Tak naprawdę tę siłę dali mu Amerykanie.
Atakując ich?
Nie. Zniszczyli dwóch największych wrogów Iranu, to znaczy Saddama Husajna i Irak, a z drugiej strony pokonali talibów w Afganistanie. Do tego doszedł jeszcze wcześniejszy upadek ateistycznego Związku Radzieckiego, uważanego w teokratycznym Iranie za państwo wrogie. Także do tego upadku przyczynili się w sposób pośredni Amerykanie. To paradoks, bo przecież ci sami Amerykanie przez całe lata wpychali Iran w strefę mroku.
Od czasu upadku szacha mieli ku temu świetne powody.
Upadek szacha to największa klęska Amerykanów na Bliskim Wschodzie. Jeśli chodzi o szacha Mohammada Rezę Pahlawiego i rewolucję islamską, mam wrażenie, że tę historię sporo łączy z Mikołajem II i rewolucją bolszewicką.
A konkretnie?
Obaj byli ludźmi miękkimi, zdominowanymi przez despotycznych ojców. Obaj też musieli nagle objąć najwyższą, autorytarną władzę w państwie, nie będąc na to przygotowani. Prezentowali bardzo wysoką kulturę osobistą, odebrali bardzo dobre wychowanie. W polityce niestety charakteryzował ich upór i głębokie przekonanie o słuszności sprawy, którą reprezentowali. To powodowało, że gdy mieli do wyboru ustępstwa lub represje, wybierali to drugie. Ustępowali nie na zasadzie analizy sytuacji, ale pod naciskiem. Car w okresie rewolucji 1905 r., szach w ostatnich miesiącach panowania.
Obaj też są znani z tego, że źle traktowali swoich przeciwników.
Ciekawa rzecz. Przy miękkiej osobowości i wysokiej kulturze osobistej obaj stali na czele bardzo represyjnych państw i uważali ten stan za naturalny. Byli przekonani, że istniejący system jest najlepszy dla ich krajów, co powodowało, że nie doceniali przeciwników i reagowali na zagrożenia z opóźnieniem. To srogo się na nich zemściło. Z niechęcią ustępowali, z niechęcią też szli na kompromis, wykazując bardzo często brak elastyczności w polityce wewnętrznej. Dopiero kiedy sytuacja „gęstniała”, zaczynali działać nieco impulsywnie. Obaj też chcieli przeprowadzić reformy w swoich krajach i unowocześnić je, przede wszystkim gospodarczo.
No właśnie. W latach 60. w Iranie doszło na przykład do reformy rolnej.
Rok 1963 i biała rewolucja. Znów mamy tu analogię. W jednym i drugim kraju uznano, że sposobem uniknięcia rewolucji jest reforma rolna. W Rosji zaczął ją przeprowadzać nie tyle car, ile jego premier Stołypin. Podstawą reformy stołypinowskiej było rozbicie wspólnoty wiejskiej i wprowadzenie indywidualnej własności ziemi. W Iranie zaczął to wprowadzać szach. W Rosji reforma się nie udała. Stołypin miał za dużo przeciwników, chociaż był najwybitniejszym rosyjskim politykiem od czasów Piotra I. Na dworze miał za sobą niepełne poparcie cara, którego bardzo denerwowała silna osobowość premiera, i bardzo popierającą go cesarzową matkę, Marię Fiodorowną. Jednocześnie cały dwór i znaczna część establishmentu przeszkadzali mu w działaniu. W efekcie Stołypin zdołał przeprowadzić swoją reformę tylko częściowo. Tak samo wyglądała biała rewolucja irańska. Miano dokonać redystrybucji wielkiej własności ziemskiej, ograniczając ją tylko do posiadania jednej wsi, ale na skutek oporu klas posiadających także tu reformy dokonano tylko częściowo.
Reforma ominęła sedno, czyli lasy, sady, ogrody.
