W dniach 5-11 maja na terenie Łazienek Królewskich w Warszawie
odbędą się
Warszawskie Dni Kawaleryjskie – Święto Szwoleżerów
– projekt realizowany przez Stowarzyszenie Szwadron Honorowy 3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich im. Jana Kozietulskiego.
Jego celem jest poszerzanie wiedzy i świadomości historycznej oraz promocja aktywnej postawy patriotycznej wśród młodzieży. W programie m.in. wystawy tradycyjne i multimedialne, gry miejskie, pokazy jeździeckie (konkursy skoków oraz władania bronią białą), koncerty orkiestr, wykłady i pokazy filmowe.
Więcej informacji na stronie: dni-kawaleryjskie.pl
Już od 10 lat Szwadron Honorowy 3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich prężnie działa jako stowarzyszenie zrzeszające pasjonatów jeździectwa i historii. W maju odbędą się Warszawskie Dni Kawaleryjskie, nad którymi patronat medialny objęła redakcja „Uważam Rze Historia"
Szwadron Honorowy jest kontynuatorem tradycji kawaleryjskich 3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich. Prawo do noszenia barw i kultywowania pamięci otrzymał z rąk weteranów pułku. W jego szeregach są m.in. uczniowie, studenci, pracownicy naukowi. Łączy ich miłość do tradycji, historii, wartości narodowych i koni oraz poczucie odpowiedzialności, jaką na siebie wzięli, otrzymując pułkowe proporczyki. Ich głównym zadaniem jest wspieranie wojska w kultywowaniu dawnych wartości, munduru kawaleryjskiego i jeździectwa. Szwadron stacjonuje na warszawskim Mokotowie, nad Jeziorkiem Czerniakowskim. Tam też odbywają się treningi konne władania bronią białą – szablą i lancą, skoki oraz doskonalenie umiejętności jeździeckich. W 2008 r. szwadron otrzymał sztandar; warto zaznaczyć, że zarówno sztandar, jak i odznaka zostały zaprojektowane przez rotmistrza Jerzego Staniszkisa – oficera 3. pułku, który jest także autorem pomnika Polskiego Państwa Podziemnego, znajdującego przed Sejmem RP.
„Szwoleżer tęskni, lecz zawsze skrycie”
Kawalerzyści ze Szwadronu Honorowego nie udają przedwojennych szwoleżerów ani też nie występują jako dublerzy historycznych postaci, tylko we współczesnej Polsce realizują wartości, które przyświecały wojsku i obywatelom II Rzeczypospolitej. Oddajmy głos jednemu spośród nich – Maciejowi Zalewskiemu, warszawskiemu licealiście: „Od lat jeżdżę konno, ale bez dużych pieniędzy nie da się w jeździectwie przekroczyć pewnego poziomu. W tym momencie usłyszałem o szwadronie. To właśnie wielka jeździecka pasja, wymieszana z historycznymi zainteresowaniami, była dla większości ze szwoleżerów tym, co popchnęło ich do dołączenia do szwadronu.
W szwadronie mile widziani są wszyscy... płci męskiej (jest to wymóg podyktowany uwarunkowaniami historycznymi). Obecnie najmłodszy szwoleżer ma lat 14, a najstarszy – około 60. Mimo że dzieli ich ponad 40 lat, ich wspólna miłość do koni i historii jest na tyle silna, że ta różnica praktycznie znika. W szwadronie wszyscy jesteśmy dla siebie dobrymi znajomymi. Choć istnieje hierarchia – wyznaczana stopniami i bezwzględnie respektowana, gdy jesteśmy w mundurach – to po zdjęciu mundurów zapominamy o liczbie belek czy gwiazdek i znowu wszyscy jesteśmy po prostu grupą kolegów. Obecnie posiadam stopień starszego szwoleżera. Droga mojego awansu była prosta i zgodna z regulaminem Federacji Kawalerii Ochotniczej. Po roku mojej służby w stopniu szwoleżera ukończyłem tygodniowy kurs I. stopnia w ośrodku szkolenia kawalerii ochotniczej w Toporzysku i na najbliższej oficjalnej uroczystości dostałem awans na starszego szwoleżera. Takimi samymi regułami objęte są również awanse na wyższe stopnie, aż do oficerskich. Wymagane jest ukończenie kursu, który przygotowuje do pełnienia określonych funkcji, określona wiedza jeździecka i historyczna oraz nienaganna służba. W przypadku awansów na stopnie oficerskie – porucznika i rotmistrza – wymagane jest ukończenie Szkoły Podchorążych Kawalerii Ochotniczej oraz wyszkolenie sekcji – sześciu kawalerzystów (w przypadku stopnia porucznika) lub dwóch sekcji kawalerzystów (w przypadku stopnia rotmistrza).
