Historia Trzeciej Rzeszy należy prawdopodobnie do najlepiej opisanych okresów w dziejach. Krótki, zaledwie 12-letni okres, cechował się tak szczególnym nasyceniem zła, że ciągle ponawiana próba jego wyjaśnienia jest zrozumiała. Z drugiej jednak strony, można odnieść wrażenie, że w tym zainteresowaniu jest coś niezdrowego. Ciągłe analizowanie życiorysów Himmlera, Goeringa, Goebbelsa, a przede wszystkim samego Hitlera, prawdopodobnie musi mieć negatywny wpływ na zdrowie psychiczne samych historyków. Po kilku dziesięcioleciach od upadku III Rzeszy, wydaje się, że wszyscy ważniejsi aktorzy, odgrywający rolę w tej historii, doczekali się gruntownych studiów i wszystkie wydarzenia zostały poddane gruntownej analizie.
Czy można na ten temat napisać jeszcze coś nowego? Nowego w znaczeniu prezentacji nieznanych wcześniej faktów oraz przedstawienia interpretacji rzucającej nowe światło na badany problem. Książka Brigitte Hamann „Wiedeń Hitlera. Lata nauki pewnego dyktatora" (Rebis) przekonuje nas, że jest to możliwe. Autorka nie należy do szerokiego grona specjalistów od historii III Rzeszy, głównym tematem jej zainteresowań jest historia kulturalna Wiednia oraz postaci nierozerwalnie związane z tą historią (jest autorką biografii słynnej Sissi – cesarzowej Elżbiety). Książka jest zarazem biografią Hitlera z czasów poprzedzających I wojnę światową, jak i barwnym portretem Wiednia początku XX wieku. Burzliwe dzieje polityczne i kulturalne stolicy monarchii Habsburgów tego okresu są czasem, kiedy formowały się poglądy Hitlera. Niedościgniona wiedza autorki o różnych aspektach tego okresu rzuca nowe światło na kulturalny i polityczny rodowód narodowego socjalizmu. Ponadto, o czym warto wspomnieć w czasach, kiedy lawinowo wzrasta liczba książek historycznych napisanych przez autorów, którzy nie potrafią pisać i wcale się tym nie przejmują, autorka posiada dar dawniej uważany za najważniejszy w tej profesji – potrafi opowiadać.
Historycy spierają się o to, jakie doświadczenia i wydarzenia miały dla Hitlera charakter formacyjny. Nie sposób pominąć udziału w Wielkiej Wojnie, negatywnej reakcji na podpisanie Traktatu Wersalskiego, rewolucji bolszewickiej, prób wywołania rewolucji przez komunistów w Niemczech czy ogólnie radykalizacji nastrojów i antyliberalnego klimatu umysłowego w Republice Weimarskiej. To wszystko prawda, jednak dla pełniejszego zrozumienia poglądu Hitlera na świat nie można zignorować okresu wiedeńskiego w jego biografii.
Hitler wypracował sobie bardzo przejrzysty światopogląd, faworyzujący naukę o panach i niewolnikach, silnych i słabych, blondynach i ciemnowłosych
Popularna teza głosząca, że narodowy socjalizm był „rewolucją nihilizmu" (Hermann Rauschning) zasługuje z pewnością na poważne potraktowanie, jednak nie wyjaśnia wszystkiego. Nihilizm narodowego socjalizmu jest przyczynkiem do zrozumienia bezmiaru przemocy i zniszczenia dokonanego przez nazistów, ale nie wyjaśnia ich celów. Skąd ten poziom intensywności nienawiści do Żydów? Jakie było pochodzenie planu dotyczącego Słowian? Jakie jest źródło rojeń o stworzeniu nowego człowieka? Pytania można mnożyć. Uwzględnienie umysłowego rodowodu nazizmu nie musi oznaczać jego nobilitacji i nadania mu intelektualnej rangi. Jest wkładem do zrozumienia, z jakich to „mętnych źródeł" czerpali naziści. Winston Churchill nazwał Prusy „jądrem zła" i niektórzy uznali „deprusyfikację" za klucz do denazyfikacji Niemiec, jednak to raczej w wielonarodowej monarchii Habsburgów, a nie w państwie Bismarcka, należy szukać zatrutych korzeni wizji świata Hitlera.
