Europa schyłku XIX w. nie była rajem na ziemi. Ludzie masowo uciekali z niej do Ameryki.
Protestanci europejscy, którzy tam wcześniej uciekali, stworzyli ku temu warunki. Po nich nastąpiła emigracja „niższego sortu”, zdecydowanie katolicka. Podbój Nowego Świata miał cele ekonomiczne, ale Nowy Świat stał się miejscem ucieczki europejskich radykalnych protestantów (najwcześniej purytan), którzy uważali reformację za niedostatecznie antykatolicką i stanowili zagrożenie dla zwierzchnictwa monarchii nad kościołem. Purytanie traktowani byli w Europie jako protestanccy dysydenci, nie mieli pełnych praw publicznych i wyjeżdżali do Ameryki, tworząc tam elitę emigrantów, której wspólną cechą była antykatolickość. Późniejsza emigracja katolicka nie była „niższego sortu”, ale niestety protestanckie elity tak właśnie traktowały jej przedstawicieli.
To była głównie biedota bez wykształcenia?
Było trochę odwrotnie. Ja też tak długi czas myślałem, dopóki nie znalazłem dokumentów z archiwum Forda. W 1914 r. zaczęła się rewolucja fordowska. To Ford założył departament socjologiczny. Był to wydział, który sprawdzał dokładnie pracowników fabryki. Ford co prawda bardzo podwyższył wynagrodzenia, ale wprowadził straszny zamordyzm. Ten wydział socjologiczny z jednej strony ułatwiał ludziom zakup mieszkań, remonty domów itd., ale z drugiej miał ścisły nadzór nad tym, jak się pracownicy zachowują. A było to towarzystwo kompletnie zdemoralizowane. Głównym problemem Ameryki tamtej epoki był alkohol, co zaowocowało wprowadzeniem prohibicji. Ford sprawdzał więc wszystko: jak ktoś zaczynał pić – wyrzucał na bruk; jak ktoś nie płacił alimentów – na bruk. Mówiąc brutalnie, zaczął ich tresować. Efekt był jednak taki, że tak zwiększono produkcję samochodów, iż robotnicy mogli zacząć je kupować.
Znalazłem w archiwum Forda bardzo precyzyjne rejestry pracowników; opisy tego, w jakich warunkach mieszkają, czy mają dobrych sąsiadów, czy piją, czy w ich otoczeniu nie ma alkoholików. Zachowały się takie spisy, jak ten z 1917 r., czyli dokładnie sprzed 100 lat, który pokazuje, że u Forda poza rodowitymi Amerykanami (tak naprawdę potomkami imigrantów), połowa załogi to byli imigranci z Polski. U Forda, czyli w najnowocześniejszym wtedy zakładzie przemysłowym na świecie i najbardziej wymagającym. Drudzy co do liczebności byli Włosi.
Czyli też katolicy.
W sumie jest wymienionych 58 narodowości. Z całego świata towarzystwo jechało. Wkrótce potem Ameryka wprowadziła ograniczenia. Przestali przyjmować Azjatów z niektórych krajów, nastawili się na ludzi, którzy chcieli pracować; i stąd była ta selekcja, ale to, jaka emigracja przyjeżdżała, to była jedna sprawa, a wynik selekcji, jaką Ford prowadził, ten jego wydział socjologiczny, to sprawa druga.
Główny trzon to jednak wspomniani Polacy i Włosi.
