Śmierć Ryszarda Lwie Serce
Śmierć króla 6 kwietnia 1199 r. była wielkim wstrząsem. Jak pisał opat Wilhelm z Andres, „w czasie gdy świat albo bał się króla Anglii, albo go wysławiał, ten nagle pożegnał się z życiem”
Śmierć króla 6 kwietnia 1199 r. była wielkim wstrząsem. Jak pisał opat Wilhelm z Andres, „w czasie gdy świat albo bał się króla Anglii, albo go wysławiał, ten nagle pożegnał się z życiem”
Skomponowany przez Gotfryda z Vinsauf lament, który stał się bardzo znany dzięki temu, że autor włączył go do „Poetria Nova”, najbardziej popularnego podręcznika poświęconego sztuce komponowania poezji łacińskiej, dobitnie ukazuje zaskoczenie wywołane odejściem władcy: „O śmierci! Czy zdajesz sobie sprawę, kogo nam zabrałaś? Był światłem dla naszych oczu, melodią dla naszych uszu, dla naszych umysłów zdumieniem. Czy wiesz, niegodziwa śmierci, kogo nam zabrałaś? Był władcą wojowników, chwałą królów, radością dla świata. Natura nie potrafiła stworzyć większej doskonałości. On był jej największym osiągnięciem. I przez to nam go zabrałaś. Niech mi niebiosa wybaczą, lecz nawet Boga zbesztam. Boże, dlaczego zawiodłeś? Czy nie pamiętasz, jak sam bronił Jafy przed tysiącami i jak oddał Ci Akkę? A świadkami tego są wrogowie krzyża – w nich wszystkich wzbudzał za życia tak wielki strach, że nadal boją się go po jego śmierci. O Panie, niech będzie mi wolno powiedzieć – wybacz te słowa – mogłeś uczynić to delikatniej i bez takiego pośpiechu, przynajmniej pozwolić mu pokonać wroga (a już niebawem osiągnąłby sukces). Mógłby wówczas odejść godniej, by z Tobą pozostać. Ale tą lekcją dałeś nam poznać, jak krótki jest śmiech ziemskiego życia i jak długo trwają po nim łzy”.
Bóg ratuje Francję
Dla Wilhelma Bretończyka, który oczywiście miał inny pogląd na śmierć Ryszarda, wydarzenie to oznaczało, że w 1199 roku Bóg zstąpił, aby uratować Francję. Jednak ów rok rozpoczął się podobnie jak cztery poprzednie lata. Chociaż w geście poparcia dla planowanej krucjaty obaj królowie zgodzili się na pięcioletni rozejm, było bardzo mało prawdopodobne, że potrwa on dłużej niż kilka miesięcy. Niemal natychmiast Ryszard oskarżył Filipa o zerwanie sojuszu. Wysłał na południe Mercadiera, aby pomógł seneszalowi w stłumieniu rewolty Limoges–Angoulême, ale po drodze jego oddział wpadł w zasadzkę francuskich hrabiów. Władca Francji wyrzekł się odpowiedzialności za ten incydent i równie dobrze – w obliczu ogólnej odrazy dla grup najemników – czterej hrabiowie mogli działać z własnej inicjatywy. Kiedy jednak sam Ryszard ruszył na południe, Filip wykorzystał okazję do rozpoczęcia budowy nowego zamku nad Sekwaną, między Gaillon a Boutavant. Ostrzeżony przez kanclerza Ryszarda, Eustachego z Ely, że jeśli nie zburzy twierdzy, rozejm zostanie zerwany i namawiany do tego przez legata papieskiego, Filip zgodził się to uczynić. W atmosferze wzajemnych podejrzeń i oskarżeń wrogie działania mogły wszakże rozpocząć się w każdej chwili.
