Najbogatszy człowiek w historii świata
Najbogatszym człowiekiem w historii świata był niemiecki bankier Jakob Fugger. W 1525 r. jego majątek wart był prawie 2 proc. PKB Europy
Najbogatszym człowiekiem w historii świata był niemiecki bankier Jakob Fugger. W 1525 r. jego majątek wart był prawie 2 proc. PKB Europy
|
Jakob Fugger urodził się 6 marca 1459 r. w wolnym mieście Augsburgu („wolność” oznaczała, że dysponowało ono dużą autonomią w ramach Świętego Cesarstwa Rzymskiego) położonym na południu dzisiejszych Niemiec, w Bawarii. Jak pisze Greg Steinmetz w wydanej niedawno w USA książce „The Richest Man Who Ever Lived: The Life and Times of Jacob Fugger” (Najbogatszy człowiek w historii: Życie i czasy Jakoba Fuggera), jego rodzina była dosyć zamożna. Zbiła majątek, handlując tekstyliami (od lokalnych tkaczy kupowano materiały i sprzedawano je na targach we Frankfurcie, w Kolonii i w Wenecji).
Jakob Fugger był najmłodszym z siedmiu synów. Gdy miał dziesięć lat, zmarł jego ojciec, a matka przejęła prowadzenie rodzinnego biznesu. Początkowo uznała, że nie wszyscy synowie muszą zajmować się interesami i zdecydowała, że Jakob zostanie księdzem. Wysłała go do prowadzonej przez mnichów w wybudowanym w X w. klasztorze szkoły w wiosce Herrieden (znajdowała się w odległości czterech dni piechotą od Augsburga). Kiedy jednak skończył 14 lat, jego matka zmieniła zdanie. Skierowała go na praktykę do Wenecji, która była wówczas kupieckim centrum Europy i jednym z największych miast na kontynencie (mieszkało tam 200 tys. osób). W porównaniu do Wenecji Augsburg był wioską.
I to właśnie w Wenecji młody Fugger nauczył się nowoczesnej bankowości, a także tzw. podwójnej rachunkowości, która stosowana jest do dzisiaj. Pozwala ona łatwo kontrolować sytuację finansową nawet dużych firm. Było to o tyle istotne, że wówczas większość niemieckich kupców zapisywała rachunki na skrawkach papieru i darowała sobie robienie podsumowań czy bilansów. Po powrocie do Augsburga Jakob przekonał braci, by zaczęli prowadzić rachunkowość na wzór wenecki dając swojej firmie przewagę nad konkurentami.
W roku, którym Jakob udał się na nauki, jego rodzina po raz pierwszy zetknęła się z rodem Habsburgów (pochodził on ze Szwajcarii, gdzie w XI w. lokalny watażka, niejaki Radbot z Klettgau wybudował na drodze z Zurychu do Bazylei zamek Jastrzębia, czyli po niemiecku Habsburg). Kontakt ten zaważył później na karierze Jakoba. Wówczas to do Augsburga zawitał pochodzący z dynastii Habsburgów cesarz Fryderyk III. Miał umówione ważne spotkanie i zależało mu, by wyglądać na nim odpowiednio do swojej pozycji w społeczeństwie. Problem polegał na tym, że Habsburg regularnie wydawał więcej, niż zarabiał, a inni kupcy z Augsburga odmówili mu kredytu obawiając się, że nie będzie w stanie go spłacić (a cesarza nie można było pozwać do sądu).
