Kilka lat temu w internecie popularny był dowcip imitujący reklamę BBC i nawiązujący do ówczesnych problemów: „Grecja upada. Iran (Persja) staje się coraz bardziej agresywny, a Rzym pogrąża się w chaosie. Witajcie w świecie roku 430". Dziś taka reklama mogłaby brzmieć: „Gotuje się na Bliskim Wschodzie i Bałkanach, Turcy są wściekli, Rosjanie agresywni, a Zachód coraz bardziej nerwowy. Witajcie w świecie roku 1853". Jak każda dobra anegdota, także i ta nie jest zbyt daleka od nader trafnego opisu rzeczywistości. Nawet główni aktorzy i ich motywy wydają się podobne.
Wiedeń odchodzi do historii
Po upadku I Cesarstwa we Francji (1815) Europa weszła w długotrwały okres pokoju. Zawdzięczała to przede wszystkim ustaleniom kongresu wiedeńskiego, który kończył okres wojen rewolucyjnej Francji i ustanawiał międzynarodowy porządek zgodny z interesami i ambicjami wielkich mocarstw. Wszystkie kolejne europejskie konflikty bądź pojawiały się na obrzeżach kontynentu (tak jak powstanie w Grecji z lat 1821–1829, interwencja Francji w Hiszpanii w 1823 r.), bądź też – jak polsko-rosyjska wojna 1830–1831 – toczyły się na relatywnie niewielką skalę (przynajmniej w porównaniu z wojnami, które pustoszyły Europę przez blisko ćwierć wieku) i nie miały wpływu na polityczną mapę kontynentu. Co ważne, zarówno interwencja Ludwika XVIII w liberalizującej się Hiszpanii, jak i wspólna interwencja Zjednoczonego Królestwa, Rosji i Francji w Grecji (1827) dokonywały się w ramach międzynarodowych porozumień określonych w czasie kongresu wiedeńskiego. Nawet w Królestwie Polskim bezpośrednio po upadku powstania listopadowego car Mikołaj I starał się stworzyć pozory respektowania takich umów, nadając w miejsce zniesionej konstytucji Statut Organiczny (1832).
Tę sytuację wyznaczał mniej lub bardziej formalny sojusz głównych państw Europy: Rosji, Austrii, Prus i Francji, życzliwie obserwowany (ale i kontrolowany) przez tradycyjnie wspierającą europejską równowagę Wielką Brytanię. Co nie oznacza, że sytuacja międzynarodowa nie ulegała powolnym zmianom. We Francji po rewolucji 1848 r. do władzy doszedł Napoleon III, najpierw jako prezydent, a potem jako cesarz (1852). Istota polityki zagranicznej kolejnego Bonapartego na francuskim tronie sprowadzała się do podważania ładu ustanowionego na gruzach I Cesarstwa. Jak trafnie zauważył Henry Kissinger, „Napoleon III nienawidził systemu wersalskiego, bowiem został on stworzony przede wszystkim po to, by powstrzymać Francję". Stąd też brała się jego sympatia dla wymierzonego w Austrię włoskiego ruchu narodowego, co zresztą doprowadziło do wojny w 1859 r. Co gorsza, polityka zagraniczna Napoleona III była dosyć chaotyczna, częstokroć wynikała z potrzeb polityki wewnętrznej. Austriacki ambasador baron Hübner pisał: „W jego [Napoleona] oczach polityka zagraniczna jest tylko instrumentem do utwierdzenia władzy we Francji, do legitymizacji tronu, do założenia dynastii. (...) Nie cofnąłby się przed żadnym środkiem, żadną kombinacją, która przyczyniłaby się do zwiększenia popularności w kraju". To uzależnienie cesarza Francuzów od wymogów polityki wewnętrznej rychło dało o sobie znać, kiedy ponownie pojawił się spór pomiędzy duchowieństwem katolickim a prawosławnym o prawo do sprawowania opieki nad miejscami świętymi znajdującymi się w Turcji. Napoleon, pragnąc pozyskać poparcie francuskich katolików, mocno stanął po stronie tych pierwszych. To zaś owocowało konfliktem z Rosją.
