Zacznijmy od przypomnienia, że Ukraina w początkach ery nowożytnej różniła się terytorialnie od dzisiejszej. Była to południowa część dawnej Rusi Kijowskiej, od dorzecza Sanu po dorzecze Dniepru, obejmująca dość wąski pasek północnej części stepów czarnomorskich. Terytorium to na mocy Unii Lubelskiej znalazło się w Koronie – południowo-zachodniej części Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Ziemie położone bardziej na Wschód, mniej więcej od obecnego Charkowa, zwane Ukrainą Słobodzką, zasiedlone zostały dopiero w XVIII w., a obszary południowe – aż po Morze Czarne, głównie w XIX w. Te podziały widoczne są do dziś, zwłaszcza w kulturze, żywej tradycji i sympatiach politycznych ludności.
Ruś i Ukraina
Patrząc z perspektywy dzisiejszej, Unia Lubelska zjednoczyła ziemie ukraińskie. Ówcześni to doceniali, ale widzieli kluczowe odrębności i nie spieszyli się z ich likwidacją. Ważniejsze od prawnych były różnice realne. Sześć ziem, leżących pomiędzy Wisłokiem z Zbruczem (halicka, lwowska, sanocka, przemyska, bełska i chełmska), złączonych w dwa województwa, określane były mianem Rusi Czerwonej. Zadomowione przez 200 lat w Koronie, czuły się bardziej związane z zachodnimi województwami niż wschodnimi. Strefę pośrednią tworzyły Wołyń i Podole. Mimo że długo dzieliła je granica polsko-litewska, zachowały dość bliskie związki i wiele podobieństw. Najbardziej na Wschód wysunięte województwo kijowskie, utworzone już w 1471 r. i wydzielone z niego parę lat przed Unią bracławskie zaczęto nazywać w tym czasie ziemiami ukrainnymi, a następnie wprost Ukrainą. Nie podniosły się one jeszcze z katastrofy demograficznej i cywilizacyjnej, spowodowanej przez najazdy mongolskie, a od końca XV w. – tatarskie. Kijów po raz ostatni został zdobyty i spalony przez chana Mengli Gireja w 1482 r. W połowie XVI w. tylko część północno-zachodnia była dość słabo zasiedlona, mniej więcej po linię Kijów – Bracław. Na przedpolu, w stepach nad Rosią i Dnieprem zbudowano parę samotnych zamków obronnych: w Białej Cerkwi, Kaniowie i Czerkasach. Batory uzupełni je, oddając Trechtymirów kozakom rejestrowym.
Zróżnicowanie całego obszaru było olbrzymie. Na Zachodzie województwa ruskie i bełskie należały do najzamożniejszych w Rzeczypospolitej. Skupiały się tutaj liczne szlaki handlowe, a Bugiem, Sanem i Wisłą spływały transporty zboża przeznaczone dla zachodniej Europy. Miejscowa szlachta coraz liczniej wybijała się w Rzeczypospolitej; najbardziej spektakularną karierę zrobił bełski szlachcic – Jan Zamoyski, lecz niewiele mu ustępowali Żółkiewski, Koniecpolski czy Potoccy, a po monarszą koronę sięgnął Sobieski. Wołyń miał zupełnie inny charakter: prawie całe województwo podzielone zostało pomiędzy majątki niespełna dziesięciu rodzin możnowładczych; miejscowa szlachta była od nich całkowicie zależna, a mniejsi bojarowie pozostawali w stanie poddaństwa. W województwie kijowskim, rozciągającym się od granicznej Słuczy głęboko w stepy zadnieprzańskie, była tylko jedna rodzima familia magnacka – Niemiryczów. Zasiedlona część województwa znalazła się w rękach książąt wołyńskich, głównie Ostrogskich i Wiśniowieckich, a także poleskich (Tyszkiewiczowie). Reszta – oraz cały bezmiar stepów – była ziemiami hospodarskimi teraz przekształconymi w królewszczyzny. Praktycznie bezludne, bo najbardziej narażone na najazdy tatarskie województwo bracławskie tylko w wąskiej, zachodniej części zaczynało być zagospodarowywane przez szlachtę podolską i niektórych magnatów wołyńskich.