Zastanawiałem się: dlaczego? Doszedłem do wniosku, że po pierwsze dlatego, że i Polacy, i Włosi byli katolikami. Mieli zupełnie inny etos pracy, niż protestancki. Ale dlaczego Polaków było znacznie więcej od Włochów? Znalazłem wyniki badań oświaty, robione w końcu XIX w. wśród środowisk emigranckich. Okazało się, że w tamtych czasach emigracja nie miała żadnej struktury organizacyjnej poza jedną, czyli... parafiami. I tu ciekawostka, która często umyka wielu specjalistom od ówczesnej Polski: każda polska parafia pod koniec XIX w. miała swoją szkołę elementarną, a Włosi mieli je zaledwie w co dziesiątej. Z tego by wynikało, że – przynajmniej statystycznie rzecz ujmując – w polskich parafiach każdy człowiek przeszedł szkołę elementarną, której ukończenie jest warunkiem dalszej edukacji. To w nich stworzono bazę do tego, żeby ci ludzie dalej się uczyli, zdobywali kwalifikacje. Natomiast barierą było oczywiście to, że katolicy w Stanach Zjednoczonych zawsze byli obywatelami drugiej kategorii.
Jeżeli spojrzymy na rodzące się na nowo mocarstwa, czyli Turcję albo Rosję, to one właśnie stawiają na religię jako element państwowości równie istotny jak gospodarka czy armia.
Stalin zrobił to, co zrobił w latach 30., ale jak się zaczęła wojna i trzeba było mobilizować kompletnie zdemoralizowany naród do obrony, uruchomił wszystkich popów, których jakimś cudem wcześniej nie kazał zlikwidować. To są zupełnie elementarne sprawy, ale w tym, co pan powiedział, jest jeszcze jedna rzecz, na którą nikt nie zwraca uwagi. Paradoksalnie w Europie nikt nie walczy z religią. Europa jest w tej chwili bardzo religijna. Walczy się tylko i wyłącznie z katolikami, natomiast cała Europa to jest jeden wielki poganin, tak jak było to w renesansie. I tak, jak było w oświeceniu, kiedy ruszył nowy tzw. neohumanizm, który był tak naprawdę nawiązaniem od samego początku do antyku, ale przede wszystkim do neoplatonizmu, do hermetyki i do wszystkich okultyzmów. Dziś, podobnie jak w okresie renesansu, mamy rozkwit astrologii i tych wszystkich rzeczy, które współczesny przeciętny zjadacz chleba kojarzy z „mrokami średniowiecza”. Tymczasem średniowiecze to były w gruncie rzeczy oświecone czasy, to wtedy powstawały uniwersytety. Uniwersytety katolickie, nie żadne chrześcijańskie.
Skąd taka niechęć współczesnych polityków do katolicyzmu? Co prawda, określenie „współczesnych” jest mało precyzyjne, bo świadkami nieskrywanej wrogości byliśmy na długo przed rewolucją francuską.
Dziś ubiera się tę niechęć w szaty tak zwanych „wartości europejskich”, ale problem jest znacznie szerszy, bo liczy kilkaset lat. Ale, co zabawne, swoją kulminację miał w trakcie dyskusji nad preambułą do konstytucji Unii Europejskiej. Chodziło o Invocatio Dei, a konkretnie o usunięcie odwołania się do Boga, żeby wyeliminować z obiegu publicznego religię katolicką, która uzasadnia moralność. Tę moralność, która od ok. 900 lat dominuje w Europie.
Wspomniał pan o rewolucji francuskiej i to prawda, że zerwanie z moralnością zaczęło się wcześniej. Jednak kiedy popatrzy się na historię ostatnich 200 lat, to nietrudno zauważyć niebywały wręcz triumf marksizmu i darwinizmu. Ten drugi został wykorzystany w celach rasistowskich, by uzasadnić intelektualnie nowy imperializm, który był niezbędny m.in. do zagarnięcia Afryki w końcu XIX w. (konferencja berlińska 1884–1885).
Tu na czoło wysuwa się belgijski król Leopold. Pierwszy nowożytny ludobójca.
Zdjęcie czarnoskórego ojca siedzącego przed obciętymi stopą i dłonią jego córki do dziś robi ogromne wrażenie, a to tylko jedna z tysięcy podobnych fotografii. Oni tym wszystkim ludziom masowo obcinali ręce za to, że produkowali za mało kauczuku. Nikt ich nie bronił, bo w świetle ówczesnej nauki, na długo przed Hitlerem, byli traktowani jak podludzie. To efekt systematycznego usuwania moralności z publicznego obiegu przy jednoczesnym pozostawieniu całej historii pogańskiej. To religia pozytywna Comte’a, o której bodaj Huxley powiedział, że to jest katolicyzm bez chrześcijaństwa.
