Czy pisał do niej listy miłosne? Sam nie wie, czy pisał, czy nie. Zresztą wtedy trzeba było szczególnie uważać, co się pisze, bo nigdy nie było wiadomo, kto to przeczyta. Nie tylko wtedy. Później miejsce tajnej pozycji zajęli żądni sensacji dziennikarze.
Od pewnego czasu nie stała obok niego podczas oficjalnych wystąpień. Nie pojawiała się publicznie. Już od dwóch lat wiadomo było – guz mózgu. Cierpiała, bo choroba, powikłania, chemioterapia, ale mało kto o tym wiedział. Nie skarżyła się. Nie rozpaczała. Niechętnie o tym mówiła. Cierpienie było jej sprawą prywatną. Wydawała się pogodzona ze śmiercią. Mówiła, że każdy ma przeznaczony dla siebie czas. Jej właśnie zbliżał się do końca. Ostatnie miesiące spędziła na przemian w domu i w szpitalu.
Mówiła mu, że po jej śmierci powinien ożenić się jak najszybciej, bo nie może żyć sam. Powiedziała mu, że nigdy jej nie zdradził. Nie chodziło o inne kobiety i o – jak sam to nazywał – jego „rozluźnione obyczaje”, o których wiedziała więcej niż ktokolwiek inny i które naturalnie jej przeszkadzały. Chodziło jej o więź znacznie głębszą.
Zwariowana synogarlica
Urodziła się 11 lipca 1939 r. – w dniu, w którym imieniny obchodzi Olga. Przyniosła sobie to imię na świat. Była dziewczyną z praskiego Žižkova. Jej dzieciństwo to kobiety. Małżeństwo rodziców rozpadło się dość szybko z powodu „wielkiego romansu w žižkovskim stylu”. Matka poznaje o 15 lat młodszego mężczyznę. Z tego związku rodzi się najmłodszy brat – Józek. Ojciec odchodzi. Kochanek nie kwapi się z zajęciem miejsca poprzednika. Jak mówią niektórzy – za długo zwlekał, więc matka uniosła się honorem. W domu zostają więc same – matka, która codziennie chodzi do fabryki, babka zajmująca się dziećmi, starsza siostra, Olga i mały chłopiec. Życie nauczyło ją więc szybko, że mężczyźni raz są, raz ich nie ma. Kobieta zostaje i musi o wszystko zadbać.
Žižkov to robotnicza dzielnica Pragi. Prawie wszyscy jej mieszkańcy byli robotnikami, rzemieślnikami, kupcami. Życie tutaj było codzienną walką o egzystencję. Codziennie na nowo. Zapewne stąd wzięło się jej nieskomplikowane, rzeczowe i nader praktyczne podejście do świata.
Jarka, starsza siostra, szybko wychodzi za mąż. Rodzą się kolejne dzieci – pięcioro. Ale historia lubi się powtarzać i męska połowa ludzkości znowu pokazuje swoje prawdziwe oblicze, jak mówi matka Olgi. Mąż Jarki odchodzi, a ona wraca do žižkovskiego domu kobiet. Potrzebna jest pomoc, więc pomaga zajmować się dziećmi. Olga ma wówczas zaledwie kilkanaście lat, ale już wtedy widać u niej silne poczucie, że trzeba opiekować się innymi. Bez taniego sentymentalizmu, bez zbędnych słów stała się kimś w rodzaju siostry i matki w jednym. Po latach piątka siostrzeńców i piątka ich dzieci będą stanowić silny i oddany sobie klan rodzinny. Ona nigdy nie będzie się wypierać swoich korzeni. Nawet jako pierwsza dama na Hradzie będzie podkreślała z dumą, że jej siostra jest kucharką. W udzielonym w 1989 r. wywiadzie mówiła: „Nawet w najgorszych czasach nie opuścił nas nikt z mojej rodziny i rodziny Vaclava. Bardzo nas to zbliżyło. Dzięki temu czujemy się sobie jeszcze bliżsi i jeszcze bardziej się kochamy”.
Kiedy kończy 15 lat, trafia do dawnych zakładów Baty, by uczyć się zawodu. Pewnego dnia zacina się maszyna tnąca skórę. Próbuje ją uruchomić. Udaje się, ale przez nieuwagę traci cztery palce. Nie trudno sobie wyobrazić, co to znaczy dla 16-latki. Olga zostaje uznana za inwalidkę. Otrzymuje od państwa rentę zdrowotną – 160 koron miesięcznie. Urzędnicy jednak szybko dowiadują się, że dziewczyna, która właśnie straciła cztery palce, dorabia do renty pisaniem na maszynie. Teraz, jak śmieje się z niej siostra, dostaje po 30 koron za każdy stracony palec. Olga szybko nauczyła się kamuflować swoje kalectwo. W okaleczonej ręce nosiła białą chusteczkę (chusteczka zawsze była biała), którą potrafiła tak owinąć dłoń, że osoby niewtajemniczone niczego nie były w stanie dostrzec.
