Barbara
reż. Christian Petzold, wyst. Nina Hoss, Ronald Zehrfeld i Rainer Bock,
Niemcy 2012. Dystrybucja w Polsce Vivarto.
Premiera kinowa 9 listopada
Oto o ważnych dla Polski momentach historycznych, takich jak lotnicza bitwa o Anglię oraz powstanie „Solidarności" w 1980 roku opowiadają po swojemu Czesi i Niemcy. Bo Polacy nie chcieli, nie mogli, nie umieli albo było im to obojętne. W przypadku „Barbary" wstyd jest innego rodzaju. Nasi filmowcy ciągle narzekają, że oni chętnie robiliby dobre filmy o historii (także najnowszej), ale mają za mało pieniędzy, a poza tym kto to będzie oglądał.
Tymczasem nie istnieje żaden racjonalny powód, dla którego taki kameralny, niedrogi dramat obyczajowy o codziennym życiu w socjalistycznym kraju totalitarnym nie mógł powstać w Polsce. Christian Petzold nakręcił obraz, który perfekcyjnie oddaje realia życia w systemie komunistycznym. Odnajdujemy w nim wszechobecną inwigilację, strach przez bezpieką, podwójną mowę (tylko rozmawiając „między wierszami", można powiedzieć prawdę) i depresyjną codzienność, banalność zła. „Barbara" to dzieło pozbawione zarówno epickiego rozmachu tradycyjnego kina historycznego, jak i melodramatycznej krzykliwości głośnego „Życia na podsłuchu". A jest mimo to filmem wstrząsającym, bardzo wiernie oddającym klimat epoki (akcja rozgrywa się w roku 1980, na enerdowskiej prowincji, w pobliżu złowrogiego obozu reedukacyjnego dla młodzieży w Torgau).
Skomentuj