Urlich, jeden ze starszych braci Jakoba, zdecydował się jednak ubrać cesarza na kredyt (przekazał wełnę i jedwab krawcom), choć zdawał sobie sprawę z tego, że najprawdopodobniej nigdy nie zobaczy swoich pieniędzy. Cesarz mógł mu dać jednak coś, co mogło się przydać jego rodzinie: herb. Eksponowany przed sklepem czy hurtownią oznaczał, że tutaj zaopatruje się cesarz (tak więc był to odpowiednik popularnego w naszych czasach płacenia celebrytom za ubieranie się w danej firmie). Cesarz dotrzymał słowa i do rodziny Fuggerów przyszedł list, w którym nadawał on rodowi herb trzech lilii na pergaminie. Od tego dnia oni i ich potomkowie stali się Fuggerami herbu Trzy Lilie. To pierwsze zetknięcie się z cesarzem zrobiło olbrzymie wrażenie na Jakobie Fuggerze. Wielki, wszechmocny imperator płaszczy się przed zwykłym kupcem, by mu dał ubrania za darmo, bo go na nie nie stać. Zrozumiał, że pieniądze miały moc zacierania różnic międzystanowych. Jeżeli będzie miał ich wystarczająco dużo, nie będzie niczego, czego nie mógłby osiągnąć.
Srebrny biznes
Kiedy Jakob zakończył edukację w Wenecji, rodzina wysłała go do Austrii, już jako pełnoprawnego biznesmena reprezentującego interesy rodzinnej firmy. Tu po raz pierwszy dała o sobie znać jego żyłka do interesów. W Austrii udał się do wioski Schwanz, gdzie w 1409 r. odkryto największe wówczas na świecie złoża srebra (w Schwanz wydobywano wówczas 80 proc. tego kruszcu w Europie). Dodatkowo akurat w XV w. srebro miało, w stosunku do złota, najwyższą cenę w historii. W efekcie poszukiwacze szybkich zysków z całej Europy zjeżdżali w to miejsce sprawiając, że liczba mieszkańców Schwanz sięgnęła 40 tys., co czyniło tę miejscowość najbardziej zaludnioną w Austrii, zaraz po Wiedniu.
Właścicielem kopalni był pochodzący z dynastii Habsburgów (był kuzynem cesarza Fryderyka) lokalny władca arcyksiążę Zygmunt. Srebro uczyniło arcyksięcia Zygmunta Habsburga bardzo zamożnym człowiekiem. Problem polegał na tym, że chciał wydawać więcej, niż zarabiał. Zadłużał się więc u bankierów na poczet przyszłego wydobycia ze swoich kopalni. Jakob Fugger długo pracował nad tym i w grudniu 1485 r. udało mu się wreszcie pożyczyć pierwsze pieniądze arcyksięciu. Było to 3000 florenów, niewielka kwota, ale wówczas to po raz pierwszy Fugger zarobił pieniądze na udzieleniu kredytów – stał się bankierem. W zamian za pieniądze Zygmunt przekazał Fuggerowi 454 kg srebra (oczywiście nie za jednym razem). W sumie Jakob zapłacił osiem florenów za każde 453 gramy srebra, a sprzedał je w Wenecji po dwanaście.
Wyglądało na to, że będzie to jedyna transakcja kupca z Augsburga z arcyksięciem, ponieważ wolał on robić interesy z włoskimi bankierami, których znał od lat. Jednak w pewnym momencie doszło do zatargu granicznego między Zygmuntem a Wenecją. Arcyksiążę zaczął wojnę z takimi siłami, na jakie było go stać, ale pieniędzy nie starczyło mu na długo. Zaczął błagać o pokój, na który Wenecja się zgodziła, ale tylko pod warunkiem, że zapłaci 100 tys. florenów reparacji. Żaden bankier nie chciał mu pożyczyć tak dużych pieniędzy. Z wyjątkiem Fuggera. Zgodził się, ale pod warunkiem, że będzie dostawał całość srebra z kopalni do momentu, aż dług zostanie spłacony. Ta transakcja była bardzo ryzykowna, ponieważ gdyby Zygmunt odmówił spłaty, nikt nie mógłby mu nic zrobić (w szczególności nie można byłoby wtrącić do więzienia, co było standardowym postępowaniem wobec dłużników).