Właśnie tak się stało. Szach bał się reakcji ich bogatych właścicieli. W efekcie w obu przypadkach nie doprowadzono do końca tych reform. W Iranie lasy, sady, ogrody pozostawiono w rękach dotychczasowych właścicieli. W efekcie zamiast rozwiązać problemy, wytworzono nowe grupy niezadowolonych lub przynajmniej zaniepokojonych polityką państwa, których niezadowolenie zawsze starano się spacyfikować przy pomocy rygorystycznie działającej policji politycznej. Carat był tu jednak o wiele bardziej liberalny. W zasadzie poza okresem rewolucji 1905 r., kiedy na masowy terror eserowców odpowiadano państwowym kontrterrorem w postaci szubienic i plutonów egzekucyjnych, w czasie pokoju najwyższą karą było wysyłanie przeciwników na Sybir. Tymczasem ludzie szacha zachowywali się jak bestie. Morderstwa i tortury były na porządku dziennym.
Wrzucanie ludzi do worków z wygłodzonymi kotami to legenda?
Tak faktycznie było. Osławione koty to zresztą czubek góry lodowej. Przykładem okrucieństw niech będzie sposób, w jaki rozprawiano się z umiarkowanym w gruncie rzeczy ajatollahem Taleghanim, najważniejszą postacią wśród duchownych z Teheranu. Został aresztowany, trafił do katowni Savaku, musiał patrzeć, jak gwałcona jest jego córka. Kiedy zamykał oczy i modlił się, przypalano mu powieki papierosem, żeby je otwierał. W efekcie mimo naprawdę oświeconej polityki gospodarczej i kulturowej władca stopniowo tracił poparcie kolejnych grup społecznych. W 1978 r. szacha nikt już praktycznie nie popierał, zwłaszcza po masakrze z 8 września. Nawet laicka klasa średnia odwróciła się od niego.
Część wojska również.
W końcowej fazie islamskiej rewolucji zaczęło się buntować wojsko, żołnierze odmawiali wykonywania rozkazu strzelania do tłumów, a w koszarach zabijali proszachowskich oficerów. Z carem Mikołajem było to samo. Na sam koniec on już nie miał żadnego poparcia w establishmencie i znacznie ograniczone poparcie społeczne. O ostatecznym upadku cara zadecydowali właśnie wojskowi, najwyższej rangi dowódcy frontów, którzy niemal jednomyślnie zażądali abdykacji Mikołaja II.
Rosyjscy socjaldemokraci (mienszewicy), eserowcy i liberałowie byli większością, ale nie potrafili się ze sobą dogadać, w efekcie oddali pole bolszewikom.
Obie rewolucje mają podobny przebieg. Na początku władzę zdobywają siły umiarkowane. W Rosji mienszewicy, eserowcy, kadeci i październikowcy. W Iranie z początku przewagi wcale nie mają żadni radykalni islamiści, ale spektrum opozycji antyszachowskiej, od komunistycznej partii Tudeh aż po umiarkowanych islamistów. Rząd dusz trzymali umiarkowani islamiści, których reprezentował premier Mehdi Bazargan, wspierany zresztą z początku przez Chomeiniego. Zarówno w Rosji, jak i w Iranie zwycięska opozycja nie potrafiła utworzyć jednej siły, która obroniłaby wartości demokratyczne. Ostatecznie zwycięstwo odnieśli ekstremiści, kierowani przez wyjątkowo zdeterminowanych przywódców, którzy powrócili z emigracji. Do Iranu wraca Chomeini, do Rosji Lenin, z tą różnicą, że ten pierwszy miał od razu poparcie olbrzymiej większości narodu, a Lenin przybywał jako polityczny outsider. Warto dodać, że wyobrażenie mas o tych ludziach było zdecydowanie bardziej pozytywne w porównaniu z tym, jak później urządzili swój kraj. Chomeini jednak nie miał najmniejszego zamiaru tolerować opozycji. Jak mówił: wszyscy, którzy się nie zgadzają z rewolucją islamską, są dziećmi szatana i trzeba ich zabić. Dla nich nie mamy żadnej oferty. W efekcie stworzył system jeszcze bardziej opresyjny od tego, który wprowadził szach. W Iranie doszło do tego, że strażnicy rewolucji potrafili zakatować na śmierć syna jednego z najwyższych dostojników.