Zdziczała cyganeria artystyczna
Wprawdzie Hitler urodził się w małym miasteczku Braunau, to dwoma najważniejszymi miastami w austriackim rozdziale jego biografii są Linz i Wiedeń. Pierwsze z tych miast, gdzie został wysłany do szkoły, pozostawiło w nim sentyment, drugie – urazę na całe życie. Jedno z ostatnich zdjęć Hitlera wykonanych w bunkrze berlińskim ukazuje go ślęczącego nad makietą planu przebudowy Linzu. Z tego miasta chciał uczynić nową wielką stolicę nad Dunajem, przewyższającą swym blaskiem znienawidzony Wiedeń. Sam zaplanował przebudowę całego miasta, którego głównym punktem miał być grobowiec jego rodziców. Tam chciał spędzić ostatnie lata swego życia. O Wiedniu mówił z nieskrywaną niechęcią. Jako kanclerz powtarzał, że to miasto nie dostanie od Rzeszy „ani szylinga". Stolica monarchii Habsburgów pozostawiła w Hitlerze silne uczucie resentymentu. Przyjechał do niej w wieku osiemnastu lat, aby studiować malarstwo i został dwukrotnie odrzucony przez Akademię. Lata, które tam spędził (1908–1913), były okresem niezwykle intensywnym i pełnym fascynacji oraz upokorzeń. Początkowo dzielił mieszkanie w kamienicy czynszowej z – bodaj jedynym w jego życiu bliższym kolegą – Augustem Kubizkiem. Później Hitler wiódł życie na pograniczu świata kloszardów (wiele nocy śpi w parku z bezdomnymi) i wynędzniałej cyganerii artystycznej, której zmartwieniem było zdobycie pieniędzy na przeżycie najbliższych dni. Fascynację wzbudzała w nim architektura Wiednia, godzinami przebywał przy Ringstrasse i wiele budynków tam położonych potrafił namalować z pamięci. W początkowym okresie swego pobytu, w którym dysponował jeszcze skromnymi środkami finansowymi, chodził do opery. Ustawiał się w kolejce sześć godzin przed otwarciem kas, aby kupić bilet na dobre miejsce stojące i z nienawiścią patrzył na siedzących mieszczan. W późniejszym okresie, dzięki zleceniom na malowanie pocztówek, udało mu się opłacić pokój w noclegowni dla mężczyzn. Malutkie pomieszczenie (2 m długości na 1,40 m szerokości) udostępniano mu na wieczór i noc. W zimę nie opuszczał noclegowni, ponieważ jego buty nie miały podeszwy. Hitler – mimo skromnego wykształcenia – już wtedy miał bardzo wyrobione poglądy, które przedstawiał z pewnością siebie nieznoszącą sprzeciwu. Wiele zjawisk kulturalnych tego okresu budziło w nim głęboką niechęć.
Jak pisze Brigitte Hamann: „Wiedeń Hitlera nie jest owym artystyczno-intelektualnym fin de siecle Vienna – utożsamianym z Sigmundem Freudem, Gustavem Mahlerem, Arthurem Schnitzlerem czy [...] Ludwigiem Wittgensteinem. Wiedeń Hitlera jest raczej przeciwieństwem tej pełnej blasku metropolii sztuki. To Wiedeń maluczkich nierozumiejących wiedeńskiego modernizmu, odrzucających go jako zdegenerowany, za mało rodzimy, zbyt internacjonalistyczny, żydowski i wolnomyślicielski".