Podjęto jeszcze jedną próbę znalezienia pokojowego rozwiązania – Filip miał zachować Gisors, ale w sposób akceptowalny przez Ryszarda. Prawa francuskiego władcy do kościoła w Tours stanowiły źródło wiecznej irytacji Andegawenów. Gdyby Filip zrzekł się tych roszczeń, wówczas Ryszard mógłby pogodzić się z utratą Gisors. Z pomocą legata naszkicowano traktat regulujący te warunki. Syn Filipa Ludwik miał poślubić jedną z siostrzenic Ryszarda, córkę króla Kastylii, a Ryszard zobowiązał się przekazać im Gisors oraz dwadzieścia tysięcy marek w ramach posagu. Zrzekając się praw do Tours, Filip jednocześnie zgadzał się zerwać sojusz z Filipem Szwabskim i poprzeć siostrzeńca Ryszarda, Ottona z Brunszwiku, w walce o niekwestionowane objęcie niemieckiego tronu. Czy Ryszard ratyfikowałby te warunki, czy nie, nie dowiemy się już nigdy. W tym czasie przebywał w Maine i Andegawenii, przekazując swoim urzędnikom wstępne ustalenia. Filip – „siewca niezgody”, jak nazwał go Roger z Howden – użył taktyki, która sprawdzała się dobrze już w przeszłości. Powiadomił Ryszarda, że Jan znowu przeszedł na stronę kapetyńską i pokazał mu dokument, który rzekomo został wystawiony przez Jana. Co zadziwiające, pisał kronikarz, Ryszard w to uwierzył i rozkazał zająć posiadłości brata po obu stronach kanału La Manche. Kiedy jednak Jan wysłał dwóch rycerzy na dwór Filipa, aby formalnie temu zaprzeczyć, nikt nie był przygotowany na podtrzymanie oskarżenia. W tej sytuacji Ryszard oddał bratu włości i nabrał większej podejrzliwości do słów króla Francji.
Ryszard oblega Châlus-Chabrol
Wkrótce po 15 marca 1199 roku władca Anglii opuścił Chinon i wyruszył do Akwitanii, by dołączyć do Mercadiera. Sprzymierzeńcy Filipa, hrabia Angoulême i wicehrabia Limoges, nie zostali objęci rozejmem, więc Ryszard mógł swobodnie ruszyć przeciwko nim. Od 1176 roku raz po raz nieustannie wchodził w konflikt z tymi magnatami. Ich niemal permanentna wrogość stanowiła spory polityczny problem. Pod koniec miesiąca monarcha przyprowadził wojsko pod zamek wicehrabiego w Châlus-Chabrol niedaleko na południe od Limoges i rozpoczął oblężenie. Jak pisał Rudolf z Coggeshall: „Podczas Wielkiego Postu Ryszard wykorzystał pokój z Filipem i samodzielnie poprowadził armię przeciwko wicehrabiemu Limoges, który zbuntował się w trakcie wojny i zawarł sojusz z Filipem. Ponadto niektórzy powiadali, że na ziemiach wicehrabiego znaleziono wielkie skarby i że król rozkazał ich wydanie. Gdy wicehrabia odmówił, władca wpadł w jeszcze większą wściekłość. Zniszczył ziemie wicehrabiego ogniem i mieczem, jakby nie wiedział, że na czas Wielkiego Postu należy odłożyć broń, a wreszcie dotarł do Châlus-Chabrol”.
Dalszy szczegółowy opis oblężenia równie dobrze może pochodzić z historii opowiedzianej opatowi Rudolfowi przez naocznego świadka – Milo, jałmużnika królewskiego, opata zgromadzenia cysterskiego Le Pin w pobliżu Poitiers. Według Rudolfa z Coggeshall to właśnie Milo wysłuchał ostatniej spowiedzi Ryszarda, namaścił go, a następnie zamknął oczy i usta zmarłego. Przez trzy dni władca prowadził zaciekły atak. Wraz z kusznikami zmusił obrońców, aby nisko trzymali głowy, podczas gdy saperzy skupiali się na podkopywaniu zamkowych obwarowań. Co chwila elementy murów spadały na oblegających, jednak saperzy pracowali dalej równym tempem, chronieni przez specjalnie skonstruowane osłony. W obliczu zagrożenia związanego z zawaleniem się części fortyfikacji czterdzieścioro mężczyzn i kobiet wewnątrz było już niemal gotowych do kapitulacji.
