Adolf Hitler. Demon, który opętał Niemców, owładnięty paranoją masowy morderca, ojciec chrzestny Unii Europejskiej czy liberał idący z duchem czasu i pchany do czynów koniecznościami? Wszystkie te definicje są równoprawne. Hitler nie był postacią jednoznaczną. W trakcie swojej kariery wielokrotnie zmieniał retorykę, maski, sojuszników, zawsze mając jednak przed oczami jeden cel. Wielką Germanię.
W wywiadzie udzielonym „Uważam Rze Historia” mówi o tym specjalista od Niemiec i Hitlera Krzysztof Rak. Moim zdaniem najciekawszym fragmentem rozmowy jest ten poruszający kwestię oporu, jaki Hitler stawiał generałom prącym do wojny z Polską. Pacyfista? Nie przesadzajmy. Uważał po prostu, że bez pomocy wolnej Polski nie da się pokonać Sowietów i zaprowadzić w Europie niemieckich porządków. Kiedy zrozumiał, że to się nie uda, bez mrugnięcia okiem ruszył przez Odrę, przeprowadzając rzeź niedoszłych sojuszników znad Wisły.
Na pytanie, skąd wziął się fenomen Hitlera, stara się także odpowiedzieć Paweł Łepkowski w tekście zatytułowanym „Człowiek z tłumu”. Hitler nie był bowiem – wbrew temu, co sądziło wielu mu współczesnych – kimś wyjątkowym, jeśli chodzi o potrzeby i poglądy. Był raczej zwierciadłem, w którym przeglądali się ówcześni Niemcy, niż składającym zaskakującą polityczną obietnicę Mesjaszem.
Warto jednak pamiętać, że przez cały czas jego rządów, aż do samobójczej śmierci Führera, Niemcy nawet na chwilę nie zwątpili w jego opatrznościowy geniusz. Nawet zamach w Wilczym Szańcu nie był efektem zwątpienia w kierunek nadany przez wodza, a jedynie próbą... zreformowania zbyt kostycznych, zdaniem zamachowców, struktur III Rzeszy. Szczegóły tego najsłynniejszego zamachu na wodza, których najprawdopodobniej nie znają autorzy takich filmów jak „Walkiria”, przybliża Leszek Pietrzak w artykule „Polowanie na Führera”. Jego uzupełnieniem jest spis wszystkich zamachów, jakie przeżył Hitler – a było ich całkiem sporo. W tym jeden z najbliższych realizacji, za którym stało polskie podziemie, a było ono naprawdę o włos od sukcesu. Gdyby akcja opisana w tekście Krzysztofa Jóźwiaka „Bomba na Nowym Świecie” doszła do skutku, losy świata mogłyby potoczyć się zgoła odmienną drogą. Co by było, gdyby... zostawmy jednak pisarzom science fiction.
Mało znanym tematem, który wiele osób odebrać może właśnie jako fantazje, jest historia naczelnego rabina Rzymu. Ten dzielny człowiek, wbrew potocznej wiedzy, nie dość, że otrzymał w czasie II wojny światowej pomoc od papieża, to na dodatek krótko po wojnie przeszedł na katolicyzm i został odddanym wiernym Kościoła. Ciekawe, co na to wszyscy ci, którzy zarzucają Watykanowi kolaborację z hitlerowskimi Niemcami?
Warto też zajrzeć do działu „Tajna historia gospodarki”, w którym Robert Cheda ujawnia kulisy polityki ekonomicznej carskiej Rosji, która krótko przed rewolucją październikową postawiła na wzmocnienie rubla i rozpoczęła reformę finansową. W kolejnych numerach będziemy się starali pokazać europejski kontekst tych działań, bo nie tylko Rosja w tym czasie chciała wzmocnić swoją gospodarkę, a wiele wskazuje na to, że to właśnie niepowodzenie tych reform skończyło się kataklizmem I wojny światowej.
Jednocześnie więc polecam zarówno ten, jak i kolejny numer naszego magazynu i życzę udanej lektury.
Skomentuj