W maju 1918 roku emigracyjni przedstawiciele narodu czeskiego i słowackiego podpisali umowę pittsburską, zakładającą powstanie po dobiegającej końca wielkiej wojnie zjednoczonego państwa, w którym oba narody będą miały równe prawa. Okazało się jednak, że Słowacy nie wykształcili kadr politycznych, a najwybitniejszy ich przywódca, generał Milan Stefanik, zginął w katastrofie lotniczej. Przewodnią siłą w nowym państwie zostali Czesi, a Słowacy mieli równie niewielkie prawa co inne licznie zamieszkujące nowe państwo mniejszości narodowe (stanowili zresztą tylko 18 proc. społeczeństwa, Niemcy zaś 24 proc.).
Niemcy, Sudety, Monachium
Wiosną 1938 roku żądania III Rzeszy Niemieckiej wobec Republiki Czechosłowackiej stawały się kategoryczne. Ich przedmiot stanowili Niemcy sudeccy. Wbrew określeniu byli to przede wszystkim... Austriacy. Mieszkali zresztą nie tylko w czeskich Sudetach, ale także na całym niemal – szerokim na kilkadziesiąt kilometrów – pasie granicznym. Kapitulację wobec żądań niemieckich ułatwili przywódcy mocarstw europejskich, podpisując 30 września 1938 roku układ monachijski i przekazując prezydentowi Edwardowi Beneszowi informację, że w ewentualnej wojnie z Niemcami Czechosłowacja nie może liczyć na pomoc ani Włoch, ani Wielkiej Brytanii, ani nawet sojuszniczej Francji.
Benesza na stanowisku prezydenta zastąpił Emil Hacha, a alians z Francją został zerwany. Sporne ziemie zostały przekazane III Rzeszy, od której przyjęto gwarancje bezpieczeństwa. Oznaczało to de facto sojusz wojskowy pomiędzy Pragą a Berlinem (tak samo jak późniejsze przyjęcie przez Polskę gwarancji brytyjskich oznaczało sojusz Warszawy i Londynu). Nowe władze zgodziły się na zwrot Zaolzia Polsce i cesję ziem zamieszkałych przez Węgrów. Ruś uzyskała autonomię, stanowisko rektora Uniwersytetu w Bratysławie objął – po raz pierwszy – Słowak, zmieniono też nazwę państwa na „Czecho-Słowacja", a państwowy hymn był śpiewany w obydwu językach (Morawianie żartowali wówczas, że to właśnie oni są symbolizowani przez myślnik w nowej nazwie państwa, a chwila ciszy pomiędzy czeską a słowacką zwrotką hymnu narodowego to właśnie hymn Moraw). Czesi czuli się zdradzeni umową monachijską.
Warto zauważyć, że rząd w Pradze mógł w czasie kryzysu monachijskiego liczyć na pomoc Rzeczypospolitej – pomimo że przez poprzednie kilkanaście lat nie odpowiadał na wysuwane przez Polaków propozycje współpracy i aliansu. Badania Marka Piotra Deszczyńskiego udowodniły, że we wrześniu 1938 roku Wojsko Polskie szykowało się do zaatakowania III Rzeszy i dopiero po czeskiej kapitulacji zażądaliśmy zwrotu Zaolzia.
Nowy praski rząd próbował znaleźć poparcie, stosując populistyczne metody sprowadzone wcześniej z nazistowskich Niemczech. Zlikwidowano partie polityczne, tworząc prorządową Partię Jedności Narodowej oraz Narodową Partię Pracy, która była „reglamentowaną" – jakbyśmy powiedzieli dziś – albo „lojalną" – jak mówiono wówczas – opozycją. Ponownie zaostrzono politykę wobec mniejszości narodowych: ograniczono prawa Żydów, Romów skoncentrowano w obozach Laty i Hodonin, które później stały się filiami Auschwitz. Nie przeprowadzono także obiecanej słowakizacji administracji i wojska (w siłach zbrojnych uchodzącej za demokratyczną Czechosłowacji było mniej generałów Słowaków niż generałów Żydów w rzekomo antysemickiej Polsce). Na domiar złego Królestwo Węgier wciąż ponawiało żądania terytorialne, którym rząd centralny w Pradze nie mógł sprostać. W tej sytuacji parlament słowacki w Bratysławie ogłosił niepodległość, a nowe państwo szybko uznano na całym świecie.
