Ponad miesiąc po ataku Niemiec na Sowiety, 30 lipca 1941 r. w Londynie zawarto układ polsko-sowiecki. Artykuł 4. układu przewidywał utworzenie Armii Polskiej. 14 sierpnia w Moskwie została podpisana umowa wojskowa, która była „naturalnym następstwem umowy politycznej z 30 sierpnia 1941 r.". W punkcie 8. umowy pisano:
Wszyscy żołnierze Armii Polskiej na terytorium ZSSR podlegać będą polskiemu prawu wojskowemu i ustawom. Przy oddziałach będą ustanowione polskie sądy polowe, które wyrokować będą w sprawach wykroczeń i przestępstw wojskowych, dotyczących wewnętrznego ustroju, bytu, pełnienia służby i dyscypliny Armii Polskiej. Za przestępstwa państwowe żołnierze Armii Polskiej na terytorium ZSRS odpowiadać będą przed sądami wojennymi ZSRS.
W instrukcji dla gen. Władysława Andersa, dowódcy Polskich Sił Zbrojnych w ZSRS, gen. Władysław Sikorski pisał: Na zasadzie art. 553 par. 2 k.w.p.k. przekazuję [...] w całości prawo darowania w drodze łaski kar wymierzonych przez Sądy Polowe w postępowaniu wojennym i doraźnym.
W październiku szefem służby sprawiedliwości Armii Polskiej w ZSRS został mjr aud. Adam Kipiani (wkrótce podpułkownik). Do tej pory sprawa kierowania służbą sprawiedliwości przez ppłk. Kipianiego budzi wiele emocji. Wielu współczesnych uważało go za człowieka pozbawionego uczuć, czego dowodem miało być zatwierdzenie kilkunastu wyroków śmierci w okresie od października do grudnia 1941 r. Zwolennicy mówili, że wykonywał on ściśle przepisy prawa dotyczące sądów doraźnych.
Dowódcy żal łagierników
Do armii trafiali ludzie, którzy w dużej części przeszli sowieckie łagry, gdzie nie obowiązywały żadne reguły prawne, gdzie aby przeżyć, trzeba było walczyć o wszystko. Niektórzy nie pozbyli się nawyków obozowych. Wielka praca stanęła przed dowódcami i kapelanami. Nie wszystkich udało się „nawrócić" na dobrą drogę. Powtarzające się wypadki kradzieży żywności oraz umundurowania spowodowały wydanie przez dowództwo armii rozkazu o działaniu sądów doraźnych. Utworzono sądy polowe przy wielkich jednostkach. Od tego momentu każde wykroczenie przeciwko mieniu znajdującemu się w posiadaniu oddziałów lub mieszkającej w pobliżu ludności polskiej było bardzo surowo karane, włącznie z orzekaniem kary śmierci.
Sytuacja ta wywołała sprzeciw szefa sądownictwa wojskowego i naczelnego prokuratora wojskowego w Londynie płk. aud. Stanisława Szurleja, który zwrócił się do naczelnego wodza o wydanie zakazu orzekania kary śmierci przez sądy polowe w Armii Polskiej w ZSRS. Wyroki śmierci orzekane były przez sądy polowe 5. i 6. Dywizji Piechoty. Obok czynów zbrodniczych oraz zdrady orzekano również karę śmierci za kradzież kubka śmietany, bochenka chleba czy też kilku puszek konserw. Wyroki za kradzieże żywności wywołały sprzeciw dowódcy 6. Dywizji Piechoty gen. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego, który uważał, że nie można tak ciężkich kar nakładać na ochotników zgłaszających się do wojska, którzy kradli jedzenie, bo byli głodni, a nie na sprzedaż. Dla dowódcy 6. Dywizji Piechoty byli to ludzie, którzy chorowali jeszcze na syndrom obozowy i po sowieckich łagrach nie mogli się przyzwyczaić do dyscypliny.
W związku z tym gen. Karaszewicz-Tokarzewski odmówił zatwierdzenia kilku wyroków śmierci i w czasie pobytu naczelnego wodza w Tockoje w grudniu 1941 r. zwrócił się do niego z prośbą...
