Christian Hartmann
Wielka Wojna Ojczyźniana 1941–1945
Wydawnictwo Poznańskie
Zwrotu Wielka Wojna Ojczyźniana użył po raz pierwszy Józef Stalin 3 lipca 1941 r. w przemówieniu radiowym skierowanym do obywateli ZSRR. Był to starannie przemyślany zabieg propagandowy, który miał na celu zmobilizowanie do walki z hitlerowskim najeźdźcą wszystkich grup etnicznych zamieszkujących Związek Radziecki pod narodowym, a nie internacjonalistycznym sztandarem. Z punktu widzenia sowieckich propagandystów było to posunięcie mistrzowskie, dlaczego jednak takim tytułem polski wydawca opatrzył książkę niemieckiego historyka Christiana Hartmanna, tego zrozumieć nie mogę. Choć autor stara się spojrzeć na ten konflikt z perspektywy zarówno ZSRR, jak i III Rzeszy, z oczywistych względów (wpływa na to choćby całkowicie nierównomierny dostęp do źródeł i pochodzenie autora), w książce dominuje niemiecki punkt widzenia i umieszczenie w tytule sowieckiej nazwy tego konfliktu jest zabiegiem sztucznym i nietrafionym. Tym bardziej, że sam autor nadał swojej pracy tytuł bardziej uniwersalny i adekwatny.
W historii ludzkości niewiele było wojen tak krwawych i tak totalnych, Wszystko było w niej na niewyobrażalną skalę: obszar na jakim się toczyła, liczba uczestników, liczba ofiar. Czy o tym wszystkim można opowiedzieć na 232 stronach, bo tyle liczy omawiana pozycja? Na pewno nie, ale nie takie było założenie jej autora. Nie pisał swojej książki dla innych historyków czy pasjonatów historii najnowszej – dla nich materiał zawarty w tej krótkiej monografii będzie całkowicie wtórny. Jednak dla przeciętnego czytelnika, który o tym największym konflikcie II wojny światowej słyszał co nieco jedynie w szkole, będzie to pozycja wartościowa, przekazująca wiedzę w przystępny, skondensowany i uporządkowany sposób. Hartmann opisuje zarówno przyczyny wojny, jej militarny przebieg, tło społeczno-gospodarcze jak i to, co działo się na zapleczu przesuwającego się frontu, przede wszystkim zbrodnie niemieckie. Warto zwrócić uwagę na kilka jego ciekawych spostrzeżeń. Autor za punkt zwrotny wojny uznaje kontrofensywę rosyjską spod Moskwy zimą 1941 r., a nie bitwę stalingradzką. Z kolei totalny charakter tego konfliktu polegał według niego również na tym, że ludność cywilna raz po raz znajdowała się między rywalizującymi ze sobą przeciwnikami i w chwili, kiedy załamywała się jedna władza, a druga nie zdążyła jej jeszcze zastąpić, na obszarach okupowanych wybuchały liczne konflikty polityczne i etniczne. Można tu mówić o bellum omnium contra omnes – wojnie wszystkich ze wszystkimi. Od czasu do czasu autor oddaje głos świadkom wydarzeń. Cytuje choćby sekretarza policji z Wiednia, który w liście do domu bez ogródek pisał: „Niemowlaki leciały szerokim łukiem w powietrzu, a my rozwalaliśmy je jeszcze w locie, zanim spadły do dołu i wody. Byle wytępić ten pomiot…”. Zemsta Rosjan była straszna i równie zbrodnicza.
W oczach Niemców wschód Europy zamieszkiwali prawie wyłącznie podludzie, których trzeba było unicestwić lub co najmniej spacyfikować. Taka polityka spowodowała, że dla narodów ZSRR Wielka Wojna Ojczyźniana stała się czymś więcej niż konstrukcją propagandową. Po zwycięstwie, kiedy Stalin znów przykręcił śrubę terroru, udręczonym ludziom pozostała jedynie pamięć owego słodko-gorzkiego tryumfu.
Skomentuj