W 1648 r. Bohdan Chmielnicki rozpoczął powstanie kozackie. Zwrócone przeciwko magnaterii, rychło zamieniło się w wojnę z Rzecząpospolitą. Przez następne 10 lat cała Ukraina została wyludniona i wyniszczona
Implantacja prawa koronnego i osłona wojsk kwarcianych w ciągu życia jednego pokolenia doprowadziły do przekształcenia Ukrainy w najszybciej rozwijający się region Europy. Tylko w okresie panowania Zygmunta III (1587– 1632) ilość miast i miasteczek zwiększyła się trzynastokrotnie, a ilość siół (wyodrębnionych wsi) – siedmiokrotnie; w podobnym stosunku wzrosła liczba ludności. Nierównomierność wynikała z tradycyjnego modelu zaludniania Ukrainy. Ciągła groźba najazdów stepowych ludów konnych powodowała, że ludzie skupiali się najchętniej wokół grodów, a następnie w obronnych miastach. Nie przeszkadzało to, że większa część tych mieszczan uprawiała zawody rolnicze, a wszyscy posiadali grunty uprawne. W początkach panowania Władysława IV nie więcej niż 5 proc. ludności miejskiej utrzymywało się z rzemiosła czy handlu. Proporcje zmieniały się jednak szybko: jeszcze w końcu XVI w. ludność miejska stanowiła aż 65 proc. całego zaludnienia Kijowszczyzny, a pół wieku później jakieś 30–35 proc.
W szybszym jeszcze tempie przebiegał rozwój gospodarczy. W ciągu półwiecza areał gruntów realnie użytkowanych wzrósł parokrotnie, a granica strefy zasiedlanej przesunęła się na linię Mohylów – Humań – Czehryń, a także objęła Zadnieprze. Wraz z przyrostem ludności poszerzał się rynek lokalny. W drugiej ćwierci stulecia pojawiły się jednak objawy kryzysu. Ukraina mogła produkować znacznie więcej niż potrzebowała, a wywóz na zewnątrz był minimalny. Przyczyną była izolacja komunikacyjna. Towary masowe, takie jak zboże czy drewno, spławiano rzekami. Ziemie koronne, a częściowo litewskie, położone w dorzeczach Warty, Wisły, Bugu i Niemna, mogły szybko stać się eksporterem zboża, drewna i innych towarów masowych. Ten popyt eksportowy oraz szybka rozbudowa systemu folwarcznego (czyli gospodarstw towarowych) zmodernizowały gospodarkę i stały się głównym źródłem zamożności Rzeczypospolitej. Ukraina, odcięta od Morza Czarnego przez Dzikie Pola, Tatarów i Turków, prawie nie miała naturalnych połączeń wodnych; Dniepr, a w mniejszym stopniu także Dniestr, mogły być wykorzystywane tylko do handlu w górę rzeki, a więc głównie ze wschodnią, ubogą częścią Wielkiego Księstwa oraz Moskwą. Wiodącą częścią rolnictwa ukraińskiego stała się hodowla; bydło na własnych nogach docierało do odbiorcy. Eksportowa produkcja zboża praktycznie nie istniała, co powodowało, że folwarki były nieliczne, a na nowo zasiedlanych terenach nie pojawiały się wcale. Zamiast wygodniejszej dla chłopów zapłaty za użytkowanie gruntów pracą, pobierano czynsze częściowo w naturze, a resztę w pieniądzach. Nadmierna podaż produktów rolnych prowadziła jednak do spadku cen, a więc opłaty faktycznie rosły. Zjawisko to jednak dopiero się zarysowywało, gdyż nowo osiedlani chłopi zwolnieni byli z opłat na długie okresy, nawet 30-letnie.
