Od połowy lat 20. na terenie Ukraińskiej SSR i Białoruskiej SSR władze przeprowadzały swoisty eksperyment narodowościowy, tworząc terytorialne jednostki autonomiczne mniejszości narodowych. Tylko dla Polaków utworzono rejony narodowościowe, które w założeniu ich twórców miały się stać polskimi minirepublikami sowieckimi przygotowującymi kadrę dla przyszłej Polskiej Republiki Rad. W bezpośredniej bliskości granicy II Rzeczypospolitej utworzono dwie takie jednostki: Polski Marchlewski Rejon Narodowościowy w USSR i Polski Kojdanowski (Dzierżyński) Rejon Narodowościowy w BSSR. Pol-rejony miały się stać narzędziem propagandowym – ukazania „uciśnionemu proletariatowi w Polsce", jak może wyglądać świetlane życie w Kraju Rad.
15 marca 1932 roku dotychczasowy rejon (powiat) kojdanowski został przeorganizowany w polski rejon narodowościowy. Proklamacja pol-rejonu w sposób niezwykle uroczysty odbyła się w dniach 28–30 kwietnia 1932 roku z udziałem najwyższych władz republiki oraz gościa specjalnego – Zofii Dzierżyńskiej, wdowy po Feliksie. Zjazd podjął uchwałę o nadaniu rejonowi imienia Feliksa Dzierżyńskiego oraz przemianowaniu stolicy rejonu na Dzierżyńsk. Wszystkie instytucje używały języka polskiego jako podstawowego.
W roku 1936, przed likwidacją polskiego charakteru powiatu, był0 tu 99 szkół, w tym 14 średnich, fabryka oprzyrządowań metalowych i dziewięć „innych zakładów przemysłowych", dwa MTS-y (ośrodki maszynowo-traktorowe), elektrownia, kino, dwa „kluby", bank, apteka, hotel, piekarnia i łaźnia publiczna. W dwu pierwszych latach istnienia środki finansowe (1,5 mln rubli) przewyższały dwukrotnie nakłady na „sąsiednie rejony białoruskie".
Cezurą dla Dzierżyńszczyzny stało się wprowadzenie nowej konstytucji w całym Związku i w republikach, co oznaczało „nowy okres rozwoju historycznego – zakończenie przechodzenia socjalistycznego społeczeństwa od socjalizmu do komunizmu". 31 czerwca 1937 roku zlikwidowano dzierżyński pol-rejon. Okres od tego dnia do 15 stycznia 1938 roku to czas szczególnie nasilonej fizycznej likwidacji tutejszych ludzi i instytucji. Zlikwidowano polski charakter wszystkich gmin zaliczanych do sowieckiej autonomii polskiej w BSSR. Jest to zbieżne czasowo z dwiema głównymi fazami przeprowadzonej przez NKWD operacji polskiej.
Tragedia nastąpiła na Białorusi w roku 1937; na Ukrainie w roku 1936. Z tą jednak różnicą, że Polacy z autonomii na Ukrainie (Marchlewszczyzna) w znacznej liczbie zostali „tylko" zesłani i po latach niepamięci „odnalezieni" w Kazachstanie. Polacy z autonomii na Białorusi zostali w znacznej liczbie wymordowani, a ci, którym pozwolono żyć, zostali urzędowo zbiałorutenizowani.
W BSSR rok 1937 stał się rokiem zagłady. Zagłady wszystkich, którzy nie przystawali do sowieckiej wizji państwa i społeczeństwa. Polaków niszczono jako takich. Białorusinów zaś – w obrębie sowieckiej białoruskiej warstwy świeżo wytworzonej (ideologicznej) inteligencji. Ostatecznej i nieodwołalnej fizycznej likwidacji ludzi i instytucji autonomii polskiej towarzyszyło zacieranie pamięci o samym jej istnieniu. Rozpoczął się czas masowych represji. Czas, który jeszcze dzisiaj starzy mieszkańcy wschodnich obwodów kraju nazywają „hapun" (ludzkie łowy). Ideologia sowiecka obok doktryny wrogich klas (wrogów ludu) stworzyła koncepcje wrogich narodów. Pierwszym takim narodem wrogiem stali się właśnie Polacy. Potem byli to Koreańczycy i wołżańscy Niemcy.
