|
Złożone śledztwo historyczne prowadzone od ponad stu lat przez historyków z całego świata odsłoniło całun tajemnicy, który przez ponad pięć wieków zasłaniał prawdziwą tożsamość najsłynniejszego żeglarza w historii świata. Wątpliwości co do jego genueńskich korzeni mieli już ludzie mu współcześni lub z pokolenia jego synów i wnuków. Żeglarz João da Nova, alkad Lizbony i właściciel statku „Frol de la Mar”, który jako jeden z pierwszych Portugalczyków dotarł do Indii (gdzie zresztą zmarł w 1509 r.), zostawił po sobie dokumenty wskazujące na portugalskie pochodzenie Kolumba. Oczywiście to ,,portugalskie pochodzenie” jest jedynie wstępem do jeszcze większej tajemnicy. Hiszpański geograf Ricardo Beltrán y Rózpide (1852–1928) twierdził, że widział te dokumenty w pewnej prywatnej kolekcji. I to właśnie on jako pierwszy badacz życia Kolumba zaczął głosić tezę, że „odkrywca Ameryki” na pewno nie był Włochem, a już bez żadnej wątpliwości nie mógł być Żydem.
W 1930 r. portugalski historyk António Ferreira de Serpa, współautor książki „Salvador Goncalves Zarco (Cristobal Colon)”, wygłosił cykl wykładów o portugalskim pochodzeniu człowieka, któremu historia nadała nazwisko Kolumb. Twierdził, że królowa kastylijska Izabela doskonale wiedziała, kim jest ów Kolumb. Dlatego jemu samemu i jego braciom pozwoliła na używanie szlacheckiego tytułu ,,don”, zaakceptowała jego dziwny, bardzo złożony i niemal królewsko urozmaicony herb, obiecując jednocześnie, że nigdy nie ujawni prawdziwej tożsamości żeglarza. Dlaczego Los Reyes Católicos zgodzili się nadać synowi genueńskiego tkacza tak wysokie tytuły, przywileje i nadania? Czy mogło to wynikać jedynie z faktu, że odkrył nowe lądy, o których rzekomo nikt wcześniej w Europie nie wiedział?
Dzisiaj wiemy, że Kolumb posługiwał się portugalskim jak językiem ojczystym. Wszystkim odkrytym miejscom nadawał nazwy portugalskie, a nie włoskie czy hiszpańskie. Ożenił się ze szlachcianką z wysokiego portugalskiego rodu, córką kapitana Porto Santo. Zanim wyruszył w misję swojego życia, był wtajemniczony w sekrety portugalskiej żeglugi i odbył podróże po wszystkich portugalskich szlakach morskich – od Azorów po Gwineę. Utrzymywał kontakty z portugalskim Zakonem Rycerzy Chrystusa, który składał się de facto z templariuszy, a którego wielkimi mistrzami byli władcy Portugalii. Jego syn Diego Colon poparł króla Portugalii w konflikcie z cesarzem Karolem V, mimo że najmłodszy syn Kolumba, Fernando, został nadwornym kosmografem hiszpańskiego władcy.
Jeżeli zatem przyjmiemy, że Kolumb nie pochodził z Genui i nie miał nic wspólnego z rodziną ubogiego tkacza Domenica Colombo, to skąd wzięło się to dziwne nazwisko Kolumb? W wielu dokumentach Kolumb podpisywał się jako Xpo (Christo) Ferens (ten, który niesie Chrystusa). Stąd też prawdopodobnie imię Cristoforo było akronimem greckich słów „Christos” i „phoros” (nosiciel) lub wiązało się z włoskim słowem „oro” (złoto). Oznaczało więc „tego, który niesie wiarę, a w zamian przywozi złoto”.
Istnieje też inne wyjaśnienie tego nazwiska – Cristo oznacza Chrystusa, a Colon jest przeróbką greckiego słowa „kδlon”, oznaczającego członka jakiejś wspólnoty. Czyżby więc chodziło o Zakon Rycerzy Chrystusa, będący po prostu portugalskim oddziałem Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona? 7 lipca 1503 r. admirał Krzysztof Kolumb napisał list do królowej Izabeli Kastylijskiej, w którym znalazły się znamienne zdania: „Jeruzalem i Syjon powinny być odbudowane chrześcijańskimi rękami. (…) Jestem zgnębiony i to z dwóch powodów. Po pierwsze to sprawa Jerozolimy, której – błagam Waszą Królewską Mość – proszę nie lekceważyć. (…) Niechaj Wasza Królewska Mość rozważy, czy Jej się podoba użyć mnie jako takiego w sprawie Indii, a również w innej sprawie – Świętego Domu”. Te słowa dowodzą, że dla Kolumba najważniejszą sprawą w życiu była odbudowa Świątyni – zarówno tej z Jerozolimy, jak i zakonu, którego symbol znalazł się na żaglach jego statków płynących ku brzegom Nowego Świata.
Skomentuj