W maju 1940 r. hitlerowskie Niemcy uzyskały kontrolę nad wszystkimi państwami sąsiadującymi ze Szwajcarią (poza sojuszniczymi Włochami). Związek Helwecki został w praktyce otoczony i nie mógł się już łudzić, że będzie w stanie zachować jakkolwiek rozumianą neutralność. Jednocześnie w analogicznej sytuacji, choć na znacznie większą skalę, znalazła się sama III Rzesza. Na wschodzie Niemcy i ich państwa wasalne graniczyły z pozornie sojuszniczym Związkiem Radzieckim. Z kolei na zachodzie leżała Wielka Brytania oraz Stany Zjednoczone, które skutecznie blokowały dostęp do reszty świata. Podobnie przedstawiała się sytuacja na południu, gdzie poza włoską Libią praktycznie wszystkie ziemie kontrolowali alianci. Z tego właśnie powodu III Rzesza bardzo pilnie potrzebowała okna na świat, gdyż jej własne oraz zdobyte na innych narodach zasoby nie pozwoliłyby jej nigdy na stoczenie konfliktu o globalnym zasięgu.
Pożądana neutralność
Zajęcie Szwajcarii nie stanowiłoby dla Wehrmachtu żadnego problemu – wcześniej z łatwością zajęto przecież Polskę, Belgię, Holandię, Francję czy Danię. Dla Hitlera Szwajcaria była jednak o wiele bardziej cenna jako formalnie neutralny kraj, gdyż tylko wówczas mógł ją wykorzystać do celów gospodarczych. Jak się okazało, Szwajcarzy ochoczo przyjęli rolę tajnych współpracowników.
Wydarzenia nocy kryształowej (z 9 na 10 listopada 1938 r.) dla większości niemieckich Żydów były ostatecznym dowodem na to, że wkrótce czeka ich zagłada. Mało kto dzisiaj wie, że to właśnie po tym pogromie na wyraźne żądanie władz Szwajcarii III Rzesza wprowadziła obowiązek znakowania paszportów niemieckich Żydów literą „J”. Masowa ucieczka Żydów do górskiego kraju przed zbrodniczym systemem nie wzbudziła – jak się okazuje – współczucia u Szwajcarów, choć uciekinierzy traktowali ich kraj najczęściej tylko jako etap w dalszej ucieczce. Taki stosunek do kwestii żydowskiej pokazywał wyraźnie, że Szwajcarzy byli do bólu pragmatyczni, a ich późniejsza współpraca z Hitlerem nie stanowiła dla nich żadnego problemu.
Szwajcaria od wieków słynęła ze swojego sektora bankowego. Jego znaczenie wzrosło jednak niepomiernie m.in. w czasie II wojny światowej, gdy tamtejsze banki pomagały III Rzeszy upłynnić złupione na innych narodach złoto i kosztowności. Szwajcarskie banki słyną też z dyskrecji, lecz w czasach, gdy niemieckie wojska okradały pół Europy, wymawianie się od odpowiedzialności dyskrecją oznaczało zwyczajną kolaborację.
Kluczowym czynnikiem dla terytorialnej i militarnej ekspansji hitlerowskich Niemiec były systematyczne grabieże dokonywane w podbitych krajach. Już po zajęciu Czechosłowacji w 1938 r. Niemcy chcieli przejąć warte 48 mln dolarów rezerwy złota banku centralnego Czechosłowacji. Interwencja światowych potęg powstrzymała konfiskatę, ale kolejne podbite przez Niemcy państwa nie miały już tyle szczęścia. Na podstawie danych zgromadzonych po wojnie przez amerykański wywiad wojskowy szacuje się dziś, że III Rzesza pozyskała z podbitych przez siebie ziem złoto warte aż 648 mln dolarów. Z tej sumy aż 282 mln dolarów miały trafić do Szwajcarskiego Banku Narodowego, który następnie prał je za pomocą podstawionych kont bankowych, na przykład w Hiszpanii i Portugalii.
Źródło dewiz i towarów
Niemcom udało się w czasie II wojny światowej podbić ogromny obszar, ale nawet tak wielkie zdobycze terytorialne nie były w stanie zaspokoić potrzeb gigantycznej machiny wojennej. Dzięki ciągłym grabieżom złota niemiecka marka nie traciła na wartości praktycznie aż do 1945 r., lecz poza III Rzeszą nigdzie jej nie akceptowano. Z tego względu hitlerowcy nieustannie potrzebowali dewiz: dolarów czy funtów, za które mogliby nabyć dobra niezbędne do prowadzenia wojny totalnej. Dewizy mogli zaś zdobyć jedynie przy pomocy Szwajcarii, która nie pytając o pochodzenie przesyłanego złota, pomagała Niemcom zdobywać towary z całego świata.
