Pytanie o główną przyczynę sprawczą odzyskania przez Polskę niepodległości nie jest pytaniem ani akademickim, ani retorycznym. Od chwili urzeczywistnienia się niepodległości aż po czasy najnowsze było to pytanie polityczne. Samo w sobie nie jest to niczym pejoratywnym, lecz aspektem negatywnym było to, że udzielane odpowiedzi najczęściej były uzależnione od politycznych preferencji i partyjnej przynależności tych, którzy zabierali głos w tej sprawie.
Narodowcy uznawali i nadal uznają, że czynnikiem decydującym o odzyskaniu przez Polskę niepodległości była działalność dyplomatyczna Komitetu Narodowego Polskiego z Romanem Dmowskim na czele oraz stanowisko państw zachodnich wobec sprawy polskiej.
Piłsudczycy i ich epigoni przyznawali i przyznają prymat czynowi zbrojnemu Legionów Polskich, a następnie walkom wojsk polskich w 1919 r. o przesunięcie naszej granicy wschodniej na wschód.
Wreszcie historycy związani po II wojnie światowej z oficjalną doktryną państwową PRL lub zmuszeni się jej podporządkować twierdzili, że niepodległość przyniosła Polsce rewolucja bolszewicka.
W kontekście tych stanowisk należy przypomnieć opinię Dmowskiego: „Odbudowanie Polski jest wynikiem współdziałania wielu czynników, przeważnie od nas niezależnych. Od dłuższego już czasu wytwarzała się korzystna dla naszej sprawy koniunktura międzynarodowa". Jak z tego wynika, Dmowski jednoznacznie przypisywał wszelkim działaniom Polaków (w tym i swoim) znaczenie wtórne wobec dominującej roli międzynarodowego układu sił, zmieniającego się w sposób korzystny dla sprawy polskiej. Co oczywiście nie zmienia faktu, że ową nadzwyczajną koniunkturę międzynarodową trzeba było chcieć i umieć wykorzystać, zarówno na dyplomatycznych salonach, jak i na polu walki. Najwłaściwszym sposobem weryfikacji tezy Dmowskiego wydaje się przeprowadzenie analizy probabilistycznej w rodzaju tych, które historycy uważają za niemające nic wspólnego z ich nauką, lecz od których analityk stosunków międzynarodowych czasem nie może się uchylić.
A. Zakładamy, że państwa centralne przegrały wojnę, a carat nie został obalony
Można stwierdzić z największą możliwą pewnością, że w takim przypadku wszystkie ziemie etnicznie polskie zostałyby – z poparciem Zachodu – zjednoczone przez Rosję, czyli spełniłyby się oczekiwania endecji i w przyszłości Rosja nie utrzymałaby zjednoczonej Polski. Pozostaje jednak pytanie, które ziemie obejmowałoby takie początkowo wchłonięte przez Rosję państwo polskie. Dmowski zdawał sobie sprawę, że Rosjanie mieliby zasadnicze opory przed włączeniem do Polski Galicji Wschodniej i zachodniej części ziem zabranych, a przyszły bieg wydarzeń dowiódł, że nie powstrzymałby ich przed włączeniem tych obszarów bezpośrednio do Rosji ani polski charakter cywilizacyjny większości tych ziem, ani „gniazdo ukraińskiego nacjonalizmu". Wypada zatem uznać, że zjednoczone państwo polskie, które wyłoniłoby się po latach z imperium rosyjskiego, obejmowałoby wyłącznie ziemie etnicznie polskie (zabór niemiecki, zabór austriacki – Galicja Zachodnia, Królestwo Polskie – być może nawet bez Chełmszczyzny), przy czym nie byłyby to wszystkie takie ziemie. Państwo to byłoby zdolne do samodzielnego życia społeczno-gospodarczego m.in. dzięki dostępowi do morza, a więc pod tym względem byłoby w nieporównanie większym stopniu niezależne od państewka, które w ostateczności zamierzali utworzyć Niemcy, jednak z uwagi na dążenie Niemiec do rewizji granic byłoby ono w polityce zagranicznej całkowicie uzależnione od poparcia Rosji. Z drugiej strony obywatele tego państwa byliby wrogo usposobieni wobec Rosji z powodu pozostawienia w granicach imperium około 5 mln Polaków (według stanu z 1910 r.).
Długofalowy wynik wojny nie byłby zatem dla Polaków tak pomyślny pod względem geopolitycznym, jak spodziewali się endecy, chociaż osiągnięcie byłoby jednak na miarę historyczną: Polacy odzyskaliby państwo skupiające ogromną większość narodu i po jakimś czasie całkowicie suwerenne z punktu widzenia prawa międzynarodowego.
Jeżeli chodzi o stanowisko ententy, to dopóki uważała ona Rosję za swego pewnego i oddanego sojusznika, dopóty pozostawiała jej całkowitą swobodę w kwestii polskiej. Nie ingerowałaby więc w sprawę przebiegu granicy rosyjsko-polskiej.
