|
Od 40 lat zastanawiamy się, jaki był przepis na sukces trenerski Kazimierza Górskiego i dlaczego w zasadzie nigdy nie został on powtórzony przez kolejnych polskich selekcjonerów. Być może skuteczność tego człowieka tkwiła w jego nieskazitelnie prostym i bardzo etycznym podejściu do piłki nożnej. Jakże był inny od tego całego szlamu korupcji i chciwości, jaki od lat zalewa światowy futbol. Chociaż Górski odniósł największy sukces w historii polskiego futbolu, nigdy nie dorobił się wielkiej fortuny. Kochał piłkę w jej pierwotnej, nieskażonej pieniądzem postaci jako sport, który powinien mieć w sobie spontaniczność i przynosić radość. Nie znosił, kiedy różnej maści eksperci tworzyli wyssane z palca strategie i analizy taktyczne. Na takich ludzi miał jedną genialną odpowiedź: „Co do szczegółów, to niech się wypowiedzą specjaliści”. Jego wizja piłki nożnej miała w sobie tę pierwotną czystość, jaką ma gra chłopców kopiących starą, zniszczoną piłkę na podwórku.
Zapytany kiedyś przez dziennikarza: „Panie trenerze, jak pan sądzi, która drużyna dziś wygra?”, odpowiedział z pięknym, melodyjnym lwowskim akcentem: „Mi si wydaji, że wygra drużyna, która strzeli więcej bramek”. Każdy inny ekspert, w tym owe mądre głowy, które pojawiają się w studiu telewizyjnym przed transmisjami meczów, próbowałby zabłysnąć erudycją. A Kazimierz Górski nie musiał tego robić, ponieważ on błyszczał skutecznością. Bo przecież – jak mawiał – „piłka to gra prosta, nie potrzeba do niej filozofii”.
Osobowość Kazimierza Górskiego celnie podsumował trener Orest Lenczyk: „Górski był jeden i niepowtarzalny, takim po prostu trzeba się urodzić. Wbrew pozorom zawsze mówił mądre rzeczy. Mogę go nazwać Sokratesem polskiej piłki”.
42 lata po wielkim sukcesie w Monachium i 40 lat po olimpiadzie w Montrealu, w przeddzień mistrzostw Europy, dedykuję trenerowi Adamowi Nawałce słowa Kazimierza Górskiego: „Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe”.
Skomentuj