Po kolacji 26 marca 1199 roku, mimo że już zmierzchało, Ryszard wyszedł z namiotu, aby przyjrzeć się postępom oblężenia i poćwiczyć strzelanie z kuszy (co często czynił). Ponieważ nie ruszał do boju, nie przywdział zbroi, z wyjątkiem żelaznego czepca, i chronił się jedynie za niesioną przed nim prostokątną tarczą. Tego dnia znalazł się tylko jeden odważny obrońca, który pojawił się na murach, wykorzystując jako osłonę kuchenną patelnię. Był to odważny akt sprzeciwu, ale na zawodowych żołnierzach Ryszarda okazjonalne strzały obrońcy nie robiły większego wrażenia. Samotna postać kusznika z patelnią była nadal widoczna na blankach skazanego na zagładę zamku i monarcha nie mógł powstrzymać się przed wyrazem uznania dla strzelca, który posłał w jego stronę dobrze wymierzony bełt. W rezultacie władca nie zdążył na czas schronić się za tarczą i został ugodzony w lewe ramię. Nie krzyknął, nie chcąc niepokoić swoich ludzi ani zachęcać obrońców. Po cichu wrócił do namiotu, jakby nic się nie stało. Gdy znalazł się w środku, próbował wyciągnąć bełt, ale udało mu się tylko odłamać promień, a żelazny grot długości dłoni pozostał głęboko wbity w ciało. Przybył chirurg. Pracując przy pełgającym świetle pochodni, zdołał wyjąć grot, jednak ramię było mocno pocięte. Rany od grotu i noża chirurga zostały opatrzone i zabandażowane. Wdała się gangrena i co dzień infekcja rozprzestrzeniała się dalej. Ryszard widział zbyt wiele śmierci, by nie wiedzieć, co się z nim dzieje. Napisał do matki, Eleonory z Akwitanii, która pośpiesznie przybyła. Aby utrzymać sprawę w tajemnicy, król nie opuszczał namiotu, mogło do niego zaglądać tylko czterech najbardziej zaufanych ludzi. Zamek Châlus-Chabrol wkrótce upadł, ale nie było powodów, by radować się ze zwycięstwa. Ryszard wybaczył człowiekowi, który go postrzelił, następnie wyznał swe grzechy i otrzymał ostatnie namaszczenie. Zmarł 6 kwietnia wieczorem w Châlus.
Po śmierci króla
Według Rogera z Howden ciało króla potraktowano zgodnie z jego wolą. Mózg i wnętrzności pochowano na granicy Poitou i Limousin, w Charroux – opactwie, które uważało za swego fundatora samego Karola Wielkiego. Serce znalazło się w Rouen, gdzie pogrzebano je obok starszego brata Ryszarda. Według Gerwazego z Canterbury było to wyjątkowo duże serce, z kolei inni twierdzili, że nieco większe od jabłka granatu. Pozostałe szczątki, a także koronę i regalia, które nosił w Winchesterze, jak pisze tamtejszy kronikarz, pochowano w Fontevraud u stóp jego ojca w Niedzielę Palmową 11 kwietnia. Wizerunek na grobowcu uformowanym na kształt drapowanego katafalku przedstawia króla w koronie, z berłem, wspaniale przyodzianego i z mieczem u boku.
Szczątki powędrowały na północ, a wraz z nimi opowieści, za których pomocą próbowano wyjaśnić to nieoczekiwane wydarzenie. Historie te skupiały się na odkryciu skarbu oraz chęci zawłaszczenia go przez Ryszarda. Jak wynika ze świadectwa Rudolfa z Coggeshall, dotyczącego motywów wyprawy Ryszarda do Limousin, dobrze poinformowany kronikarz słyszał opowieść o zakopanym skarbie, aczkolwiek on również uznał ją za plotkę i oddzielił od własnego sprawozdania z kampanii przeciwko sojusznikom Filipa z Limousin. Możliwe też, że nie było żadnego skarbu. Z pewnością wzmianka o nim nie pojawia się w opisie śmierci Ryszarda przedstawionym przez autora, który znajdował się w najlepszej możliwej pozycji, by znać kontekst tej sytuacji. Mowa o Bernardzie Itierze. W roku 1199 miał on około trzydziestu pięciu lat i był mnichem w wielkim opactwie