... o upoważnienie mnie, jako zwierzchnika sądowo-karnego, do darowania i łagodzenia w drodze łaski kar wymierzonych w postępowaniu wojennym i doraźnym. Prawo upoważnienia mnie do wykonania prawa łaski opiera się o przepis art. 553 par. 2 k. w. p. k. Upoważnienie to przysługiwało w czasie wojen 1918–1920 roku wszystkim właściwym dowódcom, gdyż warunki wymiaru sprawiedliwości w polu nie sprzyjają przysłaniu próśb o ułaskawienie do innych dowódców. Specjalnie w warunkach, w jakich się obecnie znajdujemy, przesyłanie próśb o ułaskawienie do Londynu czyni praktycznie prawo łaski iluzorycznym. Wskutek też tego postępowanie wojenne pozbawione jest obecnie tego korektywa, jaki stanowi prawo łaski, kierowane względami wojskowymi, a nie literą prawa.
12 grudnia gen. Sikorski przekazał gen. Karaszewiczowi-Tokarzewskiemu, jako zwierzchnikowi sądowo-karnemu 6. Dywizji Piechoty, w myśl art. 553 par. 2 k.w.p.k. w całości upoważnienie „do darowania i łagodzenia w drodze łaski kar wymierzonych w postępowaniu wojennym i doraźnym".
Anders gani Karaszewicza-Tokarzewskiego
Z taką prośbą do gen. Sikorskiego wystąpił tylko dowódca 6. Dywizji Piechoty. Pierwsze skorzystanie z tego prawa i odmowa zatwierdzenia trzech wyroków śmierci wywołały ostrą reakcję gen. Andersa. W wyniku tej sprawy dowódca armii wydał specjalny rozkaz, w którym pisał:
W jednej z podległych mi Dywizji zdarzył się wypadek, iż D-ca Dywizji jako Zwierzchnik Sądowo-Karny odmówił zatwierdzenia trzech wyroków śmierci, wydanych przez Sąd Polowy w stosunku do żołnierzy, skazanych tymi wyrokami za zbrodnię dezercji. Jako motyw niezatwierdzenia tych wyroków podał Zwierzchnik Sądowo-Karny fakt, iż zasądzeni żołnierze zgłosili się do Armii dobrowolnie, z czego wynikać może, że nie mieli oni zamiaru uchylić się od służby wojskowej na trwałe, co dalej dowodzi, że byli oni w błędzie co do tego, że ciąży na nich obowiązek służby wojskowej, uważając ją za służbę ochotniczą i błędnie sądząc, że mogą się oddalić z oddziału wojskowego, kiedy chcą.
Pomijając już, że powyższa interpretacja z punktu widzenia prawnego, gdyż ustawa o powszechnym obowiązku służby wojskowej nie czyni żadnej różnicy między żołnierzami powołanymi do pełnienia służby czy to w drodze ochotniczego zaciągu, czy też w drodze poboru, i dla jednych oraz drugich stwarza identyczne prawa i obowiązki, wynikające z tej służby – uważam, ich naprowadzone na wstępie motywy niezatwierdzenia wyroku są dla Armii, formującej się na terenie ZSRS, a opierającej swą organizację w pierwszym rzędzie na zaciągu ochotniczym, nie tylko wysoce szkodliwe, ale podważają oczywiście i w znacznej mierze egzystencję i całość tej Armii, stwarzając przy tym niebezpieczny precedens na przyszłość i wpływają demoralizująco na żołnierza przywykłego widzieć w swym oddziale trwałą ostoję swego bytu i życia żołnierskiego.
Prawo łaski, jako akt wyjątkowy, winno być stosowane tylko w wyjątkowych wypadkach i tylko wówczas, gdy albo względy służbowe podyktowane ważnymi okolicznościami tego wymagają, albo też gdy skazany ze względu na swój wybitny charakter człowieka i żołnierza na to niewątpliwie zasługuje. Korzystanie z prawa łaski w wypadkach mniej ważnych, a niejednokrotnie z pobudek czysto ludzkich, mieszczących w sobie uczucie litości i sentymentu, podważa nie tylko powagę instytucji sądów doraźnych, lecz przede wszystkim przekreśla ten cel, dla którego sądy te zostały wprowadzone i które groźbą kary śmierci – mają i muszą ten cel wypełnić.