Na koniec warto zauważyć, że ewentualne wystąpienie oddziałów Piłsudskiego przeciwko zwycięskim wojskom rosyjskim musiałoby przynieść Polakom całkowitą klęskę, cięższą niż oba powstania w XIX wieku.
B. Zakładamy, że państwa centralne przegrały wojnę, carat został obalony, a przy władzy utrzymał się rząd tymczasowy lub jego kontynuatorzy
Polska stałaby się państwem formalnie niepodległym. Jej wschodnia granica przebiegałaby wzdłuż Bugu (lub Wieprza) i Sanu, jak w wariancie A. Powstaje pytanie, gdzie przebiegałaby granica zachodnia. Czy Rosja miałaby interes (raczej tak, aby maksymalnie osłabić Niemcy) i wystarczająco dużo sił (raczej nie, gdyż rewolucja lutowa przyspieszyła militarną degradację Rosji), aby zdobyć dla Polski cały zabór niemiecki i Galicję Zachodnią?
W wariancie A, zakładającym utrzymanie się w Rosji monarchii, Rosja miała zdobyć i przyłączyć do Polski zabór niemiecki i Galicję Zachodnią, a powiększoną tak Polskę utrzymać w ramach imperium. Dopiero później, gdy taki zamiar okazałby się złudzeniem, Polska by się usamodzielniła. Natomiast w wariancie tu rozpatrywanym rząd republikański od początku byłby przygotowany na to, że Polska będzie niepodległa, a ponadto Rosja byłaby (i była w rzeczywistości) słabsza militarnie niż Rosja carska. Z tych dwóch powodów powstaje poważna wątpliwość, czy rząd rosyjski chciałby walczyć o zabór pruski, a nawet o Galicję Zachodnią. W efekcie formalnie niepodległa Polska mogłaby się ograniczyć do Królestwa Polskiego (czy bez Chełmszczyzny?), a w najlepszym razie nie byłaby większa niż w wariancie A.
C. Zakładamy, że państwa centralne wygrały wojnę
Zdanie państw zachodnich w sprawie w ogóle przestaje się liczyć. Rola Komitetu Narodowego Polskiego spada do zera. Szansa powstania zbrojnego jest jeszcze mniejsza niż w wariancie A. Sprawa polska staje się przedmiotem wewnętrznej rozgrywki państw zaborczych. Ponieważ Rosja znalazła się wraz z państwami zachodnimi po stronie pokonanej, to niewątpliwie musi do pewnego stopnia ulec żądaniom – także terytorialnym – Niemiec i Austro-Węgier. Jak daleko mogą się te państwa posunąć w swoich żądaniach, zależy od rozmiarów klęski Rosji (a także Zachodu) oraz od tego, kto sprawuje władzę w Rosji. Jednak z całą pewnością od Rosji zostałoby oderwane Królestwo Polskie, a przedmiotem przetargu niemiecko-rosyjskiego stałaby się Litwa, Łotwa i być może zachodnia część Białorusi (bynajmniej nie po to, aby oddać te tereny Polsce). Należy przypuszczać, że upojone zwycięstwem Niemcy zrealizowałyby najbardziej skrajną wersję opisanego wyżej projektu „poprawiania granic", to znaczy stworzyłyby marionetkowe państewko polskie na większej części Królestwa Polskiego, przyłączając zachodnie i północne jego tereny do Rzeszy i osadzając w Warszawie któregoś z niemieckich książąt. Rozwiązanie trialistyczne, czyli austro-węgiersko-polskie, byłoby wykluczone.
Z analizy konsekwencji powyższych trzech wariantów niedoszłego rozwoju sytuacji na koniec Wielkiej Wojny wynikają dwa podstawowe wnioski. Po pierwsze, zwycięstwo państw centralnych nie przyniosłoby Polakom ani zjednoczenia, ani niepodległości. Zjednoczenie było w ogóle wykluczone, a niepodległość jakiegoś kadłubowego państewka fikcyjna. Po drugie, zwycięstwo ententy nieuzupełnione przewrotem bolszewickim w Rosji gwarantowało zjednoczenie prawie wszystkich (przez carat) lub niedającej się przewidzieć części (przez republikańską Rosję) ziem etnicznie polskich. Carat zwlekałby z przyznaniem Polsce niepodległości i zrobiłby to dopiero po latach pod wpływem rosnących napięć w imperium, władze republikańskie uczyniłyby to szybciej. Utrzymanie się caratu byłoby korzystniejsze dla Polaków, ponieważ większa ich część znalazłaby się w swoim państwie.
Wniosek końcowy brzmi zatem następująco: tylko kombinacja klęski państw centralnych i przewrotu bolszewickiego w Rosji – czyli wariant klęski wszystkich trzech zaborców – umożliwiła Polakom (wbrew intencjom bolszewików) utworzenie rzeczywiście niepodległego państwa. Obok pokonania państw centralnych przez Zachód przewrót bolszewicki był więc warunkiem koniecznym utworzenia państwa polskiego w takich granicach, jakie ukształtowały się w latach 1919–1923. Należy również pamiętać, że zarządzone przez zwycięskie państwa zachodnie pozostawienie wojsk niemieckich na Wschodzie aż do odwołania znacznie ułatwiło odbudowanie państwa polskiego, gdyż zapobiegło ewentualnym lewackim próbom zrewolucjonizowania Polski i włączenia jej do państwa bolszewickiego.