Protektorat Czech i Moraw
Rząd w Pradze nie miał czym rządzić. Bratysława wybrała swobodę, taką samą decyzję podjęli Ukraińcy na Rusi Zakarpackiej. Węgrzy anektowali Karpato-Ukrainę, jak nazywało się krótkotrwałe państwo ze stolicą w mieście Chust, i pokonali Słowację, zyskując nowe terytoria. 15 marca 1939 roku II Republika Czechosłowacka przestała istnieć.
Nie przestały istnieć natomiast Czechy. Nieco zmieniła się tylko ich sytuacja. Powstał Protektorat Czech i Moraw.
W większości publikacji wydarzenia, które nastąpiły po 15 marca 1939 roku, nazywa się „okupacją Czech przez III Rzeszę". Jest to określenie niewłaściwe, gdyż okupacja to czasowe zajęcie przez siły zbrojne państwa prowadzącego wojnę na całości lub części terytorium państwa nieprzyjacielskiego i wprowadzenie tam swojej władzy. A przecież nic takiego nie miało miejsca. Nie chodzi nawet o to, że wojska niemieckie wkroczyły na teren Czech za zgodą czeskiego rządu, ale o to, że administracja Czech i Moraw pozostawała w rękach Czechów.
Protektorat Czech i Moraw był nowym tworem państwowym, który scedował prowadzenie polityki zagranicznej rządowi Rzeszy. Zachowany został dotychczasowy ustrój państwa, prezydentem Protektoratu pozostawał Emil Hacha, walutą wciąż była korona czeska, policja realizowała swoje normalne zadania. Dysponowano nawet własnymi siłami zbrojnymi, choć znacznie okrojonymi. Osobistym przedstawicielem Adolfa Hitlera był „Reichsprotektor in Böhmen und Mähren", a najbardziej znanym był Reinhard Haydrich. Mógł on zawieszać decyzje rządu czeskiego i bardzo często to czynił.
Bo to, co tak ładnie prezentowało się w teorii, w praktyce było dużo bardziej ohydne. Utworzenie Protektoratu zostało brutalnie wymuszone. Do anegdoty przeszło, że Hacha – namiętny palacz – nie mógł przez kilkanaście godzin oczekiwania na rozmowę z Hitlerem – wrogiem nikotyny – zapalić papierosa... Oczywiście przyczyny były dużo bardziej ważkie – grożono m.in. zbombardowaniem „złotej Pragi" przez bombowce Luftwaffe. Po strajkach studenckich jesienią 1939 roku zamknięto Uniwersytet Karola. Ustalono też, że w czasie trwania wojny Protektorat musi płacić za „ochronę" III Rzeszy. W 1940 roku danina ta wyniosła 3 mld koron (czyli około 500 przedwojennych milionów złotych, a więc ponad 10 proc. ówczesnego polskiego PKB).
Czy Czesi w 1939 roku najechali na Polskę?
II wojnę światową rozpoczął atakiem na Polskę Adolf Hitler. Józef Stalin był równie winny, jednak opóźniając najazd na Rzeczpospolitą o 17 dni, sprawił, że całe odium spadło na Niemców. Wcześniej od Sowietów – bo już 1 września – do Niemców dołączyli Słowacy, zajmując Zakopane i docierając do Sanoka. Ale czy w kampanii 1939 roku – po stronie Hitlera i Stalina – brali udział także Czesi?
A czy w agresji sowieckiej na Finlandię w 1939 roku brała udział – niepodległa wówczas – Estonia? Rząd w Helsinkach nie miał wątpliwości: w nocie dyplomatycznej skierowanej do rządu w Tallinie zagroził zerwaniem stosunków dyplomatycznych, jeśli Estończycy nie zaprzestaną udostępniania lotnisk sowieckim samolotom bombardującym fińskich cywilów.
Bardzo formalnie rzecz biorąc, Czechów możemy traktować jako agresorów, choć trzeba przyznać, że żaden żołnierz czeski nie przekroczył polskiej granicy. Jednak można przypuszczać, że bez przekazania przez rząd w Pradze swoich arsenałów Niemcom agresja na Polskę nie doszłaby do skutku – przynajmniej nie jesienią 1939 roku. Wehrmacht byłby po prostu zbyt słaby, żeby zaatakować Polskę, a jednocześnie ochraniać granicę z Francją. Niemcy pozbawieni traktatem wersalskim zapasów uzbrojenia dopiero odbudowywali swój potencjał bojowy. W przeciągu kilku lat wytężonych zbrojeń udało im się wyposażyć niewiele więcej dywizji, niż miała ich Polska. Armia czechosłowacka była doskonale wyposażona. Po 15 marca 1939 roku jej sprzęt – nowoczesna artyleria, samochody oraz czołgi – trafił do wielu niemieckich dywizji.