Zagospodarowywanie Ukrainy wymagało znacznego wysiłku inwestycyjnego. Wykładano środki prywatne, ale również i królewskie – czyli de facto Rzeczypospolitej. Wpływy osiągano niewielkie. W 1628 r. główny podatek – łanowy – z kijowskiego dał niespełna 28 tys. zł. Z całej Korony wpłacono ponad 1706 zł. Udział najszybciej rozwijającego się województwa wyniósł zaledwie 1,65 proc. W dodatku zapłaciły go głównie miasta i miasteczka, wpłaty z siół nie przekroczyły 6500 zł. Nie pozostawało to w żadnym stosunku do wydatków na wojska kwarciane (1/5 dochodów z wszystkich królewszczyzn), zapewniających ziemiom ukraińskim podstawowe bezpieczeństwo.
Zróżnicowanie etniczne
Wielokrotny wzrost zaludnienia był efektem kolonizacji, tzn. osiedlania się ludzi przybyłych z zewnątrz. Rodzima ludność szybko stała się niezbyt liczną mniejszością. Siłą rzeczy dominowali chłopi osiedlający się nie tylko w siołach, ale także w miasteczkach. Na ich tle przybysze szlacheccy stanowili nieliczną grupkę. Przynosili własne języki, obyczaje, kulturę, wyznanie. Prowadziło to do powstania ogromnej mieszanki etnicznej. Chłopi asymilowali się językowo i wyznaniowo dość szybko, gdy wyższe warstwy społeczne przyciągała atrakcyjna kultura polskiej szlachty.
Ta rozmaitość etniczna i socjalna nie przekładała się na poczucie przynależności narodowej. W omawianym okresie znacznie ważniejsze od etnicznych były czynniki terytorialne. Nie było chłopów polskich, tylko mazowieccy albo sieradzcy, szlachta sandomierska albo rawska. Dzisiejsi socjolodzy czy etnografowie mieliby ogromne trudności, aby określić przynależność etniczną szlachty podlaskiej w XVI w. (Litwini? Polacy? Rusini? Wszyscy po trochu – czy jacyś inni?). Można oczywiście uznać, że wówczas nie było narodów – ale to naukowa kapitulacja, niezdolność do zidentyfikowania realnych wspólnot, które ponadto określały się jako odrębne narody. Na Rusi Czerwonej ulegająca kulturze polskiej szlachta etnicznie ruska stawała się dwu- czy trójjęzyczna (ruski, polski, łacina). Czy identyfikując się z monarchią i całą Rzecząpospolitą, przestawali być etnicznymi Rusinami?
Przybywających na Ukrainę również określano w zależności od pochodzenia terytorialnego. Najbliżsi byli przybysze z Wołynia. Prawie całą resztę (gdyż występowała również migracja z Mołdawii czy Moskwy) podzielono na dwie grupy. Mniejszą stanowili przybysze z Wielkiego Księstwa, nazywani Litwinami, choć pochodzili prawie wyłącznie z Nowogródczyzny, Minszczyzny i Polesia (gdzie mówiono ukraińską odmianą języka ruskiego). Większą część stanowili przybysze z Korony, z przeważającym udziałem migrantów z województw: ruskiego, bełskiego i podolskiego. Określić dzisiaj rzeczywiste proporcje etniczne tej masy ludzkiej – to podjąć się działania przypominającego rozwiązywanie kwadratury koła. Według ówczesnych kryteriów sprawa jest dość prosta: ziemie ukraińskie skolonizowali głównie przybysze z Rusi – zwłaszcza Czerwonej, ale też i Białej.
Sprawa jest łatwiejsza, gdy chodzi o szlachtę. Podważanie obiegowych legend może być jednak kłopotliwe. Henryk Litwin wyliczył, że w 1648 r. w obu województwach ukraińskich dziedziczne majątki różnej wielkości – od latyfundiów do cząstek wsi, posiadało 59 polskich rodzin szlacheckich. Do tego trzeba dodać dożywotnich dzierżawców królewszczyzn. Obok starostów grodowych za panowania dwu pierwszych Wazów nadania różnej wielkości uzyskało ok. 130 osób – w większości zasłużonych dla obrony Ukrainy oficerów i żołnierzy. Obok tego byli jeszcze dzierżawcy dóbr prywatnych, a także nieposiadająca majętności na Ukrainie szlachta koronna, pełniąca różne funkcje u wielkich posiadaczy ziemskich. W niczym nie ograniczało to, a raczej zwiększało znaczenie magnatów wołyńskich. Dopiero za panowania Władysława IV pojawiły się na Kijowszczyźnie dwa polskie latyfundia: odziedziczone przez Zamoyskiego i kupione przez Koniecpolskiego, a kilkanaście rodzin posiadało wielkie majątki. Obok starej ruskiej magnaterii zaczęła powstawać nowa, tworzona przez przybyszów z Korony. Ogromną przewagę miała jednak ta pierwsza, ciągle dysponująca 80 proc. ziemi. Sami Wiśniowieccy byli właścicielami obszaru obliczanego na blisko 19 tys. km2 – paręnaście razy więcej niż największa majętność przybysza z Korony.