Apeluję do Panów Dowódców Dywizji o ustosunkowanie się do wyroków śmierci, wydanych przez Sądy Polowe w sposób wysoce poważny i o stosowanie prawa łaski odnośnie skazanych na karę śmierci tylko w przypadkach naprawdę podyktowanych koniecznością, a więc w wypadkach wyjątkowych i sporadycznych, takie bowiem tylko rozumienie przysługującego Dowódcom prawa łaski może mieć pozytywny wpływ na owocną pracę w dziedzinie organizacji Armii i na wyeliminowanie z niej wszystkich tych elementów, które są niepożądane, a nawet wręcz szkodliwe.
Dezerter rozstrzelany
W okresie poprzedzającym przesunięcie armii do republik południowych w oddziałach narastała coraz większa niechęć do sowieckiego sojusznika. Wpływał na to nie tylko brak uzbrojenia i umundurowania, ale przede wszystkim los rodzin pozostawionych w miejscach zsyłek. Wystąpienia przeciwko władzy sowieckiej – zrywanie czerwonych flag, publiczne wyrażanie się negatywnie o sojuszu polsko-sowieckim, przypadki pobicia sowieckich urzędników – powodowały natychmiastowe interwencje sowieckich przedstawicieli na czele z mjrem NKWD Gieorgijem Żukowem.
W związku z tym 29 grudnia 1941 r. w rozkazie oficerskim nr 1 generał Anders pisał: I jeśli my żądamy i oczekujemy od Sowietów lojalnego wykonania umowy, to samo prawo przysługuje i Sowietom. Kto myśli i działa inaczej – obojętnie czy ze złej woli, czy z głupoty – działa na naszą szkodę, musi być ukarany i nie może mieć miejsca w naszej armii. W związku z powyższym nakazuję Panom Dowódcom: nastawić pełną propagandę na konieczność bezapelacyjnej lojalności dla polityki Naczelnego Wodza. [...] Zdemaskować i wyłapać wszystkich żołnierzy, bez względu na stopień, którzy przez swoje głupie, nielojalne i szkodliwe zachowanie się zdradzają naszą sprawę, w stosunku do zdemaskowanych szeregowych stosować jak najsurowsze kary, włącznie z oddaniem pod sąd, w stosunku do oficerów – oddawać pod sąd – meldować natychmiast do mnie.
Przykładem surowej kary za zerwanie sowieckiej flagi był wyrok 15 lat ciężkiego więzienia dla oficera (podporucznika). Karę tę skazany miał odbyć w sowieckim więzieniu. Był to jeden z przykładów, kiedy dowództwo Armii Polskiej chciało w pełni respektować umowę polsko-sowiecką.
19 marca 1942 r. w Dżalalabadzie przed sądem polowym 5. Dywizji Piechoty odbyła się rozprawa w trybie postępowania doraźnego nad ujętym przez żandarmerię dezerterem. W uzasadnieniu wyroku sąd polowy nr 5 pisał:
Oskarżony po zwolnieniu w połowie września 1941 r. z przymusowego obozu pracy zgłosił się do szeregów Armii Polskiej w Buzułuku i wcielony został do [...] kompanii szkolnej, w której przebywał do 11 grudnia 1941 r., kiedy na skutek popełnienia kradzieży czekolady z magazynu wojskowego został ukarany 7-miodniowym aresztem średnim, skreślony z listy kandydatów do szkoły podchorążych i przeniesiony do 5. Dywizji Piechoty. [...] Dnia 18 grudnia 1941 r. został oskarżonemu ogłoszony rozkaz o postępowaniu doraźnym, co oskarżony przyjął do wiadomości, stwierdzając własnoręcznym podpisem. Dnia 18 lutego 1942 r. oskarżony opuścił swój oddział [...] zabierając ze sobą wszystkie niemal sorty mundurowe typu angielskiego wydane do użytku służbowego.