Mówimy o okresie po rewolucji?
O pierwszej dekadzie tego wieku i obecnych czasach, które są przecież o wiele mniej krwawe niż np. dekada lat 80. ubiegłego wieku.
Wracając do szacha. Jego reformy miały kilka etapów. Liberalizacja obyczajów, która sfrustrowała duchownych, wprowadzenie sklepów z alkoholem, co doprowadziło do zamieszek, reforma rolna i korupcja, w wyniku czego szach stracił poparcie laikatu. Mało rozsądny władca.
Żeby zrozumieć sens irańskich reform, należy się cofnąć do pierwszej połowy XX w., okresu początków kariery jego ojca, który założył dynastię Pahlawich. Jego ojciec, później znany jako Reza Szach Pahlawi, był synem bogatego posiadacza ziemskiego, pułkownika lokalnej armii. Wstąpił do wojska, do słynnej elitarnej brygady kozackiej składającej się z Rosjan i Irańczyków, będącej czymś w rodzaju Legii Cudzoziemskiej, i po latach został jej dowódcą. W jej rozwój sporo zainwestowali Anglicy, którzy chcieli mieć w Iranie jakąś dużą militarną siłę na poziomie europejskim, która zabezpieczałaby ich interesy.
W Iranie, który Anglicy następnie rozebrali razem z Rosjanami w 1941 roku?
To było później. Tymczasem skupmy się na roku 1906, kiedy to w Iranie nastąpił bunt przeciwko panoszeniu się obcych mocarstw, nieudolności panującej dynastii, ogólnemu zacofaniu kraju, w efekcie którego dynastia Kadżarów została zmuszona do zwołania parlamentu, który uchwalił pierwszą konstytucję, tworząc w Iranie, wówczas formalnie Persji, monarchię konstytucyjną. Ojciec szacha, Reza Szach Pahlawi, kilkanaście lat później, będąc dowódcą owej brygady kozackiej, przeprowadził zamach stanu i nieformalnie objął władzę. Wkrótce wycofał się z polityki i osiadł na wsi, żeby w 1926 r. na prośbę swoich zwolenników obalić ostatecznie ówczesnego szacha i zająć jego miejsce. Natychmiast zaczął wprowadzać reformy. Nie dlatego, że był demokratą. Chciał po prostu zmodernizować i wzmocnić kraj. Wzorował się na sąsiedniej Turcji, gdzie tak skutecznie reformy wprowadzał słynny Atatürk, z tą różnicą, że Reza Szach zmiany wymuszał batem. Literalnie batożył wszystkich, którzy stawali mu na drodze. Wtedy była inna świadomość ludzka. On mógł robić, co chciał.
Słynny książę Ferdynand, który był europejskim liberałem, potrafił zakatować koniuszego za złe wyczyszczenie wierzchowca, ale i tak był uznawany za jednego z najbardziej oświeconych ówcześnie polityków.
Właśnie o takich czasach mówimy. Wracając do irańskich reform. Pierwszą było zrównanie podatku gruntowego tak, aby wszyscy płacili go na tych samych zasadach. Otwarto też Uniwersytet Teherański, wprowadzono prawo oparte na europejskim. Co jednak najbardziej znamienne, szach Reza nadał nazwiska oraz dokumenty swoim poddanym. Oni wcześniej nie mieli nazwisk, tylko zbitki typu Mohamed syn Hassana i tyle. Wprowadził też nakaz ubierana się po europejsku oraz zakaz noszenia przez kobiety czadorów. Co jeszcze ciekawsze, pozwolił kobietom pracować.
Jak reagowali na to tradycjonaliści?
Tradycjonaliści dostawali po prostu baty i siedzieli cicho. Reza Szach był człowiekiem o silnej osobowości, wojskowym od urodzenia i działał tak jak orientalni despoci.
Iran był wtedy zdominowany przez Anglię. Co na to wszystko Albion?
