Obraz pełen tajemnic
Vincent van Gogh był za życia artystą nierozumianym i niedocenionym. Pozostały po nim tysiące rysunków i obrazów, dziś uznawanych za arcydzieła malarstwa, jak choćby „Gwiaździsta noc”
Vincent van Gogh był za życia artystą nierozumianym i niedocenionym. Pozostały po nim tysiące rysunków i obrazów, dziś uznawanych za arcydzieła malarstwa, jak choćby „Gwiaździsta noc”
Malował zaledwie przez dekadę, ale zdarzało mu się ukończyć obraz w ciągu jednego dnia. Wbrew pozorom jednak nerwowe pociągnięcia pędzla i grubo kładziona farba nie były działaniami przypadkowymi ani też – pomimo problemów natury psychicznej – tworzonymi w szaleńczym widzie. Dziś jego zamiłowanie do żółtych barw tłumaczy się nadużywaniem absyntu (trunek ten miał wywoływać widzenie świata w takich kolorach), a np. świetlne aureole wokół gwiazd jako efekt uboczny przedawkowania digoksyny, którą van Gogh miał leczyć epilepsję. Ale jak to się ma do przemyślanej kompozycji „Gwiaździstej nocy”, obrazu powstałego w czerwcu 1889 r. podczas pobytu artysty w szpitalu psychiatrycznym w miejscowości Saint-Rémy? To jedno z nielicznych dzieł van Gogha, które nie zostało namalowane z natury, ale z pamięci, dzięki wyobraźni autora. Bez wątpienia był to przejaw geniuszu. Aby jednak właściwie „rozszyfrować” dzieło, warto poznać tragiczne losy artysty.
Późny debiut
Vincent Willem van Gogh, który swe imiona otrzymał po dziadkach, urodził się w Groot Zundert, wiosce położonej nieopodal Bredy w Holandii, 30 marca 1853 r. Nie był jednak pierwszym Vincentem Willemem małżonków Anny z Carbentusów i Theodorusa van Gogha. Dokładnie rok wcześniej (!) Anna urodziła martwego chłopca, któremu – wbrew panującemu ówcześnie zwyczajowi – nie tylko nadano imiona, ale też pochowano go z należytą czcią. Gdy na świat przyszedł Vincent, matka, wykształcona mieszczka z Hagi, postanowiła poświęcić się rodzinie, jego ojciec zaś spełniał się w roli pastora i przewodnika duchowego niewielkiej protestanckiej społeczności w Zundert (katolików było tam wówczas 30-krotnie więcej). Vincent miał pięcioro młodszego rodzeństwa: Annę, Theo, Elisabeth, Wilhelmien i Cornelisa. W rodzinnym domu spędził 16 lat; w 1869 r. zamieszkał w Hadze, gdzie podjął pracę w galerii marszandów Goupil & Co. W 1873 r. został przeniesiony do filii galerii w Londynie. Tam zakochał się w córce swoich gospodarzy, Eugenie Loyer, ale dziewczyna odrzuciła propozycję małżeństwa. Rodzina wysłała więc Vincenta do Paryża, lecz w 1876 r. w wyniku załamania nerwowego utracił pracę w galerii. W wieku 23 lat, po krótkim okresie zatrudnienia w księgarni, van Gogh został pomocnikiem nauczyciela w anglikańskiej szkole w Ramsgate (hrabstwo Kent). W poszukiwaniu własnej drogi postanowił wkroczyć na tę wytyczoną przez ojca: rozpoczął studia teologiczne w Amsterdamie. Szybko jednak zajęcia okazały się ponad jego siły.
