Zanim Szkoci stali się znani ze skąpstwa, byli synonimem zdrady. Wystarczy wspomnieć Makbeta, któremu Szekspir poświęcił swój dramat, aby uzmysłowić sobie skalę stereotypu. Od morderstwa króla Duncana krok po kroku Makbet i jego małżonka skazują się na wieczne potępienie, pogrążając się w mordach, podstępnych oskarżeniach, tyranii władzy.
Szekspir był tutaj wyrazicielem siedemnastowiecznej angielskiej opinii, która w Szkotach upatrywała stałego zagrożenia dla swoich interesów, przede wszystkim zaś pragnienia, aby na trwałe podporządkować sobie północne rejony Brytanii. Londyn bowiem stał za wszystkimi kłopotami, jakie przez prawie siedem wieków przeżywała Szkocja, aż do ostatecznego podboju i inkorporacji w 1707 r. Nieustające najazdy, podboje, wojny, korumpowanie szkockich feudałów, wyrzynanie niepokornych górali, zawsze pod tym samym propagandowym hasłem, że w Anglii nie będzie spokoju i ładu, dopóki Anglicy nie podporządkują sobie Szkocji.
Wcześniej ten sam manewr stosowano wobec Walii i Irlandii, w ten sposób rodził się mit zjednoczonego królestwa, czyli Wielkiej Brytanii. A jednocześnie Londyn przestał żyć w nieustającym zagrożeniu przed inwazją ze strony Francji (od XIII w. w sojuszu ze Szkocją) czy Hiszpanii (dzięki wspieraniu powstań katolików w Irlandii).
Nikt nie policzy szkockich powstań i kontrpowstań – kto ile razy przechodził do obozu przeciwników, aby pognębić swoich wczorajszych sojuszników; kto ile razy zmieniał barwy, aby za każdym razem stanowczo twierdzić, że robi to w interesie narodu; wreszcie kto i za ile działał w interesie Anglików. Otóż Polacy niezasłużenie mają opinię narodu zdradzonego przez tych, którzy stworzli targowicę i finansowali jej „niezależny” żywot. Niestety, w porównaniu ze Szkotami zdrady naszej rodzimej arystokracji to naprawdę mały pikuś. Rosjanie przy Anglikach to nacja o małej wyobraźni, a przede wszystkim o niewielkich możliwościach. Nawet wtedy, kiedy całe oświeceniowe bractwo głosiło chwałę Moskwy, a Rzeczpospolitą traktowano jako źródło wiecznych europejskich niepokojów.
Anglicy przez stulecia upowszechniali swoją opinię o Szkotach – dzikusach mówiących w niezrozumiałym języku, pijakach i gwałtownikach, którymi rzadzą okrutnicy, fanatycy i barbarzyńcyWystarczy przypomnieć dzieło Mela Gibsona „Braveheard. Waleczne serce”, aby uzmysłowić sobie, że zdrada otaczająca zewsząd bohatera nie byłaby możliwa bez inspiracji Anglików. Zanim to pierwsze w dziejach Szkocji narodowe powstanie poradziło sobie z angielską okupacją, musiało zmusić do współdziałania szkockich panów, mających za nic aspiracje rodaków. Lepiej przemawiały do nich przywileje przyznawane przez angielskiego króla, kasa, którą pobierali z jego szkatuły, wreszcie tytuły na jego dworze. Równie ważna w tych kalkucjach była wszechobecna propaganda, aby zamiast wspierać swoich rodaków, stali się prawdziwymi Europejczykami. I szkoccy feudałowie zazwyczaj wybierali w swoich działaniach interesy Anglików, chociaż to Szkoci pierwsi przyjęli chrześcijaństwo i od czasu inwazji Rzymu zawsze bronili swojej niepodległości przed tymi, którzy podbijali Anglię.
Niestety, Anglicy zawsze mieli lepszy PR i przez stulecia upowszechniali swoją wersję o Szkotach – dzikusach mówiących w niezrozumiałym dla Europejczyków języku, pijakach, gwałtownikach, ludziach niedotrzymujących słowa i niezasługujących na własną niepodległość, rządzonych przez okrutników, fanatyków, barbarzyńców. Dopiero panowanie Anglii rzekomo przyniosło Szkotom same sukcesy, ucywilizowało ich naturę, pozwoliło paradować w kiltach i wyrabiać świetny trunek, rozsławiony w świecie przez angielskich kupców.
Anglicy sprzedali także swoją wersję historii Makbeta, który – zgodnie z tradycją – miał większe prawa do tronu zjętego przez Duncana. Nie zamordował króla w sypialni, lecz w czasie potyczki pod Bothgouanan, gdzie pokonał jego wojska. Jak podają żródła, Duncan był „gwałtownym i zepsutym młodym człowiekiem, którego rządy nie przyniosły chwały ani Szkocji, ani jego własnemu rodowi”. I naważniejsze – szesnastoletnie rządy Makbeta zapewniły Szkocji fundamenty sprawnego państwa. Zapewnił Szkotom bezpieczeństwo, zwalczał anarchię, rozboje i niesprawiedliwość. Wszyscy zaś, którzy knuli przeciwko jego władzy, popierani byli przez Anglików. Aż po ostatni epizod, kiedy to – zgodnie z wymyśloną przez Szekspira przepowiednią – ruszył przeciwko niemu las birnamski. Otóż za leśne zielone ludziki byli przebrani angielscy najemnicy. Dokładnie tak, jak to się dzieje teraz na wschodniej Ukrainie.
Makbet został splugawiony nieprzypadkowo. Jak pisze historyk – „był ostatnim z królów Szkocji, którzy mówili językiem dawnych Celtów i reprezentowali jej stary, szkocko-piktyjski charakter, wywodzący się z czasów Kennetha MacAlpina. Aż do końca jego panowania Szkocja pozostawała poza sferą wpływów angielskich”. Za jego obaleniem stali oczywiście Anglicy, najemnicy wynajęci w celu usunięcia głównej przeszkody, aby feudałowie z południa Brytanii zaczęli się szarogęsić w Szkocji. Podobnie zresztą jak sam język angielski, który wówczas właśnie zaczął się zakorzeniać na szkockim dworze. Choć z drugiej strony – gdyby nie geniusz Szekspira, mało kto usłyszałby w ogóle o królu, który w ostatniej scenie piątego aktu wygłasza wiekopomną przestrogę:
Zgaśnij wątłe światło!
Życie jest tylko przechodnim półcieniem,
Nędznym aktorem, który swoją rolę
Przez parę godzin wygrawszy na scenie,
W nicość przepada – powieścią idioty,
Głośną, wrzaskliwą, a nic nieznaczącą.
Skomentuj