Represje przeciwpolskie nie były niczym nowym. Nowa była totalna skala. Prześladowania trwały od samego początku zetknięcia się ludności polskiej z władzą i praktyką sowiecką, a ich motywacją była właśnie walka klasowa oraz mniejsze lub większe nasilanie akcji „likwidowania polskiej agentury". W jednym tylko roku 1925, gdy przystępowano do tworzenia pierwszych pol-Sowietów, na obszarze Mińszczyzny GPU rozstrzelało 170 tutejszych Polaków pod zarzutem prowadzenia przez nich działalności wywiadowczej na rzecz Polski. Zwalczano religię, zsyłano, likwidowano duchownych oraz ludzi zaangażowanych w życie religijne. Zasadniczym, jak się wydaje, powodem rozpętania totalnego terroru wobec Polaków był krach „sowieckiego eksperymentu polonijnego". Wśród tutejszych Polaków trwało bowiem poczucie więzi kulturowej z Polską – macierzą, trwały wiara ojców i wreszcie negatywny stosunek do kolektywizacji. W efekcie sowiecki Polak stał się synonimem takich pojęć jak „wróg klasowy", „szkodnik", „agent polskiego faszyzmu", „szpieg Watykanu", „polski nacjonalista". Pierwsze uderzenie skierowano na ukrainny rejon polski Dołbysz-Marchlewsk. Polaków wysiedlano masowo do Kazachstanu. Rejon rozwiązano formalnie już w roku 1935. W BSSR działania opóźniły się o dwa lata, ale za to ich skutki były tragiczniejsze.
Operacja polska
Powszechny spis ludności w Białoruskiej SSR z roku 1937 wykazał, iż republikę zamieszkiwało blisko 120 tys. Polaków (badacze problematyki szacują, iż Polaków było około 300 tys.). Dwa lata później to samo źródło wskazało, że jest ich mniej niż 60 tys. W ciągu dwóch lat z sowieckiej statystyki i życia publicznego znikła połowa ludności polskiej na sowieckiej Białorusi. Takiego ubytku nie odnotowała żadna narodowość ówczesnego ZSRS. Polacy w BSSR mieszkali głównie na obszarze zachodniej Mińszczyzny, w rejonach przyległych do granicy z Polską. Znaczne grupy szlachty zagrodowej żyły nad Berezyną. Liczni Polacy mieszkali w Mińsku. Zostali poza kordonem, jaki wytyczył polsko-sowiecki traktat ryski z 1921 roku.
W styczniu 1937 roku ludowy komisarz bezpieczeństwa ZSRS Nikołaj Jeżow, podsumowując na spotkaniu naczelników regionalnych zarządów NKWD bilans akcji specjalnej z roku 1937 (operacja polska) oraz trwającej „operacji przeciwko Niemcom, Węgrom, Chińczykom, Łotyszom i Bułgarom", informował zebranych: „Weźmy operację przeciwko Polakom [obywatelom sowieckim]... Tu wchodzi w grę nie tylko kontyngent uciekinierów, ale i powiązania z Polską. Liczymy, że osądzono już 80 tysięcy ludzi [w całym ZSRS – przyp. Z.J.W.]. Widać więc, że co najmniej 20–30 tysięcy uciekinierów jest jeszcze gdzieś na wolności. Nie mówię o uciekinierach innych narodowości, a jedynie o Polakach. Jak to możliwe, żeby 58 tysięcy przeszło przez białoruską granicę i osiedliło się na Uralu, w swierdłowskiej obłasti, w Kazachstanie, zachodniej Syberii... Gdzie ich nie ma, zbieramy ich dzisiaj na pęczki. Jak żyliśmy dziesiątki lat, nie domyślając się, że to podstawowa baza szpiegowska polskiego wywiadu! Teraz wszystkie wywiady świata, jeśli muszą zdobyć jakiś materiał, zwracają się do Polaków. Polacy okazali się najlepszymi szpiegami – nie na inne kraje, a na ZSRS. Polacy wiedzą wszystko. O czym to świadczy? Nie mamy granicy. Jaka to do diabła granica, jeśli 58 tysięcy ludzi w krótkim czasie przeszło; to nie granica, a sito. A spróbujcie do tej samej, przepraszam za wyrażenie zasranej Polski, trzech groszy nie wartej naszej guberni, spróbujcie przerzucić do niej 58 tysięcy... Ona wam pokaże – nikogo nie przepuści, wszystkich powystrzela".