Anglikom to odpowiadało, dopóki Reza Szach Pahlawi nie zaczął myśleć w kategoriach międzynarodowych. Żeby się zabezpieczyć, podpisał wtedy umowę na wydobycie ropy naftowej, bardzo korzystną dla Anglików, którzy dali mu spokój. Reza Szach popełnił błąd dopiero w czasie II wojny światowej. Nie opowiedział się wyraźnie po żadnej ze stron. W związku z tym Anglicy i Rosjanie doszli do wniosku, że on czeka na Hitlera.
I w 1941 r. dokonali wspólnego rozbioru Iranu.
Powiedzmy, że zrobili ruch prewencyjny, w porozumieniu ze Stalinem okupowali razem cały Iran.
Rosjanie i Anglicy obiecali, że opuszczą Iran sześć miesięcy po zakończeniu wojny.
Wycofali się dopiero wtedy, gdy Amerykanie zagrozili Stalinowi bombą atomową. Zanim to jednak nastąpiło, szach został internowany, wywieziony z kraju i zmarł w 1944 r. w Johannesburgu. Na jego miejsce jeszcze w 1941 r. wprowadzono jego syna. Obaj, ojciec i syn, dążyli do przywrócenia monarchii perskiej z okresu przedislamskiego. Warto zauważyć, że nazwisko Pahlawi, które przyjął Reza Szach, nawiązuje do okresu przedmuzułmańskiego. Również nazwa Iran, która stała się oficjalną nazwą państwa od 1935 r., wywodzi się od starożytnego określenia Aria, oznaczającego ogólnie indoeuropejskie plemiona, które przybyły na Bliski Wschód i stworzyły imperium znane nam pod nazwą Persja. Czyli krótko mówiąc, rodzina Pahlawich, porywała się z motyką na słońce. To tak, jakby ktoś chciał w tej chwili wrócić Polskę do czasów przedchrześcijańskich.
Znam kilka osób, które twierdzą, że to przyszłość Polski.
(śmiech) No tak, ale nie można ich traktować poważnie. Oni nie tylko chcieli osłabienia duchowieństwa muzułmańskiego, ale planowali też przeorientowanie cywilizacji. Pierwszym takim krokiem było wprowadzenie przez Rezę Szacha już w 1925 r. kalendarza perskiego w miejsce muzułmańskiego. Kalendarz perski, opracowany jeszcze w średniowiecznej Persji, stanowił mieszankę kalendarza muzułmańskiego oraz starożytnego kalendarza używanego przez zaratustrian. Pahlawi nie dokonali przeorientowania cywilizacji w Iranie. W przeciwieństwie do Atatürka ponieśli klęskę z czterech powodów. Po pierwsze, w odróżnieniu od Turcji Iran nie brał udziału w I wojnie światowej i nie poniósł klęski. Turcja nie tylko przegrała, ale kompletnie rozpadło się jej imperium. Klęska, szczególnie tak dramatyczna, zmienia ludzi i otwiera ich umysły na głębokie przemiany. Atatürk, mimo że nie stronił od brutalnych rozpraw z przeciwnikami, choć nie tak okrutnych jak u Rezy Szacha, odniósł trwały sukces. Coraz większa część Turków utożsamiała się z jego reformami. Reza Pahlawi wprowadzał reformy bez udziału społeczeństwa. Po drugie, Atatürk był uważany za tureckiego patriotę, niezależnego od zagranicy. Na dynastii Pahlawich od początku ciążyło odium niesamodzielności i bycia protegowanymi obcych mocarstw. Ta opinia z czasem tylko się pogłębiała. Po trzecie, kresem reform Atatürka było wprowadzenie wielopartyjnej demokracji parlamentarnej. Pahlawi do końca sprawowali autorytarną władzę i ignorowali lub represjonowali polityków myślących inaczej. Po czwarte, Mohammad Reza Pahlawi nie docenił siły islamu, który jest nie tylko religią, ale sposobem życia, szczególnie na prowincji. Dokonywanie zmian w tradycji i w obyczajach jest bardzo długotrwałe i trwa o wiele dłużej niż wprowadzanie zmian gospodarczych czy politycznych. Kiedy w 1976 r. szach postanowił znowu zmienić kalendarz i wprowadzić datowanie nie od daty hidżry, tj. ucieczki Mahometa z Mekki do Medyny, ale od daty koronowania króla Cyrusa Wielkiego w 559 r. p.n.e., opór społeczny był tak duży, że nie pomogła nawet policja polityczna. Dlaczego zatem w Turcji udało się wprowadzenie kalendarza jeszcze bardziej obcego, bo chrześcijańskiego? Wyjaśniają to trzy wyżej omówione punkty.