Na vangogh.fineart24.pl czytamy, że w latach 1878–1880 pracował jako kaznodzieja w belgijskim zagłębiu górniczym. Jednak jego zainteresowanie religią słabnie, za to rośnie fascynacja rysunkiem. Vincent van Gogh rozdaje wszystko, co posiada, ubogim rodzinom górniczym i przenosi się do Brukseli, gdzie w wieku 27 lat (!) postanawia zostać artystą. „Zamierza studiować anatomię i zagadnienia perspektywy. Jednak ustawiczne problemy finansowe zmuszają go do powrotu do rodziny w Etten. Powstają pierwsze, szerzej znane dzieła jego autorstwa, inspirowane twórczością Jeana-Françoisa Milleta. Sukcesy przerywa następna nieszczęśliwa miłość. Van Gogh zakochuje się w owdowiałej kuzynce, która odtrąca jego zaloty. Jest zrozpaczony i rozczarowany. Ostatecznie po ostrej kłótni z ojcem na temat planów na przyszłość wyjeżdża do Hagi. Tam uczy się u malarza Antona Mauve. W 1882 r. w życiu Vincenta van Gogha pojawia się kolejna kobieta – była prostytutka Sien Hoornik, z którą żyje podczas pobytu w Hadze. W tym samym roku powstają pierwsze płótna olejne. (…) We wrześniu 1883 r. van Gogh udaje się do Drenthe. Odbywa wędrówki po wrzosowiskach, odpręża się, maluje chłopskie chaty i ludzi. Braki finansowe zmuszają go do powrotu do rodziców, którzy aktualnie mieszkają w Nuenen. Pracuje tu intensywnie, malując 200 obrazów i ok. 250 rysunków i szkiców. Wtedy też powstaje kilka wersji »Jedzących kartofle« i serie rysunków przedstawiające tkaczy przy pracy i chłopów na polu. Po śmierci ojca i nieporozumieniach z rodziną w listopadzie 1885 r. Vincent van Gogh dociera do Antwerpii. Uczęszcza do Antwerpskiej Akademii Sztuk Pięknych. Po miesiącu studiowania z powodu przepracowania i nieporozumień z profesorami opuszcza Akademię i przenosi się do brata do Paryża.
Dzięki bratu van Gogh zaprzyjaźnia się z Gauguinem i Pissarro. Poznaje też Toulouse-Lautreca i Johna Russella. Powstaje w tym okresie przeszło 200 obrazów, w których widać pewne wpływy impresjonizmu. W lutym 1888 r. wyjeżdża na południe Francji, do Arles, aby, jak napisał do Theo: »widzieć inne światło (...), widzieć silniej świecące słońce«. Obrazy powstają tu w kilka dni, a nawet godzin. Van Gogh maluje niezwykle intensywnie, przede wszystkim proste motywy – okoliczne krajobrazy, własny pokój, nocną kawiarnię, kwiaty, w tym słynne »Słoneczniki«. W ciągu tych kilku najbardziej twórczych lat namalował też około 30 autoportretów. Jednocześnie odżywa w van Goghu zamysł o wspólnej pracy z innymi malarzami. Wynajmuje Żółty Dom, który chce przekształcić w raj dla malarzy. Paul Gauguin po namowach van Gogha przyjeżdża do Arles 23 października 1888 r. Wspólne malowanie trwał jednak tylko dwa miesiące. Przeciwieństwa obydwu wielkich indywidualności stają się przyczyną niesamowitych napięć. 23 grudnia, po kolejnej gwałtownej kłótni, Vincent grozi przyjacielowi brzytwą i w stanie najwyższego wzburzenia obcina sobie ucho. W wyniku upływu krwi i niepoczytalności umysłowej van Gogh zostaje umieszczony w szpitalu w Arles, gdzie spędza 14 dni. W marcu 1889 r. mer Arles otrzymuje petycję od mieszkańców miasta z żądaniem odosobnienia Vincenta i zaryglowania Żółtego Domu – tak też się dzieje”.
8 maja 1889 r. artysta trafia do szpitala dla obłąkanych koło Saint-Rémy – tam powstaje m.in. słynna „Gwiaździsta noc”. Początek 1890 r. daje Vincentowi nadzieję: opublikowana zostaje pierwsza pozytywna ocena jego prac pióra paryskiego krytyka Alberta Auriera. Jednak już w marcu artysta przechodzi najostrzejszy jak dotąd kryzys, który wyłącza go z pracy na blisko dwa miesiące. Pod koniec maja van Gogh przyjeżdża do Auvers na północy Francji, gdzie opiekę zaofiarował mu dr Gachet, przyjaciel Camille'a Pissarra. W powszechnym mniemaniu 27 lipca 1890 r., w czasie kolejnego załamania nerwowego, Vincent van Gogh próbował popełnić samobójstwo. Miał strzelić do siebie z rewolweru i skonać w męczarniach po dwóch dniach. Zupełnie inną wersję zdarzeń przedstawiają autorzy obszernej biografii „Van Gogh. Życie” (Świat Książki 2015). Steven Naifeh i Gregory White Smith dowodzą, że w śmierć van Gogha mogły być zamieszane osoby trzecie.
