16 sierpnia 1941 roku Stalin jako naczelny dowódca Armii Czerwonej wydał rozkaz, aby znajdujące się w okrążeniu wojska sowieckie, które chcą się poddać, „zniszczyć za pomocą wszystkich możliwych środków, zarówno z powietrza, jak i z ziemi". To samo odnosiło się do wszystkich „tchórzy i dezerterów w szeregach Armii Czerwonej". Rozkaz ten wskazuje na jeden z największych problemów Kremla w wojnie z Niemcami, szczególnie w pierwszych miesiącach, gdy sowieccy żołnierze poddawali się lub dezerterowali masowo. Do końca roku 1941 poddało się ich około 3,3 mln, ponad 5 mln do końca wojny.
Sowiecki patriotyzm
Twierdzenie, jakoby rosyjscy, ukraińscy czy białoruscy kołchoźnicy dali się w swojej masie zapalić do idei obrony komunistycznego reżimu, mija się z rzeczywistością. Przecież zaledwie kilka lat wcześniej chłopi zostali zdegradowani do roli niewolników komunistycznego reżimu, czemu towarzyszyły rozstrzelania, deportacje i wielki głód z milionami ofiar. Robotników czekały nędzne wynagrodzenie, katastrofalne warunki pracy i zakwaterowania, drakońskie kary za naruszenia dyscypliny pracy, braki w zaopatrzeniu, a także donosicielstwo i wszechobecna, ogłupiająca, prymitywna propaganda.
Nastroje panujące wtedy w społeczeństwie opisuje w swoich pamiętnikach Grigorij Klimow, świeżo upieczony wówczas absolwent wyższej uczelni: „Wielu witało wojnę z ogromną radością. Szczególnie taką wojnę! Po cichu traktowało ją jako wyprawę krzyżową Europy przeciwko bolszewizmowi. To był wewnętrzny sprzeciw, o którego istnieniu niewielu ludzi w Europie miało pojęcie. Rosjanie jednak wolą tego nie pamiętać – zbyt gorzkie było później ich rozczarowanie".
Oczywiście funkcjonariuszy partyjnych i państwowych wraz z rodzinami, funkcjonariuszy NKWD i milicji, komunistycznej inteligencji, sfanatyzowanych komsomolców na myśl o upadku systemu ogarniała trwoga o przywileje, stanowiska, a także życie. Stanowili jednak w sumie nie więcej niż około 10 proc. całego społeczeństwa.
17 lipca 1941 roku Gieorgij Żukow, szef Sztabu Generalnego, komunikował dowódcom zachodnich odcinków frontu: „[Komisariat Obrony] dysponuje informacjami, że żołnierze i podoficerowie zmobilizowani w zachodnich okręgach Ukrainy i Białorusi oraz w Besarabii i Północnej Bukowinie rozpowszechniają jątrzące plotki i budzą defetystyczne nastroje. W tym kontyngencie dochodzi do masowych ucieczek i aktów zdrady stanu".
Jeden z wywiadowców NKWD przedstawił sytuację panującą na zajętych właśnie przez Niemców obszarach Białorusi w sposób następujący: „Większość Białorusinów [żołnierzy] zgłosiła się dobrowolnie do niewoli, część zdezerterowała". Na ulicach, polach, mokradłach i w lasach poniewierały się karabiny, amunicja, samochody, działa, a nawet czołgi.
Należy pamiętać, że na walkę z Armią Czerwoną w szeregach Wehrmachtu zdecydowało się około 1,5 mln sowieckich obywateli. Byli to dezerterzy, czerwonoarmiści, którzy dostali się do niewoli, oraz mężczyźni z terenów okupowanych, rekrutowani do walki przez niemieckie placówki. Do oddziałów niemieckich przyłączyły się – jako tzw. Hilfswillige (Hiwi) – setki tysięcy byłych sowieckich żołnierzy, najczęściej Rosjan. Służyli jako zaprzęgowi, pomocnicy w oddziałach zaopatrzeniowych i sanitarnych, ordynansi, tłumacze, wartownicy oraz siła robocza. Z tzw. jednostek krajowych rekrutowały się przeważnie siły używane przez Niemców do walki z sowieckimi partyzantami.
