Maksim, wielokrotnie zatrzymywany przez białoruskie służby specjalne opozycjonista, tak podsumowuje realia panujące w jego kraju: „Znaczna część ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie zwyczaje obowiązują w państwie, w którym żyją. To jest jak w »Matriksie« (...) wystarczy zaangażować się w działalność opozycyjną i natychmiast zobaczysz, w jakiej rzeczywistości żyjesz" – podkreśla w rozmowie z Andrzejem Poczobutem.
To jedna z wielu opinii, jakie znajdziemy w książce Poczobuta – dziennikarza, który od lat 90. XX w. jest działaczem mniejszości polskiej na Białorusi. Za rzekome znieważenie prezydenta Aleksandra Łukaszenki w 2011 r. został skazany na trzy lata więzienia w zawieszeniu na dwa lata. W książce „System Białoruś" zebrał swoje dotychczasowe przemyślenia na temat Łukaszenki i sytuacji w kraju (o czym wielokrotnie pisał na łamach prasy czy na blogu), a wzbogacił je rozmowami z nauczycielem, biznesmenem, emerytką, opozycjonistą, robotnikiem i młodym DJ-em z grodzieńskiego klubu. Niestety, tylko część jego rozmówców jest niezadowolona z polityki uprawianej od – bagatela! – 20 lat przez Łukaszenkę i jego świtę. Poczobut opisuje dojście „białoruskiego dyktatora" do władzy – jego karierę od wiejskiego komunistycznego aparatczyka do prezydenta kraju, który „będzie rządził do końca świata" (to słowa ze znanego na Białorusi dowcipu, bardzo gorzkiego w swej wymowie; odsyłam na s. 152 książki). Ale rządy Łukaszenki trzeszczą w szwach. Co prawda, nie z powodu głośno wyrażanego sprzeciwu, jak to ma miejsce na Ukrainie, a tylko z... braku funduszy: „Ekonomiści coraz głośniej mówią o tym, że sytuacja z 2011 r., kiedy to nastąpiło gwałtowne załamanie białoruskiej gospodarki, może się niebawem powtórzyć. Łukaszenka musi wprowadzać drastyczne cięcia (...), które dotkną aparatu państwowego, służb specjalnych i aparatu propagandowego". A jak wiadomo, tytułowy „system Białoruś" w znacznej mierze opiera się na tych siłach. Dotychczasowe trzy filary funkcjonowania systemu: „chleb, show i strach" mogą okazać się niewystarczające. Wówczas zaś „epoka Łukaszenki wcześniej czy później się skończy. Niewydolny i uzależniony od zewnętrznego wsparcia finansowego system Białoruś będzie musiał zostać zreformowany". Oby stało się to jak najszybciej, bo „wystarczy przejechać jakieś 200 km na wschód od Warszawy i wchodzi się w zupełnie inny wymiar – do kraju, gdzie wybory są fałszowane, gdzie niszczy się niezależne media, a liderów opozycji zamyka się w więzieniu".
Książkę Andrzeja Poczobuta polecam wszystkim, którzy choć trochę interesują się tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą.
Andrzej Poczobut
System Białoruś
Editio
Skomentuj