Kobiety szły przez step, pędzone przez NKWD-zistów. Nagle pojawili się Kazachowie i zaczęli w nie rzucać twardymi grudkami. – Co strasznego muszą o nas myśleć, że w nas kamieniami rzucają? – pytały przestraszone kobiety. Ale te białe grudki to nie były kamienie, ale kurt. Suszony, kazachski ser. Kurt jest twardy, z wyglądu przypomina kredę, a smak ma słony i kwaśny, nawet bardzo słony i bardzo kwaśny. Dla tych kobiet musiał być jednak wybawieniem, bo w obozie ALŻIR jeść dawano niewiele, a pracy było dużo. Nierzadko ponad siły.
7259 więźniarek
ALŻIR – Akmolinskij Łagier Żen Izmiennikow Rodiny (Akmoliński Obóz Żon Zdrajców Ojczyzny) – położony jest tuż obok Astany, stolicy Kazachstanu. Astana zwana była do 1961 roku Akmolińskiem. Dziś jest tu muzeum. Stoi wagon towarowy z 1929 roku, jakim przyjeżdżały więźniarki, robiący spore wrażenie pomnik męża – pochylonego, zrozpaczonego, bo dowiedział się o ciążącej na nim karze śmierci, oraz oddalony od niego monument jego żony – smutnej, ale energicznej i pełnej nadziei. Są też ściana z imionami 7250 więźniarek (w tym 173 narodowości polskiej) oraz budynek muzealny.
W muzeum wisi plan Gułagu, czyli systemu sowieckich łagrów. My w Polsce najwięcej wiemy o tych syberyjskich oraz położonych na dalekiej północy. Kazachstan był jednak ważnym elementem tego systemu. – Przywożono tu więźniów, bo było daleko od Moskwy i panowały tu ciężkie warunki, gorące lata oraz surowe, ciężkie zimy – opowiada pani Szołpan Smaiłowa, wicedyrektor muzeum.
ALŻIR był jednym z mniejszych łagrów, choć surowe liczby mówią o nim bardzo dużo. 30 tys. hektarów. 5 tys. obsianych zbożem, na części były sady. Blisko 8 tys. więźniarek. Urodziły one dokładnie 1507 dzieci, będących ofiarami gwałtów dokonanych przez strażników.
Łagier powstał przed wojną. W lipcu 1937 r. Matwiej Berman, szef Głównego Zarządu Obozów – Gułagu – wysłał szyfrogram: „W najbliższym czasie zostaną osądzone i powinny zostać izolowane w szczególnie zaostrzonych warunkach rodziny rozstrzelanych trockistów i prawicowców, w liczbie około 6–7 tysięcy ludzi; głównie kobiety i niewielka liczba starców. Z nimi zostaną wysłane dzieci w wieku przedszkolnym. Dla ich przetrzymywania konieczna jest organizacja dwóch obozów koncentracyjnych, w przybliżeniu po trzy tysiące ludzi, z zaostrzonym reżimem i wzmocnioną ochroną".
Ostatecznie wybudowano jeden obóz. Już na początku 1938 roku łagier był gotowy jako „poprawczy obóz pracy P-17", na początku bezpośrednio podległy Gułagowi NKWD, a potem w strukturze obozu Karłag (pod Karagandą) jako jego „akmoliński oddział". Od 10 stycznia przyjeżdżały tam więźniarki. Dwanaście z nich w sierpniu 2000 roku uznanych zostało za męczenniczki przez rosyjską Cerkiew, a to najlepiej świadczy o warunkach, jakie panowały w obozie.
Obozowe życie
Michaił Zelcer, syn jednej z więźniarek Brainy Lurie, tak w wydanej w 2002 roku książce „Stronice tragicznych losów" opisywał obozową rzeczywistość: „Kogóż to nie zebrał obóz – tu były i artystki, i uczone, i panie inżynier, i nauczycielki. Końmi z beczkami asenizacyjnymi kierowały damy w kapeluszach. Kapelusze się potem zniszczyły i wszyscy wyglądali podobnie, po obozowemu". W tej samej książce była więźniarka Maria Danyłenko z Charkowa wspomina, że 90 proc. osadzonych miało wyższe wykształcenie: „Była wśród nas leningradzka profesura, prawie cała trupa Opery Charkowskiej, inżynierowie, technicy, budowlani, lekarze, geolodzy, nauczyciele – pewno ze sto zawodów. I jeszcze artyści... Oni przypominają mi smutno-śmieszny epizod z obozowego życia. Aby pomalować stołówkę, dziewczęta znalazły sposób pozyskiwania farby z żeńskich majtek. Wyszło ładnie, zwłaszcza że malowały profesjonalistki z Leningradzkiej Akademii Malarstwa".
Inna więźniarka, Galina Stiepanowa-Klucznikowa, w książce „Kazachstański ALŻIR" opisuje: „Był u nas głód. Zawsze z nami. Kromka czarnego chleba, miska zupy, kleiku z kaszy – to nasz stały pokarm, z miesiąca na miesiąc taki sam, niezależnie od pory roku. Uczucie głodu nigdy nas nie opuszczało. Organizm wołał o białka, tłuszcz, witaminy. Mówienie o jedzeniu było zakazane, ale czasami wybuchał okrzyk: „Jakie byłyśmy głupie – przygotowywanie posiłków, pieczenie ciasta, gotowanie wyrafinowanych dań. Po co?". Najlepsza jest kanapka z masłem, cebulą, czosnkiem! Po tych słowach miałyśmy skurcze żołądka. [...] Raz w miesiącu gościł u nas stragan. Ci, którzy mieli pieniądze, mogli wydać 10 rubli. Kupowałyśmy czosnek lub cebulę, marchew".