Dzięki Szwajcarom III Rzesza kupowała więc wołowinę z Argentyny, brazylijskie diamenty potrzebne do produkcji precyzyjnego sprzętu, chrom z Turcji, stal ze Szwecji, wolfram z Hiszpanii i Portugalii. Sami Szwajcarzy natomiast sprzedawali swoim sąsiadom z północy precyzyjne maszyny, mechanizmy czasowe do produkcji bomb i pocisków, lekarstwa czy diamenty przemysłowe. Kluczową rolę w zaopatrywaniu III Rzeszy odgrywały zwłaszcza Credit Suisse oraz Union Bank, które specjalizowały się w zakupach w Ameryce Południowej. O skali niemieckich zakupów świadczy chociażby fakt, że w czasie wojny portugalskie rezerwy złota wzrosły aż czterokrotnie.
Niektóre z niemiecko-szwajcarskich transakcji przeprowadzano tak, aby wzbudzały jak najmniejsze podejrzenia. Uzależniona od węgla z Zagłębia Ruhry Szwajcaria bardzo często płaciła za dostawy jedynie symboliczne sumy – na kontach jej banków znajdowała się już przecież zapłata w złocie. Swoje konto w szwajcarskim Union Banku miał zresztą sam Adolf Hitler, który założył je m.in. w celu pobierania honorariów autorskich za „Mein Kampf”.
Najbardziej tajemniczym elementem szwajcarskich transferów złota pozostaje jednak Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS), mający swoją siedzibę w Bazylei. Został założony przez Paula Warburga i miał służyć jako kanał przepływu pieniędzy, które Niemcy byli winni aliantom na mocy postanowień traktatu wersalskiego. Przez całą wojnę bank ten utrzymywał personel składający się z przedstawicieli najważniejszych stron światowego konfliktu (w tym Niemiec, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych). Wiele wskazuje na to, że przez pewien czas złupione przez Niemców złoto płynęło do Bazylei właśnie po to, by III Rzesza mogła się wywiązać z finansowych zobowiązań wobec aliantów zgodnie z postanowieniami planu Younga z 1929 r.
Najbardziej tragiczne w całym procederze było jednak to, że Niemcy zdobywali złoto także na ofiarach zbudowanych przez siebie obozów koncentracyjnych. Złote zęby wyrywano nie tylko martwym, ale i żyjącym, aby następnie wysłać je do Berlina do siedziby Reichsbanku, gdzie przetapiano je na sztabki. Szwajcarzy doskonale wiedzieli, że część przesyłanego im złota pochodzi od więźniów zamordowanych w komorach gazowych, gdyż szwajcarscy lekarze służyli w Wehrmachcie, a mający swoją siedzibę w Szwajcarii Międzynarodowy Czerwony Krzyż był zorientowany w sytuacji na okupowanych przez Niemcy terenach. Szwajcarski Bank Narodowy dopiero w kwietniu 1944 r. wydał rozporządzenie, aby każda przyjmowana od III Rzeszy sztabka złota posiadała certyfikat poświadczający pochodzenie od prawowitych właścicieli. Szwajcarzy postąpili tak wyłącznie dlatego, że Stany Zjednoczone w obliczu zbliżającego się końca wojny zapowiedziały, iż nie uznają tytułów własnościowych do zrabowanego przez Niemców złota (swojej zapowiedzi nie zrealizowały).
Wspólne inwestycje z nazistami
III Rzesza współpracowała ze Szwajcarami nie tylko w zakresie zakupów, lecz także odpowiednio lokując swój kapitał. Przygotowany przez amerykańskie służby raport Safehaven wykazał, że III Rzesza uczestniczyła łącznie w 358 szwajcarskich przedsięwzięciach gospodarczych, których kapitał wynosił w sumie 114 mln dolarów. Szwajcarskie banki posiadały także niemieckie aktywa o wartości 110 mln dolarów. Dodatkowo niemieckie koncerny przemysłowe – ściśle współpracujące z nazistami – nabywały także liczne nieruchomości w Szwajcarii, zabezpieczając tym samym swoje zyski. Szczególnie pomocne w tym procederze były banki Basler Handelsbank oraz Schweizerische Kreditanstalt of Zurich.