Od głębokiego średniowiecza zachodnich sąsiadów określano na Rusi mianem Lachów. Z czasem zmieniał się zakres tego pojęcia. W XVI–XVII w. Lach oznaczał mieszkańca Korony, ale także przybysza z wewnątrz. Za Lacha uznano pierwszego wojewodę kijowskiego Marcina Gasztołda, niewątpliwego Litwina. Później do Lachów zaliczano osoby pełniące funkcje publiczne – a więc niejako reprezentujące króla polskiego; w tej grupie bardzo szybko znaleźli się wszyscy książęta wołyńscy. Innym powodem stawało się z czasem przejście na katolicyzm. Gdybyśmy wzięli pod uwagę wszystkie te kryteria, Lachem byłby ks. Jeremi Wiśniowiecki, z pochodzenia Rusin, na co dzień posługujący się językiem ruskim, reprezentującym Ruś w Senacie. Z kolei koroniarzami byli Michał Chmielnicki i jego syn Bohdan, szlachta przemyska (zapewne z Chmielnika pod Rzeszowem). Bohdan uczył się w kolegium jezuickim w Jarosławiu, a gdy ojciec dostał Subotów pod Czehrynem, migrował nad Dniepr. Michał zginął, a Bohdan dostał się do niewoli w bitwie pod Cecorą, którą współcześni historycy ukraińscy ledwie wspominają – mimo że rozgromiona tam armia koronna w lwiej części składała się z mieszkańców ruskich i ukraińskich województw. Kto więc był kim? Książę uważał się za Polaka i Rusina, hetman za kozaka i polskiego (nie kijowskiego!) szlachcica.
Sprzeciw kozacki
Pierwsza przeciwko magnackiej wszechwładzy wystąpiła Cerkiew. Potrzebowała reformy, co najmniej tak głębokiej, jaką Kościół katolicki przeprowadził na soborze w Trydencie. Przygotowaniami do reformy kierował ks. Konstanty Ostrogski, lecz gdy rzecz zbliżała się do finału, biskupi się zbuntowali. Przygotowany w tajemnicy akt unii kościelnej, który w przedstawionym mu kształcie zatwierdził papież, zawierał postanowienie odsuwające świeckich od wpływu na Cerkiew. Ostrogski zareagował stanowczo. Potępił biskupów, a związany z nim kozak dworski, Seweryn Nalewajko, jeszcze przez soborem w Brześciu poprowadził krwawy rajd po Wołyniu, Polesiu i Mińszczyźnie, niszcząc posiadłości zwolenników Unii. Akt unijny został jednak ogłoszony i przyjęty przez większość biskupów. Wprowadzał tylko jedną zmianę: zamiast patriarchy konstantynopolitańskiego – w owym czasie już posłusznego urzędnika sułtana – najwyższym zwierzchnikiem stawał się papież. Cerkiew zachowała jednak pełną autonomię, a biskupi mogli przeprowadzać naprawę tak, jak to uznali za stosowne. Podstawowa rzesza wiernych nawet nie zauważyła zmiany: podział ujawnił się tylko w wyższej hierarchii duchownej. Unii sprzeciwiły się bardzo aktywne bractwa prawosławne, gdzie rej wodzili świeccy, a także magnaci i ogromna większość szlachty prawosławnej. Ich sprzeciw, wsparty przez hierarchów katolickich, spowodował, że – mimo osobistego poparcia Zygmunta III – biskupi uniccy nie weszli do Senatu. Cerkiew stała się wiarą ludu, po przełamaniu różnych trudności, powoli przejmując rząd dusz nad ogromną większością chłopstwa prawosławnego.