Generał ulega Sowietom
5 marca oskarżony został zatrzymany przez patrol żandarmerii i w czasie przesłuchania przez sędziego przyznał się do „zamiaru trwałego uchylenia się od służby wojskowej" i sprzedaży sortów mundurowych. Sąd polowy nr 5 po rozpatrzeniu sprawy skazał oskarżonego strzelca za zbrodnię dezercji na karę śmierci. Normalnie art. 46 par. 1 i 2 w związku z art. 43 par. 1 Wojskowego Ustawodawstwa Karnego, na podstawie których oskarżony został skazany, przewidywały maksymalną karę do 10 lat więzienia. W tym przypadku zastosowano najwyższy wymiar kary – karę śmierci przez rozstrzelanie. Wyrok został zatwierdzony 19 marca o godz. 13.56. O godz. 15.30 dowódca 5. Dywizji Piechoty odmówił ułaskawienia, a dwie godziny później żołnierz został rozstrzelany. Wyrok wydany przez sąd polowy nr 5 o godz. 17.40 został ogłoszony przed frontem wszystkich oddziałów dywizji.
Wobec powtarzających się przypadków kradzieży i dezercji 25 marca 1942 r. generał Anders przesłał do pozostających w ZSRS jednostek rozkaz, w którym pisał:
Stwierdzam, że Polskie Siły Zbrojne w ZSSR w obecnym stadium organizacji i w warunkach działania znajdują się w stanie gotowości do spotkania z nieprzyjacielem, a przestępstwa wojskowe żołnierzy Armii Polskiej na tut [ejszym] terenie uważane są jako popełnione w obliczu nieprzyjaciela w rozumieniu art. 33, paragraf 8. k.w.p.k. i w konsekwencji niektóre z nich zagrożone są karą śmierci, jak np. kradzież popełniona przez żołnierza na posterunku. Polecam podać powyższe do wiadomości wszystkim oficerom na odprawach i zarządzić ogłoszenie innym żołnierzom w podległych mi oddziałach wojskowych.
Cztery dni później, w trakcie spotkania w dowództwie Armii Polskiej z przedstawicielami sowieckimi, została poruszona sprawa wykroczeń popełnianych przez polskich żołnierzy. Major NKWD Żukow zakomunikował gen. Andersowi, że...
... organy NKWD i milicji w rejonach dyslokacji polskich oddziałów otrzymały rozkaz aresztowania na miejscu każdego wojskowego polskiego zakłócającego porządek publiczny lub działającego na szkodę obywateli sowieckich i oddawać winnych sądom sowieckim wojennych trybunałów.
Generał Anders przyjął do wiadomości oświadczenie Żukowa, informując sowieckich przedstawicieli, „że zastosuje jak najsurowsze środki w walce z przestępczością polskich wojskowych". Przekazał również Żukowowi dane o pracy polskich sądów wojskowych, które...
... za rozmaite przestępstwa skazały 357 osób polskich wojskowych, w tym 5 skazano na karę śmierci, 23 skazano na pozbawienie wolności na ponad 3 lata, a pozostali na pozbawienie wolności do 3-ch lat i że w stosunku do 148 osób wojskowych, którzy dokonali rozmaite przestępstwa – prowadzi się śledztwo.
Wiadomo, że wielu żołnierzy, którzy przeżyli sowieckie łagry, uległo tam zdemoralizowaniu. Liczba wykroczeń stanowiła jednak tylko ułamek procentu wszystkich służących żołnierzy. Oświadczenie mjra NKWD Żukowa miało jednak fatalne skutki. Sowieci w ramach „narzuconego prawa" będą dokonywali aresztowań niewygodnych dla siebie ludzi – nie przejmując się tym, że to polscy żołnierze. Można zadać pytanie: „Czy gen. Anders mógł się nie zgodzić na taki dyktat?". Odpowiedź brzmi: nie. W tym czasie nie istniała możliwość przeciwstawienia się sowieckim żądaniom bez ryzyka rozbrojenia armii.
Ostatnia egzekucja
15 maja zastępujący dowódcę armii gen. Zygmunt Bohusz-Szyszko wydał rozkaz ustalający sposób wykonywania kar sądowo-wojennych. Kary orzeczone prawomocnym wyrokiem sądu polowego dzieliły się na:
a) areszt wojskowy – odbywany w areszcie sądu polowego,
b) areszt z kodeksu karnego powszechnego:
1. do sześciu tygodni skazany odbywał karę w areszcie sądu polowego,
2. do jednego roku w kompanii dyscyplinarnej,
3. powyżej jednego roku w sowieckim więzieniu.
c) twierdza:
1. do sześciu tygodni w areszcie sądu polowego,
2. do jednego roku w kompanii dyscyplinarnej (pododdział oficerski).
d) więzienie:
1. do jednego roku w kompanii dyscyplinarnej,
2. powyżej jednego roku w sowieckim więzieniu.