Z drugiej strony kontynentu Rosja pod panowaniem Mikołaja I powoli przestawała być konserwatywnym gwarantem porządku w Europie, a zaczęła ulegać mętnym ideom słowianofilskim, uznając za swój polityczny cel obronę Słowian i prawosławia. Mikołaj I od dawna zerkał łakomie w stronę słabnącego państwa tureckiego. To z kolei zaczęło generować konflikt z Turcją, gdyż Rosja postrzegała Bałkany jako naturalny obszar swojej ekspansji, pragnąc wyprzeć imperium osmańskie z Europy i uzyskać kontrolę nad Cieśniną Dardanelską i wyjściem na Morze Śródziemne. Dawałoby to Rosji zupełnie nowe możliwości w tym rejonie świata. Wizja Moskwy jako „trzeciego Rzymu" byłaby w takim wypadku niezwykle bliska urzeczywistnienia. Rosyjski cesarz, przekonany, że dni istnienia państwa tureckiego są policzone (to on miał być autorem bon motu o Turcji jako „chorym człowieku Europy"), już w czasie swojej niezapowiedzianej wizyty w Londynie w czerwcu 1844 r. snuł przed rządem brytyjskim plany dokonania jej rozbioru. Lord Aberdeen, ówczesny premier Wielkiej Brytanii, jednoznacznie tych propozycji nie odrzucił, pozwalając Mikołajowi wyjechać z Londynu w przekonaniu, że nawet jeśli Wielka Brytania w całości nie zgadza się na jego plany, to w Turcji obydwa kraje mają wiele wspólnych interesów i celów. Tymczasem – jak pisał Stanisław Cat-Mackiewicz – „Anglia oczywiście nie miała żadnej ochoty dzielić się posiadłościami tureckimi z Rosją. Rosja była państwem militarnym, Anglia handlowym. Rosja liczyła swe siły na bataliony, Anglia na okręty handlowe. Anglia wyciągała swe korzyści handlowe z Turcji bez tego, aby miała wzmacniać Rosję przydziałami jej nowych ziem i nowych rekrutów. (...) Propozycja rozbioru Turcji skierowana do Anglii przez Mikołaja I była zupełnie naiwna".
Pole bitwy – Mołdawia
W 1852 r. wybuchł wspomniany już spór między duchownymi prawosławnymi a katolickimi o prawo do sprawowania opieki nad miejscami świętymi. Napoleon III wymusił na sułtanie, by prawo to przyznał katolikom. Wywołało to sprzeciw Mikołaja I, który tradycyjnie uznawał się za opiekuna chrześcijan w imperium osmańskim. Zresztą – jak pisze Mackiewicz – „według legendy, w chwili kiedy wojska tureckie wkraczały do Konstantynopola, kapłan prawosławny odprawiał mszę przed głównym ołtarzem soboru Świętej Zofii. W czasie podnoszenia Najświętszego Sakramentu otworzyły się ściany przed ołtarzem i zamknęły za sobą popa wraz z Najświętszym Sakramentem. Kościół Świętej Zofii został przerobiony na meczet. Mikołaj I zgodnie z tą legendą wierzył, że kiedy jego wojska wkroczą do dawnego Bizancjum, ściany znów się otworzą, wyjdzie z nich pop żywy i cały wraz z Najświętszym Sakramentem i dokończy odprawianie mszy świętej". W lutym 1853 r. z misją rozwiązania konfliktu car wysłał do Konstantynopola księcia Aleksandra Mienszykowa. Chociaż sułtan był gotów spełnić część rosyjskich żądań, nie rozwiązało to sytuacji. Rosyjski władca jednoznacznie dążył do wojny, przekonany, że sytuacja międzynarodowa wyraźnie mu sprzyja. W jego ocenie Austria z wdzięczności za pomoc w pokonaniu powstania węgierskiego w 1848 r. miała być co najmniej życzliwie neutralna, a Wielka Brytania nie tylko pozytywnie nastawiona do rosyjskich planów, ale też ograniczona w swoich działaniach przez niechęć do Napoleona III, który właśnie koronował się na cesarza. Kierując się takimi przesłankami, car zdecydował się na rozpoczęcie wojny z Turcją, wysyłając 22 czerwca 1853 r. do Mołdawii i Wołoszczyzny wojska pod dowództwem księcia Gorczakowa, późniejszego namiestnika Królestwa Polskiego. Ponieważ wbrew tureckim żądaniom Rosjanie odmówili opuszczenia obydwu księstw, 4 października 1853 r. Turcja wypowiedziała Rosji wojnę i przystąpiła do działań ofensywnych.