Szwajcarskie banki, ciesząc się pełnym poparciem ze strony władz, nie miały także żadnych skrupułów, gdy politycy III Rzeszy nakazywali zajmowanie kont Żydów i przedstawicieli innych podbitych narodów. Ostatecznie dzięki III Rzeszy szwajcarski sektor bankowy dorabiał się naprawdę sporych pieniędzy i pozyskanie dodatkowych sum dla hitlerowców oznaczało dla niego partycypację w wielu zyskownych przedsięwzięciach.
III Rzesza miała zresztą na terenie Szwajcarii własną enklawę, którą było rozsławione przez „Czarodziejską górę” Thomasa Manna górskie uzdrowisko Davos. W tym miasteczku już przed wojną działał szwajcarski lider faszystowski Wilhelm Gustloff, na którego cześć III Rzesza nazwała statek pasażerski, zatopiony później na Bałtyku. Z alpejskiego klimatu Davos korzystało w czasie wojny jednorazowo około 1200 żołnierzy Wehrmachtu. Niemcy posiadali tam zresztą aż 7 domów sanatoryjnych, które służyły również do przerzutu dewiz. Davos było też jednym z głównych kanałów, przez które przechodziły zrabowane przez nich kosztowności.
W obronie Szwajcarów można wprawdzie powiedzieć, że w czasie wojny wielu z nich aktywnie pomagało uciekającym przed nazizmem, a szwajcarskie wojska nie wzięły aktywnego udziału w podbojach Wehrmachtu. Na dodatek kilkumilionowy kraj nie miał zbyt dużych szans w konfrontacji z otaczającymi go ze wszystkich stron siłami narodowego socjalizmu. Jednocześnie jednak szwajcarskie państwo nader chętnie i bezproblemowo podejmowało współpracę w kwestiach gospodarczych, które były kluczowe dla wzrostu siły nazistowskiego terroru. Dlatego właśnie Szwajcarów nie można tłumaczyć brakiem świadomości znaczenia przysługi, jaką wyświadczali Niemcom. Według niektórych historyków szwajcarsko-niemiecka współpraca bankowo-inwestycyjno-gospodarcza mogła przedłużyć II wojnę światową nawet o rok.
Co jednak najbardziej istotne, Szwajcaria do dziś szczyci się swoją fałszywą chwałą neutralności w czasie II wojny światowej i nadal nie zrehabilitowała osób, które pokrzywdziła jako państwo. Do tej pory zaledwie nieliczne banki wypłaciły odszkodowania i to niemal wyłącznie żydowskim ofiarom, choć konta w bankach mających siedziby w Bazylei, Zurychu i Genewie posiadały tysiące osób zamieszkujących Europę Środkową i Wschodnią. Jak na ironię, na razie to właśnie szwajcarskie banki otrzymały rekompensatę, a dokładniej te, które tuż po wojnie na mocy umów podpisanych przez Szwajcarię z państwami komunistycznymi otrzymały wypłaty środków za zajęte mienie należące do ich klientów (taką właśnie umowę Szwajcarzy podpisali w 1949 r. z Polską Rzecząpospolitą Ludową).
Kluczowym czynnikiem, który przesądził o tym, że Szwajcarii nie uznano powszechnie za sojusznika Hitlera, był jednak nowy porządek finansowy i instytucjonalny, który Stany Zjednoczone zaprowadziły w Europie po zakończeniu globalnego konfliktu. Szwajcaria była Amerykanom zwyczajnie potrzebna jako pozornie neutralny kraj, w którym mogli ulokować siedziby oraz agendy najważniejszych międzynarodowych organizacji stojących na straży ich interesów (m.in. ONZ, BIS czy WTO). Ponadto szwajcarskie banki dzięki nazistowskim łupom prowadziły interesy także w USA, a roztrząsanie tego faktu nie było bynajmniej na rękę nowym niepodzielnym władcom świata.