Rozkazem z 15 maja określono, że...
... w wypadku, gdy odbywający karę w komp. dyscyplinarnej dobrze się sprawuje, dowódca kompanii dyscyplinarnej ma prawo wystąpić z wnioskiem przez Szefa Sądu Polowego o przerwę w odbywaniu kary do demobilizacji, wzgl. o darowanie mu kary w drodze łaski.
Z tej możliwości dowódcy kompanii dyscyplinarnych korzystali dość często.
W czerwcu 1942 r. wyroki skazujące na karę śmierci w większości dotyczyły „zbrodni przeciwko obowiązkowi wierności żołnierskiej". W ten sposób sąd polowy nr 5 na rozprawie trwającej od 16 do 18 czerwca skazał oficera i podoficera na karę śmierci przez rozstrzelanie. W uzasadnieniu wyroku napisano:
[Oskarżony] jako oficer Wojska Polskiego w zamiarze przejścia do nieprzyjaciela tj. do Niemiec, przedsięwziął działania, skierowane bezpośrednio ku urzeczywistnieniu tego zamiaru, lecz zamierzonego przestępstwa nie dokonał z przyczyn od niego nie zależnych, a to na skutek pogorszenia się stosunków sowiecko-niemieckich, a następnie wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej, czynem tym dopuścił się zbrodni przeciwko obowiązkowi wierności żołnierskiej [...] za co skazuje się go [...] na karę śmierci przez rozstrzelanie". Równocześnie oskarżony został wydalony z wojska i pozbawiony „praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze.
Podobny wyrok zapadł w przypadku podoficera. 21 czerwca wyrok został zatwierdzony przez dowódcę 5. Dywizji Piechoty, który nie skorzystał z przysługującego mu prawa łaski. Egzekucja miała nastąpić następnego dnia o godz. 5. W tym celu zostały wydane zarządzenia wykonawcze. Do wykonania wyroku wyznaczono wzmocniony pluton z dywizjonu rozpoznawczego w składzie: sześć drużyn do asysty i dwie drużyny do egzekucji (każda drużyna składała się z ośmiu ludzi). Według zarządzenia z każdej drużyny egzekucyjnej miało strzelać po czterech żołnierzy, a czterech następnych miało stać w pogotowiu. Członkowie drużyn egzekucyjnych zostali pouczeni, jak mieli strzelać i gdzie celować. Rozkaz do strzelania wydawał dowódca oddziału egzekucyjnego przez opuszczenie ręki bez wydawania komendy głosem.
Dowódcą oddziału przewidzianego do wykonania egzekucji musiał być oficer w stopniu kapitana lub porucznika. Dowódca 5. Batalionu Sanitarnego miał wyznaczyć lekarza do stwierdzenia zgonu skazanych, proboszcz ks. kap. Wdzięczny wskazywał zaś dwóch kapelanów do posługi. Przy egzekucji obecny miał być również prokurator.
Na miejsce egzekucji skazani byli przewiezieni samochodem ciężarowym przykrytym plandeką w asyście sześciu żandarmów, profosa oraz dwóch kapelanów. Po dotarciu na miejsce egzekucji obydwaj skazani zostali przywiązani do słupów egzekucyjnych. Po wykonaniu wyroku o godz. 5.18 ciała rozstrzelanych zostały złożone do dwóch trumien specjalnie wykonanych w batalionie sanitarnym, wyścielonych trocinami „celem zabezpieczenia od przeciekania krwi". Miejsce egzekucji przed niepożądanymi widzami zabezpieczała 5. Kompania Żandarmerii. Zwłoki rozstrzelanych przewiezione zostały na cmentarz polski w Dżalalabadzie. Była to ostatnia egzekucja wykonana w Armii Polskiej w ZSRS przed ewakuacją.
Autor jest doktorem habilitowanym, profesorem Politechniki Koszalińskiej, historykiem specjalizującym się w dziedzinie historii Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w okresie II wojny światowej oraz producentem filmowym. Jest autorem książek, artykułów i filmów dokumentalnych.
Skomentuj