Nie mnie rozstrzygać, czy Żukow był geniuszem wojennej strategii, jak chcą jedni, czy posłusznym siepaczem Stalina, jak przekonują inni. Skłaniam się jednak bardziej ku opiniom Wiktora Suworowa (właściwie Władimira Bogdanowicza Riezuna), który m.in. w książce „Żukow. Cień zwycięstwa” (Rebis, 2006) obalił mit wielkiego marszałka, a w wywiadzie dla „Mówią Wieki” powiedział o nim, że „nie był ani wielkim dowódcą, ani dobrym człowiekiem”. Zupełnie odmienny wizerunek Żukowa znajdziemy w nowo wydanej przez Znak książce Geoffreya Robertsa „Generał Stalina”. Może nie jest to laurka, ale Roberts w swej publikacji niezmiennie podkreśla rolę, jaką Żukow odegrał w zwycięskich bitwach podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, a o setkach tysięcy zwykłych żołnierzy, których poświęcił w imię tych zwycięstw, jedynie wspomina. I choć trzeba przyznać, że ze skrupulatnością właściwą naukowcowi omawia wszystkie najważniejsze wydarzenia z życia Gieorgija Żukowa, to kwestia ich interpretacji może budzić wątpliwości.
Liczą się fakty
Gieorgij Żukow urodził się 1 grudnia 1896 r. w rodzinie szewca Konstantina i jego żony Ustinji, w wiosce Striełkowka (ok. 130 km na południowy zachód od Moskwy). Dlaczego więc przyszły marszałek urodziny obchodził 2 grudnia? Jak wyjaśnia Roberts, „w czasach narodzin Żukowa wciąż obowiązywał w Rosji kalendarz juliański, opóźniony o 12 dni w stosunku do kalendarza gregoriańskiego obowiązującego w innych krajach. W XX w. różnica między oboma kalendarzami powiększyła się do 13 dni. W roku 1918 bolszewicy przyjęli kalendarz gregoriański, co oznaczało, że wszyscy Rosjanie musieli zmienić datę swoich urodzin”. Pomyłki w datach były więc powszechnym zjawiskiem. Z punktu widzenia biografów istotniejsze jednak okazało się chłopskie pochodzenie Żukowa (tym m.in. tłumaczyli jego prostolinijność, by nie rzec – prostactwo). Mimo że urodził się w ubogiej rodzinie, w wieku siedmiu lat został posłany na trzyletni kurs podstawowej edukacji, a gdy miał lat 12, wyjechał do Moskwy, by podjąć praktykę w zakładzie kuśnierskim u swojego wuja Michaiła. W autobiograficznych „Wspomnieniach i refleksjach” (kilkanaście wydań, tylko pierwsze za życia, za każdym razem ze zmianami – w zależności od sytuacji w ZSRR) Żukow przekonywał, że w młodości niespecjalnie interesował się polityką, choć oczywiście członkostwo w Rosyjskiej Partii Komunistycznej (od 1919 r.) zapewniło mu karierę wojskową.
Najpierw jednak wybuchła I wojna światowa, a Żukow w 1915 r. został powołany do armii carskiej i przydzielony do 5. Zapasowego Pułku Kawalerii. Wiosną 1916 r. ukończył podstawowe szkolenie kawaleryjskie, a następnie został wysłany na kurs dla podoficerów. Ten okres tak wspomina: „Przyszłym oficerom nie zaszczepiono nawyków właściwego traktowania żołnierzy, nie uczono ich wnikać w psychikę szeregowca. (…) Praktyka dyscyplinarna opierała się li tylko na brutalnym postępowaniu z szeregowcami”. I tak już mu zostało – można by dodać, był to bowiem „człowiek okrutny, kat, który »lał po pysku« , nie patrząc na stopień wojskowy, który na śmierć wysłał niezliczone ilości radzieckich żołnierzy” (J. Śliwa, www.racjonalista.pl). To w carskim wojsku zdobył pierwsze szlify i odznaczenia (Order Świętego Jerzego – za pojmanie niemieckiego oficera), ale dopiero po rewolucji zaczęła się jego prawdziwa kariera. W 1920 r. ukończył kurs dla dowódców kawalerii, a Order Czerwonego Sztandaru otrzymał za stłumienie antybolszewickiego powstania na Tambowszczyźnie. W tym też czasie poznał dwie ważne w jego życiu kobiety: Mariję Wołkową, która urodziła mu córkę Margaritę, oraz Aleksandrę Dijewnę, którą poślubił i z którą miał dwie córki: Erę i Ellę (w 1957 r. urodzi się jeszcze czwarta córka Żukowa, Marija).
Żukow w niełasce
Kult „marszałka zwycięstwa”
Skomentuj