W 1931 r. zwołano międzynarodowy kongres humanistów, na którym ogłoszono powstanie religii humanistycznej oraz 5 czy 10 nowych przykazań. Na drugim kongresie już się wycofali z pojęcia „religia”, bo poczuli, że brną w coś, od czego się oficjalnie odcinają. Potem się zaczął neopoganizm, neoszamanizm. Przecież to wszystko kipi astrologią, ciemnotą, zabobonem, wróżbiarstwem. Wszystko to pod płaszczykiem rozrywki, popkultury i kultury. Tymczasem ludzie, którzy bronią kultury, muszą pogodzić się z tym, że kultura może prowadzić do zbrodni. Nie można powiedzieć, że Niemcy nie byli narodem kulturalnym. Oni mieli wybitnych filozofów, był taki okres, kiedy Niemcy praktycznie we wszystkim przodowali, a mimo to dali się namówić do poparcia zbrodni.
Na mapach pokazujących poparcie dla Hitlera w Niemczech widać, że w wyborach przegrał w landach katolickich. De facto wybrała go protestancka większość.
Ma pan rację, tyle że zawsze staram się wyhamowywać z uszczegóławianiem pewnych rzeczy, bo one budzą natychmiastowe emocje i odchodzi się od zasadniczego tematu.
Cała kultura europejska, tzw. kultura białego człowieka, jest również kulturą zbrodniczą. Przecież całe bogactwo białego człowieka jest wynikiem grabieży, zbrodni, niewolnictwa. A co się dzisiaj dzieje w Afryce? Ten kontynent jest zasypany śmieciami, trującymi śmieciami z Europy, wysyłanymi tam przez tych samych cyników, którzy w Brukseli głoszą piękne hasła o wartościach europejskich i prawach człowieka.
Problem w tym, że obecny najazd islamu na Europę nie jest wynikiem działań islamu. Muzułmanie oczywiście mogą, z historycznych i politycznych względów, ostrzyć zęby na Europę, ale oni by tutaj nie weszli, gdyby nie zostali zaproszeni.
Do Unii Europejskiej kierowanej przez współczesnych marksistów i maoistów, którzy po drodze obrazili się na pojęcie naród, zastępując go „wspólnotą europejską”.
Ba! Porzucając po drodze ojców zjednoczonej Europy, czyli Schumana czy De Gasperiego, i zastępując ich otwarcie komunistą Altiero Spinellim i jego „Manifestem z Ventotene”. W marcu tego roku ogłoszono oficjalną Białą Księgę Unii Europejskiej zawierającą podstawy ideologiczne Unii. Tam „Manifest z Ventotene” jest już wymieniany jako jedyny dokument założycielski tego tworu, nie ma żadnych innych odniesień.
Zdaje się, że to dzieło nie jest lekturą powszechnie dostępną.
Po pierwsze, ludzie nie czytają książek, tylko słuchają omówień wykładowców. Podam panu przykład, który ja powtarzam jako perłę: Zygmunt Freud i jego książka z 1930 r., u nas opublikowana pt. „Kultura jako źródło cierpień”. Większość ludzi po prostu tej książki nie czytała. Studentom wykładowcy opowiadają o książce Zygmunta Freuda „Kultura jako źródło cierpień”. Tymczasem Freud napisał książkę „Das Unbehagen in der Kultur”, której tytuł – w mojej opinii – należałoby tłumaczyć jako „Poczucie obcości w kulturze”.
Znacząca różnica.
Dziś kolejne pokolenia nie znają treści, a mają utrwalane w mózgu skojarzenia kultury jako źródła cierpień.
W domyśle – kultury chrześcijańskiej. Religia wynika z kultury, kultura wynika z religii, to są naczynia połączone.