Zaledwie 37-letni artysta pozostawił po sobie tysiące prac, choć za życia sprzedał tylko jeden obraz: „Czerwone winnice w Arles” za 400 franków. W stulecie śmierci artysty w domu aukcyjnym Sotheby’s to samo dzieło sprzedano za 53,9 mln dolarów. A do grona bezcennych arcydzieł sztuki bezsprzecznie należy jego „Gwiaździsta noc”, która od 1941 r. znajduje się w stałej kolekcji Museum of Modern Art w Nowym Jorku.
Rozgwieżdżone niebo
O pomyśle na taki obraz van Gogh pisał już jesienią 1888 r. w liście do siostry Wilhelminy: „Chcę teraz koniecznie namalować rozgwieżdżone niebo. Często wydaje mi się, że noc jest jeszcze bogatsza w kolory niż dzień, ubarwiona najintensywniejszymi fioletami, błękitami i zieleniami. Jeśli przyjrzysz się uważnie, to zobaczysz, że niektóre gwiazdy są cytrynowe, inne mają odcień różowy, zielony i błękitny jak niezapominajki”. W liście z 18 czerwca 1889 r. do brata Theo stwierdził, że obraz jest już gotowy: „Mam wreszcie pejzaż z oliwkami i również nowe studium gwiaździstej nocy” (za: van-gogh.pl; chodzi też o dzieło „Drzewa oliwne z Alpilles w tle”). W tym czasie artysta przebywał w szpitalu Saint-Paul-de-Mausole w pobliżu Saint-Rémy. Miejscowość ta była położona „w typowym dla Prowansji śródziemnomorskim krajobrazie, na który składały się drzewa cyprysowe, gaje oliwne oraz skąpa roślinność na wzgórzach. Tym, co przyciągnęło uwagę van Gogha była nie tyle pocztówkowa malowniczość krajobrazu, co groteskowe kształty roślin i skał; artysta nie musiał przekształcać ich w malarskie impresje, ale brał je takimi, jakimi były; miały one te cechy, których poszukiwał on w swojej sztuce – były zniekształcone i wypaczone”.
„Gwiaździsta noc”, olej na płótnie o wymiarach 73,7 x 92,1 cm, przedstawia panoramę fikcyjnej wioski (1). Van Gogh ujął widok w ramy niedawno odkrytych motywów: z lewej strony dominuje cyprys (2) wznoszący się ku niebu, z prawej – grupa drzew oliwnych (3) skupiona w obłok, a na horyzoncie falują wzgórza Alpilles (4). Uwagę widza przyciąga jednak dramatyczna, kosmiczna gra rozgrywająca się na ciemnoniebieskim niebie, gdzie dwie olbrzymie, spiralne mgławice (5) splatają się nawzajem, jedenaście nienaturalnie powiększonych gwiazd otoczonych świetlistą aureolą (6) przedziera się przez mrok nocy, a nierzeczywisty, pomarańczowy sierp księżyca (7) wydaje się stanowić jedność ze słońcem. Na horyzoncie rozciąga się jasna świetlista wstęga – być może Droga Mleczna (8) – rzucająca blask na znajdujące się poniżej góry wzmocnione ciemnymi konturami. „Przedstawiając krajobraz, van Gogh pomieszał widok Saint-Rémy ze wspomnieniami holenderskich wiosek z czasów swojej młodości – wysoka, spiczasta wieża kościelna jest częstym widokiem na północy, a rzadkością na południu” (cyt. j.w.). Obraz doczekał się licznych interpretacji – zarówno naukowych, związanych m.in. z astronomią, jak i mistycznych wywodzących ideę postania dzieła z poszukiwaniem przez artystę Absolutu. „Gwiaździsta noc” łączy w sobie doczesność człowieka z tajemnicą wszechświata, jest artystyczną wizją przenikania się obu tych wymiarów. Zarówno to dzieło, jaki i ponad 3 tys. innych prac, możemy podziwiać do 14 lutego w Centrum Wystawowym przy PGE Narodowym w Warszawie w ramach wystawy multimedialnej „Van Gogh Alive – The Experience” (vangoghalive.pl). Gorąco zachęcam.
Skomentuj