Socjalistyczne współzawodnictwo pracy nabrało paranoicznego tempa. W dążeniu do „wyników" zdarzały się i takie sprawy, jak na przykład osadzenie w areszcie 90-letniej kobiety pod zarzutem „dywersji". Bywało, iż meldunki informowały o wykryciu „110 polskich szpiegów, szkodników i terrorystów w ciągu jednej doby"
Z danych o sowieckim ludobójstwie z lat 1937–1938 – prezentowanych na zamkniętym, plenarnym posiedzeniu KC KPZS – wynika, iż wyłącznie w tzw. operacjach narodowościowych tego czasu rozstrzelano w całym ZSRS 681 692 osoby, a od października 1936 roku (początek operacji polskiej na Ukrainie) do listopada 1938 roku aresztowano 1 565 041 osób. Operacja polska objęła łącznie blisko 150 tys. osób, z których większość rozstrzelano. Na przełomie lat 1938 i 1939, po masowym unicestwieniu „polskiej agentury", fizycznie zlikwidowano niemal wszystkich autorów tych „operacji", z Jeżowem włącznie.
Limity aresztowanych
W sierpniu 1937 roku, na mocy specjalnego rozkazu centrali NKWD w Moskwie, rozpoczęto na Białorusi szeroko zakrojoną operację „likwidacji polskiej agentury". Operacja rozpoczęta na mocy zalecenia NKWD ZSRS (nr 00485) projektowana była na czas trzech miesięcy. Faktycznie jednak trwała do końca 1937 roku. Prowadzono ją szczególnie intensywnie do września roku 1937, później w nieco mniejszym zakresie. Urzędowo ustalono aż 12 kategorii obywateli podlegających „operowaniu". Należały do nich w szczególności: fakt bycia zbiegiem lub imigrantem z II RP, posiadanie tam rodziny, utrzymywanie w jakimkolwiek czasie jakichkolwiek kontaktów z kimkolwiek w Polsce, udział w byłych polskich formacjach wojskowych lub tymczasowych organach związanych z polskością, wreszcie jakakolwiek aktywność w związku z narodowością polską. Wyznaczono także odgórnie terminy rozprawy z „polską kontrrewolucją", w wyniku czego powstały swoiste kontyngenty miesięczne (6 tys.) i dobowe (200 osób).
Wszystko to wydawało się za mało, gdyż kierujący akcją na Białorusi specjalny pełnomocnik republikańskiego NKWD, Borys Berman, 22 października 1937 roku (gdy liczba aresztowanych wynosiła już ponad 15 tys.) rozesłał okólnik do podległych jednostek, w którym m.in. stwierdzał: „Śledztwo w sprawach aresztowań dotyczących operacji polskiej prowadzone jest przez niektóre organy niezadowalająco. Tempo wykrywania [ujawniania] polskich szpiegów, dywersantów, członków POW jest niedopuszczalnie powolne. W okresie minionych pięciu dni w bobrujskim sektorze operowania wykryto zaledwie 22, homelskim zaledwie 10, mozyrskim – 11, słuckim – 6 ludzi. Taki stan wytłumaczyć można jedynie nieumiejętną mobilizacją kadr w rzeczywiście napiętym harmonogramie pracy. W tych organach, w których ich naczelnicy okazali należytą wrażliwość szybkiego i radykalnego rozgromienia polskiej agentury, odnotowano znaczne sukcesy: w Witebsku w ciągu ostatnich pięciu dni przyznało się 130 aresztowanych, w Orszy – 95. Ponownie podkreślam, że tempo i jakość pracy w wykrywaniu wśród aresztowanych polskich szpiegów będą brane pod uwagę przy ocenie pracy każdego naczelnika organu ścigania. Zarządzam codzienne osobiste meldunki telefoniczne do mnie donoszące o liczbie przyznań się oraz meldunki pięciodniowe – oprócz sprawozdawczości ogólnej – wykazujące wyniki pracy każdego śledczego personalnie. Z niniejszym telegramem zapoznać wszystkich towarzyszy prowadzących śledztwa po polskiej linii".
Socjalistyczne współzawodnictwo pracy nabrało paranoicznego tempa. W dążeniu do „wyników" zdarzały się i takie sprawy jak na przykład osadzenie w areszcie 90-letniej kobiety pod zarzutem „dywersji". Bywało, iż meldunki informowały o wykryciu „110 polskich szpiegów, szkodników i terrorystów w ciągu jednej doby".
