Antologia
Legendy warszawskie
Muzeum Warszawy
*
Legendy, które dorosły
|
***
David Hockney, Martin Gayford
Historia obrazów
Rebis
*
Zachwycić się obrazem
|
***
Cezary Wodziński
Metafizyka i metapolityka
Fundacja Terytoria Książki
*
Filozof wobec polityki
|
Filozofia nie jest gdzie indziej, obok, nigdzie. Źródłem refleksji filozoficznej jest nieodmiennie podstawowe pytanie o „byt” i o „bycie” – a nie są to dla filozofii terminy tożsame – o kształt istnienia, samo znaczenie tego pojęcia. Koncentruje się jednak nie na znalezieniu jednoznacznej odpowiedzi, lecz na metodzie jej poszukiwania. Taka wykładnia myśli filozoficznej powraca, wybrzmiewa dobitnie i znajduje głębokie uzasadnienie w ostatniej książce Cezarego Wodzińskiego. Również dlatego, że czas dopisał do dzieła Wodzińskiego dramatyczny kontekst egzystencjalny: wybitny polski filozof odszedł wkrótce po ukończeniu tej pracy. Ale przede wszystkim ze względu na bohatera książki. Autor ponownie sięgnął tu po spuściznę filozofa, który był dla niego nieustającym źródłem inspiracji – Martina Heideggera. Tym razem przedmiotem analizy uczynił „Czarne zeszyty”, zapiski Heideggera powstałe w latach 30. i 40. XX w., i zgodnie z jego ostatnią wolą opublikowane niedawno, wiele lat po jego śmierci, jako zwieńczenie edycji całego dorobku. Publikacja tych tomów wywołała ostrą dyskusję, nie tylko w Niemczech, uznano je bowiem za niepodważalny dowód antysemityzmu filozofa, który w pewnym okresie swego życia należał do sympatyków ideologii nazistowskiej. Wodziński wychodzi od ostrej polemiki z jednogłośnymi i bezlitosnymi osądami publicystów, także polskich, uznając je za „ujadanie”, które „skutecznie wypiera myślenie”, a następnie dokonuje mozolnej egzegezy rozważań niemieckiego myśliciela, próbując zrozumieć i wyartykułować „doświadczenie uwikłania myślenia bycia w politykę rewolucji narodowosocjalistycznej”. Z tego wywodu zaś wyprowadza rozterki bardziej uniwersalne: czy dziedzictwo intelektualne jednostki musi być rozpatrywane w kontekście jej biografii i wyborów politycznych, zmiennych przecież i warunkowanych przez epokę? I jaką postawę ma przyjąć filozofia wobec polityki, jej dyskursu, w szczególności w czasach, gdy język polityki zawłaszcza wszystkie inne języki, a filozofia staje się unicestwiającym prawdziwe myślenie instrumentem w służbie światopoglądów? Nie sposób tu streścić wyników dociekań Wodzińskiego i nie ma takiej potrzeby. By je poznać i pojąć, trzeba wraz z nim przebyć drogę zapisaną w książce. Przyda się może tylko wskazówka przed tą podróżą. Otóż książkę zamyka aneks, zapis rozmowy Wodzińskiego z Wojciechem Dudą, opatrzony tytułem „Jeż i lis. Heidegger i jego »Czarne zeszyty«”. Warto zacząć lekturę właśnie od tego zakończenia, które, paradoksalnie, jest znakomitym wprowadzeniem do całości.Marcin Niemojewski
***
Jean des Cars
Berło i krew
Wydawnictwo Literackie
*
Koniec epoki królów
|
Jean des Cars od lat zajmuje się tematyką królewskich rodów,
to autor ponad trzydziestu książek poświęconych dziejom europejskich dynastii,
między innymi cesarzowej Sissi, której jest dalekim kuzynem. Być może owo
powinowactwo tłumaczy tak wnikliwe badania, których owoc ukazał się właśnie po
polsku dzięki Wydawnictwu Literackiemu. Zakres tej dynastycznej sagi precyzuje
podtytuł książki: „Królowie i królowe Europy na wojnie 1914–1945”. Bez
wątpienia wraz z wybuchem I wojny światowej runął dotychczasowy porządek
obowiązujący na Starym Kontynencie: zabójstwo arcyksięcia Franciszka Ferdynanda
stało się iskrą, od której Europa płonęła przez kolejne cztery lata. O życiu i
śmierci milionów ludzkich istnień – zarówno szeregowych żołnierzy w okopach,
jak i zwykłych obywateli – decydowało kilka rodów: Windsorowie, Romanowowie,
Hohenzollernowie, Habsburgowie. Mikołaj II Romanow wraz z rodziną zapłacił za