Jej wielką fascynacją był teatr. Nie myślała o szkole aktorskiej, ale zapisała się na prywatne kursy prowadzone przez Ludmilę Wagnerovą. Opłata za zajęcia wynosiła 200 koron. To dużo. Razem z koleżankami z kursu chodziła na przedstawienia do teatrów profesjonalnych i amatorskich. Dom Wagnerowej znajdował się przy ulicy Zborowskiej. Po drugiej stronie Wełtawy za mostem Legionistów naprzeciwko Teatru Narodowego siadywała po zajęciach razem z koleżankami w Kawiarni Slavia. Rozmawiały o sztuce.
Po raz pierwszy spotkali się z Vaclavem właśnie w Slavii. On miał wtedy 17 lat, ona była od niego o trzy lata starsza. Pucułowaty i niepewny siebie młody intelektualista. Dopiero po trzech latach zaproponował jej chodzenie. Zgodziła się. Rzuciła dla niego swojego chłopaka Ladislava Trojana i wkroczyła w nowy, ciekawy świat. Świat, jakiego do tej pory nie znała – jego świat.
9 lipca 1964 r. wzięli w tajemnicy ślub w Urzędzie Stanu Cywilnego w žižkowskim ratuszu. Nie miała welonu, nie trzymała w rękach kwiatów. Wygłaszając słowa przysięgi, nie wymienili się obrączkami. Matka Vaclava nie była zadowolona: jej syn Vaclav Havel (z tych Havlów) i dziewczyna z robotniczej dzielnicy...
Listy do Olgi
W czasie trwającego cztery lata pobytu w więzieniu na początku lat 80. Havel zaczął uważać ją za swoją kotwicę. W sytuacji, w jakiej się znalazł, była najważniejszym adresatem jego 144 listów i najważniejszym pośrednikiem w kontakcie ze światem zewnętrznym. Była pierwszą osobą, która otwierała listy, które od niego przychodziły. I albo czytała je sama, albo na głos przyjaciołom, którzy wówczas u niej gościli. Kiedy stało się to możliwe, wydał je w książce zatytułowanej „Listy do Olgi”: „To prawda, że w moich listach z więzienia nie znajdziecie wielu osobistych wyznań skierowanych do mojej żony, ale to ona jest głównym bohaterem tej książki, choć przyznaję – bohaterem ukrytym”.
W listach jednak pojawiają się fragmenty, które mają potwierdzać ich uczucie. „Naprawdę jest mi przykro, że to wszystko na ciebie spada, ale nie możesz sobie pozwolić na załamanie – poczekaj, aż wrócę do domu! Bądź wesoła i towarzyska, aktywna, odważna i mądra (przede wszystkim mądra). Zauważyłem, że napisałaś, że mnie kochasz. Już od tak dawna mi tego nie mówiłaś”. Nie wiemy, co pisała Olga. Jej listy zostały skonfiskowane przez tajną policję w czasie jednej z rewizji w ich domu. Z listów Havla można wywnioskować, że nie zawsze zgadzał się z tym, co pisała jego żona. Między wierszami można odczuć złość. Cały czas powtarzał w nich, że nie dostaje od niej listów wystarczająco często.
Czytając listy Havla, można odnieść wrażenie, że czerpał jakąś niezrozumiałą satysfakcję z nadmieniania w nich o swoich związkach z innymi kobietami. Pisał: „Pozdrowienia dla wszystkich moich przyjaciół, ucałowania dla wszystkich moich dziewczynek (jeżeli jeszcze jakieś mam)”. W jego listach pojawia się wiele wzmianek o innych jego kochankach rzeczywistych albo wymyślonych. „Nie jestem zupełnie zdziwiony, że w moich snach (w białych sukniach) pojawiają się różne kobiety, które na różne wymyślne sposoby starają się mnie uwieść. (Jakiś czas temu była to Běla. Pozdrów ją ode mnie)” – pisał do żony.
Rozstania i powroty
Intymne związki Havla z innymi kobietami nie były tajemnicą także przed jego uwięzieniem. Kiedy dziennikarz „Lidovych Novin” zapytał go o jego związki z kobietami, Havel odpowiedział: „Nie uważam się za Casanovę i nie jestem przekonany, że w moim życiu dochodziło do tak zwanych „podbojów”. Z drugiej strony nie ukrywam, że jestem normalnym mężczyzną, którego interesuje świat kobiet. Nie sądzę, żebym miał coś do ukrycia czy też coś do upublicznienia”. Zapytany przez tego samego dziennikarza o to, kiedy ostatnio kłamał – odrzekł, że podczas odpowiedzi na poprzednie pytanie. Podboje miłosne Havla (także i ten Anny Kohoutowej, żony ich przyjaciela przebywającego wówczas na emigracji Pavla Kohouta), nie były dla Olgi tajemnicą.