Oczywiście, że trwanie i funkcjonowanie kultury jest związane w sposób nierozerwany z jakąś religią, ale właśnie o to chodzi, że w zależności od tego, jaka to jest religia, to kultura albo jest kulturą, nazwijmy to w cudzysłowie twórczą, albo przeradza się w zbrodnię.
Obecnie możemy mówić o religii socjalizmu, bo to jest pewien rodzaj wiary. Ten system nigdzie się nie sprawdził, ale ludzie wierzą, że on może gdzieś tam zadziałać, więc to jest forma religijności.
W ogromnym uproszczeniu: tak można było powiedzieć jeszcze do czasu, kiedy istniał Związek Radziecki, ponieważ istniała instytucja, która była w stanie taką religię promować. Kiedy formalnie Związek Radziecki się rozwiązał, to tak naprawdę przekształcił się w swoją nieuchronną konsekwencję, czyli w państwo kryminalistów.
Rosja zawsze była państwem, które było budowane na przemocy.
Tak, tylko że jednak była pewna różnica między władzą carską, którą z dzisiejszego punktu widzenia możemy oceniać negatywnie, ale która jednak miała jakiś kodeks, a tym, co wówczas było światem kryminalnym. A w wyniku naturalnego procesu każdy system lewicowy musi iść w kierunku świata przestępczego. Rosji został wyłącznie system wzajemnie zwalczających się kryminalistów, bo tam nie ma już innego wyjścia. Powód jest bardzo prosty: każdy system lewicowy, a tutaj nie ma innej możliwości, bo to wynika z założeń, musi doprowadzić do ekonomicznej nędzy, ponieważ pozbawia ludzi motywacji do pracy. Jeśli pojawia się w jakimkolwiek systemie deficyt dóbr, to zaczyna się walka o te dobra i rodzą się wszystkie możliwe patologie. A wtedy ci, którzy mogą, zaczynają zdobywać te dobra metodami przestępczymi.
Podstawą socjalizmu jest kradzież, czyli przywłaszczanie własności innych.
Innej konsekwencji być nie może.
Oczywiście. Natomiast wracając jeszcze do tej nieszczęsnej kultury, to jej definicja jest bardzo prosta. Kultura to jest zdolność człowieka do twórczej pracy. To jest stan, w którym człowiek, wbrew swojej zwierzęcej, biologicznej naturze, jest w stanie zmotywować się do podejmowania wysiłku, który nie przynosi bezpośredniej przyjemności, bezpośredniej korzyści. Prawdą jest, że w tzw. kapitalizmie, szczególnie tym rozwiniętym, jeśli system wartości nie wyznacza jakichś innych celów, poza produkcją, to ta produkcja jest celem samym w sobie i prowadzi ludzi do kompletnego ogłupienia, ponieważ człowiek – wbrew pozorom – nie kończy się na poziomie zaspokajania potrzeb fizjologicznych, bytowych.
Słynna piramida Maslowa.
Tak, tyle że Abraham Maslow stworzył dwie piramidy, o czym nie uczy się na współczesnych uczelniach. Tam się mówi o Maslowie i jego piramidzie potrzeb, ale nie mówi się o tym, że tuż przed śmiercią Maslow diametralnie ją zmienił. W tej pierwszej na samej górze była tzw. samorealizacja, a w tej skorygowanej – transcendencja. Maslow zdał sobie sprawę z tego i za to go znienawidzono. Freud i jemu podobni bazowali na badaniu ludzi chorych i ich wizja człowieka była budowana w oparciu o przypadki patologiczne. Natomiast Maslow badał ludzi, którzy się rozwinęli w stopniu najwyższym.
Którzy coś osiągnęli w życiu.
Dla niego wzorcem byli ludzie, nazwijmy to, idealni, docelowi. Według Maslowa człowiek jest tak skonstruowany, że jeśli pewnych potrzeb nie zaspokoi, to będzie odczuwał jakiś rodzaj braku. I będzie szukał substytutu. Jak się zlikwiduje katolicyzm, to zastąpi go pogaństwo. W tej chwili ma pan przecież new age, szamanizmy itd.