tę arogancję najwyższą cenę – zostali zamordowani przez bolszewików, a
rewolucja październikowa ustanawiająca „władzę ludu” zakończyła historię caratu
w Rosji. Te z europejskich dynastii, które przetrwały Wielką Wojnę, czekał
kolejny cios – piekło wojny wywołanej przez Hitlera. Jak poszczególne królewskie
rody zachowały się wobec nazistowskich Niemiec i faszystowskich Włoch
Mussoliniego? „Berło i krew” udziela obszernej odpowiedzi na to pytanie. Warto
przy tym dodać, że obok brutalnej polityki w książce odnajdziemy też lśniące
przepychem życie dworskie i skrywane, mało znane fakty z niezwykłej
codzienności ówczesnych władców Europy, a także barwne opisy oszałamiających
rozmachem ślubów czy pogrzebów. To opowieść o świecie, który przeminął
bezpowrotnie. Agnieszka
Niemojewska
***
Leszek Długosz
Pod Baranami. Ten szczęsny czas…
Zysk i S-ka
*
Jedyna taka Piwnica
|
Co prawda, ta książka to wznowienie wydania z 2012 r. Dla tych jednak, którzy ją przeoczyli, a którym bliskie są dokonania krakowskiej Piwnicy pod Baranami, to pozycja obowiązkowa. W tej edycji pojawiło się trochę uzupełnień i drobnych sprostowań, choć autor świadomie nie informuje czytelnika, gdzie znalazły się owe „dostawki”. A autor to szczególny – Leszek Długosz, artysta renesansowy: poeta, pianista i kompozytor, publicysta. Nie tylko należał do zespołu Piwnicy, ale współtworzył jej niepowtarzalny klimat. Zakres publikacji dookreśla jej podtytuł: „Sceny i obrazy z »życia piwnicznego« w Krakowie w latach 60. i 70. XX w.”. O spisanych przez siebie wspomnieniach Długosz mówi: „W mojej opowieści starałem się selekcjonować materię i włączać do niej przędziwo autentyczne. Więc to, czegom sam doświadczył. W czym brałem udział, co widziałem, słyszałem. Co opowiadano mi wtedy”. W książce odnajdziemy więc pełną anegdot i mało znanych szczegółów historię powstawania tej jedynej w swoim rodzaju sceny, przede wszystkim zaś niezwykłe portrety najważniejszych postaci, które zbudowały legendę Piwnicy. Nie tylko Piotra Skrzyneckiego czy Ewy Demarczyk, ale też Wiesława Dymnego, Krzysztofa Litwina, Krystyny Zachwatowicz, Mirosława Obłońskiego i wielu innych. To po prostu trzeba przeczytać – jeśli ktoś chciałby się zanurzyć w „ten szczęsny czas”. Duch tamtych dni przenika tekst Długosza: choć wspomnieniowo-faktograficzny, to chwilami jakże poetycki. A całości dopełniają liczne zdjęcia z tamtych lat – niezwykle sugestywne kadry ze spektakli, ale też niby-zwykłe fotografie, na których uchwycono artystów rozpromienionych, szczęśliwych. I właśnie takimi warto ich pamiętać.Agnieszka Niemojewska
***
Marceline Loridan-Ivens
I nie wróciłeś…
Prószyński i S-ka
*List napisany po latach
|
Epistolarna forma wspomnień Loridan-Ivens nie jest przypadkowa. To kobieta u schyłku życia, która pisze pełen emocji list do ojca. Nie wrócił… z Auschwitz. Ona zaś przeżyła – Birkenau. Jej swoista rozmowa prowadzona z ukochanym tatą po kilkudziesięciu latach od wojennej traumy nie jest jedynie kolejnym świadectwem ocalonej z Holocaustu. To rodzaj mostu łączącego córkę z ojcem; tej więzi nie zerwała nawet jego śmierć. Może dlatego życie dla Marceline zaczęło się w chwili, gdy została aresztowana wraz z ojcem w ich „zamku z otaczającą go winnicą”, niedaleko francuskiego Bollène, a w każdym razie jej biografię poznajemy od tego miejsca (no właśnie, czy Marceline urodziła się w Polsce – jak informuje wydawca – czy jednak we Francji?). Byli Żydami, rodziną Rozenbergów, i tylko dlatego mieli zostać zgładzeni, podobnie jak miliony Żydów z całej Europy. W czasie gehenny w Auschwitz-Birkenau ojcu udało się przekazać Marceline króciutki list. Po latach ona pamiętała z niego jedynie nagłówek: „Moja kochana córeczko” i podpis ojca: „ShloÏme”. Jej list jest więc też wypełnieniem treścią owej niepamięci