Ale Jakob nie był lekkomyślny. Zrobił wszystko, by zminimalizować ryzyko. Kazał zarządcom kopalni podpisać się pod pożyczką i podzielił ją na raty. Dodatkowo zażądał pełnej kontroli nad wydatkami księcia, na co ten, nie mając wyjścia, zgodził się. Szybko okazało się, że młody Fugger dobrze zabezpieczył swoje interesy, bo z kopalni do Fuggera zaczęło regularnie płynąć do niego srebro. Inni bankierzy, widząc rosnącą fortunę kupca z Augsburga, próbowali przekonać arcyksięcia do zerwania z nim umowy, ale było już za późno. Jakob zaprzyjaźnił się z Zygmuntem, który go polubił. Augsburczyk wiedział, jak wkraść się w łaski próżnego arcyksięcia. Srebro z jego kopalni zamieniał w monety z jego wizerunkiem w dużej koronie i z berłem w ręku. Monety okazały się prawdziwym hitem, ponieważ Fugger zadbał o to, by miały wyjątkowo dużo srebra (w tamtych czasach większość władców robiła wszystko, by kruszcu w monetach było jak najmniej). Dlatego też, gdy kupiec dostawał monetę z wizerunkiem Zygmunta, mógł być pewien jej wartości. Popularność tej monety sprawiła, że pojawili się naśladowcy. Niemieckie miasto Joachmisthal wprowadziło monetę o identycznym rozmiarze oraz zawartości srebra i nazwało ją talarem, Duńczycy swoją wersję dolarem, a stąd nazwę zapożyczyli później Amerykanie.
Dochodowe kopalnie miedzi
Jednak młody Fugger nie miał żadnych sentymentów, by pozbyć się arcyksięcia, gdy nadarzyła się lepsza okazja do zrobienia interesu. A nadarzyła się ona już w 1489 r. w czasie targu we Frankfurcie. Tam właśnie spotkał po raz pierwszy syna cesarza Fryderyka III, Maksymiliana Habsburga, który był jego równolatkiem (obydwaj mieli wówczas po 30 lat). Ten podówczas król Niemiec miał stać się cesarzem po śmierci swojego ojca. Był urodzonym przywódcą, który najlepiej czuł się w walce. Uważał, że Habsburgów czeka wielka przyszłość, która leży w jego rękach. Spodobał się młodemu Fuggerowi, który postanowił związać z nim swoją przyszłość. Okazało się bowiem, że ojciec Maksymiliana, cesarz Fryderyk, pożyczył arcyksięciu pieniądze na trzy lata pod zastaw jego księstwa. Zygmunt nie dał rady na czas zebrać pieniędzy, być może licząc na to, że Jakob po raz kolejny uratuje go z tarapatów kredytem. Pomylił się. Zygmunt był zmuszony przepisać swój majątek na Maksymiliana (trzeba jednak przyznać, że Maksymilian był bardzo wspaniałomyślny, bo zostawił Zygmuntowi zamek wraz ze służbą i prawami do polowania w okolicy).
Tymczasem Fugger zaczął szukać sposobów na pomnożenie pieniędzy zarobionych na biznesie z arcyksięciem. Oczywiście mógł lokować w rodzinny handel tekstyliami, ale w branży była duża konkurencja, a zatem zyski niewielkie. Równie małe profity przynosiło kupno ziemi. Kupiec z Augsburga szukał interesu, na którym mógłby zarobić tyle, co na srebrze ze Schwanz. I zwrócił uwagę na wschodnią Europę, na pas kopalni miedzi w Karpatach znajdujący się na dzisiejszych terytoriach m.in. w Słowacji i Rumunii, a wówczas pozostających się pod kontrolą Węgier.
