Choć pioruniany i ich właściwości znane były od dawna, nie potrafiono z nich efektywnie korzystać, co stało się zresztą przyczyną wielu nieszczęśliwych wypadków (próbowano ich używać jako ładunku miotającego). Dopiero na początku XIX wieku nastąpił przełom.
Najpierw Szkot Aleksander Forsyth, domorosły chemik i pastor jednocześnie, opracował skuteczną metodę inicjowania wystrzału za pomocą piorunianu (tzw. zamek flakonowy), a potem Anglik Joshua Shaw zamknął ów piorunian w miedzianej miseczce, czyli kapiszonie.
Teraz wystarczyło tylko opracować praktyczny sposób przenoszenia ognia z kapiszonu do komory nabojowej karabinu. Otóż w miejscu, gdzie w zamkach skałkowych znajdowała się panewka, wstawiono tzw. kominek (piston), na który nakładano kapiszon. Po uderzeniu kurka następowała detonacja piorunianu, a ścieżka ognia poprzez kanał kominka dostawała się do komory z prochem, inicjując wystrzał. Młotek kurka posiadał wgłębienie, w które w momencie uderzenia wchodził kapiszon; dzięki temu nie dochodziło do rozprysku ognia mogącego poparzyć dłoń bądź oczy strzelca. Ładowanie broni było takie samo jak wcześniej, czyli najpierw wsypywano proch, potem wkładano kulę, przybitkę i wszystko ubijano stemplem. Nie trzeba już jednak było podsypywać panewki jak w przypadku zamka skałkowego (zwiększenie szybkostrzelności). Proch na nią nasypany podatny był zawsze na warunki zewnętrzne – wilgoć, wiatr – teraz jednak ten problem zniknął. Pewność strzału była prawie stuprocentowa (przy odpowiedniej konserwacji broni rzecz jasna), tym bardziej że piorunian dawał bardzo dużą energię i proch w komorze spalał się szybciej i bardziej równomiernie.
Kiedy nowy wynalazek, po tradycyjnych już oporach, zaakceptowany został przez kręgi wojskowe, rozpoczęto przerabianie olbrzymich zapasów starych karabinów i pistoletów z zamkami skałkowymi. Przeróbka była stosunkowo prosta, wymieniano po prostu kurek, a na miejsce panewki wstawiano piston. Szybko jednak opracowano nowe wzory, które w latach 40. XIX wieku trafiały do uzbrojenia wszystkich nowoczesnych armii świata. Epoka broni kapiszonowej, na początku gładkolufowej, potem gwintowanej (nowa amunicja Minie), trwała bardzo krótko (zamek lontowy królował dwa wieki, skałkowy blisko półtora) – około 20 lat. Była jednakże bardzo krwawa, zwłaszcza za sprawą amerykańskiej wojny secesyjnej. Jej kres nastąpił w 1866 roku na polach czeskiej Sadowy, gdzie armia austriacka została zmasakrowana przez Prusaków uzbrojonych w odtylcowe iglicowe karabiny systemu Dreyse. Można powiedzieć, że rozpoczęła się wówczas era nowoczesnej broni palnej.
Autor jest pracownikiem naukowym Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
Skomentuj