Negatywny stosunek magnaterii, a co za tym idzie szlachty ruskiej do unitów, a także faktyczny zanik hierarchii dyzunickiej spowodował, że latyfundyści i bogata szlachta ukraińska zaczęli przechodzić na wiarę kalwińską, ewentualnie katolicką. Gdy Władysław IV przywrócił tradycyjną hierarchę prawosławną, było już za późno. Nie pomogły światłe reformy wprowadzane przez metropolitę Piotra Mohyłę, syna byłego hospodara Mołdawii, spokrewnionego z większością książąt wołyńskich. Tylko paru wielkich posiadaczy pozostało przy wierze ojców, ale tradycyjne greckie prawosławie kijowskie, bardzo różniące się kulturowo od moskiewskiego, ożyło we wschodniej Ukrainie oraz wśród kozaków.
Jedynym rzeczywiście ostrym konfliktem religijnym była zażarta walka pomiędzy prawosławnymi o Unię; z czasem obie obediencje zajęły się własnymi sprawami. Nie ujawniły się jakieś większe konflikty pomiędzy prawosławnymi a katolikami, Kościół łaciński był zresztą słaby i nie przejawiał w tym czasie jakichś tendencji do ekspansji. Nie było również większych konfliktów socjalnych. Nowo osadzani chłopi zwolnieni byli na czas dłuższy z obowiązków wobec dziedziców, a więc i podstaw do protestów. Jeśli komuś się w danym siole nie podobało, łatwo mógł przenieść się gdzie indziej. Jakkolwiek zbiegostwo chłopów było prawnie zakazane, miejscowa szlachta raczej do niego zachęcała.
Na czołową pozycję wysunęła się w ciągu paru dziesięcioleci szczególna warstwa ludności – Kozacy. Z dawnych rabusiów stepowych przeobrażała się w warstwę wojowników pogranicza, ludzi realnie wolnych, choć bez prawnego umocowania. Skład socjalny i etniczny Kozaczyzny ukraińskiej odwzorowywał różnorodność całej populacji. Nie brakowało wśród nich szlachty czy zbiegłych chłopów pańszczyźnianych. Ogromna większość pochodziła z Ukrainy i Wołynia, lecz często byli to nowi mieszkańcy. Ranga Kozaczyzny wzrosła, gdy Stefan Batory utworzył formację kozaków rejestrowych; od tej pory pułki kozackie uczestniczyły we wszystkich wojnach Rzeczypospolitej – poza kampanią cecorską 1620 r. Skutkiem ubocznym stało się zróżnicowanie prawne Kozaków; rejestrowi podlegali tylko władzy własnego hetmana, gdy status reszty w najlepszym wypadku był nieuregulowany. Bardzo szybko rozpoczął się proces uwłaszczania; zamożniejsi Kozacy osiedlali się w pustkach stepowych, formalnej własności królewskiej. Takie osadnictwo rozwijało się zwłaszcza w bezpośredniej bliskości Dniepru, na rozległym pasie od Trechtymirowa po Czehryń. Powstało tam co najmniej tysiąc kozackich chutorów. Inni osiedlali się w miastach. Jak wynika z rejestrów podatkowych, w 1616 r. w Kaniowie było 1346 dymów kozackich na 160 mieszczańskich, w Korsuniu 1300 na 200, w Czerkasach 800 na 150. Te proporcje ulegały zmianie, po części wskutek uzyskiwania przez Kozaków praw miejskich. Generalnie wszystko przebiegało wedle takiego wzorca, jak w nadgranicznych, zagrożonych prowincjach Mazowsza, Podlasia czy Żmudzi. Chroniący ich wojownicy pogranicza przeradzali się w zagrodową szlachtę. Tego pragnęli również Kozacy, a pierwszym krokiem do uzyskania pełni praw obywatelskich było poszerzanie rejestru.