Jakub Wozinski
Komentarze
adam Sunday, June 24, 2018, 12:33 AM
artykuł o niczym. słabo z wiedzą o stanie armii Szwajcarskiej i jej planach obrony swojego terytorium a już porównanie Polski i Szwajcarii, choćby tylko ze względu na całkowicie inne uwarunkowania terenowe i bardzo różne stopnie uzbrojenia cywili( nasi nie mieli praktycznie żadnej broni, bo Piłsudski totalnie rozbroił nasze społeczeństwo) oraz stan gotowości obu armii czy umocnień obronnych obu krajów jest mistrzostwem świata i dowodem, że nie wiesz o czym piszesz. w Szwajcarii w każdym domu była broń, żywność i każdy w wieku poborowym wiedział co ma robić na wypadek ataku, każdy Szwajcar był przeszkolony i doskonale strzelał, w każdej wiosce były schrony i umocnienia, do dziś chyba nie postawi się jednorodzinnego domu bez schronu u nich, każda wioska i miasteczko miało i ma do dziś, podzielone tereny do obrony i swoje zadania na wypadek wojny, armia Szwajcarska była w pełni gotowa do walki bez łączności pomiędzy oddziałami i była gotowa do walki partyzanckiej wraz z cywilami a co najważniejsze armia Szwajcarska w przeciwieństwie do Polskiej była w pełni zmobilizowana i gotowa do obrony przed niemcami. szacowano, że w razie potrzeby około miliona dobrze przygotowanych i uzbrojonych ludzi, broniło by górzystego i mocno ufortyfikowanego terenu. niemiecka tzw. szybka wojna nie miała tu żadnych szans na przeprowadzenie, Szwajcarzy byli gotowi w każdej chwili do zniszczenia - dróg, tuneli, mostów, zapór, linii kolejowych, byli gotowi do zniszczenia wszystkiego i poinformowali o tym planie niemców. gwoli ścisłości niemcy z włochami szykowali się trzy razy do podboju Szwajcarii (dwa podboje siłowe zewnętrzne, jeden wewnętrzny) ale z obawy przed dużymi stratami( między innymi) nigdy się nie zdecydowali na atak, no i mieli w międzyczasie inne ważniejsze problemy niż zamartwianie się państwem które mocne było w obronie i całkowicie nie grożne w ataku. niemcy mieli plan na podbicie całego świata więc kwestią czasu było zniszczenie i podbój Szwajcarii. nie zapomnijmy o działalności tajnych służb w Szwajcarii które zwolenników niemiec trzymało krótko za mordy, tak samo komuchów zresztą Szwajcarzy trzymali. nawet zawiązała się u nich tajna wojskowa organizacja mająca na celu mordowanie każdego kto będzie gadał o kapitulacji, czyli Aktion Nationaler Widerstand oraz od 1940 roku planowano powstanie ruchu oporu w razie podbicia. co do złota to niemcy wiedzieli, że w Szwajcarii to co z deponują w razie porażki nikt im nie odbierze. oczywistym też było, że Szwajcaria ze względu na swoje położenie stanie się też placem boju agentur wywiadowczych z całego świata. niemcy do 1944 nie zaprzestali planować podboju Szwajcarii, tylko zawsze mieli coś ważniejszego do zrobienia.
mix Tuesday, August 28, 2018, 11:24 AM
Adam głupoty piszesz... Szwajcaria zarobiła w czasie wojny ogromne pieniądze na współpracy z NIEMCAMI...
Pan Andrzej Thursday, October 18, 2018, 8:55 AM
Szwajcarskiej armii do polskiej nawet szkoda porownywac ( nie ten rozmiar kapelusza, WP bylo jednym z najsliniejszych w Europie ) . Umocnienia szwajcarskie mialy system lekkich schronow, wielokrotnie slabszych i slabiej nasyconych nowoczesna technika wojskowa niz chocby czeskie w Sudetach. Tych samych na, ktorych cwiczyli Niemcy przed atakiem na Francje. Dla niemieckich pionierow i strzelcow alpejskich przelamanie obrony szwajcarskiej nie stanowilo problemu ( potwierdza to operacja "Marita" ) . Dla 3 rzeszy Szwajcaria czy Szwecja byly bardziej uzyteczne jako panstwa neutralne niz terytoria podbite.
Marek Saturday, May 11, 2019, 10:09 AM
Wypisujesz kompletne bzdury nie mając żadnej wiedzy na ten temat. Przed wojną i w czasie II wś, i nawet dziś, nie ma tak, że w każdym domu w Szwajcarii jest broń, żywność itd. Wiesz, że dzwonią, ale nie masz pojęcia, w którym kościele. W 1941 powstał raport, sporządzony przez wojskowych szwajcarskich przy pomocy... polskich wojskowych internowanych w tym kraju, że Szwajcara nie jest przygotowana do wojny, jej plan mobilizacyjny jest do niczego, a wyszkolenie żadne. Niemcy moli zająć Szwajcarię w parę dni tylko poruszając się głównymi drogami. Nie istniała żadna potencjalna łączność na wypadek wojny. Nie było żadnego ufortyfikowanego terenu. Było kilkanaście forów z XIX wieku i pojedyncze schrony, których nazwanie bunkrami było przesadą. Nie było żadnych niemiecki i włoskich planów zajęcia Szwajcarii. Skąd ty wiedzę bierzesz? Z Kosmosu. To powstało w literaturze sensacyjnej po wojnie. Wypisujesz głupoty Panie Adam. Poczytaj coś na ten temat a nie zmyślaj.