Wiedeń pozostawił w Hitlerze urazę ze względu na kosmopolityczny charakter tego miasta. Jako parias z nienawiścią patrzył na bogate mieszczaństwo o kosmopolitycznych gustach, wśród których znaczący odsetek stanowili Żydzi. Jako Niemiec z nienawiścią myślał o przedstawicielach innych narodów licznie przybywających do miasta. Wiedeń Hitlera to miasto „imigrantów, nieudaczników, mieszkańców noclegowni dla mężczyzn, często ludzi zalęknionych, podatnych na najróżniejsze obskuranckie teorie, przede wszystkim te, które dawały im – mimo całej nędzy – poczucie, że w rzeczywistości są jednak elitą, kimś lepszym. To „lepsze" oznaczało – w owym Babilonie ras wielonarodowościowego państwa – właśnie przynależność do „szlachetnego niemieckiego narodu", a nie bycie Słowianinem czy Żydem".
Edukacja polityczna
Okres wiedeński był też czasem politycznej edukacji Hitlera. Często przychodził do parlamentu – potrafił godzinami wpatrywać się w jego fasadę, ale także przysłuchiwać się z galerii debatom. Fascynację wzbudzały w nim masowe demonstracje organizowane przez komunistów. Czytał popularne broszury i prasę. Wbrew rozpowszechnianym później opiniom, to była jego strawa intelektualna, a nie Nietzsche czy Schopenhauer. Potrafił ich cytować, ponieważ cytaty znajdował w popularnej literaturze propagandowej.
W „Mein Kampf" Hitler przedstawił swoje poglądy z okresu wiedeńskiego tak, jakby były już starannie przemyślane. Należy to uznać za konfabulację, ale wpływ obserwacji i emocji z tamtych czasów wydaje się niezwykle silny. Hitler był oczywiście wrogiem wielonarodowej monarchii Habsburgów. Dla konserwatystów, ale także niektórych liberałów, względnie tolerancyjne i łagodne rządy Franciszka Józefa stanowią pozytywny punkt odniesienia. Hitler sympatyzował z najbardziej nieprzejednanymi wrogami naddunajskiej monarchii. Georga Schönerera, przywódcę ruchu wszechniemieckiego, którego aktywność antyhabsburska wzbudzała niechęć nawet u Bismarcka, należy uznać za postać kluczową. Schönerer dostarczył Hitlerowi nie tylko modelu politycznego działania, w pewnym stopniu programu, ale także konkretnych postulatów. Dla zwolenników Schönerer był Führerem – to on stworzył wzorzec przywództwa politycznego, powielony i udoskonalony przez Hitlera. Ideę zjednoczenia Niemiec Schönerer połączył z wrogością wobec innych narodów cesarstwa, a w tej mieszance szczególną rolę odgrywał wulgarny antysemityzm. Przy okazji incydentów zewnętrznych (emigracja Żydów po pogromach w Rosji), jak i w związku ze sprawami związanymi z polityką wewnętrzną (kampania przeciwko kontraktom rządowym dla barona Rotschilda) Schönerer uczynił z antysemityzmu nie tylko instrument politycznego działania, ale także swego rodzaju zjawisko z zakresu subkultury. Związane z nim organizacje drukowały antysemickie artykuły, broszury, ulotki, znaczki itd. Schönerer żądał wprowadzenia zakazu przesiedlania dla Żydów, wprowadzenia numerus clausus w szkołach i uniwersytetach (limity miejsc dla Żydów odpowiadające udziałowi w ogóle ludności), wykluczenie ich z administracji państwowej, a nawet utworzenie oddzielnego regimentu żydowskiego w armii. Wpływy Schönerera osłabły za sprawą szaleńczej akcji zwróconej przeciwko Kościołowi katolickiemu. Uważał on, że katolicyzm jest sprzeczny z germańskim duchem i wzywał do przechodzenia Niemców na luteranizm. Ten punkt nawet Hitler uważał za nazbyt nierealny. Mimo to Hitler uznawał Schönerera za niezwykle ważną postać w swoim życiu. „Jako Führer Rzeszy Wielkoniemieckiej – pisze Hamann – Hitler uczcił idola swej młodości, popierając druk niewydanych dwóch tomów biografii Schönerera pióra Eduarda Pichla i zakupując połowę nakładu – pięćset z tysiąca egzemplarzy".