i jest odpowiedzią, której wówczas nie mogła udzielić. Najważniejszym wydarzeniem z całego pobytu Marceline w obozie było przypadkowe spotkanie z ojcem: zdążyli paść sobie w ramiona, ona wyszeptała ojcu „Jestem w baraku 27B”, on zaś wcisnął w jej dłoń pomidora i cebulę. Po chwili zostali skatowani przez esesmanów. „Te dwa warzywa (…) przywracały właściwy ład – znów byłam dzieckiem, a ty ojcem, opiekunem, obrońcą, żywicielem”. Ale on nie przeżył, ona zaś przez kolejne lata bezskutecznie próbowała powrócić do świata, który stał się obcy i nieprzychylny. Bo ci, którzy przetrwali, stali się bolesnym wyrzutem sumienia. Agnieszka Niemojewska
***
Joanna i Rafał Pasztelańscy
Policjanci. Za cenę życia
Znak Horyzont
*
Gliniarze kontra mafia
|
Historia III Rzeczypospolitej ma swoje mroczne oblicze. Tuż po ustrojowej transformacji drobne grupy przestępcze przekształciły się w bezwzględne środowiska mafijne. Gra szła o naprawdę duże pieniądze z przemytu wszystkiego, zwłaszcza narkotyków, oraz masowo ściąganych od przedsiębiorców haraczy. Już na początku lat 90. XX w. głośno było o gangach z Wołomina, Pruszkowa czy tzw. grupie mokotowskiej. Równie szybko zaczęła się między nimi ostra rywalizacja o strefy wpływów. W otwartej wojnie mafii ginęły czasem przypadkowe osoby – np. w restauracyjnych strzelaninach czy od bomb wybuchających w kantorach. Nawet bossowie nie mogli czuć się bezpiecznie: Andrzej Kolikowski, ps. Pershing, który w latach 90. był szefem gangu pruszkowskiego, został zamordowany 5 grudnia 1999 r. w czasie pobytu wypoczynkowego w Zakopanem. Choć Pasztelańscy rekonstruują wiele podobnych zdarzeń, to skupiają się jednak na działaniach policji. Opisują nie tylko najbardziej niebezpieczne i spektakularne akcje służb przeciwko grupom mafijnym, ale też przywołują historie tych, którzy oddali życie w tej walce. Mało kto bowiem wie, że policjant to jeden z najniebezpieczniejszych zawodów w naszym kraju. Przez ostatnie 25 lat polskich policjantów zginęło dwa razy więcej niż polskich żołnierzy. O funkcjonariuszach, którzy ze złem mierzą się każdego dnia, mówi się niewiele, a przecież zbrodnie zdarzają się codziennie. To nie jest książka o złych glinach. To historie o prawdziwym bohaterstwie, o ludziach, którzy nie cofnęli się przed ryzykiem, o ich odwadze, kulisach pracy i bliskich, których zostawili. Przede wszystkim jednak z tej książki wyłania się mało optymistyczny obraz Polski po upadku komunizmu. Agnieszka Niemojewska
***
Flint Whitlock, Louis Gros
Ocalałem z Buchenwaldu
Replika
*
Świadectwo ocalonego
|
Do rąk czytelników trafia właśnie drugi
tom „Trylogii buchenwaldzkiej” Flinta Whitlocka, byłego oficera armii amerykańskiej,
który od lat interesuje się historią II wojny światowej, ze szczególnym
uwzględnieniem dziejów stworzonych przez Niemców obozów zagłady. Tym razem
spisał relację Francuza Louisa Grosa, w czasie wojny młodego działacza ruchu
oporu, którego po aresztowaniu przenoszono do kolejnych więzień na terenie
Francji, a następnie III Rzeszy, by na koniec zamknąć go w obozie
koncentracyjnym w Buchenwaldzie. Gros tak to wspomina: „Miałem zaledwie
siedemnaście lat, kiedy późno w nocy rozległo się pukanie do drzwi. Do domu
wtargnęła francuska policja, aby aresztować mnie i mojego ojca jako członków
ruchu oporu. Po kilku miesiącach we francuskich więzieniach dwa tysiące
współwięźniów zamknięto w dwudziestu wagonach kolejowych. Naszym celem był
Buchenwald, najstraszniejszy obóz w nazistowskich Niemczech. Tam traktowani
byliśmy przez nadzorców z SS jak podludzie i zmuszani do pracy niczym
niewolnicy. Byłem bity, głodowałem. Widziałem brutalne tortury i bezsensowne
mordy. Ale ocalałem”. Po wyzwoleniu w 1945 r. powrót do domu wcale nie był
łatwą sprawą. Jako „pamiątkę” pobytu w obozie Gros przywiózł ze sobą pasiak.