Wbrew rosyjskim oczekiwaniom Turcy okazali się twardym przeciwnikiem. W pierwszym starciu kampanii, bitwie pod Oltenicą 4 listopada 1853 r., pokonali armię rosyjską, chociaż nie wykorzystali zwycięstwa i wycofali się na wcześniej zajmowane pozycje. Podobnie nierozstrzygnięta pozostała ciężka bitwa pod Cetate (31 grudnia 1853 – 6 stycznia 1854). Co prawda 30 listopada 1853 r. rosyjski admirał Paweł Nachimow w bitwie pod Synopą doszczętnie rozgromił flotę turecką, ale działania na lądzie nie były już dla Rosjan tak korzystne. Ofensywa turecka została wprawdzie powstrzymana, ale sama wojna daleka była od zakończenia. Turcja, mimo że militarnie znacznie słabsza od Rosji, czuła rosnące wsparcie Francji oraz Wielkiej Brytanii i była przekonana, że nawet w razie klęski europejskie mocarstwa nie pozwolą, by Rosja zajęła Konstantynopol. Zresztą zupełnie nieoczekiwanie zwycięstwo Rosjan pod Synopą i zdobycie panowania na Morzu Czarnym ostatecznie przekonało Francję i Wielką Brytanię do podjęcia interwencji. Rezultat bitwy, w której zginęło blisko 3 tys. marynarzy tureckich i zaledwie około 40 rosyjskich, brytyjska prasa określiła mianem masakry. Co prawda Austria zachowała neutralność w tym konflikcie, ale wyraźnie sprzyjała Turcji, żądając wycofania wojsk rosyjskich z Mołdawii i Wołoszczyzny. W obliczu koncentracji wojsk austriackich w granicznym Siedmiogrodzie Rosjanie, obawiając się wojny na dwa fronty, zdecydowali się wycofać swoje wojska. Międzynarodowe rachuby Mikołaja okazały się więc całkowicie chybione i Rosja znalazła się osamotniona wobec koalicji turecko-francusko-brytyjskiej, do której w 1855 r. dołączyło włoskie Królestwo Sardynii. Jeden z doradców Mikołaja, Michaił Pogodin, nader wymownie określił sytuację Rosji na przełomie lat 1854–1854: „Rządy nas zdradziły, narody znienawidziły".
Pole bitwy – Krym
W 1854 r. floty brytyjska i francuska znalazły się na Morzu Czarnym. Pojawienie się sojuszniczych okrętów w pobliżu rosyjskiego portu wojennego w Sewastopolu, choć samo w sobie nie było aktem wojny, stanowiło jednak zbyt duże wyzwanie dla rosyjskiej dumy. 21 lutego Rosja wypowiedziała wojnę Francji i Wielkiej Brytanii, które odpowiedziały podobną deklaracją 27 marca 1854 r. Wcześniej, 12 marca, Wielka Brytania i Francja zawarły formalny traktat sojuszniczy z Turcją. Wojna, mimo że uznana przez brytyjskiego premiera lorda Aberdeen za sprawiedliwą, nie była zbyt popularna wśród sojuszników. Znakomity kronikarz epoki Charles C. F. Greville zanotował: „...wczoraj ogłoszono wojnę. Mieliśmy już okazję zakosztować jej owoców. Wszystkie papiery wartościowe spadły gwałtownie, zaś majątki, które ludzie przechowywali w postaci akcji, obligacji itp., straciły już od dwudziestu do trzydziestu procent swojej wartości. Z ufnością przepowiadam, że niewiele minie miesięcy, a ludzie będą równie mocno znużeni tą wojną, jak obecnie są podnieceni. Nikt nie wie, dokąd zmierzają nasze armie i floty ani co zamierzają przedsięwziąć, głęboka jest też nasza niewiedza o sile Rosji i zasobach, z którymi przystępuje do wojny przeciwko nam".