Znów analogia. Bolszewicy chcieli to zrobić w drugą stronę.
Nawet w rewolucyjnej Francji to się nie udało. Rewolucyjny kalendarz wprowadzony przez jakobinów zlikwidował Napoleon. Przeskoczmy teraz w lata 50., przełomowe moim zdaniem dla losów Iranu.
Lata 50. są ciekawe, bo kiedy młody szach się pojawił, był całkiem liberalny, wręcz hulaszczy. Dopiero zamach na niego przemienił go w radykała.
Szach stanął przed wyborem: poprzeć swojego premiera Mossadegha, który znacjonalizował przemysł naftowy Iranu, czy zgodzić się na jego usunięcie. Tego żądały od niego Wielka Brytania, w której interesy bezpośrednio uderzyła nacjonalizacja, a także USA. Szach początkowo nie chciał dymisjonować premiera, ale w końcu uległ namowom. Zamach stanu zorganizowany przy pomocy Amerykanów dał autorytarną władzę szachowi, ale ugruntował przekonanie, że reprezentuje on interesy obcych. To w przyszłości niezmiernie ułatwiło działania opozycji, która zawsze mogła oskarżać szacha, że jego reformy są robione na zlecenie obcych. W sprawach obyczajowych takie oskarżenia padały na szczególnie podatny grunt.
Jednocześnie szach flirtował z Rosjanami, więc nic dziwnego, że Amerykanie się zdenerwowali.
Dokładnie tak. On oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, kim są Sowieci, ale starał się rozgrywać wszystkie strony zainteresowane Iranem. Podobnie jak dziś robi to Łukaszenka na Białorusi. Sęk w tym, że nie za bardzo miał szansę na samodzielne ruchy i Waszyngton szybko mu to uświadomił.
Jak powstał Savak, słynna irańska służba bezpieczeństwa?
Bezpieczeństwa i kontrwywiadu. Savak został utworzony przez trzy organizacje: CIA, MI6 i wywiad izraelski. Te trzy organizacje pomogły zbudować Savak i jego niezwykle silną pozycję. Zanim się do tego zabrali, bywało różnie. Pierwszy szef, Bachtijar, został zwolniony w 1961 r. I parę lat potem zastrzelony przez zamachowców z… Savaku. Wszyscy pozostali szefowie Savaku zginęli tragicznie, łącznie z najbardziej znanym generałem Nasirim. Stracili życie w więzieniach nowej władzy, zabici przez islamską służbę bezpieczeństwa, taką islamską CzeKa.
Wróćmy do kwestii odbudowy perskiej dumy i historii. Wbrew temu, co pan mówi, eksperyment chyba się udał. Dziś Irańczycy wręcz obrażają się za nazwanie ich Arabami i są dumni ze swych perskich korzeni.
O ile za szacha eksponowano perską historię okresu przedmuzułmańskiego, o tyle w czasach republiki islamskiej ten okres historii deprecjonowano, koncentrując się na historii Iranu czasów muzułmańskich. Przypomina mi to wczesny okres PRL, kiedy starano się wmówić Polakom, że historia Polski zaczyna się od utworzenia Polski Ludowej. Myślę, że niezależnie od indoeuropejskiego pochodzenia (Arabowie są ludem semickim) oraz różnic wyznaniowych, Persów najbardziej boli fakt, że ich wspaniała i wielka średniowieczna monarchia została podbita przez Arabów. Tutaj ciekawostka. Badania genotypu wykazały, że najbliższym genotypem dla Polaków są podobno narody ukraiński i perski. Być może przed paroma tysiącami lat nasi i perscy praprzodkowie tworzyli jedną grupę etniczną w ramach ludów indoeuropejskich, zanim rozeszli się w swoją stronę. Persowie mają też mentalność zbliżoną do Polaków.