Ponieważ propaganda i apele o obronę sowieckiej ojczyzny okazały się nieskuteczne, Stalin i jego kompani zastosowali – jak zwykle – represje.
W dniu 17 lipca 1941 roku Stalin nakazał utworzyć oddziały specjalne NKWD. Ich zadaniami były: „Zdecydowana walka ze szpiegostwem i zdradą w szeregach Armii Czerwonej oraz likwidacja zjawiska dezercji na obszarach przyfrontowych". Następnego dnia Beria wydał dyrektywę nr 169, w której nakreślił zadania dla oddziałów specjalnych: „Bezlitosna rozprawa z panikarzami, tchórzami, dezerterami osłabiającymi siłę bojową i dyskredytującymi Armię Czerwoną jest tak samo ważna, jak zwalczanie szpiegostwa i sabotażu".
Jednostki specjalne organizowały zasadzki, posterunki i punkty kontrolne przy wszystkich trasach komunikacyjnych. Dezerterów po aresztowaniu i krótkim śledztwie stawiano przed sądem wojskowym. Dowódcy oddziałów specjalnych mieli prawo rozstrzeliwać dezerterów na miejscu lub zlecać wykonanie egzekucji.
Powszechna „zdrada ojczyzny"
Do 10 października 1941 roku oddziały specjalne oraz zaporowe NKWD zatrzymały 657 364 żołnierzy i oficerów, którzy oddalili się od swoich jednostek lub porzucili służbę i ratowali się ucieczką. Większość z nich (632 486) została odesłana z powrotem na front. 28 878 aresztowano, a 10 201 z nich rozstrzelano, w tym 3321 przed szeregiem.
Liczby te nie uwzględnią jednak czerwonoarmistów, którzy zdezerterowali na terenie Białorusi oraz krajów bałtyckich, a na dodatek obejmuje tylko 8160 uciekinierów na terenie Ukrainy.
Przytoczone wyżej dane nie uwzględniają też nieznanej liczby osób schwytanych i natychmiast rozstrzelanych przez oddziały zaporowe Armii Czerwonej oraz tych, których nie zdołano zatrzymać. Jeśli weźmie się pod uwagę owe braki, łączną liczbę dezerterów tylko w 1941 roku trzeba oszacować na dużo ponad milion.
Uciekinierzy często łączyli się w grupy czy też „bandy", ukrywali się w leśnych ziemiankach i odległych miejscowościach, skąd dokonywali napadów. Powodem tego była przede wszystkim chęć zaopatrzenia się w żywność, ale wiele z tych ataków miało też tło polityczne. Problem „band" składających się z dezerterów pozostawał aktualny do końca wojny, a nawet i dłużej. W dniu 10 października 1942 roku Beria meldował Stalinowi: „W wielu rejonach ZSRS uciekinierzy z Armii Czerwonej tworzą bandy, plądrują z bronią w ręku i organizują kontrrewolucyjne powstania".
Od lipca 1941 roku do końca sierpnia 1944 roku NKWD – według własnych danych – rozbiło 7161 „grup bandyckich", liczących w sumie 54 130 osób. Do tego należy jeszcze doliczyć 34 878 członków „band" ukraińskich nacjonalistów (Ukraińskiej Powstańczej Armii i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów), którzy także zostali pojmani i zabici.
Przypadki przechodzenia żołnierzy Armii Czerwonej na stronę niemiecką były liczone w dziesiątkach tysięcy. Bywało i tak, że żołnierze zabijali swoich dowódców, by przejść na stronę niemiecką. Prokurator generalny ZSRS Wiktor Boczkow w swoim raporcie do Stalina z wiosny 1942 roku podkreślał, że szczególnie często zdarzało się to w jednostkach, w których służyli żołnierze pochodzący z jednego regionu. Przykładowo 299. Dywizja Piechoty została uzupełniona kontyngentem rekrutów z Czerniowiec na Ukrainie. Niemcy postanowili wykorzystać ten fakt dla swojej „agitacji". Obiecali żołnierzom, którzy opuszczą szeregi Armii Czerwonej, że będą mogli wrócić do domów (na obszarach znajdujących się pod okupacją niemiecką). W ciągu zaledwie ośmiu dni „zaginęło" około 4 tys. żołnierzy. Należy w tym miejscu zauważyć, że Niemcy zwalniali wówczas jeńców pochodzących z Ukrainy, Białorusi i krajów bałtyckich.