Symboliczne znaczenie miało też przemianowanie w 1939 r. placu Habsburgów w Monachium na plac Schönerera – co miało być umownym zwycięstwem wroga Franciszka Józefa. Schönerer miał swoich kontynuatorów, takich jak Franz Stein czy Karl Wolf, podziwianych przez Hitlera, oraz politycznego wroga – osławionego burmistrza Wiednia, Karla Luegera, którego postać również pozostawiła ślad w jego pamięci. Ten ostatni łączył katolicyzm i lojalność wobec monarchii z antysemityzmem. Hitler podziwiał go nie tylko z tego ostatniego powodu – Lueger był też mistrzem ceremonii, który potrafił z wydarzenia politycznego uczynić wielkie wydarzenie dla mas. Dzieje Trzeciej Rzeszy to także niezwykle ważny rozdział w historii teatralizacji polityki.
Teorie rasowe i antysemityzm
Wiedeń początku XX w. jest miejscem gigantycznego zamętu ideowego. Obok wspaniałych pisarzy, artystów i myślicieli pojawia się zdumiewająca obfitość ekscentryków i szarlatanów umysłowych. Hitler często ukrywał źródła, z których czerpał idee albo wymyślał je ex post. Autorka z godną podziwu skrupulatnością rekonstruuje poglądy autorów, którzy współtworzyli klimat umysłowy tamtego czasu. Wiemy, że niektórzy z nich znani byli Hitlerowi, inni – prawdopodobnie mogli być znani.
Teorie rasowe na początku XX w. należały do przekonań obiegowych. Francuz Arthur de Gobineau w „Eseju o nierówności ras ludzkich" rozpropagował pogląd o powołaniu białej rasy do panowania nad światem. Brytyjczyk, który wybrał Niemcy za swoją ojczyznę, Houston Stewart Chamberlain w „Podstawach XIX wieku" zaadaptował teorie Darwina do analizy historii i pisał o „doborze hodowlanym" jako metodzie uszlachetniania rasy. Chamberlain połączył rasizm z antysemityzmem, przekonując, że żydowskość i niemieckość są nie do pogodzenia.
W książce Hamann opisani są autorzy obłąkanych teorii krążących w powietrzu tamtego czasu. Jest wśród nich Guido von List – szalony grafoman, który w niezliczonych dziełach opisywał niemiecką mitologię i przewodził tajnym grupom zajmującym się ich zgłębianiem. Jego uczniem był Lanz von Liebenfels, który w późniejszym okresie jedną ze swoich książek, „Księgę psalmów teutońskich", zadedykował Hitlerowi i przedstawiał się jako jego intelektualny mentor. Opisany jest także szarlatan krytykujący naukę Newtona, Hans Goldzier, o którym z perspektywy lat Hitler mówił, że jego idee wywarły na nim silne wrażenie. Z nieco wyższej półki pochodzi przedstawiona także przez autorkę popularna książka „Płeć i charakter" Otto Weiningera, która łączyła antysemityzm z mizoginizmem. Do innej klasy należą prace Nietzschego, Darwina czy opery Wagnera, z którymi Hitler się zetknął. Przynajmniej w przypadku tego ostatniego można mówić o autentycznej fascynacji.
„Wspólną cechą prawie wszystkich wyróżnianych przez niego teorii – pisze Hamann – jest to, że pozostawały w opozycji do nauki uniwersyteckiej, w umysłach zdziwaczałych „prywatnych uczonych", przepełnionych nienawiścią do naukowców na posadach, którzy ich – najczęściej słusznie – nie uznawali". Hitlera przyciągały idee umysłowych dziwaków, które były częścią pejzażu umysłowego Wiednia, a przeniesione do Republiki Weimarskiej stworzyły wybuchowa mieszankę.