Nasz szwadron dzieli się na dwa plutony – pluton trębaczy (orkiestrę konną) oraz pluton liniowy. Należę do plutonu trębaczy – jestem w nim kotlistą. Na defiladach zawsze jadę za dowódcą i razem z resztą orkiestry gram marsze i inne utwory związane z kawalerią. Warto wspomnieć, że nasza orkiestra jest pierwszą i jak na razie jedyną orkiestrą konną w powojennej Polsce (przed wojną podobną orkiestrę posiadał każdy pułk kawalerii).
Bardzo ważna jest dla nas dbałość o szczegóły, dlatego nasze mundury są dokładnymi kopiami tych używanych przez kawalerię z czasów w II Rzeczypospolitej. Również wszystkie nasze regulaminy oparte są w całości na ich przedwojennych odpowiednikach.
Często podkreślamy, iż nie jesteśmy rekonstruktorami – jesteśmy kawalerią ochotniczą. Od rekonstruktorów odróżnia nas to, że my kultywujemy chlubne tradycje prawdziwych, istniejących przed wojną pułków kawalerii, a zgodę na to działanie oraz noszenie ich barw uzyskaliśmy od weteranów tych pułków zrzeszonych w kołach pułkowych – w większości znajdują się one w Londynie”.
Warszawski Szwadron Honorowy kultywuje tradycje 3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich, który zajmuje poczesne miejsce w historii polskiej kawalerii.
„Dla swej ojczyzny oddałby życie”
3. Pułk Szwoleżerów Mazowieckich im. płk. Jana Kozietulskiego, oddział kawalerii Wojska Polskiego II RP, powstał z 201. Ochotniczego Pułku Szwoleżerów, który wziął udział w wojnie z bolszewikami. Organizacja pułku rozpoczęła się w pierwszych dniach lipca 1920 r. z rozkazu ówczesnego ministra spraw wojskowych, gen. Kazimierza Sosnkowskiego, w szwadronie zapasowym 1. Pułku Szwoleżerów w Warszawie. W stolicy zdołano sformować jedynie 1. szwadron pod dowództwem ppor. Jana Skawińskiego, dowódcą drugiego został por. Stanisław Hejnich. Rozpoczęto też formowanie 3. szwadronu. Szwadrony składały się z ochotników ziemi warszawskiej. Rotmistrz Mieczysław Karski i por. Jan Zarzycki wyjechali do Płocka z kadrą podoficerską na werbunek ochotników do pułku. Tam zorganizowali 4. szwadron, który marszem dopędził pułk będący już od tygodnia na froncie. Ze szwadronu zapasowego 5. Pułku Ułanów stacjonującego w Garwolinie zorganizowano drugą część 3. szwadronu, którego dowódcą został rtm. Żelaźnicki. Został również utworzony szwadron karabinów maszynowych pod dowództwem ppor. Jana Kossowskiego i pluton łączności – zorganizowany przez adiutanta pułku por. Waleriana Bogusławskiego. Dołączyły one do pułku na północnym teatrze działań nad Raciążnicą.
Kadra oficerska pułku pochodziła z różnych formacji, przeważnie z Legionów Polskich, z armii rosyjskiej i austriackiej, a nawet z francuskiej. Żołnierze w wieku od 18 do 50 lat rekrutowali się najczęściej z miejskiej inteligencji oraz ziemiaństwa. Ich wysoki poziom intelektualny nadał pułkowi specjalne cechy, a poczucie patriotyzmu oraz zamiłowanie do koni i szabli zastąpiły brak wyszkolenia. Szwadrony te, zbliżone właściwościami do dawnego pospolitego ruszenia, gdzie znaczna część jeźdźców dosiadała własnych koni, stały się zawiązkiem pułku. Jego dowódcą został mjr Stefan Kulesza.