Chesterton napisał: „Kiedy człowiek przestaje wierzyć w Boga, może uwierzyć we wszystko”. Weźmy takich Skandynawów, którzy są strasznie antyreligijni, a wierzą np. w skrzaty i w to, że elfy mieszkają w ich lasach. I to całkiem poważnie, i to ludzie wykształceni, z elit.
A słyszał pan o Skandynawskim Instytucie Wandalizmu Porównawczego?
Nie, brzmi jak żart.
Asger Jorn, bardzo ważna postać w historii sztuki, to był taki malarz ekspresjonista. Zamiast dialektyki wymyślił triolektykę, trójstronną piłkę nożną.
Słucham?
Na boisku jednocześnie grają trzy drużyny i mogą między sobą się wzajemnie dogadywać (jedną z technik gry jest „uwodzenie” – serio). To jest obłęd zupełny. Jorn w 1961 r. wraz z dwoma naukowcami założył Skandynawski Instytut Wandalizmu Porównawczego. Przez 5 lat jeździł po Europie i fotografował zabytki sztuki – mówiąc ogólnie – europejskiej. Wzięło się to z tego, że on na jakiejś tam katedrze odkrył ślady jakiegoś graffiti, zgromadził ogromną dokumentację, która została zatytułowana „10 tysięcy lat nordyckiej sztuki europejskiej”. Celem tego przedsięwzięcia było uzasadnienie, zilustrowanie tezy, że w Europie, oprócz rozwijającej się na południu klasyczno-łacińskiej (katolickiej) kultury istniała jeszcze autentyczna kultura europejska, pogańska.
Mająca 10 tysięcy lat...
Te 10 tysięcy było w cudzysłowie, można powiedzieć. Archeolog, który brał udział w tym przedsięwzięciu, odkrył tzw. człowieka bagiennego – na moczarach, gdzieś w którymś z północnych krajów, odkrył zakonserwowane szczątki prehistorycznych ludzi i na tym została zbudowana mitologia wikingów jeżdżących po Europie i rozkradających wszystko.
Ale wikingowie, jak już dzisiaj wiadomo, to nie była żadna nacja, tylko określenie łupieżcy. Wikingami byli i Słowianie, i Germanie, każdy, kto zajmował się zarabianiem na łupieniu innych.
Teraz my możemy sobie coś takiego mówić. Ja mówię o latach 60. Wtedy wikingowie to byli w mitologii ci Skandynawowie, którzy podbili całą Europę. I jak się popatrzy na malarstwo Jorna, z wiedzą, czym on się zajmował, to dopiero człowiek zaczyna kojarzyć, że to nie są bazgroły chorego dziecka, że tam są różne gnomy, elfy, monstra ze starogermańskich mitologii. Sens tego całego przedsięwzięcia jest taki, że oprócz tej klasyczno-łacińskiej zdegenerowanej kultury europejskiej cały czas funkcjonowała i się rozwijała, tylko była zepchnięta na margines, pogańska kultura europejska.
Oczywiście, w jakimś sensie – na wyższym poziomie – ma to związek z kreatywną destrukcją. Pojęcie kreatywnej destrukcji zostało wylansowane i w tej chwili jest specjalnie lansowane na użytek przeciętnego gimnazjalisty czy licencjata, magistranta czy doktoranta, po to, żeby w ich mózgu utrwalała się destrukcja jako program działania, destrukcja jako warunek postępu. Stosując ten sposób myślenia, warunkiem postępu jest demolka wszystkiego, co było.
Mało tego: na tym poziomie działania ktoś taki jest geniuszem.
Nawet postępowym geniuszem, niczym Wandal grabiący Rzym, jest bohaterem nowej ery.
Rozmawiał Rafał Otoka-Frąckiewicz
Skomentuj