Tadeusz M. Płużański
Oprawcy Zbrodnie bez kary
Capital
Ostatni oprawcy umierają w dobrobycie, z wysokimi emeryturami, z doskonałą opieką lekarską, a grzebani są z państwowymi i wojskowymi honorami. III Rzeczpospolita Geremka, Michnika i Mazowieckiego nie tylko nie rozliczyła ubeckich katów, ale karmiła ich i pielęgnowała. Czy towarzysze Berman, Czaplicki, Światło lub ich spadkobiercy: Milewski, Kiszczak, Jaruzelski ponieśli jakąś odpowiedzialność za swoje czyny? Czy tysiące zwykłych ubeków o randze powiatowej, którzy katowali Polaków za każdy przejaw patriotyzmu, zostali w końcu osądzeni? Niestety, nie. Nielicznym wyrzutem sumienia z uporem maniaka podążającym za bestiami z Rakowieckiej i z wielu innych ubeckich kaźni jest Tadeusz M. Płużański, syn prof. Tadeusza Płużańskiego, więźnia stalinowskiego skazanego z rotmistrzem Pileckim na karę śmierci. Nie wszyscy wiedzą, ale młody Płużański to także brat dziecka, które matka poroniła w trakcie ubeckiego przesłuchania. Dlatego autor książki „Oprawcy. Zbrodnie bez kary" nie zapomina o ofiarach komunistycznych zbrodniarzy, tak jak zapomniała o swoich Polska po 1989 r. Jednak opisane przez Płużańskiego sytuacje są nie tylko tragiczne, ale również – na swój sposób – zabawne. Płużański, pracując nad materiałami do swoich publikacji widział i opisywał, jak umierają ostatni oprawcy, np. ppłk Czesław Łapiński, który nie tylko był katem ojca i matki autora, ale tuż po wojnie skazywał na śmierć Żołnierzy Wyklętych. Później podpułkownik był prokuratorem żądającym kary śmierci dla rotmistrza Pileckiego. Płużański relacjonuje losy oprawcy do końca... W „wolnej Polsce" Łapiński otrzymał wysoką resortową emeryturę, po śmierci pochowano go na wojskowych Powązkach, ale najdobitniejszym kadrem, niemalże filmowym, była sama śmierć bestii. Ten, który przed laty żądał kary śmierci dla rotmistrza Pileckiego, umierał w szpitalu przy ulicy imienia... Pileckiego. Takich życiorysów opowiedzianych do końca Płużański nie szczędzi nam na kartach „Oprawców..." – książki będącej kontynuacją bestsellera, jakim okazały się „Bestie" tego samego autora. Płużański – historyk, pisarz, dziennikarz - dramatyzmu nam nie szczędzi, ale nie ma oprawców bez ofiar, a te stanowią z kolei jasną stronę książki. Zresztą kolory czarny i biały, ze światłocieniem użytym tylko tam, gdzie trzeba, to charakterystyka pióra Tadeusza M. Płużańskiego, w którego świecie nie ma miejsca na relatywizm – jest miejsce na fakty przedstawione w formie bezkompromisowej publicystyki. RWW
Robert Wit Wyrostkiewicz
Absurdy postępu
Capital
Polski rynek wydawniczy oferował czytelnikowi absurdy PRL w kilku wariantach książkowych; absurdy Unii Europejskiej odmieniane przez wszystkie przypadki, ale absurdy postępu z wyselekcjonowanymi przykładami ideowych idiotyzmów XXI w. na obszarze Polski, UE i w skali globalnej, to wydawnicza nowość. Tę lukę na rynku absurdów wypełniła książka Wyrostkiewicza, który w swojej miniencyklopedii błazenady ideologicznej przedstawił około 150 obrazków pokazujących, do jak żenującej praktyki doprowadza totalitarna doktryna równościowa. W Hiszpanii dzieciaki uczą się onanizmu za pieniądze podatników i dowiadują się w szkole podstawowej, że natura uczyniła ich zdolnymi do kopulacji ze zwierzętami; w Niemczech zoofile wychodzą na ulice, walcząc z zoofobią; w Holandii powstaje getto dla homofobów (realne obozy resocjalizacji, gdzie można trafić bez wyroku sądu, na podstawie zwykłej decyzji