Miedź była poszukiwanym metalem, ponieważ topi się w niższej temperaturze niż żelazo, a po zmieszaniu z cyną tworzy brąz, który jest bardzo trwały. Tak trwały, że używano go do wytapiania dział i produkowania muszkietów. Jednak proces produkcji brązu wymagał zainwestowania olbrzymiej ilości pieniędzy, które w razie niepowodzenia można było stracić. A niepowodzenie było tym bardziej prawdopodobne, że okolice często najeżdżali Turcy. Dlatego kupiec z Augsburga zaczął ograniczać ryzyko. Najpierw pożyczył pieniądze Maksymilianowi na podbicie Wiednia. Ten zajął miasto bez walki, a następnie przesunął wojska na Węgry i podpisał pokój z królem Węgier, który otworzył ten kraj dla niemieckich kupców.
Następnie zaprosił do spółki doświadczonego inżyniera Johannesa Thurzo, który wsławił się znalezieniem sposobu na wypompowanie wody z zalanych kopalni w Saksonii. Thurzo (co ciekawe, mieszkaniec Krakowa) znał się także na metalurgii i był ekspertem od procesu oddzielania srebra od miedzi. Dodatkowo, chociaż był Austriakiem i mówił po niemiecku, jego rodzina pochodziła z Węgier, a więc był akceptowany przez miejscowych i łatwiej było mu załatwiać sprawy z węgierskim władzami (to król Węgier nadawał prawa do wydobycia z kopalni). Ostatecznie w 1495 r. Thurzo i Fugger podpisali w Wiedniu kontrakt, zgodnie z którym Augsburczyk w całości finansował całe przedsięwzięcie, a Thurzo miał je prowadzić. Obaj mieli po połowie udziałów w biznesie. Trzy lata później więzi biznesowe zostały scementowane, gdy siostrzenica Fuggera wyszła za mąż za syna Thurzo.
Mając do dyspozycji pieniądze Augsburczyka Thurzo wydzierżawił wszystkie, jakie mógł, kopalnie miedzi w okolicy. Następnie Fugger kupił ziemię niedaleko klasztoru w wiosce Arnoldstein znajdującej u podnóża góry Dobratsch w południowo-wschodniej Austrii, niedaleko styku granic Austrii, Włoch i Słowenii (Augsburczykowi zależało na tym, by być blisko swoich klientów w północnych Włoszech). Wreszcie zbudował tam hutę (ruda miała być tam rafinowana) i fabrykę, która produkowała działa. Zmieniono bieg lokalnych rzek, by dostarczyć do fabryki wodę potrzebną w procesie produkcyjnym. Wybudowano także drogi, które łączyły kopalnie z hutą. Aby zabezpieczyć się przed agresją Turków cały kompleks otoczono wysokim murem. Fugger zlecił też budowę wysokich wież, z których jego ludzie mogli swobodnie obserwować okolicę i w razie potrzeby otworzyć ogień do najeźdźców. Miejscowi nazywali to miejsce Fuggerau, czyli miejsce Fuggera.
Augsburczyk założył też odpowiednik współczesnego centrum badawczo-rozwojowego. Zatrudniał w nim alchemików. Mieli oni pracować nad chemicznymi innowacjami, na których Fugger mógłby zarobić kolejne pieniądze. Tam też przyuczano kolejne pokolenia inżynierów do pracy w Fuggerau. Co ciekawe, jednym z tych inżynierów był szwajcarski lekarz William von Hohenheim, którego syn Filip uczył się chemii od nauczycieli w Fuggerau. Pod imieniem Paracelsus znany on jest jako ojciec współczesnej medycyny. Inwestycja w kopalnie miedzi w Europie Wschodniej okazała się być najbardziej dochodowa z jego wszystkich interesów. W czasie, kiedy je dzierżawił, Fugger zarobił na wydobyciu z nich miedzi 1,5 mln florenów. Do tego dochodziły zyski ze srebra, ale dane na ich temat zaginęły.
