Marta Bogacka
Bokser z Auschwitz. Losy Tadeusza Pietrzykowskiego
Demart
Dzięki filmowi zdobyłby światową sławę, a ludzie płakaliby i kręcili z podziwem głowami. Ale był tylko Polakiem, i to bynajmniej nie komunistą, więc niemal nikt o nim w samej Polsce nie usłyszał (umarł w Bielsku w 1991 roku). Może to zdumiewać, tym bardziej że Tadeusz Pietrzykowski nosił przecież identyczne nazwisko jak Zbigniew – najlepszy bokser w powojennej Polsce.
Tadeusz stał się dość znanym bokserem wagi koguciej WKS Legia Warszawa w drugiej połowie lat 30. Temu przystojnemu chłopcu z dobrej rodziny silny cios dała natura, a technikę oszlifował sam Feliks Stamm. Do Auschwitz trafił już w pierwszym transporcie w czerwcu 1940 roku, po schwytaniu przy próbie przedostania się na Zachód. Codziennie ocierał się o śmierć i przymierał głodem, aż pewnej marcowej niedzieli 1941 roku usłyszał o wyzwaniu na ring przez brutalnego kapo, a przed wojną mistrza Niemiec w wadze średniej Waltera Dunninga. Sprał go, dostał bochenek chleba i przydział do lepszego komando.
Potem wielokrotnie walczył, z upodobaniem nokautując – ku wielkiej radości więźniów Polaków w KL Auschwitz, a następnie w KL Neuengamme – niemieckich kapo. Esesmani tolerowali to, ci bowiem, którzy stawiali na niego w zakładach, wygrywali duże pieniądze. Przegrani chcieli go zaś zabić, zarażając go tyfusem. Nazwali go Weiss Nebel, czyli Biała Mgła, gdyż dzięki wspaniałej pracy nóg i unikom nie dawał się trafić. Sam natomiast dysponował potężnymi ciosami z obu rąk.
Pewnego razu esesman pozwolił mu znokautować kapo, który z całej siły kopał czołgającego się więźnia. Ten zaś... ujął się za prześladowcą: „Nie bij, synu, nie bij!". Był to ojciec Maksymilian Kolbe, który stał się przyjacielem i powiernikiem boksera. Innym przyjacielem został Witold Pilecki, który pod nazwiskiem Serafiński dostał się do obozu, aby zorganizować tam ruch oporu związany z ZWZ-AK. Tadeusz należał do jednej z pierwszych tzw. górnych piątek, na których opierała się organizacja.
Przyjaciel przyszłego świętego i bohatera narodowego w piekle na ziemi, wymierzający tam sprawiedliwość na ringu... Jak dobrze, że nareszcie możemy przeczytać jego biografię!
Skomentuj