Dopiero na tle tych wszystkich uwarunkowań zewnętrznych i z pełnym zrozumieniem ich decydującego znaczenia dla odzyskania przez Polskę pełnej suwerenności można mówić o wkładzie samych Polaków w to dzieło.
Trudną do przecenienia zasługą Romana Dmowskiego i nielicznego grona jego najbliższych współpracowników była nieformalna akcja dyplomatyczno-polityczna, jaką przeprowadzili oni w latach 1916–1918 w Europie Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych wśród tamtejszych polityków i w środowiskach opiniotwórczych, a także działalność Dmowskiego jako jednego z dwóch oficjalnych delegatów Polski na konferencję pokojową w Wersalu. Akcja prowadzona podczas wojny uświadomiła rządom i opinii publicznej na Zachodzie rzeczywistą sytuację polityczną ziem polskich i zamieszkującej je ludności oraz związane z tym aspiracje i postulaty dotyczące utworzenia zjednoczonego i niepodległego państwa polskiego. Przede wszystkim dzięki tej akcji Zachód ostatecznie zdecydował się uznać roszczenia Polski do ziem zaboru niemieckiego. Działalność Dmowskiego w Wersalu skupiała się przede wszystkim na tym, aby program terytorialny zaprezentowany przez delegację polską został przyjęty – wbrew oporom, głównie brytyjskim – w możliwie jak najmniej okrojonej postaci. Wreszcie należy podkreślić wagę zorganizowania armii polskiej we Francji, która następnie stała się ważną częścią polskich sił zbrojnych.
Utworzenie i walka Legionów Polskich u boku państw centralnych nie służyły dobrze sprawie polskiej w sytuacji, gdy o kształcie powojennej Europy – a więc i przyszłości Polski – miały decydować zwycięskie państwa zachodnie. Józef Piłsudski, jak już wspomniano, dość szybko zdał sobie z tego sprawę i wycofał się z gry, która sytuowała Polaków w obozie pokonanych. Jego wielką zasługą było przede wszystkim stworzenie tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej. POW przejęła inicjatywę w rozbrajaniu niemieckich i austro-węgierskich wojsk okupacyjnych; jeszcze w listopadzie 1918 r. dostarczyła kadr oficerskich i podoficerskich oraz żołnierzy formującemu się wojsku polskiemu; walnie przyczyniła się do wsparcia początkowo pomyślnie przebiegającego powstania wielkopolskiego (grudzień 1918 – luty 1919), które uczyniło wyłom w endeckiej zasadzie, że „o granicach zachodnich państwa polskiego stanowić będzie kongres pokojowy" (zasadę tę właśnie do momentu, gdy pojawiła się szansa wzięcia przez Polaków we własne ręce sprawy zaboru niemieckiego, uznawał także sam Piłsudski, co endecy wykorzystali, aby głosić, że pogodził się on z pozostawieniem zaboru niemieckiego Niemcom); wreszcie miała wielki udział w powstaniach śląskich.
Kolejne zasługi Piłsudskiego dla odbudowy państwa polskiego polegały na kierowaniu przez niego procesem łączenia ziem polskich w pierwszym, najtrudniejszym okresie po zakończeniu wojny oraz na przesunięciu metodą faktów dokonanych wschodniej granicy Polski wystarczająco daleko na wschód, aby Rumunia i Łotwa stały się państwami bezpośrednio graniczącymi z Polską. Niezależnie od tego, jak później oceniano słuszność praw Polski do przyłączenia znacznej części ziem zdominowanych liczebnie przez Białorusinów i Ukraińców (a już wtedy nie były to oceny jednoznacznie pozytywne), niemal wszyscy zgadzali się ze zdaniem Dmowskiego, że między „Niemcami a Rosją miejsca na małe, słabe państewko nie ma. Tu może istnieć tylko państwo wielkie". Innymi słowy, powszechne było przekonanie, że albo Polska będzie dużym państwem, albo wcale jej nie będzie. Nie był to imperializm, lecz geostrategiczna konieczność, którą można by też nazwać instynktem samozachowawczym.
Wysiłki Dmowskiego w sferze koncepcyjnej i dyplomatycznej oraz Piłsudskiego w sferze organizacyjnej i wojskowej przyczyniły się do wykorzystania szans stworzonych przez rozwój wydarzeń historycznych. Kwestią otwartą pozostaje ocena stopnia i sposobu wykorzystania tych szans.
Nie powinno być natomiast wątpliwości, że nigdy w historii – ani wcześniej, ani później – Polska nie otrzymała od losu tak nieoczekiwanej i hojnej szansy jak w 1918 r.
Skomentuj