Rosja stała się tematem światowych mediów i to, o czym my informowaliśmy świat od dawna, nagle dociera do wszystkich niedowiarków. Przestaliśmy być „rusofobami”, bo cały świat cierpi dzisiaj na to samo schorzenie. Pytają, kiedy i gdzie wkroczą karne bataliony wysyłane przez władców Moskwy. Do Estonii? Na Łotwę? Do Mołdawii, Gruzji czy na Ukrainę? Kiedy świat stanie na krawędzi nowego globalnego konfliktu?
Dziś jest więc właściwa godzina, abyśmy własne doświadczenia z Rosją zaczęli sprzedawać światu. Najlepszym środkiem są filmy, których scenariusze, jak sądzę, zalegają już w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. Warto więc przy okazji przypomnieć powieści, które nasi znakomici filmowcy mogą zaadaptować na potrzeby filmów fabularnych, telewizyjnych czy dokumentalnych.
Na pierwszym miejscu jest Józef Mackiewicz z wielką powieścią „Nie trzeba głośno mówić”. Dalszy ciąg „Drogi donikąd” rozpoczyna się wraz z niemiecko-rosyjskim konfliktem, a na jego tle polskie Kresy Wschodnie, na których krzyżują się intersy Litwy, Białorusi i Ukrainy, pragnących wyzwolenia spod ponurego reżimu Stalina. To być może ostatnia chwila, aby wszyscy zaczęli działać zgodnie z jednoczącym ich interesem – zniszczeniem Sowietów. Zamiast tego rzucają się sobie do gardeł. W czym wielka zasługa Niemców, którzy nie potrafili zrozumieć, z jakim potencjałem mają do czynienia.
Skomentuj