Do licznych aktów „zdrady ojczyzny", dezercji i „innych zbrodni" dochodziło nawet w oddziałach NKWD, mimo że osoby do nich rekrutowane musiały się wyróżniać szczególną lojalnością wobec ZSRS. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy wojny trybunały wojenne skazały 3376 żołnierzy oddziałów NKWD, w tym 96 za zdradę ojczyzny, 417 za dezercję i 596 za inne „zbrodnie kontrrewolucyjne". W 653 przypadkach orzekły karę śmierci. Częste przypadki ucieczek i „zdrady ojczyzny" zdarzały się również wśród aktywistów partyjnych, dygnitarzy i innych beneficjentów sowieckiego reżimu.
Odpowiedzialność zbiorową stosowano nie tylko wobec krewnych „zdrajców ojczyzny", ale także wobec całych mniejszości etnicznych. Liczba „ukaranych" osób sięgała milionów
Z końcem roku 1941 liczba żołnierzy i oficerów zatrzymanych przez organa NKWD pod zarzutem dezercji (w sumie 710 755 zbiegów) zmniejszyła się wyraźnie. W 1942 roku oddziały NKWD schwytały ogółem 140 912 dezerterów; rok później było ich 197 912, a w 1944 roku – 299 743. Według danych NKWD do końca 1944 roku liczba zatrzymanych wyniosła 1 349 322. Od 22 czerwca 1941 roku do końca wojny przed trybunałami wojennymi stanęło i zostało osądzonych 376 300 zbiegów.
Do tego należy jeszcze doliczyć osoby uchylające się od służby wojskowej. Organa NKWD zatrzymały 71 541 takich osób w okresie od czerwca do grudnia 1941 roku, 76 162 – w 1942 roku, 174 512 – w 1943 roku i 134 422 – w pierwszych sześciu miesiącach roku 1944, co daje ogółem 456 637 aresztowanych w ciągu trzech lat wojny. Ich liczba znacznie wzrosła po „wyzwoleniu" przez Armię Czerwoną obszarów ukraińskich, białoruskich, bałtyckich i dawnych polskich. Do tej pory jednak brakuje dokładnych danych na ten temat, podobnie jak nieznana pozostaje liczba osób, których nie zdołano schwytać – zapewne były ich setki tysięcy.
Czynnikiem, który zdecydował o spadku liczby dezercji od końca 1941 roku, były – według raportu szefa Głównego Wydziału ds. Walki z Bandytyzmem z sierpnia 1944 roku – zmieniająca się sytuacja frontowa oraz środki wykorzystane do walki z tym zjawiskiem. Do środków tych należały: utworzenie oddziałów NKWD zabezpieczających tyły, systematyczne i zmasowane kontrole dokumentów na obszarach przyfrontowych oraz intensyfikacja działań „agenturalno-operacyjnych".
Oddziały zaporowe Armii Czerwonej
Pierwsze jednostki tego typu powstały już w pierwszych dniach wojny. Były to oddziały niszczycielskie (istriebitielnyje otriady), które występowały przeciwko „tchórzom i zdrajcom" w szeregach wojskowych i które miały stabilizować sytuację na frontach. Utworzenie oddziałów zaporowych NKWD początkowo wstrzymało dalszą rozbudowę analogicznych formacji wewnątrz armii. Jednak 12 września Stalin wydał rozkaz o tworzeniu oddziałów zaporowych we wszystkich jednostkach frontowych. Ich celem było „zapobieganie samowolnym odwrotom oddziałów, w przypadku ucieczki – także z użyciem broni". Rozkaz nr 274 Rady Wojennej Frontu Leningradzkiego z 18 września 1941 roku mówi o założeniu na południe od Leningradu trzech blokad przechwytujących zbiegłych żołnierzy. Obławy na dezerterów były organizowane także w mieście i jego okolicach.