W kwietniu 2012 roku Asem Tokajewa opisała w Radiu Azattyq (kazachska rozgłośnia Radia Swoboda) kilka wydarzeń z historii ALŻIRU. I tak więźniarkom kazano stworzyć sad jabłkowy. Posadziły 600 jabłoni, które zimą zainteresowały miejscowe głodne zające. Zwierzęta zaczęły gryźć korę, a wówczas komenda łagru zagroziła, że jeśli choć jedna sadzonka zginie, to zaczną rozstrzeliwać więźniarki. Kobiety zaczęły więc... dokarmiać zające własnym chlebem. Na miejscu sadu stoi dziś muzeum.
W 1953 roku obóz zamknięto. A Karłag, którego część stanowił jeden z największych łagrów w ZSRR, zlikwidowano ostatecznie w 1959 roku.
Nie tylko żony „zdrajców"
Lista 173 Polek z obozu Alżir, mówi bardzo niewiele. – U nas poza listą z podstawowymi danymi nie ma niemal żadnych informacji. Gościłam w Polsce, ale nie udało mi się niczego o nich dowiedzieć. Archiwa ich dotyczące przechowywane są zapewne w Rosji i nie mamy do nich dostępu – tłumaczy pani Smaiłowa.
Kobiety dzielą się na dwie grupy. Pierwsza, mniejsza – około 60 – skazana została za „działalność kontrrewolucyjną", „antysowiecką" albo za „wspieranie międzynarodowej burżuazji", „szpiegostwo" czy „udział w grupie powstańczej". Można sądzić, że te skazane w latach 1937–1938 są ofiarami operacji polskiej NKWD, czyli szeroko zakrojonej akcji, w której sama narodowość polska była powodem otrzymania wyroku kilku lat łagru, więzienia czy nawet śmierci. Przykład: Anastasija (Anastazja?) Orłowska, pochodząca z Koziatyna na Ukrainie centralnej. Skazana została w 1937 roku za działalność kontrrewolucyjną na 10 lat łagru. Przybyła do Kazachstanu w 1938 roku, zmarła w 1941 roku. Albo Julia Mackiewicz (ur. w 1860 roku) z rejonu wietrinskiego na Białorusi, skazana w 1937 roku również za działalność kontrrewolucyjną. Do systemu Karłag dotarła z Orszy w 1938 roku, zmarła w roku 1943.
Z kolei te więźniarki Alżir-u, które skazano po wrześniu 1939 roku, mogły pochodzić ze wschodnich terenów przedwojennej Rzeczypospolitej. I tak na przykład Karolina Abramowicz, urodzona w 1913 roku w Białymstoku, skazana została w 1940 roku w północnym Kazachstanie za „antysowiecką agitację" na 10 lat łagru. Wiadomo, że z Karłagu wyszła w 1942 roku. Co stało się z nią później – nie wiadomo.
Większość, ponad sto, skazywano jako „CzSIR" – czlena siemii izmiennika rodiny (członka rodziny zdrajcy ojczyzny). Były to zatem żony działaczy partyjnych skazanych na łagier, więzienie czy po prostu na śmierć. I tak Maria Bazarowa (ur. w 1889 roku) pochodziła z Lublina, a skazana została w 1937 roku jako „CzSIR" na pięć lat łagru. Do Alżir-u dotarła w 1938 roku z więzienia w Odessie, wywieziono ją w 1939 roku do Siewurałłagu (łagier na Uralu). Także w Warszawie urodziła się (w 1904 roku) Antonina Wojciechowska. Skazana została w 1937 roku jako „CzSIR" na osiem lat łagru. Zwolniono ją w roku 1945. Maria Gołubiewa-Glinska (ur. w 1911 roku) pochodziła natomiast z Odessy, a skazano ją w 1938 roku jako „CzSIR". Więziona była w systemie Karłag od 1938 do 1942 roku. Natomiast Bronisława Kuzmicka (Kuźmicka?) (ur. w 1904 roku) z Irkucka, oczywiście „CzSIR", w Alżir-ze przebywała od 1938 do 1939 roku, w systemie Karłag do 1945 roku. Część więzionych to panie, które urodziły się na terytorium dzisiejszej Polski.
Można przypuszczać, że kobiety pochodzące ze wspomnianej Warszawy, a także z Lublina czy Białegostoku, po wojnie polsko-bolszewickiej w większości (jeśli nie wszystkie – wątpliwości mogą dotyczyć tych skazanych od września 1939 roku) znajdowały się na terytorium ZSRS. Jeśli określone są mianem „CzSIR", to sprawa jest jednoznaczna.
Znaczna część Polek pochodzi jednak z ziem na wschód nie tylko od Bugu, ale także od przedwojennej granicy polsko-sowieckiej. W tym przypadku sytuacja jest też niemal oczywista.
Zrozumieć
Tak naprawdę w Polsce niewiele wiadomo o tragicznych losach Polaków więzionych w Kazachstanie – czy to kobiet z Alżir-u, czy też kobiet i mężczyzn z innych łagrów, w tym zwłaszcza Karłagu. Tak jak niewiele wiadomo o losach deportowanych tam w latach 1936–1937 naszych rodaków z Ukrainy. Potrzeba dużej pracy, by wszystko to zbadać i spowodować, że polskie społeczeństwo pozna ich losy. ∑
Skomentuj