Olga w żadnym wypadku nie może być nazwana podporządkowaną, zaślepioną małżonką, która kochała swego męża i robiła wszystko, cokolwiek on powiedział. Nie szukała też mężczyzny, który by ją wielbił i kochał aż do śmierci. Olga była dziewczyną z Žižkova, gdzie życie nie było proste, ale nigdy się nie narzekało. Ładna, niebieskooka, mówiąca niskim, zmysłowym głosem, często sarkastyczna. Dobrze wiedziała, czego chce.
Podboje Havla były źródłem napięć i głośnych kłótni w ich domu. On jednak zawsze mówił, że nie wyobraża sobie bez niej życia. Już na początku ich małżeństwa czuła, że Havel może być niewierny. Zawsze, kiedy dowiadywała się o jego podbojach, sprzeciwiała się związkom, które mogły zagrozić ich małżeństwu.
Najwięcej niepokoju wzbudził w niej romans z psychoterapeutką Jitką Vodnanską. Ich związek zaczął się po wyjściu Havla z więzienia, choć poznali się kilka lat wcześniej, i trwał siedem lat. Dość szybko Olga zorientowała się, że tej walki nie wygra. Zaproponowała więc, by zamieszkali we troje. Nie było to jednak najlepsze rozwiązanie, zwłaszcza dla syna Jitki. Havel coraz częściej wspominał o rozwodzie...
Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy Jitka zachodzi w ciążę. Szybko zdaje sobie sprawę, że Havel nie jest dobrym materiałem na ojca. Obserwuje jego relację ze swoim synem i widzi, że Vaclav tak naprawdę nie chce mieć dziecka. Decyduje się na aborcję. To wydarzenie nie osłabiło ich związku. Havel kończy 50 lat. Swoje urodziny świętuje z Jitką. Po powrocie do domu okazuje się, że Olga też kogoś ma. Rankiem przy kawie powiedziała do niego: „Dobrze, że masz przyjaciółkę”. Zamilkła i dodała po chwili: „Ja też mam przyjaciela”. Milczał. Jego kotwica zaczynała się chybotać. Okazało się, że kiedy Havel siedział w więzieniu, Olga poznała młodego aktora Jana Kašpara. Przystojny, utalentowany. Był jednym z jej najbliższych przyjaciół. Szybko zauważono, że jest kimś więcej niż przyjacielem domu Havlów. Nie wiadomo, jak by się to skończyło, ale Olga zdecydowała o rozstaniu.
Spiskowcy
Kiedy Havel siedział w więzieniu, Olga stała się jego łącznikiem ze światem. Tylko ona i brat Vaclava – Ivan – mogli go odwiedzać. Do wizyt przygotowywali się bardzo dokładnie. Musieli dobrze zastanowić się, co i jak powiedzieć, bo każde spotkanie odbywało się w obecności strażnika więziennego. Dla Havla te spotkania były wielkim świętem. Olga bardzo przeżywała te wizyty. Trudno było jej patrzeć na zachowania strażników, którzy często starali się podczas tych spotkań poniżyć Havla. Kiedyś po takiej wizycie opisywała wzburzona, jak przyprowadzono go do niej ostrzyżonego krótko na jeża, ubranego w dres i w jej obecności wydano komendę „baczność”.
O jej sytuacji w tym czasie wiele mówi historia, która miała miejsce na początku lat 80. Vaclav już od jakiegoś czasu jest w więzieniu. Olga ma przed sobą nieprzyjemne przedpołudnie. Policjanci przeprowadzili w domu Havlów w Hradeczku długą rewizję, po której zabierają Olgę na dalsze przesłuchania do Pragi. Po drodze zatrzymują się w zajeździe na obiad.
Policjanci: My jeszcze dziś nie jedliśmy, może pani zjeść z nami.
Olga: Panie kelner, proszę mi przynieść do obiadu beherovkę.
Policjanci (szeptem): Na to się nie umawialiśmy, jaką beherovkę?!
Olga: Panie kelner, proszę wrócić! Poproszę podwójną!
