Jednym z symboli polskiego trwania na stanowisku była linia umocnień w Śródmieściu Północnym, nazwana „twardym frontem". Żołnierze toczyli tu ciężkie walki obronne, skutecznie osłaniając centrum stolicy przed atakami wroga, utrzymując do końca powstania obszar Śródmieścia pomiędzy ulicami Towarową od zachodu oraz Grzybowską i Królewską od północy.
„Twardy front"
9 września „Biuletyn Informacyjny" – naczelny organ prasowy KG AK – pisał: „Jest w powstańczej Warszawie odcinek frontu, który wybitnie odznaczył się w czasie tych sześciu tygodni walk. [...] Jest to front o najwyższych wartościach bojowych. Twardy, zacięty front nieustępliwych żołnierskich piersi. Kiedyś historia w zadumie opowie, za pomocą jak nikłych środków żołnierze ci przeciwstawiali się sześciotygodniowej nawale ognia i żelaza. [...] Żołnierze tego odcinka swą heroiczną postawą wyświadczają walczącej stolicy usługę bardzo doniosłej miary: skupiając na swoich piersiach najintensywniejsze uderzenia nieprzyjaciela, odgrywają tym samym rolę tarczy dla pozostałych dzielnic miasta, nawet najbardziej od ich pozycji odległych".
Na początku „twardego frontu" wznosiła się wielka i solidna budowla położona nad torami kolei średnicowej przy ul. Żelaznej. Był to gmach Dworca Pocztowego, któremu prasa powstańcza nadała zaszczytne nazwy: Najwspanialszy Bastion Warszawy, Alkazar, Wspaniały Punkt Oporu. Wybudowany w latach 30. XX wieku, w miejscu dawnego dworca Kolei Warszawsko-Kaliskiej, składał się z trzech pawilonów tworzących nieforemną literę „H", zajmujących obszar między ul. Chmielną a Al. Jerozolimskimi. Część budynku najbliższa Alejom miała dwie kondygnacje. Wsparta była na masywnych żelbetowych słupach, pod którymi biegły tory kolei średnicowej. Cała ta konstrukcja tworzyła taras przed północną, wielokondygnacyjną częścią budynku, osadzoną na skarpie.
Zajęcie dworca
Zgodnie z powstańczymi planami gmach Dworca Pocztowego razem z sąsiednim Domem Kolejowym miała opanować 33. Kompania Wojskowej Służby Ochrony Powstania, która taktycznie podlegała IV Zgrupowaniu „Gurt". W utrzymaniu budynku miał uczestniczyć 54. Pluton Warszawskiego Baonu Saperów. Plany te jednak nie zostały zrealizowane. Gdy przed godziną „W" saperzy stawili się na miejscu zbiórki w okolicy Dworca Pocztowego, nie spotkali jednostek WSOP, które miały ich wesprzeć. Dworzec Pocztowy i znajdujący się po drugiej stronie ul. Żelaznej Dom Kolejowy były obsadzone przez Niemców. Na terenie dworca znajdowali się 40-osobowa, dobrze uzbrojona załoga z działkiem przeciwlotniczym, około 50 policjantów pocztowych i 60 urzędników niemieckich, w większości z bronią krótką. Dodatkowo dostępu do dworca broniły dwa betonowe bunkry.
Dowódca saperów ppor. Władysław Mizielski „Piotr" zdecydował się przeczekać do zmroku w pobliskich domach przy ul. Chmielnej i zaatakować dworzec przy pierwszej nadarzającej się okazji. W związku ze strategicznym położeniem budynku, przy bardzo ważnej arterii przelotowej – Al. Jerozolimskich – należało go jak najszybciej opanować. Bieg wydarzeń okazał się wyjątkowo szczęśliwy dla powstańców. 3 sierpnia o świcie patrol pchor. Wacława Kucharskiego „Janosika" na własną rękę zaatakował Dworzec Pocztowy. Powstańcy wpadli na jego teren w momencie, gdy ostatnia niemiecka ciężarówka opuszczała budynek. Okazało się, że Niemcy w nocy opuścili go. Chwilę później na dworzec wkroczyli saperzy ppor. „Piotra" w sile 25 ludzi, po czym harcerze z drużyny 16-letniego kpr. Mirosława Biernackiego „Generała" wywiesili na dachu biało-czerwoną flagę, która podziurawiona i poszarpana przez kule niemieckie powiewała do końca powstania. Po zajęciu dworca natychmiast przystąpiono do barykadowania wejść wozami pocztowymi i meblami. Rozkręcono również szyny, a patrol saperski wysadził tory. Tym samym linia średnicowa została definitywnie przerwana.
Opanowanie Dworca Pocztowego przez następne tygodnie skutecznie utrudniło Niemcom swobodny transport przez Al. Jerozolimskie na Pragę, a także przecięło połączenie kolejowe Dworca Zachodniego ze Wschodnim.
