Rosyjski szantaż militarny na Krymie, podobnie jak sześć lat wcześniej wojna na Kaukazie, wywołał na Zachodzie konsternację. Przecież „imperium zła", które przy każdej okazji oskarżaliśmy o agresywne zamiary, upadło w 1991 r., a na jego miejscu pojawiła się „demokratyczna" Rosja – nasz partner z grupy G-8, sojusznik w walce ze światowym terroryzmem etc. W rzeczywistości zmieniła się tylko generacja amerykańskich i europejskich polityków. Obecna hołduje doktrynie „końca historii", a do sięgnięcia po rozwiązania siłowe jest w stanie skłonić ją jedynie bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa (ataki terrorystyczne) lub interesów energetycznych.
Rosja natomiast pozostaje od czasów caratu w okowach tego, co amerykański politolog John D. Ikenberry nazwał „ładem westfalskim", czyli rzeczywistości politycznej, w której o pozycji jednego państwa decyduje militarna kontrola nad innymi, a stosunki międzynarodowe są grą o sumie bliskiej zera. Kreml pozostaje zakładnikiem generalicji i służby bezpieczeństwa oraz niewydolnej struktury organizacyjnej rosyjskiej gospodarki, która w imię interesów oligarchicznej elity nie pozwala na rozwój innych gałęzi wytwórczości niż pozyskiwanie skazanych na wyczerpanie złóż surowców mineralnych. Pod tymi względami Federacja Rosyjska w niczym nie różni się od ZSRR.
My się tylko bronimy
Bez względu na to, czy mieliśmy do czynienia z konfliktem zbrojnym sensu stricte czy też jedynie z nienapotykającym oporu wkroczeniem oddziałów bojowych lub aktywnością doradców wojskowych, wszystkie wojny toczone przez naszego wschodniego sąsiada po 1918 r. mają jedną wspólną cechę: ZSRR i Rosja zawsze były agresorami. Nawet obronny charakter rozpoczętej w 1941 r. wojny z III Rzeszą jest podważany przez niektórych historyków i sowietologów. Wiktor Suworow, Joachim Hoffman, Robert C. Tucker i inni udowadniali w swoich pracach, że pierwszy rzut radzieckich sił zbrojnych tak łatwo padł łupem hitlerowców, ponieważ był zdatny tylko do działań ofensywnych. Odmienny charakter miały jedynie wojny czeczeńskie, które w całości toczyły się na terytorium Federacji Rosyjskiej, ale akurat w wypadku drugiego z tych konfliktów również uważa się, że do eskalacji przemocy mogły doprowadzić działania rosyjskich służb specjalnych.
Wszystkie wojny toczone po 1918 r. przez ZSRR i Federację Rosyjską mają jedną wspólną cechę: Rosjanie zawsze byli agresorami
Oczywiście mocarstwowe zapędy Kremla trudno było pogodzić z ideologicznym wizerunkiem „chorążego światowego pokoju", krytykującego na każdym kroku zachodni imperializm. Dlatego Sowieci maskowali swoje zamiary różnego rodzaju prowokacjami z udziałem lokalnych komunistów i agentów NKWD/GRU, w których rekrutacji często pomagała polityka narodowościowa, promująca rosyjskie osadnictwo na terenach „bliskiej zagranicy". Pomocnicy ZSRR najczęściej nie mieli świadomości, że „przyjaźń" i „braterstwo" w sowieckim wydaniu to tylko propagandowe hasła, a oni sami stanowią bezwolne narzędzia i po wykonaniu zadania zostaną usunięci jako niewygodni świadkowie zbrodni.
Przekreślić Brześć
Nawet toczący się na terenach dawnego imperium carów w latach 1917–1923 konflikt określany jako „wojna domowa" wbrew nazwie został wykorzystany przez władze bolszewickie do odzyskania terenów, których „stary reżim" nie był w stanie zatrzymać przy sobie środkami militarnymi. Leninowski dekret o pokoju z 8 listopada 1917 r. szybko okazał się martwą literą. Armia Czerwona nie zamierzała respektować niepodległości żadnego z bytów państwowych, które wyłoniły się na obszarze odstąpionym Niemcom na mocy traktatu brzeskiego z 3 marca 1918 r. Wsparcie dla miejscowych komunistów w bratobójczym konflikcie w Finlandii w pierwszej połowie 1918 r. oraz działania przeciwko Łotwie, Estonii i Polsce zakończyły się porażką Kraju Rad. Z kolei mimo długotrwałego oporu 20 listopada 1920 r. na terytorium RP została wyparta armia Ukraińskiej Republiki Ludowej, co pozwoliło zainstalować w Kijowie powołane jeszcze w listopadzie 1918 r. w Moskwie władze Ukraińskiej SRR.