administracyjnej!); ale w tej samej Holandii nikt już nie kwapi się do jawnie funkcjonującej partii pedofilskiej, domagającej się depenalizacji seksu z dziećmi. W USA sądy nakazują zakładom fotograficznym obowiązkowe fotografowanie sodomitów (pod karą wysokiej grzywny), a w Szwecji pojęcie „kobieta w ciąży" wypiera pojęcie „osoba w ciąży" (co ilustruje okładka książki). „Absurdy postępu" Wyrostkiewicza można analizować z przerażeniem w oczach, ale równie dobrze można je poczytać na plaży dla śmiechu. Tyle, że jak napisał w przedmowie pisarz Andrzej Pilipiuk, „Książkę Roberta Wita Wyrostkiewicza można przeczytać dla rozrywki i pośmiać się z głupoty urzędasów. Po chwili jednak przychodzi otrzeźwienie. To wszystko, co w niej opisano, bije w konkretnych ludzi. Jednych łamie, innym „tylko" pierze mózgi, a na burzących się przeciw „postępowi" czekają już knut i dyby. To wszystko, co opisano, wcześniej czy później uderzy w nas i nasze dzieci. Chyba że ostrzeżeni zdołamy zdusić neokomunę w zarodku". „Absurdy postępu" to owoc kilkuletniej kwerendy autora, który spośród setek informacji na temat cywilizacji śmierci, homoterroryzmu, gender w szkołach, straszenia ludzkości globalnym ociepleniem itd., wybrał te z absurdów, które pokazać mają obraz degrengolady w każdej niemal dziedzinie życia, społeczeństwie, narodzie czy nawet religii. FM
Jędrzej Giertych
Hiszpania bohaterska
Ostoja
Ta niezwykła książka porusza temat hiszpańskiej wojny domowej toczonej w latach 1936–39, która w Polsce nie doczekała się zbyt wielu opracowań, szczególnie pisanych z pozycji narodowych czy tradycjonalistycznych. Istniejące na rynku publikacje opisują głównie działania militarne, polityczne albo zajmują się osobą charyzmatycznego przywódcy narodowej Hiszpanii, gen. Franco. Jędrzej Giertych jest jednym z niewielu Polaków, którzy hiszpańską wojnę domową oglądali na własne oczy, a nie tylko czytali o niej w prasie. Jeszcze mniejsza liczba naszych rodaków brała udział w konflikcie po stronie narodowej. To właśnie sprawia, że ten cykl reportaży jest wyjątkowy. Czytając „Hiszpanię bohaterską" nie znajdziemy epickich opisów bitew ani tajnych informacji z politycznych gabinetów. Znajdziemy natomiast realizm. Barwne opisy autora, uzupełnione relacjami zwykłych ludzi, często niezaangażowanych po żadnej ze stron konfliktu, ukazują niespotykane nigdzie indziej relacje z zaplecza frontu, historie drobnych walk i potyczek, lokalne ciekawostki. Giertych przedstawia dramat kraju rozdartego wojną domową, krzywdy i dramaty ludności cywilnej, ale też jej ciężką pracę, poświęcenie i oddanie dla Ojczyzny. Ten styl sprawia, że książkę czyta się z dużym zaciekawieniem. Autorowi udaje się nie tylko zbudować atmosferę, ale też przekazać niezwykły nastrój terenów wyzwolonych, okolic frontu, odbudowujących się wsi i miasteczek, ludzi niepewnych co do końcowego wyniku wojny. Osobiste uwagi i wtrącenia nie tylko nie przeszkadzają, ale wręcz spajają narrację. Przez 16 dni swej podróży Jędrzej Giertych przemierzył większość terenów opanowanych przez frankistów – od granicy z Portugalią, przez Toledo i Sewillę, po Nawarrę, aż do granicy francuskiej. Pokazuje różnice poszczególnych regionów, ich doświadczenia, różną skalę konfliktu i zniszczeń wojennych. Dodatkowo aneks zawiera opis krótkiego pobytu autora w Portugalii rządzonej przez Antonio Salazara. AG
Książki dostępne w sklepie „Uważam Rze": www.u-sklep.pl oraz pod telefonem (22) 21 510 21
Skomentuj