejnym kierunkiem pracy jezuity okazały się archiwa StB, czyli czechosłowackiej Służby Bezpieczeństwa (w 1989 r. Czesi zdecydowali się przeprowadzić pełną lustrację i dekomunizację, więc archiwa otwarto). Z tych zbiorów można się m.in. dowiedzieć, że w dniu zamachu na papieża w 1981 r. na placu św. Piotra przebywało trzech funkcjonariuszy StB (być może ich celem było zamordowanie Ali Agcy, aby wyeliminować głównego świadka).
Polska zagadka
Czy ojciec Robert Graham uzyskał dostęp do archiwów polskiego MSW i MSZ? Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Gdy prowadził swoje badania, nie istniał jeszcze Instytut Pamięci Narodowej (powstał w 1998 r., a działalność rozpoczął w 2000 r.). Pewne poszlaki wskazują jednak na to, że część archiwalnych dokumentów polskiej Służby Bezpieczeństwa w latach 1989–1990 uzyskali Amerykanie. Jeśli tak, na pewno udostępnili je ojcu Grahamowi i to mogło rzucić pewne światło na aktywność wywiadu PRL w Watykanie.
W ten sposób ojciec Robert Graham po kilku latach badań dysponował ogromną wiedzą o działaniach komunistycznych służb specjalnych przeciwko Watykanowi i o osobach, które w nich uczestniczyły, w tym o informatorach i agentach w strukturach państwa kościelnego i podległych mu instytucjach. W 1996 r. ojciec Graham napisał obszerny raport zawierający informacje odnalezione podczas kwerendy w archiwach. Można się domyślać, że zawarł tam dane identyfikujące księży z Kurii Rzymskiej, którzy przekazywali komunistycznym służbom cenne informacje z Watykanu.
Klątwa tajnych służb
Z zagadką raportu ojca Grahama wiąże się jeszcze jedna tajemnica. To zabójstwo Aloisa Estermanna, szefa Gwardii Szwajcarskiej (odpowiedzialnej za bezpieczeństwo papieża). Został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu 4 maja 1998 r. Obok niego leżały zwłoki jego żony i młodego podwładnego. Według oficjalnej wersji Estermann został zamordowany przez młodszego kolegę, jednak wiele faktów tę wersję podważa. Estermann jako szef papieskiej ochrony miał dostęp do tajnego archiwum, a tym samym należał do wąskiego grona osób uprawnionych do lektury raportu ojca Grahama. Rzecz jest o tyle ciekawa, że sam Estermann był w latach 80. cennym współpracownikiem STASI wykorzystywanym do inwigilacji Watykanu. Fakt ten ujawnił sędzia Ferdinando Imposimato po zleceniu kwerendy w archiwum w Berlinie i po przesłuchaniach oficerów STASI (szczegóły współpracy zdradził zwolniony z tajemnicy państwowej emerytowany oficer STASI, który zwerbował Estermanna). Jest więc prawdopodobne, że Estermann zorientował się, że w raporcie może znaleźć swoje nazwisko. Czy miało to związek z jego śmiercią? Według innej, bardzo ciekawej hipotezy Estermann zginął z ręki innego watykańskiego agenta, który obawiał się dekonspiracji.
Raport ojca Grahama – jak udało mi się ustalić – został złożony w Tajnym Archiwum Watykańskim, a sam Jan Paweł II zobowiązał jezuitę do milczenia w sprawie jego treści i szczegółów swoich badań. Dokument do dziś pozostaje nieujawniony. Wiedzę w nim zawartą ojciec Robert Graham zabrał ze sobą do grobu. Umarł 11 lutego 1997 r. w Los Gatos w Kalifornii. Osiem lat później zmarł Jan Paweł II. Jego następcy dotychczas nie zdecydowali się odtajnić raportu. Być może dlatego, że jego negatywni bohaterowie nadal żyją i ich ujawnienie mogłoby wywołać prawdziwe trzęsienie ziemi w strukturach Kościoła.
Skomentuj