Czerwoni wykorzystali także słabość i skonfliktowanie ze sobą młodych republik na Zakaukaziu. Wezwani przez nielicznych lokalnych komunistów krasnoarmiejcy 27 kwietnia 1920 r. zajęli Azerbejdżan, 4 grudnia 1920 r. – Armenię, zaś 18 marca 1921 r. – Gruzję. Taki sam scenariusz został zrealizowany w emiratach Chiwy i Buchary w Azji Środkowej. Sowieci interweniowali także w lipcu 1921 r. w walkach Mongolskiej Ludowej Armii Rewolucyjnej z białą gwardią i siłami barona Romana von Ungern-Sternberga. Ich wsparcie było decydujące dla powstania w 1924 r. na terenie Mongolii drugiego komunistycznego państwa na świecie.
Zemsta Stalina
Kolejne dwie dekady Związek Radziecki poświęcił na leczenie wojennych ran i realizację polityki budowy „socjalizmu w jednym kraju", która miała wzmocnić jego militarny potencjał. Pierwszym państwem, przeciwko któremu się on obrócił, była Japonia realizująca własne plany podboju Azji. Mimo że dowódca Frontu Dalekowschodniego marszałek Wasilij Bluecher, stracony niedługo później w ramach stalinowskich czystek, ostrzegał przed konfrontacją zbrojną, z pozoru drobny fakt, czyli zajęcie przez Armię Czerwoną spornego wzgórza Zaoziornaja (Zhanggufeng) 9 lipca 1938 r., sprowokował walki nad jeziorem Chasan w Mandżurii, które zakończyły się klęską ZSRR. Armia Kwantuńska próbowała rozszerzyć swój stan posiadania nad rzeką Chałchin-Goł w maju 1939 r., jednak tym razem nie sprostała jednostkom dowodzonym przez Georgija Żukowa. Skłoniło to Japonię do zawarcia w 1941 r. paktu o nieagresji z Sowietami i skierowania swoich orężnych wysiłków na Południe.
Dzięki sojuszowi Ribbentrop–Mołotow, zapewniającemu Stalinowi wolną rękę na wschód od Bugu, udało mu się w latach 1939–1940 uzyskać to, co nie udało się Leninowi i Trockiemu dwadzieścia lat wcześniej. Kiedy tylko sowieccy i japoński dyplomaci podpisali 16 września 1939 r. rozejm, czołgi Armii Czerwonej skierowały się do wschodniej Polski, by bronić „uciśnionych" Białorusinów i Ukraińców. 30 listopada 1939 r. ZSRR najechał Finlandię, próbując osadzić tam marionetkowy rząd Fińskiej Republiki Demokratycznej. Mimo bohaterskiego i w dużej mierze skutecznego oporu po kilku miesiącach zmagań władze w Helsinkach musiały oddać agresorom 35 tys. km kw. terytorium, w tym miasto Wyborg (Viipuri). Prowokacje graniczne umożliwiły również ZSRR utworzenie baz wojskowych na terenie Litwy, Łotwy i Estonii, co pomogło w rzekomo dobrowolnym przyłączeniu tych trzech państw do ZSRR latem 1940 r.
Dekady wojen zastępczych
Stalin pozostał wierny zasadzie toczenia w danym momencie wojny wyłącznie na jednym froncie, dlatego skierował Front Dalekowschodni przeciwko Armii Kwantuńskiej dopiero 9 sierpnia 1945 r., trzy miesiące po kapitulacji III Rzeszy. Nuklearne bombardowanie Hiroszimy i Nagasaki było druzgocącym ciosem dla morale japońskich jednostek, dzięki czemu w ciągu dwóch tygodni Sowieci opanowali nie tylko Mandżurię, ale także północną Koreę. Ten podzielony na dwie części kraj stał się areną pierwszego starcia mocarstw w zimnej wojnie. ZSRR militarnie i politycznie (bojkot posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie wysłania na półwysep sił międzynarodowych) wsparł Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną, która 25 czerwca 1950 r. zaatakowała wspomagane przez USA Południe.
