Co roku 1 sierpnia o 17.00 w stolicy słychać syreny upamiętniające rozpoczęcie Powstania Warszawskiego, odbywają się apele poległych, uroczystości upamiętniające bohaterów tamtych dni. W tym roku będziemy obchodzić 70 rocznicę wybuchu powstania. Z tej okazji wydawcy zaoferowali nam wiele nowych publikacji. Wybrałam spośród nich cztery – nieprzypadkowo. Otóż są to: wznowienie relacji uczestnika walk powstańczych, wówczas 17-letniego Zbigniewa „Deivira” Czajkowskiego-Dębskiego, który swe wspomnienia spisał po upadku powstania, zachowując przy tym formułę dziennika; wspomnienia dzieci i nastolatków, które albo starały się przetrwać wraz z rodzinami te dramatyczne dni, albo czynnie w nich uczestniczyły jako kurierzy czy łączniczki, a ich relacje po latach zebrał i opracował jeden spośród nich – Jerzy Mirecki (wówczas lat 7,5); jedenaście wyjątkowych opowieści spisanych przez Annę Herbich, wnuczkę jednej z tych warszawianek – wówczas młodych dziewcząt, które jako łączniczki, sanitariuszki czy po prostu młode matki ze wszystkich sił starały się wspomóc walczącą Warszawę, a przy tym – mimo koszmarnych warunków sanitarnych, braku wody, głodu – zachować choć odrobinę kobiecości; i jeszcze – kompendium wiedzy autorstwa Mirosława Orłowskiego o tworzeniu się Armii Krajowej, przebiegu powstania ze szczególnym uwzględnieniem mało znanych faktów (jak choćby o oddziale Słowaków), trudach życia codziennego mieszkańców, chwilach wytchnienia, a nawet radości (m.in. sierpniowe koncerty, pokazy filmów) – a wszystko to w formie albumu z wyjątkowymi zdjęciami przygotowanymi przez grupę rekonstrukcyjną „Walhalla”.
Relacja uczestnika walk
„Dzieci ’44” – Julianna Duda, wówczas „Lalka” Skurska, lat 13: „Mieszkaliśmy przy Nowym Świecie 66 (...). Z Powstania pamiętam, że nie było wody, a ja jako najmłodsza chodziłam po wodę do źródełka, które znajdowało się na małej uliczce, która schodziła do Dobrej. Stało się tam godzinami pod kulami w kolejce, żeby nalać ten skarb do słoików i butelek, nie do wiadra, bo w czasie biegu woda się wylewała. Mieliśmy zatem wodę do picia. Z myciem było już dużo gorzej!”.
Skomentuj