Władcy zależni od bankiera
Kupiec zbił taką fortunę, dlatego że robił wszystko, by nie dzielić się zyskami z konkurentami. Cesarz Maksymilian przekazał część praw do wydobywania z kopalni innym bankierom, m.in. rodzinom Herwart, Baumgarten i braciom Gossembrot, by nie być tylko zdanym na Fuggera. Byli to bardzo potężni ludzie. Zygmunt Gossembrot był burmistrzem Augsburga, jego brat Jerzy był sekretarzem cesarza Maksymiliana ds. skarbu. Kiedy w 1498 r. zgłosili się oni do Fuggera, by razem stworzyć kartel i ograniczyć podaż miedzi, a przez to podnieść jej cenę, kupiec się zgodził. Ale tylko dla pozoru. Co prawda rozumiał, że w kartelu zarobi więcej niż poza nim, ale wiedział też, że jeszcze więcej zyska, jeżeli konkurencji nie będzie miał w ogóle i stanie się monopolistą. Dlatego zaraz po porozumieniu, kiedy pierwsze dostawy miedzi wyruszyły z Austrii do Wenecji, nakazał swojemu człowiekowi w Wenecji wrzucić na lokalny rynek całą miedź jaką miał, bez względu na cenę. Kiedy ceny zaczęły spadać, jego konkurenci początkowo wstrzymywali się od sprzedaży, ale mieli rachunki do zapłacenia i w końcu musieli sprzedać zapasy ze stratą. Co prawda Fuggerowi nie udało się doprowadzić do bankructwa Herwarta, Baumgartena i braci Gossembrot, ale mocno osłabił ich pozycje, a poprawił swoją. Kiedy konkurenci wycofali się z Wenecji, Fugger wrócił sam na rynek, ograniczył podaż i sprzedał swoje zapasy po wyższych cenach. Herwart, Baumgarten i bracia Gossembrot poskarżyli się cesarzowi Maksymilianowi na Fuggera określając jego zachowanie jako „niechrześcjańskie” i „pozbawione braterstwa”. Cesarz jednak zignorował ich, bo bardzo potrzebował pożyczek od Augsburczyka.
Gdy Fugger był już bardzo zamożny zapytano go, jak długo zamierza pracować. Odpowiedział, że żadna ilość pieniędzy nie jest w stanie go usatysfakcjonować i zmierza zarabiać pieniądze tak długo, jak będzie w stanie. I faktycznie, mimo olbrzymiego bogactwa ciągle szukał sposobów na powiększenie swojego majątku. I tak na przykład współfinansował (zainwestował 4000 florenów) w jedną z pierwszych portugalskich podróży po przyprawy do Azji. Mimo iż w efekcie potroił swoje pieniądze, uznał, że to zbyt ryzykowny biznes. Zamiast tego wysłał wozy pełne srebra i miedzi ze swoich kopalni do Antwerpii, gdzie ładowane były na statki i płynęły do Lizbony (Portugalczycy potrzebowali metali na działa na wyprawy i po to, by wymieniać się nimi za przyprawy). W zamian dostawał pieprz. W efekcie został jednym z największych w Europie hurtowników pieprzu (co ciekawe, wiele osób myślało, że to jego główny biznes, ponieważ był on najbardziej widoczny).