„Hitler wypracował sobie bardzo przejrzysty światopogląd, faworyzujący zdecydowanie dwubiegunowe teorie: naukę o panach i niewolnikach, silnych i słabych, blondynach i ciemnowłosych. [...] We wszystkich tych teoriach obowiązuje schemat przyjaciel – wróg. Zło próbuje zniszczyć dobro. Nie walczy jednak otwarcie, w rycerskim „zmaganiu bohaterów", lecz na sposób „podludzi", za pomocą „bakcyli", „pasożytów" lub poprzez „zanieczyszczenie hodowli i krwi"„.
Hamann zauważa pewną skłonność umysłu Hitlera, która kierowała nim w wyborze teorii, które go zainteresowały: „We wszystkich tych teoriach widoczna jest [...] zasadnicza postawa darwinistyczna, wyrażająca się w przekonaniu, że zagłada słabego jest równie nieunikniona jak zwycięstwo silnego".
Obserwacja ta rzuca nowe światło na nacjonalizm Hitlera. „Gdy przyjechałem do Wiednia – Hitler pisał w „Mein Kampf" – moje sympatie były całkowicie po stronie ruchu wszechniemieckiego". Wykorzystanie przez nazistów nacjonalizmu niemieckiego jako sposobu na mobilizację Niemców jest dobrze znane. Nacjonaliści jednak – jak węgierski dyktator Miklos Horthy – myśleli przede wszystkim o ochronie własnego narodu. Stosunek Hitlera do Niemców był inny. W okresie, w którym nie było szans na zwycięstwo, stosował „politykę spalonej ziemi". Jak to doskonale pokazuje niemiecki film „Upadek", opowiadający o ostatnich dniach Hitlera, perspektywa cofnięcia Niemiec do średniowiecza, jeśli chodzi o poziom rozwoju cywilizacyjnego – przed czym przestrzegali go niektórzy generałowie – nie była dla niego istotnym argumentem. Identyfikował się z Niemcami, wierząc, że reprezentują wyższą rasę. Kiedy zaczęli przegrywać, zaczynał nimi pogardzać i twierdził, że zasługują na klęskę.
W listopadzie 1941 r. mówił: „Jeśli naród niemiecki przestanie być na tyle silny i gotów do ofiar, by oddawać krew za swoje istnienie, to niechaj przeminie i zostanie unicestwiony przez inną, większą potęgę. Nie zasługiwałby bowiem na to miejsce". Wielki biograf Hitlera, Joachim Fest uważał, że Führer myślał w kategoriach „zwycięstwo albo zagłada". Po Żydach – jego zdaniem – to Niemcy byli drugim narodem skazanym przez niego na unicestwienie. Antysemityzm był z pewnością centralnym punktem w jego wizji świata. Nie była to jednak obsesja, którą wyniósł z domu. Jego ojciec, o którym mówił, że był liberałem, widział w antysemityzmie przejaw kulturalnego zapóźnienia. Hitler, który żywił wielkie uczucie do matki, zachował wdzięczność dla żydowskiego lekarza, dra Edwarda Blocha, który w okresie ciężkiej choroby matki (zmarła na raka) z oddaniem opiekował się nią do końca.
To okres wiedeński wydaje się kluczowy, jeśli chodzi o uformowanie się antysemityzmu Hitlera. Żydzi reprezentowali zarówno znienawidzone kosmopolityczne mieszczaństwo, jak i obcą kulturowo biedotę, która zalewała miasto. Osobiste doświadczenia zinterpretowane w świetle pojęć zaczerpniętych z propagandy politycznej Schönerera i teorii autorów w rodzaju Chamberlaina, stworzyły zabójczą mieszankę. Antysemityzm podniesiony został do naczelnej zasady, która pozwalała mu wyjaśniać wszelkie negatywne zjawiska i stanowiła potężną motywację do działania.
O sile tego wpływu świadczą ostatnie dni Hitlera. Jeszcze 2 kwietnia 1945 r., na kilka dni przed upadkiem III Rzeszy i samobójczą śmiercią, mówił z dumą o wojnie, którą wypowiedział Żydom, i przewidywał, że świat będzie mu „na wieki wdzięczny za wytępienie Żydów z Niemiec i Europy Środkowej".
Skomentuj