Krótko po opanowaniu Dworca Pocztowego zgłosił się do powstańców rtm. Witold Pilecki „Witold", więzień i organizator ruchu oporu w obozie koncentracyjnym Auschwitz (po wojnie skazany przez komunistów na karę śmierci i stracony). W kwietniu 1943 roku uciekł z obozu, wrócił do Warszawy i został pracownikiem Oddziału II Informacyjnego Kedywu KG AK. Powstanie zastało go w Śródmieściu Północnym. Po krótkim pobycie na Dworcu Pocztowym otrzymał od dowódcy tworzącego się Zgrupowania „Chrobry II" zadanie opanowania rejonu pl. Starynkiewicza, gdzie walczył do 13 sierpnia, tj. do momentu wycofania się powstańców na drugą stronę Al. Jerozolimskich. Następnie jako żołnierz słynnej kompanii „Warszawianka" NSZ walczył w pobliskim Domu Kolejowym. Pod koniec września został dowódcą 2. Kompanii Zgrupowania „Chrobry II", obsadzającej najdalej na północ wysuniętą placówkę przy ul. Towarowej – magazyny Hartwiga, utrzymane do końca powstania.
Trwanie
Już następnego dnia po opanowaniu Dworca Pocztowego nastąpił zmasowany atak wroga na budynek. Od mostu Poniatowskiego ku ul. Grójeckiej przebijała się niemiecka jednostka 19. Dywizji Pancernej. Nieprzyjaciel otworzył huraganowy ogień, poważnie uszkadzając gmach. Równie ciężkie walki toczyły się w obronie Dworca Pocztowego w kolejnych tygodniach powstania. Nieustannie ostrzeliwany był on z terenu Dworca Towarowego, pl. Zawiszy i rejonu Filtrów. Atakowały go również czołgi i piechota nieprzyjaciela, usiłująca wbić się w powstańcze pozycje.
Po opanowaniu przez nieprzyjaciela Ochoty w okolicę pl. Starynkiewicza przesunęła się część Brygady „RONA" Kamińskiego. W wyniku zmasowanego ataku nieprzyjaciela w nocy z 12 na 13 sierpnia, w obawie odcięcia powstańców walczących po południowej stronie Al. Jerozolimskich, wycofano ich poza tory linii średnicowej. Wówczas cały ciężar blokowania Alej spadł na obrońców Dworca Pocztowego i sąsiedniego Domu Kolejowego. 19 sierpnia „Biuletyn Informacyjny" pisał: „Jedną z najważniejszych naszych pozycji na tej trasie była i jest placówka u zbiegu al. Sikorskiego [Al. Jerozolimskie] i Żelaznej (Poczta Dworcowa), wspaniały punkt oporu, trzymający się nieugięcie mimo stałego i mocnego nacisku nieprzyjaciela".
Obsada Dworca Pocztowego ulegała ciągłym zmianom w zależności od sytuacji. I tak np. 10 sierpnia liczyła 125 żołnierzy, w tym 14 sanitariuszek i łączniczek, a tydzień później już tylko 80 osób. W chwilach zagrożenia bowiem dowódca Zgrupowania „Chrobry II" wysyłał żołnierzy w celu wsparcia załogi dworca. Po 13 sierpnia, kiedy front na odcinku Al. Jerozolimskich ustabilizował się, część podkomendnych ppor. „Piotra" kierowano do wspierania innych placówek.
Wizyta „Montera"
19 sierpnia obrońców Dworca Pocztowego odwiedził dowódca powstania – płk Antoni Chruściel „Monter". Następnego dnia w prasie powstańczej ukazała się szczegółowa relacja z tej inspekcji.
„Wreszcie jesteśmy. Jesteśmy w budynku Poczty Dworcowej na rogu al. Sikorskiego i ul. Żelaznej. – Jest to wspaniały punkt oporu – zwraca się do nas Komendant. – Wspaniały zarówno ze względu na poziom żołnierski oddziału, który tu walczy, jak również ze względu na rolę, jaką ten punkt spełnia, paraliżując jedną z głównych dróg przelotowych Warszawy. [...]
– Nie może tu przejść, póki my jesteśmy, żaden pociąg. Nie przejedzie bezpiecznie alejami żaden samochód, nie przejdzie żaden oddział. Wymarła droga – uśmiecha się dowódca Poczty. Korzystam z kilkudziesięciu minut, w czasie których Komendant omawia sprawy służbowe, i zwiedzam gmach. Cóż za dziwaczne widowisko! W pokojach i salonach nad torami olbrzymi chaos zniszczenia, ściany posiekane gęsto odłamkami granatów i pociskami karabinów maszynowych. Całe połacie murów powyrywane. Jakieś zwęglone resztki urządzeń biurowych. Podłogi zasłane masą tłuczonego szkła i zalane wodą. Gdzieniegdzie krew. Tu i ówdzie przy wąskich szparach w murze czujka z karabinem, wpatrzona w zewnętrzny świat: 30 do 40 mtr. od jednej z tych czujek z takiej samej jak nasza szpara, po drugiej stronie alei wyziera lufa niemieckiego ckm. Upał i swąd spalenizny. Schodzimy do schronu w podziemiu, gdzie odpoczywa wolna część załogi tego bastionu walczącej Warszawy. Wchodzimy i stajemy zaskoczeni kontrastem: jasne, duże pokoje, tak czyste, w takim ładzie i harmonii, że wprost pojąć nie można, iż to ta sama Poczta Dworcowa. W głębi starannie przystrojony ołtarz. Dźwięki muzyki. Kroki na betonowej podłodze ściszają czysto zamiecione chodniki. Na łóżkach i pryczach śpią lub półgłosem rozmawiają wypoczywający żołnierze. [...]