28 lipca 1942 roku Stalin ponownie wydał rozkaz formowania oddziałów zaporowych, które otrzymały zadanie „rozstrzelania na miejscu wszystkich panikarzy i tchórzy". W owym czasie najwięcej oddziałów zaporowych działało na frontach Dońskim i Stalingradzkim, na tym bowiem odcinku Wehrmacht przeprowadzał właśnie wielką ofensywę. W okresie od 5 sierpnia do 15 października 1942 roku schwytały one 140 755 żołnierzy i oficerów, którzy opuścili swoje pozycje. 3980 z nich aresztowano, 1189 rozstrzelano, 2276 skierowano do kompanii karnych (dla żołnierzy szeregowych), a 185 do batalionów karnych (dla oficerów). 131 004 żołnierzy zostało odesłanych do oddziałów lub miejsc zbiórki Armii Czerwonej.
Rzeczywiste rozmiary dezercji były oczywiście dużo większe, bo podane liczby nie uwzględniają przypadków dezercji, które zakończyły się sukcesem. Stalin zarządził rozwiązanie oddziałów zaporowych w szeregach Armii Czerwonej dopiero 28 października 1944 roku, ponieważ ogólna sytuacja na froncie uległa zmianie, zatem przestały one być potrzebne. Odtąd ich zadania przejęły oddziały NKWD.
Kompanie i bataliony karne
Latem 1942 roku Sowieci ponownie stanęli przed groźbą załamania się południowego odcinka frontu. Do ustabilizowania sytuacji nie wystarczały już oddziały zaporowe, oddziały specjalne ani odstraszające wyroki trybunałów wojennych. 28 lipca Stalin wydał słynny rozkaz nr 227, znany także pod nazwą „ani kroku w tył", w którym ganił brak dyscypliny w szeregach Armii Czerwonej. To jest „nasza główna słabość" – stwierdzał i wzywał po raz kolejny, by „panikarzy i tchórzy" likwidować na miejscu. „Ani kroku w tył! To powinno być teraz nasze najważniejsze hasło".
Jednocześnie kremlowski dyktator nakazał utworzenie na każdym froncie od jednego do trzech batalionów karnych, liczących po 800 ludzi. Trafiali do nich oficerowie i komisarze polityczni, którzy naruszyli dyscyplinę, wykazali się tchórzostwem lub chwiejnością postawy. Kierowani na najtrudniejsze odcinki mogli daniną krwi odpokutować zdradę ojczyzny. Dla żołnierzy szeregowych i podoficerów, którzy dopuścili się podobnych „zbrodni", tworzono kompanie karne składające się ze 150–200 osób. Na każdym froncie istniało od pięciu do dziesięciu takich jednostek. Także one działały w rejonach najbardziej zaciętych walk.
Pobyt w oddziałach specjalnych trwał od jednego miesiąc do trzech miesięcy. Jeśli delikwent został ranny w walce, otrzymał odznaczenie lub odniósł zwycięstwo, mógł wrócić do własnej jednostki. Przed skierowaniem do oddziału karnego dana osoba stawała przed wszystkimi żołnierzami, by ogłosić im powody tej decyzji. Przełożeni często nadużywali władzy i wysyłali żołnierzy do takich jednostek za błahe wykroczenia, co było niemal równoznaczne z wyrokiem śmierci.
Oddziały karne użyte zostały po raz pierwszy na większą skalę podczas obrony Stalingradu, a po raz ostatni – w walkach na ulicach Berlina. W ciągu 2,5 roku uczestniczyły one niemal we wszystkich operacjach i bitwach frontu wschodniego. Dowódcy jednostek wojskowych kierowali je do najniebezpieczniejszych zadań – rozpoznania walką, rozbrajania pól minowych pod ogniem wroga, przekraczania w awangardzie rzek i przełamywania umocnień. Mając za plecami oddziały zaporowe, walczyły desperacko i ponosiły bardzo duże straty.
Według niepełnych danych sowieckiego Sztabu Generalnego spośród 427 910 osób zesłanych do oddziałów karnych 170 298 poległo lub zostało rannych. Straty były zatem ogromne, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że okres służby w tych jednostkach wynosił najwyżej trzy miesiące.
Trybunały wojenne
Po 22 czerwca 1941 roku sądownictwo Armii Czerwonej zostało w sposób znaczący poszerzone o trybunały wojenne. Własne trybunały wojenne, które funkcjonowały w obwodach i rejonach, dywizjach i okręgach, posiadało też NKWD.