Mimo olbrzymich pieniędzy i wpływów ciągle największym zagrożeniem dla Augsburczyka byli władcy, którzy mogli jednym rozkazem pozbawić go całego majątku. Kilkanaście lat wcześniej pokazał, jak sobie z takim zagrożeniem radził. Otóż jego rywale – Herwart, Baumgarten i bracia Gossembrot (ci sami, których ograł w kartelu miedziowym) – namówili cesarza Maksymiliana, by skonfiskował hutę i fabrykę uzbrojenia Fuggera oraz wypowiedział umowę na wydobycie srebra w kopalniach. Augsburczyk od razu przystąpił do obrony swoich interesów. Najpierw uderzył do biskupa Bambergu, tego samego, który sprzedał mu ziemię pod Fuggerau, a następnie udał się do księcia Saksonii. Opowiedział im o tym, jak cesarz skonfiskował jego majątek i dał im do zrozumienia, że jeżeli nie wystąpią solidarnie w jego obronie Maksymilian może przyjść po ich własność. Obydwaj natychmiast wysłali do Innsbrucku ambasadorów, którzy zażądali, by władca cofnął konfiskatę (biskup także złożył skargę do cesarskiego sądu). Jednak decydujące okazało się inne posunięcie Fuggera. Uderzył on do, wówczas jeszcze biskupa, Melchiora van Meckau’a, który był jednym z największych wierzycieli cesarza i na prośbę Augsburczyka zażądał on od imperatora natychmiastowego zwrotu pożyczki. Okazało się, że jedyną osobą, która była w stanie szybko udostępnić mu dużą kwotę, był Fugger. W tej sytuacji cesarz szybko przywrócił Augsburczykowi jego majątek i już nigdy nie ważył się podnieść na niego ręki. Fugger był w stanie ochronić swój majątek przez zakusami władców sprawiając, że nie byli oni w stanie sobie poradzić bez jego kredytów.
Bogaty i samotny
Jakob Fugger umarł 30 grudnia 1525 r. o godzinie czwartej rano mając 66 lat. To jak umierał pokazuje jednak, że choć osiągnął ogromy sukces w biznesie, to w życiu prywatnym poniósł klęskę. Kiedy wydawał ostatnie tchnienie, u jego boku były wyłącznie osoby, którym płacił za towarzystwo: pielęgniarka i ksiądz. Z żoną nie udało mu się doczekać potomków (choć miał jedno dziecko pozamałżeńskie). Zresztą jego małżonka czuła się na tyle mało z nim związana, że kiedy on umierał, to spędzała ten czas ze swoim kochankiem. Umierając Fugger zadbał jednak o swoje imperium. Przekazał je swoim bratankom, a na swojego następcę, tego który miał zarządzać biznesem, wyznaczył 32-letniego Antona. Oczywiście Fugger nie byłby sobą, gdyby na łożu śmierci nie zarabiał pieniędzy. Ostatnie decyzje w sprawach biznesowych podejmował 28 grudnia, a więc na mniej niż 48 godzin przed zgonem (wtedy m.in. zadecydował o odrzuceniu prośby o pożyczkę od pruskiego księcia Albrechta).
Historycy mogli bardzo precyzyjnie zbadać drogę Fuggera od przeciętnego kupca do najbogatszego człowieka w historii świata, ponieważ prowadził on bardzo dokładną księgowość swoich interesów i te dokumenty zachowały się w większości do dzisiaj. Co prawda zaginęło sprawozdanie finansowe z roku śmierci Fuggera, ale istnieje to zrobione dwa lata później – w 1527 r. – które dosyć dobrze obrazuje stan jego imperium. Po odjęciu długów jego majątek wart był 2,02 mln florenów. Dla porównania kapitał własny słynnego banku włoskich Medyceuszy wynosił 56 000 florenów, a więc prawie dwadzieścia razy mniej. Kiedy w 1494 r. Jakob został partnerem w rodzinnej firmie, jej kapitał własny wynosił tylko 54 385 florenów. W 1511 r. było to już 196 791 florenów, co daje roczną stopę zwrotu w tym okresie 8 proc. W latach 1511–1527 sięgnęła ona 16 proc. rocznie (słabsze wyniki we wcześniejszym okresie mogły wynikać z tego, że wtedy Jakob nie miał pełnej kontroli nad rodzinnym biznesem, musiał współdecydować z braćmi). Średnia roczna stopa zwrotu w czasie 33 lat w biznesie Jakoba Fuggera wyniosła 12 proc. Następcy nie byli w stanie dotrzymać mu kroku. Sprawozdanie finansowe z 1546 r. pokazuje, że w ciągu 19 lat po śmierci Jakoba zarządzany przez jego siostrzeńca Antona rodzinny majątek zwiększał się średnio o 7 proc. rocznie (do pięciu milionów florenów). Jednak dalej było już tylko gorzej. Podsumowanie z 1563 r., a więc trzy lata po śmierci Antona, pokazuje, że aktywa wyniosły tylko 663 229 florenów, a zatem tylko jedną trzecią tego, co pozostawił po sobie Jakob.