Stanisław Radomyski we „Wspomnieniach o odrębnościach zwyczajach i obyczajach kawaleryjskich II Rzeczypospolitej” tak pisał: „Pułk nawiązywał do tradycji 3. Pułku Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej, sformowanego w Wilnie w 1812 r. z rozkazu Napoleona. Pułk ten miał nazwę »Litewskich« i zgodnie z polskim przepisem mundury miał granatowe, a ozdoby złote (żółte). Kultywując napoleońską tradycję, w Muzeum Pułkowym w Suwałkach przechowywana była urna z ziemią spod Somosierry, a potomkowie szwoleżerów Gwardii Cesarskiej, którzy w okresie międzywojennym odbywali służbę w kawalerii, ubiegali się o przydział do tego właśnie pułku”.
Szwoleżerowie przelewali swą krew w czasie wojny polsko-bolszewickiej; wsławili się szarżami m.in. w widłach Bugu i Cetinii (Grabownica, Leśniakowizna, Puzdrowizna), na przedmościu Warszawy (Nieporęt), zażarcie bronili się pod Żerominem (gdzie ciężko ranny został dowódca pułku, mjr Kulesza. Tam nieprzyjaciel został rozbity, a jego niedobitki uszły w rozsypce na Baboszewo-Sarbiewo. W ten sposób pułk, wiążąc i zatrzymując sobą duże siły wroga, przyczynił się do zniweczenia zamiaru nieprzyjaciela, zagrażającego tyłom 5. Armii. W boju tym szwoleżerowie zdobyli pierwsze krzyże Virtuti Militari).
Chwałę pułkowi przyniosły również szarże pod Żurominem i Żurominkiem. Pod wsią Dunaj natomiast 4. szwadron dowodzony przez ppor. Jana Zarzyckiego, działając wspólnie z 1. Pułkiem Szwoleżerów, nacierał ławą na nieprzyjaciela. Bój ten, w którym zjednoczyły się wysiłki całego pułku, był sprawdzianem kawaleryjskiego animuszu tych, którzy wskrzesili tradycje pospolitego ruszenia dawnej Rzeczypospolitej Polskiej. Korpus Gaja i 4. Armia sowiecka pod Kolnem zostały ostatecznie zmuszone przez armię polską do szukania schronienia w Prusach Wschodnich. Dywizja płk Dreszera przeszła na wschód od Mławy, a jej zadaniem było dozorowanie niemieckiej granicy. Natomiast w okresie działań wołyńskich, zamykających wojnę polsko-bolszewicką, pułk występował w zmasowanej kawalerii, tworzącej korpus jazdy pod dowództwem płk Juliusza Rómmla. Działania te miały polegać na pościgu i tzw. zakreśleniu szablą granic Polski.
13 października 1920 r. pułk stanął na dłuższy postój w Jaruniu za Słuczą. Przed zawarciem rozejmu szwoleżerowie oddali jeszcze ostatnie strzały pod Rohaczewem i Nemylnią, odrzucając wroga w kierunku na Zwiahel. Przeprawiono się powtórnie za Słucz pod Rohaczewem, odrzucając nieprzyjaciela, który doszedł do rzeki w sile kilku batalionów. Ostatni wypad przeprowadził ppor. Kędzierski, który z 30 szwoleżerami wziął do niewoli w Nemylnej 109 jeńców.
Obowiązek wobec ojczyzny został spełniony, ochotnicze szable wróciły do pochew. Wojaczka ta dała młodym szwoleżerom możliwość zmierzenia się w konnym boju z głośną w Europie kawalerią Gaja i Budionnego. Na froncie zaległa cisza, a zwyciężony przeciwnik poprosił o pokój. W Sujemcach i Smołdyrowie postój pułku trwał do połowy listopada. Po kilkunastodniowym pobycie w Koźlinie i Horyńgrodzie korpus jazdy odszedł ze strefy rozejmowej na zachód. 201. pułk na zimowy odpoczynek udał się do Kupiczowa. W styczniu 1921 r. powrócił do pułku wyleczony z ran mjr Kulesza i objął dowództwo. Wczesną wiosną pułk został przetransportowany do Płocka i przydzielony do IV Brygady Jazdy. Po demobilizacji ochotnicze szwadrony nie przestały istnieć. Więzy krwi złączyły moralnie z pułkiem warszawian i płocczan. Na dzień święta pułkowego obrano 2 sierpnia, tj. rocznicę powołania do życia 201. Pułku Szwoleżerów, a było ono uroczyście obchodzone po raz pierwszy w Wołkowysku, dokąd w 1921 r. pułk został przeniesiony z Płocka Braterskie związki z ziemią warszawską i płocką, jakie powstały podczas formowania pułku, pozwoliły stworzyć jego nazwę – tak powstał 3. Pułk Szwoleżerów Mazowieckich.