Policjanci byli w cywilu i nie chcieli robić zamieszania, więc ustąpili. Dojechali do praskiego mieszkania Havlów i rozpoczęli w nim kolejna rewizję, podczas której zarekwirowali wiele książek wydawanych w samizdacie. Kazali Oldze podpisać protokół, kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek. Okazało się, że był to poeta Fanda Panek, który przyniósł Oldze wiersze do wydania w prowadzonej przez nią samizdatowej oficynie Expedice. „Widzicie panowie – miała powiedzieć – dopiero co zabraliście mi jedne, a ludzie już przynoszą mi następne książki”.
W latach 70. i 80. aktywnie działała w podziemnym ruchu wydawniczym. Była też jedną z założycielek nieoficjalnych czasopism, w których publikowali nie tylko twórcy objęci zakazem druku, ale wręcz znajdujący się w więzieniach.
Pod koniec lat 80. Havel po raz ostatni trafia do więzienia. Informacja o jego aresztowaniu natychmiast trafia do mediów krajowych i zagranicznych. Po wyjątkowo szybkim procesie zapada wyrok dziewięciu miesięcy bezwarunkowego więzienia. Po odwołaniu wyrok skrócono o miesiąc, a później sąd warunkowo go zwolnił, choć z karą w zawieszeniu na 18 miesięcy.
Polityka i sumiennie
W 1989 r. Havel był już powszechnie uznawany za przywódcę opozycji i jego kandydatura na urząd prezydenta Czechosłowacji po aksamitnej rewolucji była oczywista. Nie dla Olgi. Zapytana przed Havla o zgodę na jego kandydowanie, odpowiedziała początkowo – nie. Obawiała się nowej sytuacji i wiążących się z nią zmian. Jednak 29 grudnia 1989 r. stała obok męża podczas składania przez niego przysięgi prezydenckiej na Hradzie. Wszystko odbywało się w tak zawrotnym tempie, że nie zdążyli się do tego odpowiednio przygotować. Havel miał na sobie garnitur z za krótkimi spodniami, Olga pożyczoną od koleżanki garsonkę.
Już od samego początku widać było różnicę w ich stosunku do nowego życia. Dla Havla bardzo ważną sprawą – oprócz kwestii politycznych – było kreowanie obrzędowości i reżyserowanie sytuacji. Havel miał świadomość, że jako prezydent staje przed publicznością jak aktor. Że to, co powie, jak i w jakich okolicznościach, ma ogromne znaczenie.
Olga szybko znalazła miejsce dla siebie. W cieniu. Już przed aksamitną rewolucją angażowała się w pomoc na rzecz niepełnosprawnych. Jako pierwsza dama kontynuowała swoją działalność. Założyła pierwszą w Czechach charytatywną organizację pozarządową – Komitet Dobrej Woli. W swojej działalności korzystała naturalnie z pozycji męża. Doskonałym przykładem może być jedna z jej pierwszych samodzielnych wizyt zagranicznych – podróż do Tajwanu, z której przywiozła 220 wózków inwalidzkich, które otrzymała dla Komitetu.
Protokół dyplomatyczny nie stanowił dla niej problemu z tej prostej przyczyny, że nie pozwalała mu się zanadto ograniczać. Do historii przeszło jej spotkanie z Barbarą Bush i żonami senatorów i kongresmenów USA w Waszyngtonie. Olga naturalnie została wcześniej poinformowana, że podczas obiadu nie wolno palić, jednak zaraz po zjedzeniu zupy zapaliła. Po chwili okazało się, że nie jest jedyną w towarzystwie, która marzyła o papierosie, i kelnerzy zaczęli rozdawać paniom popielniczki.
W 1994 r. Olga zwierzyła się przyjaciółce lekarce, że odkryła w swoim ciele dziwną, twardą narośl. Zdecydowała, że będzie się leczyć w Pradze. W ostatnim roku życia spędzała w szpitalu długie tygodnie, jednak po wyjściu w dalszym ciągu i to ze zdwojoną energią wspierała Komitet Dobrej Woli.
3 stycznia 1996 r. przyjaciółka Olgi – Eliszka Hranacova – została wezwana do szpitala. Od lekarza prowadzącego, profesora Klenera, usłyszała, że Oldze pozostał mniej więcej tydzień życia. Została z nią do końca. Vaclav dał Eliszce wszystkie swoje numery telefonów, gdyby czegoś potrzebowały. Po kilku dniach po konsultacjach z lekarzami Havel podjął decyzję, że zabiera Olgę do domu. Olga Havlova umarła w sobotę rano 27 stycznia 1996 r.
Żadna pierwsza dama Czech nie cieszyła się taką sympatią, jak Olga. Na Hradczany, by ją pożegnać, ciągnęły tłumy Czechów. W 2013 r. iminiem Olgi Havlovej została nazwana jedna z ulic na jej rodzinnym Žižkovie.
Skomentuj