Egzekucje, wysyłki do łagrów częstokroć były dokonywane bez jakiejkolwiek procedury sądowej. Wystarczało zatwierdzające pismo zwierzchnika nadzorującego milicyjne dochodzenie do kierownika grupy dochodzeniowej. Białoruski badacz, Wałachanowicz, pisał: „Specjalna Grupa Operacyjna NKWD BSSR licząca około 400 osób utrzymywała w śmiertelnym strachu całą republikę i powodowała owładnięcie zwierzęcym przerażeniem każdego obywatela, który w każdym czasie mógł zostać aresztowany i oskarżony bez sądu oraz śledztwa oraz skazany na karę śmierci albo uwięzienia w obozie koncentracyjnym z powodu bycia Białorusinem, Polakiem albo Łotyszem. Wystarczała notatka opatrzona gryfem »ściśle tajne« w rodzaju takiej: »Do Naczelnika 8-go Oddziału NKWD BSSR lejtnanta organów bezpieczeństwa państwowego tow. Rozkina. Wyrok dotyczący [tu lista nazwisk]... doprowadzić do wykonania. 3 lutego 1938 r. Nacz. 3 Oddziału Urzędu Bezpieczeństwa NKWD BSSR, Gepsztein« – by pozbawić życia niewinnych ludzi".
Zbiorowe rozstrzeliwania
Wstępny etap operacji polskiej na Białorusi zakończono w zasadzie do 1 stycznia 1938 roku. W jego wyniku 13 254 mężczyzn i 1366 kobiet (według zachowanych źródeł) skazano w większości na najwyższy wymiar kary – śmierć przez rozstrzelanie. Sprawozdania stwierdziły, że wykryto i unieszkodliwiono: „... 407 rezydentów wywiadu, 13 042 szpiegów, 2600 dywersantów oraz 4425 powstańców i członków POW" – ogółem 21 407 osób. O skutkach operacji i jej rzeczywistym celu świadczy fakt, iż wobec pierwszej wielkiej partii aresztowanych, tj. przed 1 czerwca 1938 roku, spośród łącznej liczby 16 747 osób wyrok śmierci zastosowano wobec 14 037. Przekazy źródłowe z tamtych lat, nieobjęte statystyką więzienną, stwierdzają liczne przybycia do polskich wsi jednostek GPU i przedstawicieli NKWD, zbiorowego osądzania mieszkańców, natychmiastowe wykonywanie wyroków śmierci na mężczyznach w pobliskim lasku czy polnym jarze i jednoczesne wysiedlenie pozostałych.
Rozpoczęty krwawy taniec śmierci trwał. Niemal równolegle, bo już od połowy 1938 roku, „z terminem wykonania do pierwszego lipca" tego roku, wyznaczono podobną operację skierowaną jednocześnie przeciwko „Polakom, Łotyszom i Niemcom". Tym razem dla wykonania planów miało nie być nawet pozorów podejrzeń – wystarczyło być „Polakiem, Łotyszem, Niemcem". Winą była sama narodowość. W centralnym mińskim więzieniu (dawny zamek Sapiehów) i piwnicach urzędów lokalnych oficjalnie nakazano tortury dla przyspieszenia (termin!) wymuszenia obciążających zeznań. Stłoczeni więźniowie stali niejednokrotnie w niewyobrażalnym tłoku, marli na stojąco. „Buchał parowóz śmierci" – jak pisał odkrywca miejsc zbrodni w podmińskich Kuropatwach Zianon Poźniak. Po niedługim czasie do napiętnowanej ponurą palmą pierwszeństwa polskości dołączyły wszystkie grupy narodowościowe Białorusi. Nowy, od 22 maja 1938 roku, ludowy komisarz spraw wewnętrznych BSSR (minister) Nasiedkin na jednej z narad stwierdzał, że „rozgromienie [agentury] na Białorusi jest niedostateczne, w szczególności dotyczy to bundowców, trockistów, prawicowców". Niemal natychmiast po przeprowadzeniu obu operacji – polskiej i polsko-łotewsko-niemieckiej – resztki nierepresjonowanej w powyższym trybie ludności rejonów przygranicznych poddano kolejnej operacji określonej jako oczyszczanie pasa przygranicznego od niepewnych elementów. Zaczęła się zakrojona na ogromną skalę akcja wywózek do północnej Republiki Komi, na Syberię i do Kazachstanu. —Zdzisław J. Winnicki
Autor jest historykiem, prawnikiem i politologiem związanym z Uniwersytetem Wrocławskim, napisał m.in. „Szkice kojdanowskie. Kojdanowsko-Polski Rejon Narodowościowy. Uwagi o genezie i przesłankach funkcjonowania. Stan badań problematyki".
Skomentuj