Trudno dziś to sobie wyobrazić, ale do marca 1939 roku Polska dysponowała czołgami lepszej jakości niż niemieckie. Oprócz pół tysiąca „czołgów rozpoznawczych" uzbrojonych w karabiny maszynowe Polska miała ponad 100 bardzo dobrych 7TP. Niemiecka Panzerwaffe miała tysiąc uzbrojonych w karabiny maszynowe czołgów Pz I i drugie tyle niewiele lepszych Pz II. Nowoczesne niemieckie czołgi – Pz III oraz Pz IV (tygrysów i panter nawet wówczas nie planowano) – sprawiały olbrzymie trudności technologiczne i produkowano je w oszałamiającej liczbie... kilkunastu sztuk rocznie! W Czechosłowacji przejęto blisko 250 czołgów LT vz. 35 – klasy polskich 7TP – oraz 150 nieco lepszych LT vz. 38. Siła ognia niemieckich dywizji szybkich w praktyce się podwoiła.
Czy Czesi w 1939 roku bronili Polski?
Na to pytanie odpowiedź jest jednoznaczna: bronili. Wiosną 1939 roku przez zieloną granicę do Polski trafiło wielu byłych żołnierzy czeskich i słowackich. Większość z nich chciała dostać się na Zachód, przede wszystkim do Francji. Władze polskie zgromadziły ich w dwóch obozach – w Krakowie i w Baranowiczach. Uczyniono to po konsultacjach z poselstwem czechosłowackim w Warszawie (co ciekawe, równocześnie istniało poselstwo słowackie). Już po napaści niemieckiej zaczęto organizować Legion Czesko-Słowacki. Kilkuset jego żołnierzy nie zdążyło wziąć większego udziału w walce i trafiło do sowieckiej niewoli. W czynny sposób walczyli za to piloci, zorganizowani w Czesko-Słowackiej Eskadrze Rozpoznawczej.
Wielu Czechów i Słowaków przeszło następnie bardzo podobną drogę co Polacy: utworzono ich jednostki we Francji, na Bliskim Wschodzie i oczywiście w Wielkiej Brytanii (piloci wzięli udział w bitwie o Anglię, a C-S Brygada Pancerna w walkach we Francji po czerwcu 1944 roku). Podobne formacje zorganizowano na froncie wschodnim, u boku Armii Czerwonej. Batalion – złożony przede wszystkim z przetrzymywanych w niewoli żołnierzy z C-S Legionu w Polsce – rozbudowano i stworzono brygadę. Jej skład etniczny pod koniec 1943 roku był doprawdy fascynujący: 563 Czechów (16 proc.), 343 Słowaków (9,7 proc.), 2210 Rusinów (62,8 proc.), 204 Żydów (5,8 proc.), sześciu Rosjan, pięciu Polaków, dwóch Łotyszy, dwóch Niemców, 13 Węgrów i 169 obywateli Związku Sowieckiego innych narodowości. Następnie powołano czeskich kolonistów z podbitego przez Sowietów polskiego Wołynia oraz dezerterów z Armii Słowackiej walczącej przeciwko bolszewikom i stworzono formację nazwaną bardzo szumnie Czesko-Słowackim Korpusem Armijnym (choć wielkością dorównywała dywizji). Pod koniec wojny we wszystkich oddziałach czechosłowackich
(coraz częściej zapisywano ten przymiotnik bez myślnika) zorganizowanych było około 100 tys. żołnierzy: ponad 75 tys. Słowaków i niespełna 25 tys. Czechów.
Formalnie zarówno Słowacy, jak i Czesi byli sojusznikami III Rzeszy. Słowacja użyła armii, walcząc w 1939 roku przeciwko Polakom. Czeskim generałom powierzono stworzenie Vládníego Vojska
Chociaż zaangażowanie tworzonych na emigracji czeskich i słowackich formacji w działania wojenne było raczej symboliczne (na Zachodzie zginęło w oddziałach lądowych nieco ponad 150 Czechów i Słowaków), to przecież ich batalion walczył obok polskiej Brygady Karpackiej w Tobruku, Josef František na zawsze pozostanie jednym z symboli polskiego Dywizjonu 303 i bitwy o Anglię, wreszcie czesko-słowackie jednostki brały udział w wyzwalaniu Polski: przełamywały front pod Jasłem i walczyły na Śląsku.