benedyktynów Saint-Martial w Limoges, gdzie później został bibliotekarzem. Relacje między wicehrabiami Limoges a Saint-Martial, chociaż często napięte, były także bardzo zażyłe. Zamek wicehrabiów stał niemal przytulony do opactwa, które stanowiło też tradycyjne miejsce pochówku wicehrabiów. Duża część historycznych zapisków Bernarda miała formę krótkich notatek na marginesach lub memorandów rozsianych tu i ówdzie pośród manuskryptów biblioteki Saint-Martial. Bardzo często zapiski te zaczynały się od słów: „Napisał to Bernard Itier”. Jego świadectwo dotyczące śmierci Ryszarda zostało sporządzone w formie notatki dodanej do znajdującej się w bibliotece kopii kroniki Gotfryda z Vigeois: „To napisał Bernard Itier w piątek poprzedzający Dzień Świętego Jana Chrzciciela w roku, w którym król Ryszard, zwany Coeur de Lion, zmarł i został pochowany przy swoim ojcu w opactwie Fontevraud ku radości wielu i smutkowi innych ludzi. W roku naszego Pana 1199 Ryszard, najpotężniejszy (fortissimus) król Anglików, został ugodzony w ramię strzałą podczas oblężenia twierdzy w Limousin o nazwie Châlus-Chabrol. Znajdowało się tam dwóch rycerzy i około trzydziestu ośmiu innych ludzi – mężczyzn i kobiet. Jeden z rycerzy zwał się Peter Bru, drugi zaś – Peter Basil, o którym powiadano, że wystrzelił strzałę, która ugodziła króla, wskutek czego [władca] zmarł w ciągu dwunastu dni, czyli we wtorek przed Niedzielą Palmową 6 kwietnia w pierwszej godzinie nocy. Jednocześnie, leżąc na łożu boleści, rozkazał swym ludziom oblegać zamek Nontron należący do wicehrabiego Aimara i inną twierdzę o nazwie Montagut. Tak też uczyniono. Kiedy jednak żołnierze usłyszeli o śmierci króla, wycofali się w niepewności. Monarcha planował zniszczyć wszystkie zamki i miasta wicehrabiego”.
Nie tylko nie ma tu wzmianki o jakimkolwiek skarbie, lecz także pada wyraźne stwierdzenie, że oblegano więcej niż jeden, raczej niewielki zamek. Ryszard zaatakował trzy twierdze wicehrabiego, a w Limoges ludzie byli przekonani, że zamierzał zdobyć wszystkie. Wydaje się, że Rudolf z Coggeshall miał rację, pisząc o królu, który „niszczył ziemie wicehrabiego ogniem i mieczem”. Jednak za sprawą wyjątkowego przypadku, wskutek najwyraźniej drobnej omyłki pióra, wersja wydarzeń Bernarda Itiera umknęła uwadze niemal wszystkich historyków. Kopia kroniki Gotfryda z Vigeois z Saint-Martial już nie istnieje, ale na początku XVII wieku została ona przepisana przez mało kompetentnego kopistę. Człowiek ów źle odczytał słowa otwierające notatkę i zamiast „Scripsit B. Iterii” napisał „Scripsist Beati”. Był to zupełny nonsens i w rezultacie, gdy siedemnastowieczny francuski antykwariusz Père Labbé drukował kronikę Gotfryda z Vigeois, postanowił ominąć pierwszą, niezrozumiałą sentencję. W drukowanej wersji Labbégo notatka zaczynała się słowami: „W roku naszego Pana 1199”, wydawała się anonimowa i dlatego też nie potraktowano jej poważnie. Gdyby historycy zdali sobie sprawę, że jej autorem był Bernard Itier, historia o poszukiwaniu skarbu dawno temu odeszłaby w zapomnienie, a centralnym wydarzeniem stałaby się rebelia, w dodatku inspirowana przez Filipa Augusta. Ryszard nie mógł zlekceważyć tych rozruchów, gdyż wybuchły one dokładnie w tym miejscu Akwitanii, w którym rewolty przeciw władzy księcia zdarzały się nader często: w latach 1176–1179, 1182–1183, 1192, 1194 i teraz ponownie w 1198–1199. Francuski monarcha doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że obszar ów stanowił newralgiczny punkt andegaweńskiego imperium.
