Początek jego życia owiany jest mgłą tajemnicy. Przez wiele lat historycy spierali się co do dokładnej daty urodzin Ernesta Malinowskiego. Padały bowiem daty 1805, 1808 i 1818 r. Wszystko z powodu dokumentów, sugerujących jego udział w powstaniu listopadowym, które wybuchło 29 listopada 1830 r. Malinowski nie mógłby w nim uczestniczyć, mając lat 12, dlatego początkowo historycy twierdzili, że przyszedł na świat w roku 1805. Dopiero wiele lat później, gdy odkryto jego akta osobowe w archiwach francuskich uczelni wyższych, udało się ustalić, że genialny konstruktor przyszedł na świat 5 stycznia 1818 r. w Różycznej na Podolu. Tę informację potwierdza kronika parafialna, która mówi, że wiosną 1818 r. w kaplicy dworu w Sewerynach (Podole) ochrzczony został chłopiec o imionach: Adam, Stanisław, Hipolit, Ernest, Nepomucen, syn Jakuba Malinowskiego i Anny ze Świejkowskich. Historycy wykazali później, że w powstaniu listopadowym udział brał jego starszy brat Rudolf (kolejne imiona miał podobne, stąd pomyłka), Ernest natomiast, co potwierdzały ówczesne dokumenty, w latach 1827–1831 uczył się w Liceum Krzemienieckim – jednej z najbardziej elitarnych szkół na dawnych ziemiach polskich.
W powstanie zaangażował się również jego ojciec, Jakub. Starszy szlachcic najpierw próbował rozniecić iskrę powstania na Podolu, potem został posłem do powstańczego Sejmu. Gdy kilkanaście miesięcy później ostatnie wystrzały powstańcze umilkły, a wojska rosyjskie weszły do Warszawy, Jakub Malinowski musiał uciekać przed represjami carskich władz. Wraz z żoną Anną i najmłodszym synem Zygmuntem uciekł do Drezna, dokąd przybyli również jego synowie: weteran walk Rudolf i młodszy Ernest. Tu, po długich wahaniach, rodzina się rozdzieliła. Malinowska zabrała najmłodsze dziecko i wróciła do majątku na Podolu. Starszy szlachcic zabrał dwóch synów i zdecydował się na emigrację do Francji. Już nigdy więcej mieli się nie spotkać. Ernest Malinowski nigdy już nie przyjechał w rodzinne strony i nie zobaczył swojej matki.
Paryż, Algieria, Peru
Na szczyty
Za waszą i naszą wolność
Jankeski Pizarro
Od żartów do rekordu świata
Skomentuj