Vládní Vojsko
Formalnie jednak zarówno Słowacy, jak i Czesi byli sojusznikami III Rzeszy. Słowacja miała kilkudziesięciotysięczną armię, użyła jej, walcząc w 1939 roku przeciwko Węgrom i Polakom. Czeskim generałom i wyższym oficerom powierzono stworzenie Vládníego Vojska (wojska rządowego), mającego być siłami zbrojnymi Protektoratu, podległymi prezydentowi Emilowi Hasze. Zorganizowano 12 batalionów, które liczyły około 7,5 tys. żołnierzy. Ozdabianie uroczystości w stolicy i na prowincji było ważnym zadaniem, toteż w składzie każdego niezbyt silnego batalionu zorganizowano kilkudziesięcioosobową orkiestrę. Dało to asumpt Czechom, aby określali to wojsko jako „Háchovi Melody Boys", czyli „Revelersi prezydenta Hachy". Vládní Vojsko likwidowało też skutki klęsk żywiołowych, strzegło linii komunikacyjnych, a także – wraz z niemieckimi formacjami porządkowymi – brało udział w obławach, m.in. na zestrzelonych alianckich lotników.
Gdy w czerwcu 1941 roku wybuchła wojna pomiędzy III Rzeszą i Związkiem Sowieckim, władze Protektoratu Czech i Moraw starały się, aby także Czesi mogli walczyć na froncie wschodnim (Słowacy wysłali tam dość duże siły). Już 3 lipca 1941 roku prezydent Hacha prosił Reichsprotektora Konstantina von Neuratha o możliwość utworzenia czeskiego legionu do walki z bolszewizmem. Spotkał się z odmową. Nie chciano skorzystać z pomocy oddziałów czeskich również w kampanii 1942 roku ani nawet po klęsce stalingradzkiej. Obawiano się, że żołnierze czescy będą masowo przechodzić na stronę Sowietów, skuszeni głoszonym przez Rosjan panslawizmem.
W maju 1944 roku, po zwycięstwie aliantów pod Monte Cassino i załamaniu się niemieckiego frontu we Włoszech, zadecydowano o wysłaniu do Italii niemal całego Vládníego Vojska. W kraju pozostał tylko pierwszy, reprezentacyjny batalion. Oddziały czeskie liczyły11 batalionów (polski II Korpus walczył pod Monte Cassino 12 batalionami piechoty), ale uzbrojono je jedynie w broń lekką. Nie skierowano ich na front, ale wyznaczono im zadania wartownicze i patrolowe u podnóża Alp. Czesi szybko stali się celem dla włoskich partyzantów, którzy zadawali im znaczne straty: już w pierwszym starciu zginęło 10 Czechów, a 15 zostało rannych. Odizolowane posterunki czeskie były rozbijane, a żołnierze dezerterowali: czy to do partyzantów, czy też do neutralnej Szwajcarii. Jesienią 1944 roku uznano, że 11 czeskich batalionów bardziej przyda się III Rzeszy jako służba pracy, a nie służba wartownicza. Ostatnią wojenną zimę armia czeska spędziła więc, przygotowując fortyfikacje w północnych Włoszech.
Krucjata antybolszewicka
Emil Hacha wiedział, że to na barkach znajdującego się u boku aliantów zachodnich Edwarda Benesza spoczęła odpowiedzialność za losy Czechów. Złożoność czeskich losów widać też wyraźnie na przykładzie Aloisa Eliáša, przedwojennego generała, premiera praskiego rządu od kwietnia 1939 do września 1941 roku. Wówczas został aresztowany przez gestapo i skazany na śmierć za współpracę ze środowiskiem emigracyjnym oraz organizacjami konspiracyjnymi. Organizacje te składały się przede wszystkim z przedwojennych wojskowych i chociaż nie prowadziły czynnej walki przeciwko Niemcom, za przynależność do nich można było zapłacić głową.
Byli jednak w Czechach i tacy, którzy chcieli dużo bliższych związków z III Rzeszą. Narodowo-Socjalistyczna Partia Czeskich Robotników i Chłopów wzorującego się na nazistach czeskiego komunisty Františka Mlčocha została rozwiązana przez Hachę za zbytni radykalizm, a jej lider musiał szukać schronienia w III Rzeszy. Jeszcze gorszą sławą cieszył się Emanuel Moravec, pułkownik wojska czeskiego, minister szkolnictwa i oświecenia publicznego w rządzie Protektoratu. Jego żona była agentem gestapo, starszy syn – członkiem SS, a młodszy należał do Hitlerjugend. Moravec nadzorował m.in. Kuratorium do spraw Wychowania Młodzieży w Czechach i na Morawach, organizację germanizującą czeską (i morawską) młodzież. Wybranych skupił w kilkudziesięciu oddziałach, mając nadzieję, że stworzy w ten sposób czeskie SS. Nie zdążył.