„Moja matka stwierdziła, że cuchnie, lecz zanim go spaliła, zrobiłem sobie w
nim jedno, ostatnie zdjęcie” – wspominał. Przez resztę życia próbował powrócić
do normalności, a więc stanu ducha, o jakim w Buchenwaldzie niemal zapomniał.
Jedno jest pewne: takie książki są przestrogą, są potrzebne, by kolejne
pokolenia nie zapomniały o nieludzkim okrucieństwie nazistów i ich
sprzymierzeńców. Dorota Nowacka
***
Marta Panas-Goworska, Andrzej Goworski
Naukowcy spod czerwonej gwiazdy
PWN
*
Naukowcy w służbie ZSRR
|
O ile Pawłow, Tupolew czy Kałasznikow to nazwiska, które są powszechnie kojarzone, o tyle już o braciach Wawriłow niewielu słyszało. A przecież kolekcja nasion z całego świata zgromadzona przez Nikołaja Wawriłowa to jedno z najcenniejszych skarbów współczesnej Rosji. Tego genialnego genetyka zniszczył pseudonaukowiec Trofim Łysenko (to za jego sprawą Wawriłowa zatrzymano i skazano na więzienie, gdzie zmarł z głodu i wycieńczenia). W niezwykle ciekawej książce Goworskich odnajdziemy – chwilami beletryzowane – biografie kilkunastu naukowców, których prace przyczyniły się do gwałtownego rozwoju ZSRR. W ostatnim rozdziale autorzy piszą: „Dla najwybitniejszych badaczy, którzy sukces osiągnęli jeszcze przed rewolucją, wygłodniała ojczyzna proletariatu zdobyła się na nadludzki wysiłek i zaproponowała im warunki, jakich nie mieliby nigdzie indziej w Europie. W targ z bolszewikami wdał się sam Iwan Pawłow i w zamian za instytut badawczy (...) zgodził się zostać ikoną socjalistycznej nauki. Inaczej rozumowało młode pokolenie ścisłowców oraz przedstawicieli nauk inżynieryjnych”. W latach wielkiej czystki (1935–1936), gdy do więzień i łagrów trafiło 6 milionów obywateli ZSRR, represje nie ominęły świata nauki. Aresztowano m.in. Lwa Landaua, genialnego fizyka (w 1962 r. dostał Nagrodę Nobla), który w czasie wojny w jednym z więzień-laboratoriów projektował machiny wojenne (np. słynne „organy Stalina”, czyli katiusze). Po wojnie nastał czas wyścigu zbrojeń – Stalin i Chruszczow chcieli jednego: wszystko, co stworzą radzieccy naukowcy, miało przyćmić osiągnięcia Amerykanów, bez względu na koszty, a te bywały ogromne – często ceną było życie wielu ludzi.Dorota Nowacka
***
Piotr Kitrasiewicz
Jego Ekscelencja na herbatce z Gringiem
Wydawnictwo MG
*
Opowieść dyplomaty
|
Książka Kitrasiewicza, poety i dziennikarza, to beletryzowana opowieść o latach 30. XX w. i środowisku dyplomatycznym w ówczesnym Berlinie. Autor rozpoczyna ją od „Prologu”, w roku 1940, „w polskiej Szkole Podchorążych Camp de Coëtquidan we Francji, obozie szkoleniowym dla wojsk RP walczących u boku francuskiego sojusznika, gdzie dwaj ochotnicy rozmawiają o łysiejącym postawnym mężczyźnie, do którego kadra odnosi się nieco inaczej niż do pozostałych. Zdziwieni ochotnicy dowiadują się, że wśród nich jest dyplomata, o którym pisano w gazetach, jeden z najbliższych współpracowników ministra spraw zagranicznych Józefa Becka. Pewnej niedzieli