Tym niemniej Jakob Fugger nie miał sobie równych – relatywnie był prawie dwa razy bogatszy niż John Davison Rockefeller i cztery i pół raza zamożniejszy od Billa Gatesa. Gdyby dzisiaj żyła osoba, której majątek wart był 2 proc. PKB Unii Europejskiej oznaczałoby to, że miałaby 370 mld USD. Dla porównania, obecnie najbogatszy człowiek świata Bill Gates ma 79,2 mld USD (dane z 2015 r.). W chwili śmierci – w 1937 r. – John D. Rockefeller miał majątek równy 1,03 proc. PKB Europy, a więc prawie o połowę mniej niż Fugger.
Aleksander Piński
• Pionier dziennikarstwa •
Jako biznesmen z interesami w całej Europie Fugger rozumiał, jak kluczowy dla zarabiania pieniędzy jest szybki dostęp do informacji. Dlatego stworzył pierwszy na świecie serwis informacyjny. Co prawda od XIV w. działała poczta między Augsburgiem a Wenecją, a także Innsbruckiem i innymi miastami w Niemczech, ale była ona zbyt wolna jak na potrzeby Augsburczyka. Fugger stworzył więc sieć kurierów, którzy dostarczali mu do jego centrali w Augsburgu wszelkie użyteczne informacje, takie jak wyniki bitew czy śmierć ważnych przedstawicieli władz. Informacje, które otrzymywał kupiec, przypominały w formie współczesną gazetę, z tym, że były przeznaczone tylko dla niego (pierwsza prawdziwa gazeta powstała pół wieku później w Wenecji, nazywała się „Notizie Scritte”). O wszystkim wiedział wcześniej nie tylko niż jego konkurenci, ale także politycy i sam cesarz. W XV w. to Jakob Fugger był najlepiej poinformowanym człowiekiem w Europie.
• Najstarsze domy komunalne •
Nazwisko Fuggera jest najbardziej znane na świecie nie ze względu na to, jak zarabiał pieniądze, ale jak je wydawał. Otóż na jego polecenie w latach 1516–1523 w Augsburgu zbudowano najstarsze na świecie, działające do dzisiaj, domy komunalne. Jest ich 106, każdy o powierzchni ok. 60 mkw. Warunki otrzymania lokalu są od pięciuset lat są takie same: bycie katolikiem, płacenie czynszu w wysokości jednego florena (obecnie jest to osiemdziesiąt pięć eurocentów, choć w czasach Fuggera na florena zwykły pracownik fizyczny musiał pracować miesiąc) oraz trzy modlitwy dziennie za Fuggera, jego siostrzeńców i jego matkę.
Komentarze
Lala Monday, May 14, 2018, 1:27 PM
A ja myślałam, ze złoty car jest bogaty!
Marek Monday, May 14, 2018, 1:29 PM
W średniowieczu najbogatszym człowiekiem świata był król Etiopii. O tym, oczywiście, nie piszecie!
Paweł Monday, May 21, 2018, 12:48 PM
No jeżeli już to nie król Etiopii tylko Mali, żyjący w XVI Mansa Musa I. Tak przynajmniej wyliczył independent.co.uk. Ale wokól jego bogactwa narosło wiele legend i w zasadzie nie da się wyliczyć jego majątku w relacji gospodarki imperium Mali do daleko bardziej rozwiniętej cywilizacyjnie XVI-wiecznej Europy,