Trybunały wojenne zajmowały się rzeczywistymi i domniemanymi przestępstwami żołnierzy Armii Czerwonej, Marynarki Wojennej i osób cywilnych. W ich gestii leżało osądzanie takich czynów jak „zdrada ojczyzny", „zbrodnie kontrrewolucyjne", „rozpowszechnianie kłamliwych pogłosek", „szerzenie paniki", a także dezercja z zakładów kluczowych dla gospodarki wojennej (za taką uznawano na mocy zarządzenia Rady Najwyższej z 26 grudnia 1941 roku samowolne opuszczanie miejsca pracy). Później sądownictwu wojennemu zostali podporządkowani także pracujący na kolei i w transporcie oraz cywile służący w jednostkach obrony krajowej.
W okresie od 22 czerwca do 31 grudnia 1941 roku trybunały wojenne osądziły 90 322 żołnierzy (w tym 4619 za „zdradę ojczyzny", 30 388 za dezercję, 6592 za ucieczkę z pola bitwy, 7338 za samookaleczenie, 7346 za „agitację kontrrewolucyjną" i inne „zbrodnie kontrrewolucyjne", a także za grożenie przełożonym i dywersję). Ponad jedna trzecia tej liczby (31 327) została skazana na śmierć, pozostałym wymierzono karę pozbawienia wolności. Część wyroków śmierci zamieniano później na karę więzienia. Ostatecznie wykonano 24 270 wyroków śmierci.
Szczególnie ostre były wyroki za „zdradę ojczyzny" (w 90 proc. przypadków była to kara śmierci). Pod pojęciem tym rozumiano następujące czyny: a) przejście na stronę wroga (pojedynczo lub w grupie), b) powrót z niewoli, by na polecenie „faszystowskich tajnych służb prowadzić na terytorium ZSRS wrogą działalność", c) podjęcie przygotowań do przejścia na stronę wroga, d) niepoinformowanie o przygotowaniach do popełnienia „zdrady ojczyzny".
Trybunały wojenne wydały w okresie wojny w sumie 2 530 683 wyroków, w tym 471 988 za „zbrodnie kontrrewolucyjne", 792 192 za zbrodnie natury wojskowej i 1 266 503 za przestępstwa kryminalne. Wśród skazanych było 994 300 żołnierzy i oficerów Armii Czerwonej, 376 300 było sądzonych za dezercję. W 422 700 przypadkach wykonanie kary zostało zawieszone na okres powojenny. Trybunały wydały 436 600 wyroków skazujących na bezwzględną karę pozbawienia wolności i 135 tys. na śmierć przez rozstrzelanie. Pozostałe wyroki (ponad 1,5 mln) trybunałów wojennych skazywały osoby cywilne, w tym w 82 tys. przypadków na karę śmierci.
Obok trybunałów wojennych działały także komisje specjalne NKWD, które wydawały wyroki w trybie przyspieszonym. Według oficjalnych danych komisje specjalne „skazały" podczas wojny 10 101 osób na karę śmierci przez rozstrzelanie. Natomiast liczba osób skazanych na karę pozbawienia wolności (skierowanie do obozu koncentracyjnego) wynosiła 150 tys.
Ponadto w czasie wojny stworzono „podstawy prawne" dla stosowania odpowiedzialności zbiorowej za „zdradę narodu". Odpowiedzialność zbiorową stosowano nie tylko wobec krewnych „zdrajców ojczyzny", ale także wobec całych mniejszości etnicznych. Liczba „ukaranych" osób sięgała milionów.
Czynnikiem, który wymusił dyscyplinę w szeregach Armii Czerwonej, ograniczył masową dezercję i wstrzymał tym samym całkowity rozkład sowieckich sił zbrojnych, były oddziały zaporowe i karne oraz drakońskie kary. Nie był to natomiast „sowiecki patriotyzm", czyli chęć poświęcenia się dla „sowieckiej ojczyzny", Stalina i innych komunistycznych oprawców.
Autor jest badaczem dziejów Niemiec, Polski i Rosji w XX w., zwłaszcza w okresie II wojny światowej i w latach międzywojennych. Napisał m.in. książki „Rozstrzelać elementy kontrrewolucyjne: brutalizacja wojny niemiecko-sowieckiej latem 1941 r." oraz „Na zachód po trupie Polski".
Skomentuj