Nie zdążyli również jego niemieccy mocodawcy. Dopiero wiosną 1945 roku zaczęto organizować Czeski Legion Waffen-SS. Nosił on zaszczytne imię świętego Wacława, ale liczył jedynie 77 ludzi.
Odrzutowce nad Czechami
Gdy w 1945 roku potęga III Rzeszy powoli upadała, Czechy nabierały coraz większego znaczenia. A i na początku znaczyły bardzo wiele: szczególnie przemysł, produkujący – oprócz znakomitych czołgów, dział i samochodów będących na wyposażeniu Wehrmachtu – także dobra konsumpcyjne dla niemieckich cywilów. Jako że fabryki niemieckie niszczone były przez brytyjskie i amerykańskie bombowce, Berlin lokował coraz większe zamówienia w fabrykach czeskich. Do Czech ewakuowano wojsko, cywilów, skarby kultury, nie tylko zresztą niemieckiej, ale także zagrabionej w podbitych państwach. Czechy miały bronić się do ostatniego niemieckiego żołnierza.
I rzeczywiście, Berlin wpadł w sowieckie ręce, Hitler popełnił samobójstwo, a Niemiecka Grupa Wojsk w Czechach wciąż walczyła. Dopiero 5 maja – trzy dni po kapitulacji Berlina – rozpoczęło się antyniemieckie powstanie w Pradze. Sowieci, „wyzwolili" Pragę kilkadziesiąt godzin po zakończeniu wojny z III Rzeszą...
II wojna światowa obeszła się z Czechami w sposób bardzo łagodny. Jako jedyny naród w Europie Czesi nie podlegali poborowi i nie ginęli na frontach. Działania wojenne zawitały do kraju dopiero wiosną 1945 roku i nie przyniosły zbyt poważnych strat. Współpraca z Rzeszą przyniosła rozbudowę czeskiego przemysłu na bardzo dużą skalę, której to rozbudowy symbolem niech będzie fakt, że to Czechosłowacja była – po Wielkiej Brytanii, Niemczech i USA – kolejnym państwem mającym swój własny (eksniemiecki) samolot odrzutowy.
Po wojnie sądy czeskie przeprowadziły ponad 130 tys. śledztw w sprawie o kolaborację. 90 tys. ludzi uznano za winnych, 20 tys. z nich skazano na więzienie, 700 na karę śmierci, a drugie tyle na dożywocie.
Dyskutując o wyborach stojących przed Rzecząpospolitą w polityce zagranicznej, należy pamiętać o doświadczeniach Czechów. Czy wybrali lepszą od nas, właściwą drogę do przetrwania II wojny światowej?
Autor jest historykiem. Zajmuje się badaniem stanu polskiej armii w przededniu II wojny światowej. Napisał m.in. „Armia marszałka Śmigłego", „Uwaga! Czołgi!".
Komentarze
Dominik Sunday, March 31, 2019, 11:47 AM
O Dzielnym wojaku Szwejku podczas II wojny światowej pisał Wacław Solski w londyńskich "Wiadomościach Polskich": http://retropress.pl/cykle-artykulow/dzielny-wojak-szwejk-podczas-ii-wojny-swiatowej/
Daniel Saturday, April 20, 2019, 8:44 AM
Polska od stycznia-lutego 1938 roku ściśle współpracowała z III Rzeszą w realizacji planu rozbicia Czechosłowacji. Do wielu spotkań, rozmów i ustaleń na najwyższych szczeblach dochodziło we wrześniu 1938 (np. 20.09 spotkanie ambasadora Lipskiego z hitlerem, 28.09. polsko-niemiecka ustalenia podziału Ślaska Czeskiego (Zaolzia). Dlatego m.in. przy Aneksji Zaolzia nie doszło do żadnego nawet najmniejszego incydentu zbrojnego a nawet 9 października 1938r. doszło do koleżeńskiego spotkania oficerów polskich (płk Dworzak) i niemieckich na moście w Boguminie- prawiono sobie komplementy i ściskano prawice…. Przed napisaniem kolejnych bzdur polecam lekturę ksiązki: Polskie Dokumenty Dyplomatyczne 1938, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych Warszawa 2007 np. s. 658., s. 518-520.