nawiązują z nim rozmowę. Józef Lipski opowiada im o swoim życiu na placówce berlińskiej, kontaktach z Niemcami, odprężeniu w stosunkach między Rzeczpospolitą a III Rzeszą, a następnie nieoczekiwanym zwrocie politycznym, który w rezultacie doprowadził do wojny”. Książka utkana jest z historycznych faktów, nieformalnych spotkań towarzyskich, rozmów dyplomatów, a każdy z rozdziałów poprzedzony został „telegraficznym streszczeniem”. Jak bardzo zmieniły się stosunki polsko-niemieckie na przestrzeni zaledwie kilku lat, sugerują właśnie owe wstępy: „Mąż opatrznościowy odchodzi: – Beck boi się duchów – Göring kroczy za trumną – Hitler klęczy w kościele – Niepokorny biskup – Kłopotliwa dziennikarka – Hans Frank w Warszawie i skandal w Audytorium Maximum”, a zaledwie dwa rozdziały dalej czytamy: „Hitler pokazuje pazury: – Zajęcie Nadrenii – Pokrętna gra Londynu – Olimpiada »pokoju« – Kosztowna miłość Hitlera – Ribbentrop ministrem – Austria w rękach nazistów – Monachijska zdrada – »Bycze chłopy, te Polaki«”. Autor nie pozostawia wątpliwości: gdyby nie śmierć Józefa Piłsudskiego w 1935 r., historia Polski potoczyłaby się zupełnie inaczej.Dorota Nowacka
***
Hans-Jürgen Massaquoi
Neger, Neger…
Ośrodek Karta
*
|
Choć Niemcy były miejscem, gdzie Massaquoi przeżył wiele szykan i upokorzeń, to do ostatnich dni życia nazywał je swoją ojczyzną (zmarł w 2013 r.). Jago niezwykłe losy świat poznał dzięki opublikowanym w USA w 1999 r. wspomnieniom. Tam jednak przeszły niemal bez echa, a dopiero niemieckie wydanie „Neger, Neger…” trafiło na listy bestsellerów (na podstawie historii Hansa-Jürgena Massaquoia w 2005 r. nakręcono film fabularny). Dlaczego jest to opowieść tak niezwykła? Jak czytamy we wprowadzeniu od wydawcy, „Massaquoi był synem niemieckiej pielęgniarki Berthy Baetz i liberyjskiego studenta prawa Al-Haj Massaquoia. Pierwsze lata życia chłopiec [urodzony w 1926 r.] spędził otoczony miłością i przepychem we wspaniałym domu swego dziadka – dawnego króla afrykańskiego ludu Vai, konsula generalnego Liberii w Niemczech – Momolu Massaquoia. Cudowne dzieciństwo Hansa-Jürgena skończyło się nagle w 1929 r., gdy afrykańska rodzina z powodów politycznych musiała wrócić do Liberii. Ze względu na słabe zdrowie syna Bertha postanowiła zostać w Niemczech i przeniosła się do robotniczej dzielnicy Hamburga – Barmbek, gdzie chłopiec po raz pierwszy zetknął się z biedą i szykanami”. Pomimo rodzinnego dziedzictwa i koloru skóry Hans-Jürgen czuł się Niemcem, fascynowały go nazistowskie defilady i porywały przemowy Hitlera. W czasie wojny chciał nawet wstąpić do Hitlerjugend, ale z oczywistych powodów odmówiono mu. W swych wspomnieniach opowiada o tym, jak czarnoskóremu chłopcu udało się przeżyć w rasistowskich Niemczech, przetrwać dziesiątki alianckich nalotów na Hamburg, a także jak potoczyły się jego losy, gdy po zakończeniu wojny wyjechał do Liberii, do rodziny swego ojca, a stamtąd do USA. Dorota Nowacka
Skomentuj