Ponieważ działania morskie sojuszników nie przynosiły żadnych znaczących efektów (bombardowano m.in. Odessę, Kronsztad w Zatoce Fińskiej w pobliżu Petersburga i Pietropawłowsk na Kamczatce), podjęto decyzję o próbie rozstrzygnięcia wojny na lądzie. We wrześniu 1854 r. prawie 60 tys. żołnierzy brytyjskich, francuskich i tureckich, wspieranych przez ponad 200 dział, wylądowało na Krymie w największej operacji desantowej do czasów lądowania w Normandii w 1944 r., „doskonale przeprowadzonej dzięki walorom floty parowej i całkowitemu nieprzygotowaniu strony rosyjskiej". Do pierwszej bitwy doszło 20 września, kiedy wojska sojusznicze dowodzone przez lorda Raglana oraz francuskiego marszałka Armanda de Saint Arnaud zmierzyły się z liczącą 35 tys. żołnierzy armią rosyjską pod dowództwem księcia Aleksandra Mienszykowa, niedawnego posła do sułtana. Mimo że Rosjanie znajdowali się na silnie umocnionych pozycjach, zostali pobici i zmuszeni do odwrotu. Duma cara Mikołaja, czyli armia rosyjska, okazała się całkowicie nieprzygotowana do prowadzenia nowoczesnej wojny. Wykorzystując taktykę i uzbrojenie z czasów napoleońskich, nie mogła być skutecznym przeciwnikiem dla wojsk uzbrojonych w dalekosiężną i niezwykle celną broń gwintowaną. Jeśli wierzyć historykom, bitwa pod Almą wywarła na Mikołaju takie wrażenie, że aż nadszarpnęła jego żelazne zdrowie i car zmarł 2 marca 1855 r. Michaił Heller w swojej „Historii Imperium Rosyjskiego" zauważył: „Istnieją wszelkie podstawy ku temu, żeby stwierdzić, iż przyczyną śmierci Mikołaja I była nieudana wojna. Przez niemal trzydzieści lat jego panowania armia, w której widział kwintesencję Rosji, nie zaznała porażek. (...) I nagle klęska za klęską, wrogie okręty w Zatoce Fińskiej".
Militarną konsekwencją bitwy pod Almą było wyparcie wojsk rosyjskich z Krymu i trwające 11 miesięcy oblężenie twierdzy w Sewastopolu. Rosyjskie próby przejęcia inicjatywy w toczących się działaniach wojennych doprowadziły do krwawych bitew pod Bałakławą (25 października 1854 r.), Inkermanem (5 listopada) i Eupatorią (17 lutego 1855 r.). Wreszcie we wrześniu 1855 r., po niezwykle silnym bombardowaniu i szturmie alianckiej piechoty, mimo heroicznej obronySewastopol padł.
Pretekst do robienia hałasu
Mimo że po upadku Sewastopola działania wojenne jeszcze trwały, pokój był już coraz bliżej. Nowy rosyjski car Aleksander II skłonny był przyjąć warunki sojuszników ujęte w tzw. czterech punktach: Rosja ma się zrzec protektoratu nad księstwami naddunajskimi, zostanie przywrócona swobodna żegluga na Dunaju, nastąpi rewizja konwencji o cieśninach podpisanej w 1841 r., a ponadto Rosja zrezygnuje z roszczeń do opieki nad prawosławnymi w Turcji. 25 lutego 1856 r. rozpoczęła się konferencja pokojowa, na której 30 marca 1856 r. podpisano kończący wojnę traktat. Jak pisał Greville, „wiadomość o zawarciu pokoju dotarła do Londynu w niedzielę wieczorem i została radośnie przyjęta przez jego mieszkańców – nie tyle dlatego, że chcieli zakończenia wojny, ile po prostu dlatego, że dostarczyła im pretekstu do robienia hałasu".