W jednym z pokojów tworzy się mała grupka. Urywki krótkich rozmów. „Ach, gdybyśmy mieli odpowiednią broń". „Rany boskie, żebyśmy tylko mieli odpowiednią broń, to w kilka godzin nie byłoby szkopów w Domu Turystycznym i w WIG-u".
„Bunt" załogi
18 września z lotnisk południowo-wschodniej Anglii wystartowało pod eskortą 110 amerykańskich „latających fortec". Przed godz. 13 do Warszawy doleciało 107 z nich (trzy zawróciły), ale tylko 101 dokonało zrzutu. Spośród 1170 wyrzuconych zasobników do celu trafiło zaledwie 288, co stanowiło 25 proc. zrzutu. Część zasobników spadła do Wisły, część na Pragę, zajętą już przez wojska sowieckie.
Zgodnie z rozkazem gen. „Montera" oddziały, które przejęły więcej broni ze zrzutów, miały oddać określoną jej część do dowództwa.
Załoga dworca wyraziła swoje niezadowolenie. Powiadomiony o „buncie" dowódca I Batalionu Zgrupowania „Chrobry II", kpt. Tadeusz Przystojecki „Lech Żelazny", udał się na Dworzec Pocztowy i przekonał powstańców, żeby wydali broń oraz amunicję. Dziesięciu żołnierzy przeniesiono do II batalionu. Po kilku dniach wrócili oni do macierzystego plutonu. Dowódca placówki, ppor. „Piotr", został przesunięty do kompanii „Warszawianka". Na nowego dowódcę wyznaczono ppor. Wiesława Dmowskiego „Małynicza", który walczył do tej pory w Zgrupowaniu „Bartkiewicz".
Złożenie broni
We wrześniu, po upadku Starówki (2 września) i Powiśla (6 września), nieprzyjaciel zdwoił ataki piechoty, czołgów i lotnictwa na Śródmieście. Systematyczne bombardowania obracały dzielnicę w gruzy i zgliszcza. W rejonie Dworca Pocztowego nasilenie walk, duże przez cały sierpień, stało się jeszcze większe, ale załoga odpierała kolejne ataki nieprzyjaciela.
Kiedy 27 września skapitulował Mokotów, a trzy dni później Żoliborz, broniło się już tylko Śródmieście. 27 września około pierwszej po południu, na drugim piętrze Domu Turystycznego, Niemcy wywiesili białą flagę, po czym przez megafony wezwali stronę polską do przysłania swoich parlamentariuszy. O godz. 16 polska delegacja, w skład której wszedł m.in. dowódca Dworca Pocztowego ppor. „Małynicz", udała się na środek Al. Jerozolimskich, gdzie nastąpiło spotkanie z parlamentariuszami strony niemieckiej. Do drugiego spotkania doszło półtorej godziny później, wówczas to polscy parlamentariusze udali się w głąb niemieckich pozycji. Kolejne rozmowy kapitulacyjne toczyły się już na wyższym szczeblu.
Zgodnie z postanowieniami układu o zaprzestaniu działań wojennych 5 października załoga Dworca Pocztowego z resztą zgrupowania opuściła miasto. Wcześniej jednak zdjęto flagę. Żołnierze rozdzielili materiał jak najdroższy skarb i zabrali ze sobą do niewoli. Powstańcy zgromadzili się na rogu Grzybowskiej oraz Żelaznej i tymi ulicami oraz Chłodną doszli do pl. Kercelego, gdzie złożyli broń, a następnie ul. Wolską opuścili Warszawę. 6 października zostali załadowani do pociągu towarowego w Ożarowie i wywiezieni do obozów jenieckich.
Budynek powstańczego Alkazaru, mocno zniszczony, po wojnie został częściowo rozebrany, by w 2007 roku całkowicie zniknąć z pejzażu Warszawy. Obecnie nie ma śladu po tej powstańczej reducie, choćby tablicy upamiętniającej jej obrońców.
Autorka jest historykiem, zastępcą kierownika Pracowni Historycznej Muzeum Powstania Warszawskiego. Opracowała m.in. monografię Zgrupowania „Chrobry II". Współtworzyła również hasła do „Wielkiej Ilustrowanej Encyklopedii Powstania Warszawskiego". Pisze pracę doktorską na temat aprowizacji powstańczej Warszawy.
Skomentuj