Następne dziesięciolecia to okres konfliktów nazywanych przez zachodnią historiografię „proxy wars" (wojny przez pełnomocników). Nie dochodziło do bezpośrednich konfrontacji wojskowych między ZSRR a członkami NATO, jednak radzieccy doradcy, uzbrojenie i środki wojskowe trafiały do wszystkich krajów, które rzucały rękawicę mocarstwowej pozycji USA. Model ten został przetestowany podczas trwającej w latach 1936–1939 hiszpańskiej wojny domowej. Najbardziej drastycznym przykładem takiej praktyki pozostaje kryzys kubański, kiedy instalacja sowieckich pocisków balistycznych średniego zasięgu na skomunizowanej wyspie postawiła świat na krawędzi atomowej zagłady. Sowietów nie brakowało w ogarniętym wojną Wietnamie czy też pogrążonych w wewnętrznych konfliktach Jemenie, Kongu, Angoli. W latach 70. rywalizację na polu szerzenia komunizmu w Trzecim Świecie podjęły skonfliktowane ideologicznie z ZSRR Chiny.
Wrogowie spod znaku półksiężyca
Kres czerwonego pochodu, który znaczyły również krwawo stłumione przez Armię Radziecką powstanie węgierskie w 1956 r. i zduszony przez wojska Układu Warszawskiego czechosłowacki ruch reformatorski w 1968 r., nastąpił w Afganistanie.
Interwencja ZSRR przebiegała według przerabianego wielokrotnie scenariusza. Kiedy wprowadzony na urząd przy pomocy miejscowych komunistów prezydent Muhammad Daud Chan zwrócił się w stronę Zachodu, został w kwietniu 1978 r. zamordowany przez należący do KGB oddział Alfa. Przejęcie władzy przez prosowieckich polityków spotkało się jednak z oporem muzułmańskiej ludności, w którego tłumienie musiał się zaangażować północny sąsiad. Siły pogrążonego już w technologicznej zapaści ZSRR nie były w stanie unicestwić mudżahedinów wspieranych przez USA i perfekcyjnie wykorzystujących trudne górskie warunki walki.
Afgańska porażka przyspieszyła upadek Związku Radzieckiego i przełożyła się na wzrost radykalnych nastrojów islamskich zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i w granicach sowieckiego imperium. W 1991 r. zaowocowało to ogłoszeniem niepodległości Czeczenii, która należała wcześniej do jednej autonomicznej republiki z Inguszetią. Rosjanie od początku usiłowali stłumić tamtejsze dążenia do niezależności, m.in. inspirując zamachy na prezydenta Dżochara Dudajewa. Pierwsza militarna próba rozwiązania problemu, czyli lądowanie oddziału komandosów na lotnisku w Groznym w listopadzie 1991 r., zakończyła się fiaskiem. Wykorzystując walki między separatystami a opozycją, regularne siły pod dowództwem generała Lwa Rochina wkroczyły do tej kaukaskiej republiki 11 grudnia 1994 r. Mimo że po dwóch miesiącach zajęły jej stolicę, walki z partyzantami (którym w sierpniu 1996 r. udało się odbić Grozny) trwały aż do podpisania rozejmu w Chasawjurcie 31 sierpnia 1996 r. Na jego mocy problem statusu Czeczenii miał zostać rozstrzygnięty w ciągu pięciu lat.
W następnych latach na terenie kontrolowanym przez separatystów zaczęli dochodzić do głosu zwolennicy utworzenia kalifatu na terenie północnego Kaukazu. W 1999 r. zostali oni oskarżeni o przeprowadzenie zamachów bombowych na budynki mieszkalne w Moskwie, Wołgodońsku i Bujnaksku, chociaż prawdopodobnie była to prowokacja Federalnej Służby Bezpieczeństwa, mająca służyć za pretekst do wprowadzenia wojsk do Dagestanu i odwetu za porażkę w pierwszej wojnie czeczeńskiej. Do kwietnia 2000 r. regularne oddziały obrońców niezależności republiki zostały unieszkodliwione. Mimo uchwalenia nowej konstytucji Czeczenii, która stwierdzała jej przynależność do Rosji, i przeprowadzenia wyborów prezydenckich reżim antyterrorystyczny został tam zniesiony dopiero w 2009 r.
Dziel i rządź
Ostatnie napięcia na Krymie dowodzą, że Kreml w celu destabilizacji i uzależniania ościennych państw nie zawaha się wykorzystywać wywodzących się jeszcze z okresu radzieckiego spornych elementów podziału terytorialnego i rezultatów przesiedleń zamieszkujących ZSRR narodowości. Stało się to jasne już w 1992 r., kiedy wybuchł konflikt między Armenią a Azerbejdżanem o enklawy Górski Karabach i Nachiczewan oraz wojna abchaska. Zakończyła się ona zwycięstwem separatystów z Abchazji, która wcześniej wchodziła w skład Gruzji jako autonomiczna republika. Nie byłoby to możliwe bez rosyjskich dostaw broni i wsparcia lotniczego. Samoloty i czołgi północnego sąsiada brały udział m.in. w oblężeniu Suchumi. Jednostki podległe rosyjskiemu resortowi spraw wewnętrznych walczyły także w zbuntowanej Osetii Południowej, a rosyjscy najemnicy – po stronie Ormian w Karabachu.
