Złoto za życie
Gdy w 1943 r. Niemcy zajęli Rzym, zażądali złota w zamian za życie tamtejszych Żydów. Misję zebrania odpowiedniej sumy powierzono naczelnemu rabinowi Italo Zollemu, który udał się po pomoc do Watykanu
Gdy w 1943 r. Niemcy zajęli Rzym, zażądali złota w zamian za życie tamtejszych Żydów. Misję zebrania odpowiedniej sumy powierzono naczelnemu rabinowi Italo Zollemu, który udał się po pomoc do Watykanu
Izrael Zoller urodził się w 1881 r. w rodzinie pobożnych Żydów w Brodach w Galicji. Jako dziecko miał wśród przyjaciół wielu Polaków, którzy imponowali mu swą dobrocią i religijnością. Ojciec był właścicielem jednej z łódzkich fabryk jedwabiu, która bez żadnego odszkodowania została skonfiskowana przez Rosjan.
Marzeniem matki było wychować syna blisko Boga, najlepiej na rabina. Zoller studiował krótko we Lwowie, a potem przeniósł się do Wiednia. Interesowała go filozofia, literatura, psychologia. W końcu trafił do Instytutu Studiów Wyższych we Florencji i równolegle do kolegium rabinackiego. Później został rabinem Triestu i poślubił Lwowiankę Adelę Litwak.
W 1933 r. otrzymał włoskie obywatelstwo. Pomagał ziomkom zmierzającym do Palestyny. Jego żona Adela zmarła po urodzeniu córki Dory. W 1938 r. już jako wybitny egzegeta opublikował swoją fundamentalną książkę „Il Nazareno” („Nazarejczyk”). Jako rabin na drodze naukowych dociekań i badań źródłowych dochodził do przekonania, że zapowiadanym przez proroków „Sługą Cierpiącym”, Mesjaszem, jest Jezus Chrystus.
Gdy w 1933 r. powstała III Rzesza, przywódca Włoch Benito Mussolini ciepło odnosił się do planów Adolfa Hitlera, ale początkowo powstrzymywał się od prześladowania mniejszości żydowskiej. W 1938 r. po naciskach ze strony Berlina na Półwyspie Apenińskim wprowadzono prawo rasowe. Nazwisko rabina Zollera zostało urzędowo zlatynizowane. W 1940 r. Italo Zolli został naczelnym rabinem Rzymu i rektorem kolegium rabinackiego. Uczelnia nie funkcjonowała już od roku, a wielu Żydów straciło pracę. Zolli podjął publiczne nauczanie, odprawiał obrzędy, pomagał bezrobotnym. Ze strachem spoglądał w stronę Berlina…
Nadchodzą Niemcy
Rabin zdawał sobie sprawę, że sojusz faszystowskich Włoch z III Rzeszą skończy się katastrofą dla państwa i mieszkańców Italii. Zolli, podobnie jak inni, stał się bezpaństwowcem. Prześladowania i szykany przyszły nie tylko ze strony władz, ale także współbraci w wierze. Dla wysoko postawionych przedstawicieli społeczności żydowskiej dzieło „Nazarejczyk”, w którym rabin potwierdzał boskość Chrystusa, było bluźnierstwem. Zolli nadstawiał drugi policzek i cierpliwie znosił wszystkie upokorzenia.
Wspólnota rzymska to przecież najstarsza żydowska diaspora, dlatego parasol ochronny nad nią mógł być rozpięty stosunkowo długo. W 1943 r. reżim Mussoliniego upadł wobec naporu aliantów. Hitler nie miał innego wyjścia, jak najechać na ziemie swojego sojusznika. Stawało się jasne, że Niemcy wkrótce dotrą także do Rzymu. Co wtedy czeka Żydów? Ten sam los co w innych miastach Europy? Rzymskim Żydom trudno było w to uwierzyć.
Zolli nie miał wątpliwości. Gdy tylko hitlerowcy znajdą się w mieście, rozpoczną się czystki etniczne, morderstwa, aresztowania i wywózki do obozów koncentracyjnych. Był zwolennikiem zorganizowania samoobrony, ewakuacji, kamuflażu, a nie biernego oczekiwania na to, co się stanie. Niestety jego przełożeni nie podzielali tego poglądu. Szczególnie oporny wobec sugestii rabina okazał się Dante Almanasi, prezes Związku Gmin Żydowskich.
Naczelny rabin Rzymu prowadził długie rozmowy z rabinem z Frankfurtu Armandem Kaminką czy prof. Harrym Naftalim Torczynerem z Wiednia, dlatego dobrze wiedział, do czego zdolni są Niemcy. Almanasi czuł się natomiast bezpiecznie w Rzymie, zajmując ciepłe posady, najpierw w ministerstwie spraw wewnętrznych, potem jako zastępca szefa policji, następnie prefekt i szef gabinetu w ministerstwie gospodarki. Na konflikt nie trzeba było czekać.
Zolli miał plan awaryjny na wypadek wkroczenia nazistów do Wiecznego Miasta. Almanasi go nie miał i ignorował ostrzeżenia rodaków. „Modliłem się w sercu: chcemy wpaść w ręce Pana, gdyż wielkie jest Jego miłosierdzie; w ręce człowieka nie chcemy się oddać” – pisał Zolli w swojej autobiografii.