Ukraiński ślad nie dziwi, biorąc pod uwagę naszą wielowiekową tam obecność.
W sumie to fakt. Jeżeli chodzi o typ fizyczny Persów, oczywiście oni, będąc 2,5 tys. lat na Bliskim Wschodzie, znacznie się przemieszali. Ludzie o jasnej cerze, takiej, jakiej się wśród Arabów nie spotyka, to jeszcze około 20 proc. Nie brakuje także niebieskookich Persów. Mają też proste włosy, a nie kręcone jak u większości Arabów. To są po prostu Indoeuropejczycy mający świadomość odrębności od Arabów. Słowo „Aria” w sanskrycie oznacza również „szlachetny”. Uważają się za arystokrację Bliskiego Wschodu. Rzeczywiście mają powody. Tak jak my mają bardzo pogmatwaną historię wzlotów i upadków.
Jak Irańczycy widzą różnicę między czasami szacha a dzisiejszymi?
To pytanie zadałem swego czasu w rozmowie z jednym z irańskich biznesmenów.
Co odpowiedział?
Ujął to tak: „Za szacha baryłka ropy kosztowała 25 dolarów. Z tych 25 dolarów 10 szło do kieszeni szacha, reszta zaś na rozwój kraju. Za rządów Chomeiniego cena baryłki spadła przez Amerykanów do 10 dolarów. Z tego dwa szły do kieszeni mułłów, siedem na wojnę z Irakiem, a jeden na rozwój kraju. Więc sam sobie odpowiedz, kiedy było lepiej”.
Jaki był powód wojny z Irakiem? Przecież wcześniej świetnie się dogadywali. Saddam współpracował z szachem, wydalił z Iraku Chomeiniego.
Ta wojna wybuchła w 1980 r., więc już po obaleniu szacha. Po prostu Iran pod rządami ajatollahów okazał się niesłychanie agresywny w swej retoryce. Zaczęły płynąć z niego przekazy mówiące o konieczności likwidacji bliskowschodnich monarchii, dyktatur, które jakoby odeszły od prawdziwej religii i w związku z tym trzeba je po prostu zniszczyć i przywrócić na Bliskim Wschodzie prawdziwą naukę proroka. Islamscy politycy irańscy byli nie tylko niesłychanie agresywni w słowach. Zaczęli też działać. Wysyłali w świat pieniądze i agentów, którzy mieli krzewić rewolucję islamską. Czasem wyglądało to kuriozalnie. Tak było w przypadku ekipy wysłanej do Ameryki Południowej. To był oczywisty kompletny absurd. Trudno sobie wyobrazić, aby Latynosi, dla których życie jest zabawą, nagle przyjęli szyicki styl życia w pokucie i wstrzemięźliwości.
Ale faktem jest, że Iran wtedy sponsorował terroryzm na świecie.
Chomeini swoją agresywnością wystraszył wszystkich graczy na Bliskim Wschodzie. Na Iran napuszczono Irak. Saddam Husajn otrzymał broń i pieniądze. Nie bez znaczenia był oczywiście fakt, że Iran zagrażał nie tylko arabskim sąsiadom, ale przede wszystkim Ameryce, bo to rozwalało całą układankę na Bliskim Wschodzie. Cała ta wojna była sponsorowana przez Arabię Saudyjską, Kuwejt i Zjednoczone Emiraty Arabskie, a popierana niemal przez cały świat arabski oraz oczywiście przez USA, a także Związek Radziecki i po cichu przez Izrael. Wojna była krwawa, zakończyła się niczym, natomiast niesłychanie osłabiła Iran i wpędziła go w olbrzymie kłopoty gospodarcze. Pracowałem wtedy w jednej centrali handlu zagranicznego. W pewnym momencie Irańczycy przestali płacić za towar, honorować własne akredytywy. Stracili płynność finansową i to trwało przez dobre 2–3 lata. Kiedy wreszcie zaczęli oddawać pieniądze, robili to bez odsetek. Tak to wtedy wyglądało.
Rozmawiał Rafał Otoka- Frąckiewicz
Skomentuj