Od 28 sierpnia 1939 r. 3. Pułk Szwoleżerów Mazowieckich osłaniał Suwałki. 2 września pod Bakałarzewem 3. szwadron odparł natarcie niemieckie, a nocą z 3 na 4 września szwadrony 2. i 9. dokonały w rejonie Marggrabowa (Olecko) wypadu na teren Prus Wschodnich. 3. Pułk Szwoleżerów Mazowieckich walczył w rejonie Głębocza Wielkiego, Zambrowa, a następnie przebił się do Puszczy Białowieskiej. 29 września walczył pod Kijanami nad Wieprzem, brał też udział w walkach SGO „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga pod Lipinami (z 3 na 4 października), Wolą Gułowską (4 października) i Chrlejowem. Za kampanię wrześniową 3. Pułk Szwoleżerów Mazowieckich odznaczony został Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari. Pułk skapitulował 6 października 1939 r. Odtworzony w konspiracji w Obwodzie AK Augustów działał jako oddział spieszony.
„Szare mundury, srebrne obszycia”
Za bohaterstwo na polach bitew marszałek Piłsudski zaliczył 201. Ochotniczy w poczet pułków stałych, dając mu zaszczytne miano 3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich im. płk. Jana Kozietulskiego. Przydomek „Mazowieckich” otrzymał, ponieważ sformował się w Warszawie i z tych okolic wstępowali do niego ochotnicy, zaś szczytnego imienia pułkownika Kozietulskiego, bohatera spod Somosierry, pułk używał od początków swego istnienia. Marszałek Józef Piłsudski wręczył pułkowi sztandar 2 kwietnia 1922 r. w Łazienkach w Warszawie.
Do 1935 r. w pułkach kawalerii zaznaczały się dość znaczne różnice w umundurowaniu. Mimo wprowadzenia w tymże roku ujednoliconego umundurowania nadal w pułkach kawalerii zdarzały się nieregulaminowe szczegóły uznawane za przejaw fantazji kawaleryjskiej (oficjalnie tępione i eliminowane). Do tych nieregulaminowych odrębności zaliczyć należy wysokość otoków oraz kształt orzełków na czapkach oficerskich i podoficerskich, wykonywanych na zamówienie, różnice w kroju płaszczy oficerskich, czapek i daszków. Oficerowie 1. Pułku Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego nosili czapki tzw. kroju angielskiego, oficerowie 2. Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich – czapki tzw. kroju włoskiego z nieco większymi daszkami, zaś oficerowie 3. pułku – czapki o nieco większych i okrągłych denkach. Daszki czapek oficerów 3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich miały długość 7 cm i były nachylone pod kątem 35 stopni. Nadmienić tu jeszcze należy, że oficerowie w pułkach szwoleżerów na kołnierzach kurtek i płaszczy nosili proporczyki o fantazyjnym kształcie: wydłużone, nieco węższe i z bardziej skośnymi rogami niż w innych pułkach (za: www.dawna-suwalszczyzna.com.pl).
Barwy oraz tradycje 3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich w latach 1995–2000 kontynuował batalion zmechanizowany 4. Suwalskiej Brygady Kawalerii Pancernej z Orzysza. Zołnierze batalionu nosili na beretach proporczyki w barwach pułku.
Obecnie tradycje 3. Pułku Szwoleżerów kultywują 15. Giżycka Brygada Zmechanizowana im. Zawiszy Czarnego oraz warszawski Szwadron Honorowy.
Skomentuj