Zawarte 24 czerwca 1992 r. zawieszenie broni przewidywało, że Osetia będzie patrolowana przez siły pokojowe złożone z miejscowych, gruzińskich i rosyjskich wojskowych. Można było się spodziewać, że kruche status quo zostanie naruszone, kiedy Kreml będzie miał zastrzeżenia do politycznej postawy Tbilisi. Stało się tak w 2008 r., kiedy ekipa prezydenta Micheila Saakaszwilego wybrała prozachodni kurs, którego wyznacznikiem były m.in. manewry NATO Immediate Response. Po serii prowokacji (odbudowa przez rosyjskie wojsko linii kolejowej Suchumi – Oczamczyra w Abchazji, śmierć gruzińskich policjantów w wyniku wybuchu miny pułapki, strzały na granicy z Osetią Południową) gruzińska armia podjęła próbę opanowania zbuntowanej republiki autonomicznej, ale z powodu wejścia do walk rosyjskiej 58. armii zakończyła się ona niepowodzeniem. Siły podległe Tbilisi zostały wyparte zarówno z Osetii, jak i z Abchazji.
Mimo że już po wkroczeniu Rosjan na terytorium Gruzji ówczesny prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zadeklarował „zawieszenie operacji zmuszania do pokoju", bombardowania nadal trwały, a wycofywanie wojsk odbywało się bardzo powoli. W obronie Gruzji stanęli przywódcy państw środkowoeuropejskich, którzy na wezwanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego 12 sierpnia spotkali się na wiecu poparcia dla tego państwa w Tbilisi. Ostatecznie 14 września rosyjskie siły zbrojne wycofały się z ostatniego okupowanego przez siebie rejonu – portu Poti i okolic, a 1 października na Krym przybyła misja obserwacyjna Unii Europejskiej. Jednak również w kolejnych miesiącach dochodziło do ostrzeliwań i ataków bombowych na gruzińskie posterunki.
Imperium wiecznie żywe
Przedstawione powyżej fakty oraz ostatnie wydarzenia na Krymie pokazują, że Rosja nie godzi się na powrót do granic z czasów Piotra I Wielkiego, co nastąpiło w 1991 r., a przynajmniej nie zawaha się przed użyciem środków militarnych w razie zagrożenia swoich wpływów w krajach „bliskiej zagranicy". Nie zmieniła się nawet towarzysząca interwencjom propagandowa retoryka. Jak słusznie zauważyło wielu obserwatorów, zapewnienia o konieczności ochrony mniejszości rosyjskiej na „ogarniętej chaosem", „sfaszyzowanej" Ukrainie są echem uzasadnienia agresji na Polskę w 1939 r. Rosyjska aktywność militarna potwierdza również aktualność łacińskiej maksymy „Si vis pacem para bellum" (chcesz pokoju, gotuj się do wojny). Kreml nie zaryzykuje bowiem konfliktu zbrojnego z państwem o istotnym potencjale obronnym. Jednocześnie bezlitośnie egzekwuje swoje roszczenia wobec słabych, izolowanych lub podzielonych przeciwników, nie powstrzymując się przed czystkami etnicznymi na opanowanych obszarach.
Zwraca uwagę jeszcze jedna prawidłowość. Wielu uczestników sowieckich prowokacji przeciw własnym narodom zakończyło życie gwałtowną śmiercią, często z rąk dawnych mocodawców. Czterech członków Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski zginęło w okresie czystek stalinowskich. Johannes Vares-Barbarus, pierwszy premier i przewodniczący Rady Najwyższej sowieckiej Estonii, inwigilowany przez NKWD z powodu dawnej niepodległościowej aktywności, popełnił samobójstwo w 1946 r. Komunistyczny premier Afganistanu Nur Muhammad Taraki został zabity przez wewnątrzpartyjną opozycję w 1979 r., a jej przywódca, prezydent Hafizullah Amin – zlikwidowany przez KGB, które podejrzewało go o kontakty z CIA. Jak pokazuje ostatnie stulecie moskiewskiej polityki, wbrew wygłaszanym deklaracjom Kreml dba wyłącznie o własne dobro, a gra z nim jest nie tylko niemoralna, ale i niebezpieczna.
Skomentuj