Watykan ratuje Żydów
We wrześniu 1943 r. naziści stanęli u bram Rzymu. Żydzi nie wierzyli, że może stać się im coś złego. Byli wtopieni w lokalną społeczność i czuli się bezpieczni u boku Watykanu. Papież Pius XII konsekwentnie stawał w obronie prześladowanych starszych braci w wierze. Ponadto gmina żydowska zagwarantowała sobie bezpieczeństwo u wysokich urzędników włoskiego rządu.
Zolli był innego zdania i nie mylił się. 10 września Rzym znalazł się pod ścisłą kontrolą hitlerowców. Dwa tygodnie później Himmler wydał tamtejszemu szefowi SS obersturmbannführerowi Herbertowi Kapplerowi rozkaz aresztowania wszystkich Żydów i wysłania ich do Niemiec. Kappler jednak grał na zwłokę, wezwał Almanasiego i przedstawił mu propozycję nie do odrzucenia. Jeśli w ciągu 24 godzin otrzyma 50 kg złota, deportacja mężczyzn zostanie wstrzymana.
Gminie udało się stosunkowo szybko zebrać 35 kg cennego kruszcu, na który składały się biżuteria, monety, rzadziej sztabki. Zolli przesłał złoty łańcuch, złote pierścionki córki i żony. Rankiem następnego dnia zjawił się u niego doktor Pierantoni. „Niech pan jedzie do Watykanu i pożyczy 15 kg złota” – poprosił Zollego. Wspólnie z doktorem Fiorentino Zolli pojechał do papieskiej siedziby otoczonej przez agentów Gestapo. Kardynał Luigi Maglione zdołał uzyskać zgodę Ojca Świętego. Rabin miał przyjść przed godziną 13 i odebrać paczkę ze złotem.
Tymczasem gminie udało się jednak zebrać brakujące 15 kg, które zostały przekazane do niemieckiej ambasady. Himmler był wściekły na Kapplera. Chciał Żydów, a nie złota. Zarządził łapankę. Złoto trafiło do rąk nazistów i umowa nagle przestała obowiązywać.
Narastał też konflikt między Zollim a gminą, która znów zarzucała mu zbyt poufałe kontakty z Kościołem katolickim, a nawet negowała pomoc, jaką zadeklarował Watykan. Wkrótce Zolli został odwołany z funkcji naczelnego rabina. Alianci próbowali go przywrócić na dawne stanowisko, ale on odmówił i uciekł w pracę naukową. W jego duszy rozgrywało się coś wyjątkowego…
Święty Pius XII
Zolli nawrócił się na katolicyzm. Miało to związek nie tylko z jego naukowymi dociekaniami, gdy na podstawie wieloletnich badań nad Pismem Świętym doszedł do wniosku, że Chrystus jest oczekiwanym Mesjaszem, czy też doświadczeniami mistycznymi, gdy objawił mu się Jezus i powiedział, aby poszedł za Nim. Wielkim świadectwem dla Zollego była podstawa katolickiego kleru i samego Piusa XII.
Rabin był wdzięczny papieżowi za jego ogromne wysiłki na rzecz ratowania Żydów podczas II wojny światowej, gdyż był tego naocznym świadkiem. „Kapłaństwo katolickie z całego świata, diecezjalne i zakonne, mężczyźni i kobiety oraz laikat katolicki, na skinienie papieża staje w gotowości. Czy ktoś będzie mógł kiedykolwiek powiedzieć, jak dużo zostało zrobione? Łamią się zasady najbardziej surowych klauzur. Wszyscy i wszystko zostało postawione w stan posługi miłości” – wspominał.
Zolli na własne oczy widział, jak chrześcijanie z narażeniem własnego życia ratowali Żydów. Siostry klauzurowe odstępowały im własne posłania, a same spały w piwnicy. Opiekowały się sierotami, zbierały fundusze, rozdawały jedzenie i odzież. Gdy wściekły na Kapplera Himmler wysłał do Rzymu swojego człowieka Theodora Danneckera, Pius XII nakazał otwarcie dla ludności żydowskiej wszystkich bram klasztorów i instytutów zakonnych. W ten sposób uratowano tysiące istnień ludzkich.
Pinchas Lapide, były konsul Izraela we Włoszech, stwierdził: „Kościół katolicki ocalił podczas tej wojny więcej istnień żydowskich niż wszystkie inne kościoły, instytucje religijne i organizacje pomocowe razem wzięte”. Konsul oszacował tę liczbę na 850 tys., inne źródła mówią o 400 tys. osób. Pius XII odbierał podziękowania od premier Goldy Meir oraz wielu rabinów. Papież okazał się wielkim dyplomatą. Dzięki temu jego działania okazały się tak skuteczne.
„Czujny strażnik w osobie anielskiego pasterza Piusa XII strzeże świętego dziedzictwa ludzkiego cierpienia. On widział otchłań nieszczęść, ku której biegła ludzkość. On zmierzył i oznajmił całą wielkość tragedii. On stał się piewcą spokojnej sprawiedliwości i obrońcą prawdziwego pokoju. On zgromadził w swym ojcowskim sercu boleść wszystkich nieszczęść” – dziękował papieżowi Zolli. Od początku był świadomy, że to nie złoto, ale miłość ludzka może uratować świat.
Korzystałem z: Eugenio Zolli, „Byłem rabinem Rzymu”, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2007; Judith Cabaud, „Eugenio Zolli – prorok nowego świata”. Jesienią 2015 r. nakładem Instytutu Globalizacji ukaże się książka E. Zollego „Nazarejczyk”.
Skomentuj