Poszukiwania skarbu
Świadectwa dotyczące śmierci Ryszarda nie zostały jednak zdominowane przez temat rebelii, lecz przez temat skarbu. Wydawało się, że był to odpowiedni koniec dla króla, którego uważano za człowieka niedbałego, żądnego przygód oraz za bezwzględnego podżegacza wojennego. Władca Anglii, największy krzyżowiec swych czasów, zginął w trywialnej sprzeczce w Akwitanii, w której nie chodziło o żadną istotną stawkę. Arogancja, chciwość i krótkowzroczność, przez które wdał się w niepotrzebną awanturę o ukryty skarb, doprowadziły do jego upadku. „Nieustanne dążenie do wykorzystania każdej okazji dla szybkiego zysku jest charakterystyczne dla całej jego kariery. W ten sposób sprzedał Cypr. I tak też wyglądała ostatnia scena jego życia, w której gonił za świecidełkami”. Jak pisał sir Maurice Powicke, którego „Utrata Normandii” („Loss of Normandy”) pozostaje w wielu kwestiach kluczowa dla badaczy zajmujących się tą tematyką: „Ze smutkiem należy stwierdzić, że Ryszard zginął przy okazji tak nikczemnej sprzeczki. Walczył jednak o swoje regalia i incydent ten jest znamienny dla całej jego kariery: jego umysł płonął takim samym entuzjazmem, gdy król próbował ratować Grób Pański. W tym przypadku na jego wyobraźnię podziałała jednak wizja bezużytecznego reliktu starożytności”. Gdy utwierdzono już wizerunek Ryszarda jako władcy, który poświęcił życie dla jałowej, rycerskiej walki, odważnego żołnierza, ale nie męża stanu, legendarnego wojownika, ale nieodpowiedzialnego władcy, który nie za bardzo rozumiał, na czym polegają prawdziwe rządy – nastąpiła finałowa scena, która doprowadziła dramat jego życia do satysfakcjonującego końca.
Najróżniejsze opowieści o skarbie roznosiły się szybko i daleko. Stanowią one ciekawy materiał, gdyż rzucają światło na opinie ludzi dotyczące króla. W wersji Rigorda, gdy Ryszard zażądał złota, bezimienny rycerz, który je odkopał, schronił się u swego władcy, wicehrabiego Limoges. Mimo że trwał Wielki Post i prowadzenie wojny zabronione było przez Kościół, chciwy monarcha obległ Châlus-Chabrol i tam też został postrzelony z kuszy przez nieznanego strzelca. W epickim poemacie Philippidos Wilhelm Bretończyk rozwinął ów wątek. Autor poświęcił pięćdziesiąt wersów wyłącznie na moralizowanie o fałszywej dumie Ryszarda i złu, które wyrządza władca, tocząc wojnę przeciw królowi Francji. Potem słyszymy o niezwykłym wydarzeniu w Limoges. Chłop orzący pole natknął się na zbiór monet i zaniósł je do swego pana, Acharda z Châlus.
Pogłoski o tym dotarły do Ryszarda, który odłożył wszystko na bok i postanowił przejąć znalezisko. W obliczu absolutnej przewagi militarnej angielskiego monarchy Achard błagał o rozejm podczas świętych dni Wielkiego Postu i zaproponował przeniesienie sporu przed sąd króla Francji. Rozwścieczony tą propozycją Ryszard kontynuował oblężenie i wkrótce mury twierdzy zaczęły pękać. W tym momencie Wilhelm przerywa opis oblężenia, by przedstawić czytelnikom Mojry, trzy siostry, które mają wpływ na los człowieka, gdyż przędzą nić jego życia i ją przecinają. W usta jednej z nich, Atropos, Wilhelm wkłada trzydziestowierszową przemowę wyjaśniającą, dlaczego Ryszard nie zasługuje na dłuższe życie: jest chciwy, nie ma szacunku dla Boga ani dla dni świątecznych, złamał traktaty zawarte ze swoim panem, a tocząc wojnę z własnym ojcem, obraził prawo natury. Po przekonaniu pozostałych sióstr, że czas przerwać przędzenie, sama Atropos ingeruje w przebieg oblężenia. Pokazuje Achardowi, gdzie znaleźć odpowiedni bełt, i mówi, by przekazał go kusznikowi o imieniu Dudo: „Chcę, żeby tak właśnie zginął Ryszard, gdyż to on pierwszy przyniósł kuszę do Francji. Niechaj spotka go teraz los, jaki zadał innym”. Oczywiście opowieść ta nie stanowi próby bardziej lub mniej dokładnej rekonstrukcji wydarzeń, ale odzwierciedla głębszy, moralny sens dramatu. Jest to pewna forma, w której nawet tak nonsensowne twierdzenia, jak przypisanie Ryszardowi wprowadzenia kuszy we Francji, zawierają pewien przekaz.
John Gillingham
Fragment książki Johna Gillinghama „Ryszard Lwie Serce”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Astra.
Skomentuj