Ten wyrazisty proces społeczny niósł śmiertelne zagrożenia dla władzy magnatów. Zwłaszcza że nie chodziło o zwiększenie nielicznej szlachty ukraińskiej o 100 dalszych rodzin. Pojawienie się na sejmiku 1000 Kozaków – awansowanych do rangi szlachty zagrodowej, obalało cały system władzy nad Ukrainą. Stąd żądania królewiąt, aby wszystkich Kozaków, poza rejestrowymi, uznać za pozostających w poddaństwie chłopów pańszczyźnianych. Stanowisko wielkich właścicieli ziemskich nie było jednak jednolite. Przybysze z Korony – a wszyscy hetmani wielcy i polni wywodzili się ze szlachty Rusi Czerwonej – zdawali sobie sprawę, że pełna stabilizacja nie jest możliwa bez zasiedlenia strefy pogranicznej wojownikami przeradzającymi się w szlachtę, wojska koronne zaś wymagają wzmocnienia pułkami kozackimi. Jednak z upływem czasu, gdy majątki przejmowali synowie (Koniecpolski) czy wnukowie (Zamoyski) hetmanów, magnateria polska przechodziła na pozycje książąt wołyńskich.
Kozacy nie byli w stanie politycznie przeprowadzić swoich postulatów. Pozostawała im droga żywiołowych buntów i rebelii. Szansa rozwiązania dramatycznie narastającego sporu pojawiła się w połowie lat 1640. Osłabienie imperium tureckiego doprowadziło do powstania Ligi Świętej, finansowanej głównie przez Wenecję. Uczestniczyła w niej również Rzeczpospolita, z zadaniem wprawdzie strategicznie pobocznym, lecz dla Ukrainy kluczowym. Wojska Władysława IV miały ruszyć na tureckie posiadłości na północnych wybrzeżach Morza Czarnego i na Krym. W wypadku zwycięstwa likwidowano zagrożenie tatarskich najazdów, uzyskiwano ogromne tereny osiedleńcze, a ponadto – z czego na ogół nie zdawano sobie sprawy – likwidowano izolację obu wschodnich województw i otwierano drogę morską do zachodniej Europy. W perspektywie przynosiło to ogromne korzyści magnatom, umożliwiając powiększenie ich latyfundiów i pełne rozwinięcie produkcji towarowej. Kozacy, którzy mieli być najliczniejszą częścią armii koronnej, mogli liczyć na poszerzenie praw i zyskiwali rozległe tereny osiedleńcze w nadmorskich stepach.
Śmiały plan Władysława IV został storpedowany przez królewięta. Ukraińscy magnaci nie godzili się na poszerzenie praw obywatelskich na najaktywniejszą część społeczeństwa. Król, który zbierał już armię we Lwowie, w sierpniu 1646 r. osobiście udał się do Białego Kamienia, gdzie rozmawiał z ówcześnie pierwszą osobą wśród książąt wołyńskich – Jeremim Wiśniowieckim oraz z jego szwagrem, reprezentantem magnaterii polsko-ruskiej Aleksandrem Koniecpolskim. Obaj wypowiedzieli się stanowczo przeciwko wojnie, co kilka tygodni później potwierdził pacyfistycznie nastawiony Sejm.
Nagromadzona energia musiała jednak wybuchnąć. Następny rok upłynął na różnych manewrach i przygotowaniach, a w kolejnym – 1648 r. – Bohdan Chmielnicki rozpoczął powstanie kozackie. Zwrócone przeciwko magnaterii, rychło zamieniło się w wojnę z Rzecząpospolitą. Przez następne 10 lat cała Ukraina została wyludniona i wyniszczona. Tatarom za pomoc płacono jasyrem, Moskalom – rezygnacją z niezawisłości. Dopóki żył Chmielnicki, jego gigantyczna wola utrzymywała jedność formującego się państwa. Po śmierci hetmana nadeszło ćwierćwiecze, które historycy ukraińscy określają jednym słowem: ruina. Wszyscy walczyli przeciw wszystkim, a zgodnie jedynie rujnowali własny kraj. Ostateczny wynik bił wszystkich: magnaci stracili latyfundia, a Kozacy wolność pod carem. Pozostał tylko nierozstrzygnięty spór.
Skomentuj