Wojna krymska, mimo że dziś nieco zapomniana, pociągnęła za sobą daleko idące konsekwencje w wielu dziedzinach. Przede wszystkim była to pierwsza wojna prowadzona przy uwadze mediów, a zdjęcia z frontu zrobione przez Rogera Fentona były pierwszym fotograficznym zapisem toczącego się konfliktu. W marynarce wojennej oznaczała definitywny koniec ery wielkich drewnianych żaglowców, zastąpionych przez opancerzone okręty o napędzie parowym. Działania na lądzie niepokojąco zaś zapowiadały to, czego Europa doświadczy 60 lat później, podczas I wojny światowej. Wynik wojny krymskiej pokazał też gigantyczne zacofanie Rosji, która nie była w stanie wygrać konfliktu na własnym terytorium. Armia rosyjska okazała się źle uzbrojona, źle dowodzona i źle zaopatrzona. Z powodu braku dróg, nie mówiąc już o liniach kolejowych, transport zaopatrzenia z Moskwy na Krym zajmował trzy miesiące, podczas gdy Anglicy i Francuzi zaopatrzenie i posiłki przerzucali drogą morską w ciągu trzech tygodni. Wszystko to spowodowało, że Aleksander II rozpoczął swoje panowanie od szeregu reform, a jedną z ważniejszych była reforma uwłaszczeniowa z 1861 r., która dała wolność osobistą rosyjskim chłopom. Klęska poniesiona na Krymie, w myśl zasady Wasilija Kluczewskiego, że „nieudolne samowładztwo przestaje być legalne", spowodowała osłabienie rosyjskiego systemu władzy i zrodziła przekonanie o jego relatywnej słabości. Bez wątpienia przyczyniło się to później do wybuchu w Polsce powstania styczniowego.
Najpoważniejsze zmiany dokonały się jednak na politycznej mapie Europy. Chociaż niewiele prowincji zmieniło swoją przynależność państwową, to wojna krymska ostatecznie położyła kres ładowi politycznemu ustalonemu w Wiedniu w 1815 r. i w ciągu kilkunastu lat doprowadziła do powstania zupełnie nowego układu sił. Odtąd w Europie politykę opartą na wspólnych wartościach zastąpiła twarda i bezwzględna Realpolitik, w której jedyną wartością był wąsko definiowany interes narodowy. Panujący w Europie pokój odszedł w przeszłość, zastąpiony przez coraz potężniejsze tarcia i konflikty. Na efekty tej zmiany nie trzeba było długo czekać. Najpierw osamotniona Austria przegrała w 1859 r. wojnę z napoleońską Francją i droga do zjednoczenia Włoch stanęła otworem. Potem Prusy przy wsparciu Austrii stoczyły wojnę z Danią (1864). Rosja biernie przyglądała się, jak kierowane żelazną ręką przez Ottona Bismarcka Prusy rozbijają Austrię w wojnie 1866 r. oraz Francję w latach 1870–1871 i dokonują zjednoczenia Niemiec, bezpowrotnie niwecząc tradycyjną równowagę sił w Europie Środkowej. Sama Rosja na polach bitew kolejnej wojny z Turcją w latach 1876–1877 skutecznie zmyła klęskę w wojnie krymskiej, docierając po ciężkiej kampanii do Adrianopola i będąc o krok od zajęcia tureckiej stolicy – Konstantynopola. Rosjan powstrzymało dopiero pojawienie się eskadry brytyjskich okrętów wojennych. Mnich z pięknej legendy, o której pisał Mackiewicz, ciągle więc musi czekać na uwolnienie i dokończenie chrześcijańskiego nabożeństwa.
Skomentuj